Autor Wątek: Pomysł na przynęty "sztuczne" ale naturalne - np. żelkowe imitacje robactwa  (Przeczytany 17582 razy)

Offline Ben

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 546
  • Reputacja: 69
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolica Koszalina
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Przyznam się że też tak myślałem - ale jak widać są pewne "niuanse". Skoro już kupiłem glicerynę farmaceutyczną, zrobię jeszcze jedno podejście. 
pozdrawiam Benon

Offline Ben

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 546
  • Reputacja: 69
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolica Koszalina
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Dzisiaj ponownie zrobiłem jeszcze jedno podejście aby zrobić robala, użyłem gliceryny farmaceutycznej i ... powtórka z rozrywki czyli :thumbdown:

Jak by ktoś był zainteresowany BOOSTREM, 90% pojemności  chętnie oddam za koszt przesyłki. Szkoda żeby się zmarnował ;)
pozdrawiam Benon

Offline milczacy

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 66
  • Reputacja: 79
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: spinning
Cześć
Odkopuję temat, bo po pierwszych testach na wodzie - mam już kilka wniosków i spostrzeżeń... Podsumuję z góry - a rozwinę później - TO CHYBA DZIAŁA :)

Po kolei:
Pierwszy test - 06,04 - Moje pierwsze wędkowanie w tym roku -  zawody spławikowego rozpoczęcia sezonu w moim Kole. Woda PZW, około 2 m głębokości, woda stojąca. Pogoda była przeokropna! Nie połowił nikt. Trafiały się sporadyczne uklejki, drobna wzdręga, leszczyk. Na zawodach miałem ochotkę żywą, pinkę i ochotkę żelatynową. Źle to rozegrałem, i zamiast szybko przezbroić wędkę i punktować ukleją - uparłem się na czekanie na płoć/leszcza. Złowiłem w sumie 900 gram ryby (miejsce 8 na 25 zawodników) ;). Ryby brały bardzo chimerycznie, skuteczność łowienia była żałosna - nie dość, że trudno było trafić i utrzymać zestaw w polu nęcenia (północny, porywisty wiatr - ciężko było w ogóle wędkę utrzymać momentami), to jeszcze ryby brały tak - że ciężko było cokolwiek wciąć przy haku 18-20 i pojedyńczej ochotce na haczyku...Ryby skubały i wysysały robaka, nie połykając haczyka. Na pinkę brań niemal nie było.
Od drugiej połowy zawodów, kiedy już przeczuwałem że w tych warunkach nie zbuduję sensownego wyniku - łowiłem tylko na żelatynową imitację. Ryby brały - ale połowę brań pudłowałem z zacięciem.
Z tego doświadczenia - Wniosek pierwszy, w sumie optymistyczny na przyszłość - żelatynowa ochotka nie odstrasza ryb :) Ale test ten był mało wiarygodny, przez warunki jakie były na wodzie....

Drugi test - - zeszła sobota - rekreacyjnie, woda stojąca PZW - około 3m głębokości - bat i zestaw/nęcenie pod płoć/leszcza. Na przynętę miałem ochotkę żywą i żelatynową. Do zanęty poszła ćwiartka mrożonego jokersa. Ilościowo - wędkowanie bajka! Jakościowo - słabo ;) Trafiłem w ławicę drobnej wzdręgi, która nie pozwalała przynęcie dotrzeć w okolice dna. Nic nie dawało pogrubienie zestawu, kombinacje z obciążeniem - doszedłem do spławika 4g, i nawet przy skupionym obciążeniu, przynęta nie dolatywała do dna - drapieżna wzdręga "palczak" - porywała wszystko co wpadło do wody. Po kilku rybkach na żywą ochotkę - już do końca sesji - łowiłem wyłacznie na żelkową imitację. Bez zmian w reakcji ryb :)
Branie następowało w zasadzie w każdym rzucie. Trudno tu wnioskować co do skuteczności przynęty - bo w tych warunkach - myślę, że ta wzdręga żarła by nawet kawałek czerwonego sznurka na haczyku....
Ale, wnioski pewne mam:
- po pierwsze - nie straszy ryb :)
- po drugie - ochotka żelatynowa, przy tej temperaturze wody - dobrze trzyma się haka. Nie spada, nawet przy zarzucaniu "zza pleców". Spokojnie wytrzymuje na haczyku nawet kilka przerzuceń zestawu. Ba! Zdarzało mi się nawet złowić po 2 rybki bez konieczności zmiany przynęty.
- ma fajną cechę (szkoda że nie wpadłem na to na wcześniej opisywanych zawodach!) - można nadziać na haczyk, i pazurem "odciąć" ile chcemy - by ryba nie mogła "ciągnąć" za robaka - jak na to wpadłem, to skuteczność zacięć polepszyła się radykalnie! Z żywą ochotką tego nie zrobimy - pozostaje "zawijanie" jej na haku - co zabiera czas, wymaga chirurgicznej precyzji i delikatności, bo inaczej powoduje uszkodzenie larwy i na haku zostaje "flak".
Ogólnie, wędkowanie zakończyłem po około 3 godzinach, w trakcie których złowiłem blisko 140 rybek. Tylko 6 czy 7 z nich przekroczyło wymiar 15 cm ;)

