Autor Wątek: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?  (Przeczytany 43792 razy)

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 201
  • Reputacja: 81
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #300 dnia: 28.01.2022, 00:15 »
Enzo, ale zgodzisz się, że łowić jednocześnie mogę tylko na jednym :P. W restauracji wolałbyś mieć w karcie do wyboru 80 niesmacznych dań, czy 4, ale wszystkie palce lizać?
Pamiętaj, że te zezwolenia są na kolejne dni, np. wykupujesz 3 dniowe, od środy do piątku. Jak pojedziesz na urlop na 2 tygodnie, to albo robisz sobie 3 dni intensywnego wędkarstwa a potem ścisły post albo chcesz mieć komfort wyboru dnia wg własnego uznania i wykupujesz 2 siedmiodniowe za ponad 200 zł. Zatem 3 czy 4 wypady na komercję kosztują Cię praktycznie połowę mniej. I jedziesz nad wodę, gdzie w 99 % przypadków jest sporo ryby anie na nieznane łowiska PZW, na których może być tylko przysłowiowy pies z kulawą nogą.
Oczywiście te wszystkie wyliczenia tylko przy założeniu, że zapłaciłeś 100 zł rocznie na ZG. Jeśli nie to nawet szkoda przytaczać różnic, bo są miażdżące.

To naturalnie tylko dyskusja do niczego nie prowadząca, więc nie bierz tego do siebie. Ja nie piszę tego, żeby kogoś zniechęcać do opłacania zezwoleń i jeżdżenia na komercję. Każdy ma swój rozum, swoje oczekiwania i płaci swoimi pieniędzmi. I nie mam zamiaru nikomu udowadniać, że jest "głupi" robiąc tak czy inaczej.
Ja tylko wskazuję jak ekonomicznie/biznesowo odklejony od rzeczywistości jest ten system opłat. Komuś kto zapłaci 200 zł rocznie (np. emeryt) pozwala się rabować wody z ryb przez 365 dni w roku, a od kogoś, kto chce sobie jeden dzień połowić żąda się 45 lub 80 zł  (niezrzeszony), nawet jeśli nie chce nic z tej wody zabrać. Moim zdaniem to jest kompletny absurd.

Czasy się zmieniły. Dziś ludzie umieją zapłacić za to, czego oczekują a nienawidzą płacić za nic. Większość nie ma czasu na udzielanie się w kołach, ale ma pieniądze na to, żeby zapłacić za to profesjonalistom. jednak za taką opłatę oczekuje jakości.
Dlatego tak trudno jest przekonać normalnych, niezbyt aktywnych wędkarzy do zebrań w kołach, do robienia rewolucji. Oni chcą zapłacić ile trzeba i dostać za to możliwość korzystania z fajnych wód. I nie będą umierać za nokille. Tym bardziej, ze nawet co do zasady nie biorąc ryb dopuszczają możliwość, że może się pojawić okoliczność, w której chcieliby sobie incydentalnie taką własnoręcznie złowioną rybę zjeść.
Natomiast przeciwko nokillom na pewno gotowi są bohatersko umrzeć przedstawiciele lobby mięsiarskiego. I tym sposobem okazuje się, że przykładowe 50 tysięcy członków rządzi pozostałymi 550 tysiącami. I będzie tak jeszcze długo, jeśli 500 tysięcy nie ma żadnej swojej reprezentacji.Są tylko frakcje skrajne. Nieliczne, ale głośno krzyczące i gotowe zabijać za swoje racje. Coś jak w dzisiejszej polityce, albo kołtuństwo i beton z PIS albo frywolna różowość i odklejenie od rzeczywistości czegoś nazywanego opozycją. Dla normalnych ludzi wyboru nie przewidziano. 

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 178
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #301 dnia: 28.01.2022, 06:00 »
Trochę ten tego, najpierw piszesz, że jesteś gotowy zapłacić więcej i przyjść na gotowe, a później narzekasz na stawki. To albo chcesz płacić dużo i przychodzić na gotowe, albo płacić gówno i mieć takie gówno jak jest teraz.
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!

Offline pit1984

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 002
  • Reputacja: 82
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #302 dnia: 28.01.2022, 07:49 »
Tak jak koledzy pisali wyżej ujednolicenie opłat i dostępu to jakiś absurd.
Powiem na przykładzie wody no kill w Błoniu okręg mazowiecki .
Koło z Błonia się stara i ma super łowisko, w sezonie w weekend pęka w szwach obok jest kilka innych glinianek bez statusu no kill które świecą pustkami.
80% wędkarzy przyjeżdżających do Błonia na ryby siada na nokilu . Stworzenie takiej wody wymagało wielu lat pracy . Dzięki nim przestałem całkowicie jeździć na komercje a kartę opłacam praktycznie tylko z tego powodu.
A teraz wyobraźcie sobie sytuacje że Wody Polskie przejmują to łowisko i w ramach jednej opłaty i ujednolicenia przepisów nad  wodą zjawią się wędkarze z minimum 2 okręgów którzy mogą zabierać ryby w limicie . Podejrzewam że w ciągu 3 miesięcy łowisko będzie zdewastowane . Czy myślicie że chłopaki z Błonia będą dalej pilnowali swojej wody tak jak to robią w tej chwili?
W zeszłym sezonie byłem tam z 10 razy a kontroli miałem minimum 5 . Nad brzegami jest czysto i na pierwszy rzut oka widać że łowisko ma gospodarza z prawdziwego zdarzenia.
Niech mi zwolennicy jednej opłaty wytłumaczą kto będzie dbał o tą wodę w ten sposób za biurka w Warszawie?
FEEDER KLUB MAZOWSZE

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 646
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #303 dnia: 28.01.2022, 08:10 »

Polski Związek Wędkarski powinien dbać o wszystkich wędkarzy, również tych, którzy podczas wakacji z rodziną chcą wędkować w innym okręgu. Nie po to, żeby temu okręgowi "wyjadać" ryby za pomocą dziesięciu wędek. Tylko wędkować w ramach (mam nadzieję nowych, dużo surowszych i rocznych) limitów. Tego chce polski wędkarz. I za to chce zapłacić składkę. Jeśli tej składki nie wystarcza na normalne utrzymanie wód w stanie dobrym, zapewnienie stosownej służby kontrolującej te wody i zachowania wędkarzy, to trzeba tę składkę podnieść a nie wprowadzać dyktat społeczników, bo oni dużo się napracowali.

