Hej,
długo nie byłem na moim ulubionym forum żeglarskim
'Niestety', na jednym z moich żwirowisk był klub żeglarski. Czasami widziałem jak pływają. Pewnego dnia przełamałem strach - no bo niby żeglarstwo to elitarny sport - zadzwoniłem i usłyszałem - wpadaj, pożyczymy Ci łódkę klubową, popływasz - mimo że patentu nigdy nie mialem. I mnie wciągneło a i żona nie narzeka na nie do końca ładnie pachnący sprzęt i kilogramy przynęt na balkonie
Mam nawet małą żaglówkę na zatoce na morzu i czasami próbuję coś złapać. Na razie udało się tylko jednego bassa (wygląda jak srebrny sandacz)...