Ja spoglądam na sprawy feedera z kilku stron, ale jedna jest najważniejsza. Wyczyn feederowy w Polsce musi mieć jakiś cel, przesłanie. Dla mnie jest nim uczenie ludzi skutecznego łowienia, z jednoczesnym skłanianiu się ku wypuszczaniu ryb (w większości, z rozsądkiem), dbaniu o wody, wspomaganiu lokalnych kół czy okręgu oraz w byciu członkiem związku, najlepiej działającym. Dla mnie większość takich ludzi, startujących w zawodach, to ludzie świadomi, rozumiejący, że ryby nie biorą się poprzez działanie promieni słonecznych, ale przez dbanie o ich populacje. Im więcej wyczynu i sportu, tym lepsze będą wody.
Czytając niektóre posty, mam wrażenie, że są osoby, dla których wyczyn feederowy, czy też spławikowy, ma służyć im samym, ich interesom. Regulamin ma być tak zrobiony, aby łatwo się startowało w MŚ ekipie z Polski. Panowie! Nie o to chodzi przecież! Jeżeli mamy tworzyć wyczyn feederowy po to, aby celem było pokonanie Angoli na MŚ, to nie tędy droga! Dlatego narzekam na ten cholerny FIPSED i jego poroniony regulamin. Sport feederowy powinien mieć charakter masowy, ogólnopolski. To jedna z najpopularniejszych technik łowienia ryb. Chociażby z alarmem, teleskopem i sprężyną. Ludzi w PZW uywa, podobnie jak ubywa wędkarzy, więc trzeba czegoś co przyciągnie ludzi, warto zaszczepić więc ducha sportowej rywalizacji. Dlatego potrzebujemy rozruszać ludzi, pokazać im jak ciekawą formą relaksu lub wypoczynku moga być zawody gruntowe, samo łowienie feederem. Dla mnie nie ma sensu pokazywać kto jest klasykiem, kto profanem feedera, kto łowi w stylu 'bułkę przez bibułkę'... Feeder to feeder, jak się zachęci ludzi do pierwszego kroku, to będą robić i następne.
I jeszcze o regulaminie. Nie myślmy, że ci co go ułożyli, byli wielkimi mędrcami lub geniuszami. Ten regulamin blokuje sport feederowy, tak jak i w Polsce tak też i w innych krajach. Nie ma co chylić czoła przed czymś, co nie jest dopracowane. W spławiku trudno łowić na pellety czy kulki proteinowe, ale w feederze pinki czy dżokers to margines. Jakże wielkim idiotyzmem jest robienie MŚ w RPA na karpiowej typowo wodzie, gdzie łowić nie wolno na rzeczy, których normalnie się tam używa, zostaje może kukurydza. Przecież to nonsens! Czy użycie Metody czy pellet feedera wypaczyło by tam 'ducha feedera'? Nie róbmy jaj, regulamin przerobiono ze spławikowego, nie biorąc pod uwagę jak wielka rewolucja szykuje się na rynku wędkarskim. W Polsce kilka lat temu (4-5), mało kto używał zanęt na mączkach, nie było dumbellsów, waftersów. Teraz się wszystko zmienia jak w kalejdoskopie. Po co więc trwać przy takich dziwnych regułach? Po co wprowadzać zapisy, które są trudne do wyegzekwowania, czyż nie lepiej je uprościć? Jasne, że niektóre wody nie są dopasowane aby przyjąć sporą dawkę pelletów, wysokokalorycznych zanęt, ale można zrobić limit 1 lub 2 litry i wszystko jest w porządku, nieprawdaż?