Sorry, ale znów reprezentujesz postawę gościa który chce zapłacić i mieć dostęp. Po pierwsze PZW opiera się na pracy społecznej, tak jak większość zdecydowana stowarzyszeń. Do tego nie po to lokalni wędkarze harują i pilnują wody, aby ktoś z rodziną przyjeżdżał tam na wakacje. Powtórzę przykład koła z okręgu zielonogórskiego. Piękne zbiorniki, ale mało stanowisk, ryby też za bardzo nie ma. Pytam dlaczego koło nie zrobi więcej. No i się dowiaduję, że jak oni zrobili fajne wody, to goście z okręgu opanowali stanowiska i nie było gdzie łowić, niektórzy siedzieli po 2 tygodnie z kampingami. W efekcie wybrali rybę, osrali okolicę i zostawili hałdy śmieci. DLatego lokalni wędkarze mają ukryte stanowiska z kładkami, zaś o te przy drodze i w eksponowanych miejscach są zostawione same sobie. Po prostu im więcej robili, tym więcej obcych przyjeżdżało.

I teraz ty piszesz, że PZW powienien dbać o wszystkich. Sorry, ale tu znów jakbyś chciał komuny. Gdyby wszystkie koła się opiekowały wodami i dbały o nie, to nie byłoby problemu, ale niestety, tylko część to robi. W efekcie wody są jakie są. DO tego nie ma jednego PZW, tu wciąż żyjesz realiami z PRL-u. To federacje okręgów, które same gospodarzą.

I podaję kolejny przykład, z tego forum. Wrocław podpisał porozumienia w sprawie Mietkowa z sąsiednimi okręgami (Wałbrzych, Legnica, Jelenia Góra). Mieli się dokładać do tego zbiornika. Ale to nie nastąpiło. W efekcie zmasakrowano Mietków i stracili na tym wędkarze wrocławscy. Porozumień w następnym roku nie podpisano, i tu były wielkie zastrzeżenia do PZW Wrocław, że rzuca wędkarzom kłody pod nogi (tym z innych okręgów). A chodziło o zmasakrowaną wodę, na porozumieniach Wrocław wyszedł jak Zabłocki na mydle.

WIęc jeśli nie rozumiemy co znaczy mieć zadbane łowiska, no to trudno. I jeszcze raz, pomyślcie. 'PZW powinno zadbać'. PZW to my, to nie jest jakiś Lidl czy Ikea, które coś powinno. To nasza organizacja. Zadbałeś o swoją lokalną wodę aby żądać dostępu do innych okręgów? Więc mamy to co mamy. Jeżeli większość chce brać a nie dawać i jeszcze uważa, że im się należy, to jest ciężko. Bo to oznacza, że nie będziemy mieli dobrych wód przez długi czas, oprócz komercji. Bo tam nie ma socjalizmów ale się płaci.

A ja między innymi dlatego wycofuję się z udzielania się w sprawie PZW, bo męczy mnie to tłumaczenie podstaw. Jeżeli wędkarze chcą komuny to niech ją mają. Powtórzę złotą sekwencję: wędkarze w Polsce mają takie wody na jakie zasługują.
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 646
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #304 dnia: 28.01.2022, 08:19 »
Tu apel do wszystkich reformatorów: przestańcie zakładać jakieś niezbyt liczebne sekty wyznawców jakichś skrajnych poglądów (praca społeczna i woda dla społeczników, absolutny no-kill itd.). Jeśli faktycznie zależy Wam na dobrych wodach i rozwoju (lub przynajmniej nie degradacji) wędkarstwa, to posłuchajcie głosu normalnego wędkarskiego ludu, którego jest cała masa - kilka razy więcej niż fanatycznych mięsiarzy, nokillowców i społeczników razem wziętych. Ludzi którzy chcą zapłacić za rybne, zadbane i pilnowane wody, którzy chcą zjeść 5 czy 10 ryb w ciągu roku (dla normalnej ludzkiej przyjemności, a nie z głodu, czy odzyskania pieniędzy za kartę). Którzy zapomnieli już o  komunie (lub nigdy w niej nie żyli) i wiedzą, że za pracę należy wynagradzać. I nie boli ich dupa, że z ich pieniędzy sumienny strażnik zarobi 3, 4 czy 5 tysięcy miesięcznie jeśli się wykaże odpowiednią aktywnością. Którzy nie mają czasu, ochoty lub zdrowia, żeby zapierdalać społecznie, a potem płakać, że jakiś mięsiarz łowi na 10 wędek.
W tym scenariuszu, z mocną służbą kontrolną i niskimi limitami prawdopodobieństwo wystąpienia takich patologii kłusowniczych jest dużo mniejsze. Nie są również potrzebne żadne kosmiczne zarybienia i naukowe gadanie o tym, czy ta płoć lub leszcz "z miasta Łodzi pochodzi".

Sorry, ale znów piszesz rzeczy nierealne. Ilu wędkarzy zapłaci 1000-1500 złotych za pozwolenie roczne? Pokaż mi te tłumy, które zechcą tyle dac za wody, które są pilnowane i monitorowane, i na których są limity zabieranych ryb.

Ile kosztuje wędkowanie na komercji? 30 zeta powiedzmy za dzień. Więc za 20 wyjazdów płacisz 600 zeta. A taki okręg Opolski ma prawie 140 wód. Wiesz ile trzeba kasy aby utrzymać poziom komercji, które i tak wcale nie muszą być dobrze strzeżone? Bo przecież jeden strażnik nie upilnuje kilkunastu wóð ale co najwyżej kilka, nieprawdaż? Policz ile by to kosztowało. Skąd na to kasę? Bo komercja nie korzysta tylo z twoich 20 wyjazdów rocznie, oni dzień w dzień potrzebują ludzi. Więc aby okręg miał dobre wody uważam, że składka minimalna powinna wynosić 1000 zeta, bez żadnych zniżek. Ilu tyle zapłaci?

