W ostatnich dniach u mnie na podwórzu pojawiło się mnóstwo kopczyków po rosówkach. Dość wysoka temperatura i opady jak na luty, sprawiły, że sezon na "toro rosso" zaczął się szybko. Póki co nie zbieram, bo do sezonu jeszcze pewnie trochę minie czasu (oby nie za długo
), a przechowywać na razie mi się nie chce. Nie ukrywam, że chciałbym w tym roku wzbogacić Odrzańskie mieszanki feederowe w cięte rosówki, więc mam nadzieję, że jeszcze zdążę się zaopatrzyć
. Większość rad już chłopaki napisali wyżej, więc nie będę powielał. A jeśli chodzi o dłuższe przechowywanie, to robię to w największej kuwecie budowlanej, wypełnionej ziemią, liśćmi i mchem, którego warstwę układam na wierzchu i dbam, żeby zawsze była w miarę wilgotna (przyda się atomizer). Można dodać namoczoną tekturę czy szary papier toaletowy. Karmię oszczędnie startą marchewką, fusami po kawie czy herbacie, lub innymi odpadkami organicznymi. Ważne żeby porcje pokarmu znikały, i dopiero wtedy dokładam kolejne. Warto też w dnie kuwety porobić mikro-otwory do odprowadzania nadmiaru wilgoci. Oprócz wiosny, często widuję leżakujące rosówy nawet późnym listopadem. Ważne, żeby było wilgotno i kilka (naście) stopni na plusie, co w ostatnich latach nie jest już dziwne, nawet w czasie kalendarzowej zimy.