Dobrze, że nie należę do PZW, dziś rozmawiałem z kolegą z pracy i jego kolegą - działacze PZW (sekretarz i ktoś tam) też im trochę nawrzucałem, że dziś ryby wpuszczają , a jutro je siatkami łapią - gospodarka PZW, albo że kłusownikom zezwolenia na siatki dają, a najlepsze z ich strony było, że oni na komercje nie jeżdżą, bo dość że trzeba za godzinę płacić lub cały dzień, to w dodatku za RYBY trzeba płacić !!! - mięsiarze w d... je....
Przykład poznańskiej Dębiny i zrzeszonych tam wędkarzy (łowisko specjalne nie wiem czy PZW) oni są przyzwyczajeni tam, gdzie ogólnie jest limit dzienny na ryby , potrafią do starej zadzwonić by podeszła z reklamówką, zapakują rybę i chodu stara do domu , a oni dalej łapią i gdy złapią kolejną legalnie do domu wezmą.