Realia są fatalne. Te masy wędkarzy o których piszesz nie istnieją. Masy chcą jednej składki na kraj, zapłacić 250 zeta rocznie i mieć wolną rękę, żadnych rejestrów. Więc bądźmy realistami a nie marzycielami którym się wydaje. PZW nie działa i ma beznadziejne wody przez wiele rzeczy, ale jedną z nich jest nastawienie wędkarzy, którzy chcą brać a nie dawać. DLatego zarybia się karpiem jak Polska długa i szeroka, pozwalając na jego natychmiastowe wybranie. I w wielu okręgach to jest większość. Niestety.
Lucjan

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 201
  • Reputacja: 81
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #305 dnia: 28.01.2022, 12:04 »
Trochę ten tego, najpierw piszesz, że jesteś gotowy zapłacić więcej i przyjść na gotowe, a później narzekasz na stawki. To albo chcesz płacić dużo i przychodzić na gotowe, albo płacić gówno i mieć takie gówno jak jest teraz.
Kolego, ja nie narzekam na wysokość opłat, tylko na dysproporcję rocznej i dziennej. Czujesz różnicę? Czy dalej "nie ten tego" i mam to jakoś np. narysować?

pit1984, masz absolutną rację. Przy obecnych limitach wpuszczenie mięsiarskich dziadów na taką wodę skończy się zrównaniem jej ze standardem PZW. Ale ja chyba wspominałem o drastycznym zmniejszeniu tych limitów i zamienieniu ich na limity roczne. To jakoś pominąłeś ...
Ponadto, czy ja gdzieś napisałem, że jestem za tym, żeby Wody Polskie przejęły sterowanie wędkarstwem w Polsce??? Proszę, nie wkładajcie mi w usta słów, których nie powiedziałem/napisałem. Ani nawet nie zasugerowałem, ponieważ cały czas piszę o tym, jak (moim zdaniem) powinien funkcjonować PZW.
Wiesz dlaczego jest taki ścisk na nokillach? Ponieważ to jedne z niewielu miejsc, gdzie można się pobawić w wędkarstwo z rybami. Na pozostałych wodach grasują, w świetle obowiązujących limitów, rabusie, którzy czynią z nich mniejsze lub większe pustynie. Teraz wyobraź sobie, że rabusie w ogromnym stopniu mają ograniczony ten przywilej. I co dla nich gorsze, mają realną wizję kontroli tego co robią. Za "chwilę" okazuje się, że i w tych "gliniankach obok" są ryby i tez można sobie fajnie połowić. Czy nie byłoby fajnie dla nas wszystkich gdyby ten "ścisk" z nokilla rozłożył się na 5 czy 10 innych wód? Czy nie byłoby fajnie móc przyjechać w sobotę czy niedzielę o 8.00 i mieć gdzie usiąść?
Taki sam tłok jak na nokillach jest na komercjach. Czy to znaczy, że PZW powinno wprowadzić w całym kraju takie same zasady i opłaty? No chyba nie.

Luk, mnie zarzucasz, że jestem z "komuny" czy chcę jej powrotu, a sam opowiadasz, bez urazy, głodne kawałki o pracy społecznej członków, która jest sztandarowym hasłem tego okresu. W kilku poprzednich postach wyjaśniłem dlaczego wtedy to jeszcze miało jakiś sens w ujęciu krajowym. Pozwolisz, że nie będę się powtarzał.
Żeby było jasne, ja bardzo cenię ludzi udzielających się społecznie. Choć ciężko mnie uznać za obiektywnego, ponieważ sam pomagam dość wydatnie dwóm stowarzyszeniom, choć akurat nie związanych z wędkarstwem. Jednak te stowarzyszenia mają po kilkadziesiąt - kilkuset członków, a nie 600 tys, czy ponad milion, gdyby popatrzeć na wędkarzy, którzy mogliby również być w PZW, gdyby zmienić je na coś lepszego. I mają zasięg lokalny a nie ogólnopolski.
Sorry, ale opieranie całej strategii stowarzyszenia o zasięgu krajowym i potencjalnie zrzeszającego nawet milion członków, na pracy społecznej tych członków jest wg mnie archaizmem. Przecież sami piszecie, że większość wędkarzy, łącznie ze mną, chce "zapłacić i mieć". To jaki macie pomysł na tę większość? Przekonać ich do tego, że wędkarzem może być tylko pracujący społecznie? A może przejąć władzę nad wodami i ich zmusić?
Większość chce "zapłacić i mieć" z prostego powodu. Bo tak działa gospodarka rynkowa i z tym mamy do czynienia na co dzień. Jeśli chcę zjeść chleb to idę do sklepu i kupuję, a nie jadę z kolegami ze stowarzyszenia w pole kosić zboże. Jeśli chcę pójść na basen, to płacę opłatę i wchodzę, a nie idę w czynie społecznym kopać dół czy układać płytki w niecce. I tak jest ze wszystkim.
Potwierdza to zresztą "aktywność" większości członków PZW. Luk, Uważasz, że jesteś w stanie to tak pstryknięciem palców zmienić? Sorry, ale żyjesz w alternatywnym świecie.
Sugerujesz, że w zaproponowanym przeze mnie układzie trzeba będzie zapłacić 1000 czy 1500 zł. Na podstawie czego to wyliczyłeś?
A jak jest w Twoim układzie? Zakładasz, że zrobisz sporą grupę kontrolujących na bazie SSR? Wyposażysz ich w odpowiednie środki i powiesz, że w ramach ich darmowego trudu wymagasz 20 czy 50 kontroli dziennie, tak? Proponuję, żebyś się przyjrzał losowi wszelkich spółdzielni, które weszły w wolny rynek ze sporym majątkiem i opierały się na takich nierealnych założeniach. W zdecydowanej większości już ich nie ma i zdecydowana większość z nich upadła pozostawiając swoich spółdzielców z niczym. Powtarzam, takie zabawy w społeczną pracę można sobie uprawiać na poziomie kilkudziesięciu kolegów, którzy biorą sobie za punkt honoru zajęcie się jednym czy dwoma zbiornikami. I ja nikomu tego nie bronię, można założyć stowarzyszenie, wydzierżawić wodę i działać na swoim. Ale to nie może być pomysłem dla wszystkich (czy chociaż większości) wędkarzy.

Oparcie kontroli tylko czy w znacznym stopniu na służbie społecznej skończy się tym, że będą bardzo mocno chronić wodę "preferowaną" co widać z wypowiedzi kolegi, który miał 5 kontroli na 10 wyjazdów. A na pozostałych dalej będzie gruz i kontrola będzie raz na 10 lat. Tak, takie są interwały na większości wód PZW. Nie zapewniając sobie pieniędzy na odpowiednią ilość służb kontrolujących respektowanie regulaminu, można sobie wprowadzać nokille albo nawet obowiązek wpuszczenia ryby za każdą wyholowaną i nic to nie zmieni. I wcale nie trzeba postawić jednego człowieka czy systemu kamer przy każdej wodzie, jak to jest na komercji. Wystarczy, że będzie większe prawdopodobieństwo tej kontroli i szansa na to, że wędkarz zgłaszając łamanie regulaminu będzie miał możliwość oczekiwać jakiejś reakcji. Zdaję sobie sprawę, że wyeliminowanie do zera ryzyka łamania regulaminu czy kłusownictwa jest niemożliwe. Ale jest tu ogromne pole do poprawy i wcale nie wymaga ono setek milionów złotych rocznie.

