Jestem nowicjuszem w spławiku i gruncie dzisiejszym i to niesamowicie zielonym, choć moje doświadczenia w tych metodach sięgają lat 1975- 95. Wędki wówczas stosowane, a które wciąż mam w kącie były w owym czasie przełomowe, łowiłem i na babusa jaki i na szkło, kompozyty, na węglu kończąc. Potem odpłynąłem i zajął mnie spinning.
Dzisiaj wracam do spławika, bo chyba nigdy z niego nie wyrosłem.