- Kędzieżyn-Koźle banda „uśmiechniętych” wymyśliła łowisko złów i wypuść… niedziela, poniedziałek, środa, piątek, sobota – złów i wypuść, a we wtorek i czwartek ta zasada nie obowiązuje. Mówiąc ironicznie, właściwie to dobrze, jedni będą karmić ryby i je wypuszczać, we wtorki i czwartki przyjdą ci, co ryby zabierają i ładnie upasione wyłowią.
- Elektrownia Opole. Karpiarze wydzierżawili mało atrakcyjny zbiornik, zagospodarowali, wpuścili tonę karpi na początek po około półtora kilo każdy. Zrobili, zarybili, będą o to dbać. I chwała Im za to.
- Wrocław kanał burzowy. Tamtejsze władze pewnie pomyśleli, że z kanału i tak ryba nie nadaje się do spożycia (wiemy co leci burzowcem po deszczu), więc zrobili łowisko złów i wypuść. Będzie dużo ryb w wodzie pozbawionej klasy czystości z wielkimi rybami mającymi w sobie całą tablicę Mendelejewa. Piękny pomysł, chylę czoła Okręgowi PZW we Wrocławiu, że taką wodę potrafili świetnie wykorzystać.
Jak to się ma do zawłaszczania wód należących do społeczeństwa i wykorzystaniu jej przez ścisłą grupę większych po Bogu, którzy chcą na terenie całego kraju wprowadzić tą zasadę? Nijak.
Chcesz, wypuść, nie chcesz, zatrzymaj.
Nie bierz ryb pod ochroną, nie bierz ryb niewymiarowych bo każda ryba powinna pozostawić po sobie potomstwo, i nie bierz ryb medalowych/wielkich, bo są zbyt cenne. Weź tyle ryb ile zjesz ty i twoja rodzina podczas jednego posiłku.
Ot i cały Regulamin dla wędkarza.
Reszta, to nakaz Gospodarstwom Rybackim odtwarzanie rybostanu (podobnie jak leśnicy, ścinają drzewa, na to miejsce sadzą wiele więcej).
No i tworzenie Gospodarstw Rybackich zarybieniowych z całkowitą własnością PZW. Ryby sprzedawane winny być Kołom PZW po cenie kosztów, a nie cenach bankstersko-lichwiarskich jak to jest dzisiaj (kupowałem i wiem).