Ja nie napisałem, że nie chcę rejestrów. Aczkolwiek uważam, że rejestry w obecnym kształcie służą tylko w jakimś stopniu przy kontroli, których praktycznie nie ma. Dla okręgów to bezwartościowa kupa makulatury, co pokazały jednego z forumowiczów, abstrahując od tego jakie miał pobudki do zarejestrowania się na nim. Liczby nie kłamią. Natomiast chciałbym przypomnieć, że mamy XXI wiek i związaną z nim technologię, kto by nie chciał załatwić takich praw jak zakup zezwolenia, zameldowanie się na łowisku czy zgłoszenie zabieranej ryby za pomocą telefonu? Czemu służą te szopki ze znaczkami, drukowanymi zezwoleniami itd.? Utrzymywaniu drukarni znajomka? Owszem, jeśli ktoś jest antytechnologiczny albo nie chce brać smartfona na ryby to może to nadal robić tradycyjnie. Ale takich będzie może ze 2-3 procent. Takie rejestry gdzie system uzupełnia od razu bazy danych są bardzo wartościowym narzędziem i można z nich czerpać realną wiedzę. A te poplamione, pobarzgrolone skostniałymi pacami i 10 razy przemoczone tekturki można sobie tylko wsadzić ... wiadomo gdzie. Pomijam już wiedzę np. służby kontrolnej gdzie aktualnie jest spora ilość wędkarzy lub gdzie wędkarz na łowisku jest sam i teoretycznie może mu przyjść do głowy, żeby sobie pokłusować. Do tego brak skarbnika i innych reliktów przeszłości. Nie zauważyłeś, że większość dużych przedsiębiorstw właśnie na tego typu rozwiązaniach buduje swoją pozycję na rynku i zwiększa swoją konkurencyjność.
I wzorce trzeba czerpać właśnie z przedsiębiorstw, dużych, o zasięgu ogólnopolskim i dobrze sobie radzących na rynku. A nie z lokalnych stowarzyszeń czy nieformalnych grup pasjonatów, którzy są świetni ale na małą skalę. A Polski Związek Wędkarski ma być organizacją dla wędkarzy z całego kraju.

Jeśli chcesz zrobić sobie "elitarną" organizację aktywistów wędkarskich i zamknąć się we własnym gronie i nie wpuszczać wędkarzy "wakacyjnych", to załóż sobie Polski Związek Niezależnych Okręgów/Kół Wędkarskich. Wydzierżawcie sobie wody, wprowadźcie swoje zasady i róbcie co chcecie. Jeśli PZW będzie w końcu umiało zapewnić wszystkim wędkarzom dobry (wcale nie jakiś luksusowy) standard wód, to każdy będzie miał w dupie czy jakieś stowarzyszenia przejmą sobie 10 czy 20 % wód, bo i tak będzie gdzie uprawiać wędkarstwo na dobrym poziomie. Natomiast ten bardzo dobry i wybitny będzie dostępny dla aktywistów (lub bogaczy, bo i taki stowarzyszenia mogą przecież powstać) w ich stowarzyszeniach.

Zresztą zwróć uwagę na to jak zachowują się (choćby w tym wątku) rewolucyjni aktywiści. Jeszcze niczego nie zrobili/nie rozpoczęli a już zaczynają się dzielić. A kto to rości sobie prawo do występowania w imieniu wędkarzy? Kim są, czego chcą? O kurwa, to spinningiści. O ja pierd..lę, to karpiorze.
Śmiech na sali. I dziwicie się, że jakiś jeden z drugim mierny polityczyna rozgrywają Was jak małe dzieci? Wystawiacie się im na tacy. Szukając jakiejś ułudy świata idealnego pozostajecie na marginesie polskiego wędkarstwa, które być może za chwilę zostanie przejęte przez kolejny urząd. Przy owacjach na stojąco ze strony naszych kolegów wędkarzy. Jeśli spełni się czarny scenariusz, to będziemy czytać/słuchać w jakimś medium wędkarskim jak to jest zajebiści, chociaż być może będzie gorzej niż jest. I Będziecie bezsilni. tak samo jak teraz słysząc w radiu czy telewizji, że "obniżyliśmy podatki, obniżyliśmy cenę prądu, gazu i paliwa i wszystkim żyje się lepiej". Szlag w środku trafia jak się tego słucha ale zrobić z tym coś nie sposób.

I na koniec słowem wyjaśnienia. To o czym piszę to tylko konstruktywna (na miarę możliwości) krytyka i pewne rady kogoś patrzącego na to z boku. Ja nie mam żadnego powodu, żeby tutaj agitować za takim czy innym rozwiązaniem. Można powiedzieć, że ja sobie poradzę w każdej sytuacji. Faktycznie, jakoś tak się życie ułożyło (pewnie nie samo), że stać mnie na zapłacenie za wody prywatne nawet 1000 zł rocznie jeśli będzie potrzeba. Zatem dla mnie wody ogólnodostępne może zniszczyć każdy (PZW, WP, nowe PZW pod znakiem łączenia przez dzielenie ;-) itd.). Oczywiście będzie mi bardzo przykro, ale sobie poradzę. Zresztą patrząc na ten rynek przewiduję w najbliższym czasie dalszy wzrost udziału wód komercyjnych w preferencjach wędkarzy. Tak samo jak z każdą branżą na początku są pojedyncze sklepy, w których jest drogo i każdy działa na tyle, na ile go stać. Ale potem ktoś wpada na pomysł połączenia sił, zrobienia sieci i zaczyna rosnąć pozycja, zaczynają spadać koszty, przez co można obniżyć ceny. Można wydzielić "sklepy" specjalizujące się tylko w pewnym asortymencie, żeby być bardziej atrakcyjnym dla klienta. Co więcej, można nawet powołać sobie organizację lobbującą za tym, żeby jej członkom robiło się biznes lepiej/łatwiej/zyskowniej. I jeśli ogólnodostępne wody tak jak dotychczas będą słabe i wokół nich będzie trwać tylko walka o wpływy, to na prywatnym rynku łowisk do takich działań dojdzie. Cena dla klienta spadnie, a wtedy upadnie też ostatni argument za pozostawaniem wędkarzy w Związku. Nawet tych przeliczających przyjemność z wędkowania na pieniądze.

