Dzisiaj nad wodą testowałem samą obciętą strzykawkę i okazała się bardzo wygodna w użyciu. Wydaje mi się, że nie ma sensu bawić się w jakieś sprężynki czy gumy. Strzykawka 25 ml jest na tyle miękka, że obcinamy ją wygonie nożem, wystarczy przejechać drobnym papierem ściernym i mamy gładziutką powierzchnię. Tłok wylatuje, ale wciąga się go na powrót z dziecinną łatwością, siła do tego potrzebna jest mniejsza, niż do samego przesunięcia tłoka w korpusie. Wałeczki wychodzą idealne, nic się nie przykleja, rozpada itp, a miejsca w skrzynce zajmuje tyle co nic.
Tak więc uważam, że nie ma sensu kombinować na żaden ze sposobów powyżej.
Inaczej sprawa się ma z dużymi strzykawkami z gumową uszczelką na końcu. Po wypadnięciu tłoka, który porusza się bardzo ciężko, nie da się go wciągnąć do środka bez podwijania uszczelki, co bardzo denerwuje.
Po całkowitym zdjęciu uszczelki tłok przesuwa się za luźno a zanęta dostaje się za niego, co również jest uciążliwe. Tak więc tym chłopakom, który chcieli w taki sposób robić konkretne wałki do strzelania z procy muszę z przykrością donieść, że będzie to niezmiernie ciężkie.