Jeśli ktoś chce podyskutować na argumenty, to zapraszam. Natomiast w skrajnej demagogii, przekrzykiwaniu się, snuciu nierealnych wizji czy kłótniach nie chcę brać udziału. Jeśli któraś z moich wypowiedzi została w ten sposób odebrana, to serdecznie przepraszam. Jestem na forum żeby czerpać wiedzę od lepszych wędkarzy, dzielić się swoimi doświadczeniami, a nie prowadzić polityczną krucjatę. Zatem pozdrawiam wszystkich i życzę Wam jak najlepszych wód, za jak najmniejsze pieniądze. Zresztą sobie również tego życzę.

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #306 dnia: 28.01.2022, 12:37 »
Dlatego tak ważna jest konkurencja... jeśli będzie 20-100 organizacji wędkarskich to będą one ze sobą konkurowały - jakością, ceną. Teraz jest Monopol pzw, który jak monopolista robi co chce i wszystkich ma w d..., a cały ten monopol opiera się na jednym  - pzw  zawłaszczyło większość wód w PL. I choć byłaby cała masa chętnych na dzierżawę wód to mogą pomarzyć.

WP chcą się dogadywać, a PZW się na nich obraziło :), no qwa jestem właścicielem mieszkania, mam najemcę i ten najemca nie chce ze mną rozmawiać (miałem taką sytuacje). Skończyła się umowa i wypad - co będę trzymał.

To do Luka - 10 wędek może i skrajny przypadek ale uwierzę, ale zawsze największymi kłusownikami są "lokalsi" to oni wiedzą kiedy, jak, gdzie i na co.
Dziadek nawet na 10 wędek złowi 2 sandacze przez tydzień. Kłusownik z okolic Turawy ma nad wodę 15 min, ma łódkę i silnik, zacumowaną na wodzie, ma super sprzęt, wie gdzie, o jakiej porze roku gromadzi się sandacz, ma kolegów, którzy mu dadzą cynk, że bierze - on złowi na popołudniówce 10 - 20 szt...
Brutalna prawda - wody Opolskie przetrzebili Opolanie, tak jak Śląskie Ślązacy, a Mazowieckie Mazowszanie.

Co do opłat - dalej tkwimy w komunie ludzie płaca 250 zł i chcą, żeby były kontrole codzienne, łowiska zadbane i zarybione  ? .
Większość kół co dba o wody, bez problemu poradziłoby sobie bez PZW bo po co np. Dzierżnie Dużemu pośrednik czyli Okręg Katowice i kolejny pośrednik ZG - oni tylko kasę biorą za .... za nic tak naprawdę.
Oczywiście jest opcją, że stworzą sobie limit członków, albo przyjdzie krzykacz, zacznie narzekać, szukać dziury i mieszać, to go wyp... roszą z łowiska. No ale takie życie.




Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 730
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #307 dnia: 28.01.2022, 12:45 »
Kriss nie wprowadzaj wedkarzy w błąd, moje podane stawki dotycza osób niezrzeszonych.
Gdy zostaniesz członkiem PZW stawki sa jeszcze mniejsze 9,25 zł/ doba przy zezwoleniu na 7 dni , 15 zł/dzień przy zezwoleniu na 3 dni oraz dniówka 25 zł.
Każdy ma wybór a co do komercji to kazdy wie ze i tam ryby też nie biorą :) a osobiście nie lubie komercyjnego tłoku .
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 409
  • Reputacja: 350
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #308 dnia: 28.01.2022, 13:00 »
Kriss, wydaje mi się, że właśnie popadasz w takie nierealne wizje. Bo z jednej strony piszesz o tym, jak wielu wędkarzy chce sobie połowić wakacyjnie, w dowolnym miejscu i to jest ok, a z drugiej piszesz o ostrych limitach rocznych - no tego akurat większość wędkarzy-mięsiarzy nie zaakceptuje. Druga sprawa to te kwoty. Załóżmy, że eliminujemy SSR i opieramy się na zawodowcach opiekujących się wodami. Nie jest to robota lekka, łatwa i przyjemna, obejmuje też pracę w nocy, ale też nie wymaga jakichś wielkich kwalifikacji. Załóżmy optymistycznie, że za 6000 pln (licząc koszt pracodawcy) może dałoby się znaleźć chętnych. Czyli rocznie jakieś 70 000 pln na jednego strażnika w samej pensji. 1000 strażników na cały kraj daje nam 70 mln kosztów. A nawet trudno mi powiedzieć czy to odpowiednia liczba, wydaje mi się, że sporo zaniżona w stosunku do potrzeb. Obecnie PSR to chyba 300 osób na cały kraj, średnio pewnie na 1 strażnika wypada 2000 ha wody, nic dziwnego, że ich działalność jest w praktyce niemal niezauważalna.
Trzeba ich jeszcze wyposażyć w samochody (intensywnie używane, czasem w ciężkim terenie, paliwo, przeglądy, naprawy), komórki, łodzie. To też są niebagatelne koszty, rosnące proporcjonalnie do liczby zatrudnionych. 600 000 wędkarzy po 250 zł składki, to 150 mln rocznie. Opłacisz z tego dzierżawę wód, ochronę, ichtiologów, nieruchomości, biuro, rozliczenia, zarybienia?
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 422
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #309 dnia: 28.01.2022, 13:12 »
Kriss, szacunek za wpis :thumbup:


Ja też nie popieram opierania związku na pracy społecznej. To jest jakiś relikt przeszłości. Natomiast jak najbardziej takie prace mogą być częścią obowiązków każdego członka. Z możliwością zapłacenia dodatkowo, jeśli się nie chce pracować.

Ja jestem za takim rozwiązaniem, by każde koło miało swoje wody i za nie odpowiadało. I każde miało na etacie ludzi, którzy są wybierani i którzy za swoją pracę biorą kasę. Źle pracują, wypad.

Co do składek na cały kraj - jestem przeciwny. Dlaczego? Bo ja chcę płacić tam, gdzie akurat pojechałem połowić*. A nie wrzucać do wspólnego, gdzie kasą dzielą się nieroby i ci pracujący. Opłaty powinny być normalnie robione przez internet (czy na poczcie, jak ktoś nie umie internetem). Albo przy łowisku na tablicy poza regulaminem kod QR, pyk telefonem i gotowe. Jak coś jest wspólne, to zawsze jest niczyje. Szczególnie w kraju postkomunistycznym, gdzie postawa obywatelska utożsamiana jest z byciem frajerem.

I tak sobie myślę, że największe biadolenie o jedną składkę na cały kraj (poza chęcią łowienia wszędzie za 200 zł...), to jest z powodu tego, że jedziesz gdzieś, chcesz połowić, a kurwa nie wiadomo czyja to woda, gdzie zapłacić... A jak już się dowiesz, to akurat możesz zapłacić w przyszły czwartek od 14.40, do 15.28 w Koziej Dupie, 48 km dalej.

*Akurat szybko się tutaj będziemy wymieniać informacjami, gdzie jest zadbana woda, nad którą warto pojechać - czyli któremu kołu za dobrze wykonaną pracę warto zapłacić.

Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline łowca

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 250
  • Reputacja: 26
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #310 dnia: 28.01.2022, 13:15 »
Kriss, wydaje mi się, że właśnie popadasz w takie nierealne wizje. Bo z jednej strony piszesz o tym, jak wielu wędkarzy chce sobie połowić wakacyjnie, w dowolnym miejscu i to jest ok, a z drugiej piszesz o ostrych limitach rocznych - no tego akurat większość wędkarzy-mięsiarzy nie zaakceptuje. Druga sprawa to te kwoty. Załóżmy, że eliminujemy SSR i opieramy się na zawodowcach opiekujących się wodami. Nie jest to robota lekka, łatwa i przyjemna, obejmuje też pracę w nocy, ale też nie wymaga jakichś wielkich kwalifikacji. Załóżmy optymistycznie, że za 6000 pln (licząc koszt pracodawcy) może dałoby się znaleźć chętnych. Czyli rocznie jakieś 70 000 pln na jednego strażnika w samej pensji. 1000 strażników na cały kraj daje nam 70 mln kosztów. A nawet trudno mi powiedzieć czy to odpowiednia liczba, wydaje mi się, że sporo zaniżona w stosunku do potrzeb. Obecnie PSR to chyba 300 osób na cały kraj, średnio pewnie na 1 strażnika wypada 2000 ha wody, nic dziwnego, że ich działalność jest w praktyce niemal niezauważalna.
Trzeba ich jeszcze wyposażyć w samochody (intensywnie używane, czasem w ciężkim terenie, paliwo, przeglądy, naprawy), komórki, łodzie. To też są niebagatelne koszty, rosnące proporcjonalnie do liczby zatrudnionych. 600 000 wędkarzy po 250 zł składki, to 150 mln rocznie. Opłacisz z tego dzierżawę wód, ochronę, ichtiologów, nieruchomości, biuro, rozliczenia, zarybienia?

No właśnie. Cudów nie ma za 250 zeta.  Dla mnie dobrze będzie jak WP pozabiera wody i nie będzie robić dalej nic, wtedy już będzie lepiej - ale warunek taki, że nie będzie też środków na odłowy sieciowe jezior. Obawiam się, że jednak nic się nie zmieni, dalej będa widzieć potrzebę odłowów i wydziarżawią jeziora  tyle że nie obecnym dzierżawcom ale raczej rodzinie krawcowej z Pcimia.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 161
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #311 dnia: 28.01.2022, 13:29 »
Kriss, wydaje mi się, że właśnie popadasz w takie nierealne wizje. Bo z jednej strony piszesz o tym, jak wielu wędkarzy chce sobie połowić wakacyjnie, w dowolnym miejscu i to jest ok, a z drugiej piszesz o ostrych limitach rocznych - no tego akurat większość wędkarzy-mięsiarzy nie zaakceptuje. Druga sprawa to te kwoty. Załóżmy, że eliminujemy SSR i opieramy się na zawodowcach opiekujących się wodami. Nie jest to robota lekka, łatwa i przyjemna, obejmuje też pracę w nocy, ale też nie wymaga jakichś wielkich kwalifikacji. Załóżmy optymistycznie, że za 6000 pln (licząc koszt pracodawcy) może dałoby się znaleźć chętnych. Czyli rocznie jakieś 70 000 pln na jednego strażnika w samej pensji. 1000 strażników na cały kraj daje nam 70 mln kosztów. A nawet trudno mi powiedzieć czy to odpowiednia liczba, wydaje mi się, że sporo zaniżona w stosunku do potrzeb. Obecnie PSR to chyba 300 osób na cały kraj, średnio pewnie na 1 strażnika wypada 2000 ha wody, nic dziwnego, że ich działalność jest w praktyce niemal niezauważalna.
Trzeba ich jeszcze wyposażyć w samochody (intensywnie używane, czasem w ciężkim terenie, paliwo, przeglądy, naprawy), komórki, łodzie. To też są niebagatelne koszty, rosnące proporcjonalnie do liczby zatrudnionych. 600 000 wędkarzy po 250 zł składki, to 150 mln rocznie. Opłacisz z tego dzierżawę wód, ochronę, ichtiologów, nieruchomości, biuro, rozliczenia, zarybienia?

No właśnie. Cudów nie ma za 250 zeta.  Dla mnie dobrze będzie jak WP pozabiera wody i nie będzie robić dalej nic, wtedy już będzie lepiej - ale warunek taki, że nie będzie też środków na odłowy sieciowe jezior. Obawiam się, że jednak nic się nie zmieni, dalej będa widzieć potrzebę odłowów i wydziarżawią jeziora  tyle że nie obecnym dzierżawcom ale raczej rodzinie krawcowej z Pcimia.

Niewiem czy sie cieszysz pisząc że wystarczy tylko aby wody nie siatowali..... u mnie na dwóch ogromnych zaporach nie ma rybaka od ponad 20 lat.
I ryb nima... etyczni wędkarze wszystko wyłowili i zjedli ...taka to historia.
Maciek

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #312 dnia: 28.01.2022, 15:43 »
Kriss, wydaje mi się, że właśnie popadasz w takie nierealne wizje. Bo z jednej strony piszesz o tym, jak wielu wędkarzy chce sobie połowić wakacyjnie, w dowolnym miejscu i to jest ok, a z drugiej piszesz o ostrych limitach rocznych - no tego akurat większość wędkarzy-mięsiarzy nie zaakceptuje. Druga sprawa to te kwoty. Załóżmy, że eliminujemy SSR i opieramy się na zawodowcach opiekujących się wodami. Nie jest to robota lekka, łatwa i przyjemna, obejmuje też pracę w nocy, ale też nie wymaga jakichś wielkich kwalifikacji. Załóżmy optymistycznie, że za 6000 pln (licząc koszt pracodawcy) może dałoby się znaleźć chętnych. Czyli rocznie jakieś 70 000 pln na jednego strażnika w samej pensji. 1000 strażników na cały kraj daje nam 70 mln kosztów. A nawet trudno mi powiedzieć czy to odpowiednia liczba, wydaje mi się, że sporo zaniżona w stosunku do potrzeb. Obecnie PSR to chyba 300 osób na cały kraj, średnio pewnie na 1 strażnika wypada 2000 ha wody, nic dziwnego, że ich działalność jest w praktyce niemal niezauważalna.
Trzeba ich jeszcze wyposażyć w samochody (intensywnie używane, czasem w ciężkim terenie, paliwo, przeglądy, naprawy), komórki, łodzie. To też są niebagatelne koszty, rosnące proporcjonalnie do liczby zatrudnionych. 600 000 wędkarzy po 250 zł składki, to 150 mln rocznie. Opłacisz z tego dzierżawę wód, ochronę, ichtiologów, nieruchomości, biuro, rozliczenia, zarybienia?

No właśnie. Cudów nie ma za 250 zeta.  Dla mnie dobrze będzie jak WP pozabiera wody i nie będzie robić dalej nic, wtedy już będzie lepiej - ale warunek taki, że nie będzie też środków na odłowy sieciowe jezior. Obawiam się, że jednak nic się nie zmieni, dalej będa widzieć potrzebę odłowów i wydziarżawią jeziora  tyle że nie obecnym dzierżawcom ale raczej rodzinie krawcowej z Pcimia.

Niewiem czy sie cieszysz pisząc że wystarczy tylko aby wody nie siatowali..... u mnie na dwóch ogromnych zaporach nie ma rybaka od ponad 20 lat.
I ryb nima... etyczni wędkarze wszystko wyłowili i zjedli ...taka to historia.

Zaraz zostanę pożarty ,,😄
20 lat temu na Otmuchowie i nyskim był rybak - starszy gość, kupowałem od niego ryby i pogadałem. Generalnie to pod koniec lat 90tych już rybactwo mu się nie opłacało, czekał na emeryturę i po nim nikt nie wziął odłowów - tak, to nie PZW wywaliło go, ale nikt nie chciał łowić ..., na większości wód śródlądowych rybactwo jest nieopłacalne.
Ale do czego zmierzam - casus - był rybak - były ryby, nie ma rybaka - ryb jest zauważalnie mniej... Zwłaszcza drapieżnika.
Dlaczego ?
Rybak dbał - na lód wciągał choinki, krzaki w miejsca gdzie tarły się sandacze, sam zwalczał siaty, rzutki drobnych kłusowników - konkurencję, samo to, że płynął zieloną łodzią w moro powodowało, że ludzie bali się, że to kontrola - ktoś był, kogoś było widać - pilnował.
Kiedyś sam kląłem bo siata - bojki rozwinięte 30-50m od brzegu, okazało się że za bójkami jest tarlisko sandaczy, a na bójkach nie siata a lina, żeby ci dobrzy wędkarze nie mogli dorzucić...
Więc nie każdy rybak jest złem, tak samo jak nie każdy wędkarz jest etyczny.
Generalnie jestem przeciw sieciowaniu ale ten medal ma nie jedną stronę...

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #313 dnia: 28.01.2022, 15:44 »
No właśnie. Cudów nie ma za 250 zeta.  Dla mnie dobrze będzie jak WP pozabiera wody i nie będzie robić dalej nic, wtedy już będzie lepiej - ale warunek taki, że nie będzie też środków na odłowy sieciowe jezior. Obawiam się, że jednak nic się nie zmieni, dalej będa widzieć potrzebę odłowów i wydziarżawią jeziora  tyle że nie obecnym dzierżawcom ale raczej rodzinie krawcowej z Pcimia.

I tu kłania się znajomość obowiązującego w Polsce prawa ;) Jeżeli chcesz przejąć obwód rybacki to musisz m.in. wskazać osobę, której kwalifikacje i doświadczenie zawodowe w zakresie rybactwa śródlądowego będą gwarantowały prowadzenie racjonalnej gospodarki rybackiej. Składasz kopie dokumentów, które poświadczą kwalifikacje oraz doświadczenie zawodowe w zakresie rybactwa śródlądowego. Musisz też wskazać wykaz środków trwałych i wyposażenie, które będzie służyć prowadzeniu racjonalnej gospodarki rybackiej m.in. wylęgarnie.

To nie jest tak, że dziś każdy może sobie przejąć obwód rybacki w konkursie. Oczywiście problemem jest to, że nie ma dziś realnej kontroli nad tą całą gospodarką, a kontroluje się jedynie papiery. Są jeziora, w których od lat według dokumentacji zatwierdzanej przez uprawnione do tego organy prowadzi się tą śmieszną gospodarkę w sposób prawidłowy, gdy tymczasem rzeczywistość jest inna, jest smutna.

W tym miejscu pozdrowienia dla Pana Czerwińskiego z IRŚ, który często siedzi na tym forum i potem komentuje publicznie nasze uwagi do tej papierowej nieracjonalnej racjonalnej gospodarki rybackiej ;D


Większość kół co dba o wody, bez problemu poradziłoby sobie bez PZW bo po co np. Dzierżnie Dużemu pośrednik czyli Okręg Katowice i kolejny pośrednik



Według mnie jeżeli Wody Polskie będą przejmować zbiorniki, to ten będzie pierwszym do przejęcia z dniem 1 stycznia 2025r. Blisko aglomeracji, w dodatku przy obowiązującym tam No Killu będą mieć niskie koszty utrzymania tego zbiornika. A o to właśnie chodzi w anno domini 2022. I kasa będzie wpływać bezpośrednio do budżetu. Tego typu zbiorników jest sporo w Polsce i one już teraz znajdują się na celowniku WP. PZW niech się lepiej obudzi z zimowego snu, bo zaraz będą musieli zatrudniać kogoś, kto im będzie te ryby odławiał i przenosił ;) W różnych okręgach PZW w najbliższych 2-3 latach sporo jest umów które się kończą. Dotyczą one naprawdę ciekawych łowisk (od rzek po jeziora), a które to łowiska pewnie wrócą pod bezpośrednie władanie państwa. PZW nie pomaga też to, że mają "negocjatorów", którzy mówią innym żeby się odczepili, bo PZW sobie dobrze radzi. Genialni negocjatorzy ;D

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Koledzy, jak wrażenia po konferencji Wody Polskie Nasze Łowiska?
« Odpowiedź #314 dnia: 28.01.2022, 16:28 »
No właśnie. Cudów nie ma za 250 zeta.  Dla mnie dobrze będzie jak WP pozabiera wody i nie będzie robić dalej nic, wtedy już będzie lepiej - ale warunek taki, że nie będzie też środków na odłowy sieciowe jezior. Obawiam się, że jednak nic się nie zmieni, dalej będa widzieć potrzebę odłowów i wydziarżawią jeziora  tyle że nie obecnym dzierżawcom ale raczej rodzinie krawcowej z Pcimia.

I tu kłania się znajomość obowiązującego w Polsce prawa ;) Jeżeli chcesz przejąć obwód rybacki to musisz m.in. wskazać osobę, której kwalifikacje i doświadczenie zawodowe w zakresie rybactwa śródlądowego będą gwarantowały prowadzenie racjonalnej gospodarki rybackiej. Składasz kopie dokumentów, które poświadczą kwalifikacje oraz doświadczenie zawodowe w zakresie rybactwa śródlądowego. Musisz też wskazać wykaz środków trwałych i wyposażenie, które będzie służyć prowadzeniu racjonalnej gospodarki rybackiej m.in. wylęgarnie.

To nie jest tak, że dziś każdy może sobie przejąć obwód rybacki w konkursie. Oczywiście problemem jest to, że nie ma dziś realnej kontroli nad tą całą gospodarką, a kontroluje się jedynie papiery. Są jeziora, w których od lat według dokumentacji zatwierdzanej przez uprawnione do tego organy prowadzi się tą śmieszną gospodarkę w sposób prawidłowy, gdy tymczasem rzeczywistość jest inna, jest smutna.

W tym miejscu pozdrowienia dla Pana Czerwińskiego z IRŚ, który często siedzi na tym forum i potem komentuje publicznie nasze uwagi do tej papierowej nieracjonalnej racjonalnej gospodarki rybackiej ;D


Większość kół co dba o wody, bez problemu poradziłoby sobie bez PZW bo po co np. Dzierżnie Dużemu pośrednik czyli Okręg Katowice i kolejny pośrednik



Według mnie jeżeli Wody Polskie będą przejmować zbiorniki, to ten będzie pierwszym do przejęcia z dniem 1 stycznia 2025r. Blisko aglomeracji, w dodatku przy obowiązującym tam No Killu będą mieć niskie koszty utrzymania tego zbiornika. A o to właśnie chodzi w anno domini 2022. I kasa będzie wpływać bezpośrednio do budżetu. Tego typu zbiorników jest sporo w Polsce i one już teraz znajdują się na celowniku WP. PZW niech się lepiej obudzi z zimowego snu, bo zaraz będą musieli zatrudniać kogoś, kto im będzie te ryby odławiał i przenosił ;) W różnych okręgach PZW w najbliższych 2-3 latach sporo jest umów które się kończą. Dotyczą one naprawdę ciekawych łowisk (od rzek po jeziora), a które to łowiska pewnie wrócą pod bezpośrednie władanie państwa. PZW nie pomaga też to, że mają "negocjatorów", którzy mówią innym żeby się odczepili, bo PZW sobie dobrze radzi. Genialni negocjatorzy ;D

" Składasz kopie dokumentów, które poświadczą kwalifikacje oraz doświadczenie zawodowe w zakresie rybactwa śródlądowego." - myślę, że kwota 500- 1000 zł przekona taka osobę, żeby potwierdziła, że będzie nadzorowała daną wodę czy wody - hodowcy karpi też nie zatrudniają na stałe ichtiologów - poszliby z torbami... Podobnie stadnina koni czy hodowca krów, jeśli jest mały nie zatrudnia weterynarza, tylko współpracuje z jakimś.

"Musisz też wskazać wykaz środków trwałych i wyposażenie, które będzie służyć prowadzeniu racjonalnej gospodarki rybackiej m.in. wylęgarnie." - łódka, siatka ok, ale wylęgarnia ??? - pokaże umowę z wylęgarnią, z której będzie kupował narybek - nie trzeba kupować krowy, żeby pić mleko :). Argument o puli genetycznej to zwykły populizm, systemy rzeczne PL są ze sobą powiązane od co najmniej 200 lat - ryby same mogą się przemieścić oczywiście nie w rok, nie w 5, ale w zasadzie w PL nie ma odciętych rzek, zbiorników. Nawet stawy są zarybianie przez kaczki kormorany czy coś. Co więcej PL jest połączona systemami wodnymi z cała Europą.
Co do wylęgarni. W jednym z moich domów mam szambo, w zeszłym roku dostałem pisemko z UM żebym określił, co robię ze ściekami, jak je utylizuje, oczyszczam - czy to oznacza, że mam budować oczyszczalnie ??? - Nie doniosłem kopie umowy z firmą asenizacyjną.

"Według mnie jeżeli Wody Polskie będą przejmować zbiorniki, to ten będzie pierwszym do przejęcia z dniem 1 stycznia 2025r." a wg mnie w 2023,24 zostanie rozpisany kolejny przetarg na dzierżawę, - ten zbiornik w skali PL jest mały, poza tym mało atrakcyjny turystycznie, mimo bliskości aglomeracji, brzegi zakrzaczone, dojazd słaby, brak infrastruktury - tam tylko wędkarze jeżdżą, no 90 %. Przetarg ewentualnie z dodatkowymi warunkami, działacze z DD mają czas, żeby założyć towarzystwo, stowarzyszenie czy nawet spółkę. Tylko PZW tego tak łatwo nie puści - koło duże = dużo kasy, a małe koszty bo społecznicy robią, na zarybienia nie trzeba - no biznes idealny tylko kosić kasę.

Ale co będzie i jaki model przyjmą WP pokaże czas - ale wszystko wskazuje, że zbliżamy się do rozwiązań stosowanych od lat w krajach Europy Zachodniej- a tam są stowarzyszenia kluby, spółki itd.