Trzeci test - wczoraj - rekreacyjnie, ta sama woda co w sobotę, ale tym razem - feeder klasyczny. Łowiłem na około 4 m głebokości, koszyczkiem 30g. Przynęta - ochotka żywa, pinka, ochotka żelatynowa. Haczyk 16, na który nadziewałem 3 ochotki+1pinka, albo 2-3 grubsze "larwy żelatynowe".
Brań było mnóstwo, niestety - znów same drobne rybki. Dominowały drobne wzdręgi, było kilka krąpi.  Pominę milczeniem moją skuteczność.... ;) a i mocny wiatr nie ułatwiał sprawy - ale pobawiłem się troszkę. I znów kilka wniosków:
- ilość brań porównując ochotkę żywą do imitacji - była podobna. Ale znów - ciężko wyciągać wnioski, jak bierze głównie wzdręga - która zeżre wszystko....
- w wodzie chłodnej - przynęta sprawuje się bardzo dobrze. Nawet, po 15 minutach w wodzie - po ściągnięciu zestawu - trzyma się dobrze haczyka.
- Niestety - mam obawy czy sprawdzi się w miesiącach letnich... Wczoraj było około 22 stopnie ciepła, a gdy (czarna, aluminiowa) puszeczka z przynętą poleżała w pełnym słońcu - to żelkowe robaki zrobiły się lekko lepiące, wyraźnie zmiękły. Schowanie puszki w cień, zniwelowało problem - ale, chyba to się nie uda przy wyższych temperaturach. Miałem nad wodą wersję opartą o żelatynę - muszę przetestować wersję z agarem w składzie - która z założenia powinna być bardziej odporna na ciepło.
W ostateczności - myślę, że procedury przewidziane dla żywej ochotki w lecie - pozwolą i na skuteczne stosowanie żelatynowej imitacji. Styropianowe pudełko, albo wkład chłodzący w torbie i po kłopocie ;)

Reasumując dotychczasowe spostrzeżenia - jedno na pewno: nie straszą ryb! A to już sukces :)
Nie spadają z haka, dają możliwość regulacji "długości przynęty", co przy himerycznych braniach albo drobnej rybie - przekłada się na skuteczność zacięć. Czyli, puki co - chyba jest potencjał :)

Po Świętach, żelki przejdą test na wodzie płynącej - bo szykują się zawody feederowe na Wiśle... Przetestuję ochotkę, ale również krążki ochotka-konopia. Dam znać jak pójdzie.
Pozdrawiam, Andrzej

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 173
  • Reputacja: 31
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Cześć, super, że projekt wyszedł satysfakcja ze złowionej ryby musi być ogromna :D życzę powodzenia w dalszym jego rozwoju :bravo: :bravo: :bravo:

Jednak chciałbym zapytać raz jeszcze o legalność Twojej sztucznej przynęty na zawodach względem regulaminu PZW?

Offline milczacy

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 66
  • Reputacja: 79
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: spinning
Na moją logikę - nie ma w składzie nic, co kwalifikowało by się jako dodatek sztuczny.
Regulamin dopuszcza przynęty naturalne zwierzęce (z wyłączeniami) i roślinne. Dopuszcza barwienie i aromatyzację.
Jestem więc głęboko przekonany że tak, i o ile trafimy na rozsądnego sędziego - to problemu nie powinno być.

Skład tej żelkowej imitacji - to żelatyna, agar, skrobia/mleko w proszku, glikol/gliceryna, barwnik, olej, aromat (oparty o naturalną ochotkę), sól. Czyli wszystkie składniki są spożywcze i naturalne. Technicznie rzecz biorąc - jest to pasta poddana procesowi żelowania.
Kwestią wątpliwą jest jedynie subiektywna interpretacja sędziowska - mówiąc wprost - rozsądek, albo czepialstwo- czyli czynniki czysto ludzkie.
Choć, gdyby się uprzeć - jesteśmy w stanie udowodnić swoją rację, i zgodność przynęty z regulaminem - tylko czy sędzia będzie chciał czekać godzinę lub dwie na całkowite rozpuszczenie się naszego żelka w wodzie?  Zawsze też, można wydrukować sobie etykietę ze składem i próbować udowadniać swoją rację. Ale, znów - czy to się uda - zależy od subiektywnego zdania sędziego.
Zatem - nie potrafię odpowiedzieć wprost na Twoje pytanie...

Z drugiej strony - wiem, że stosowana jest przez wyczynowców np pasta MYSTICK ROACH, i nie ma z nią problemów w kontekście interpretacji regulaminowych...
Może wypowie się ktoś biegły w interpretacji wykładni regulaminu?

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 173
  • Reputacja: 31
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Dzięki za odpowiedź!! Ja właśnie zastanawiałem się w kontekście na przykład szybkościowego łowienia uklei, przecież można taką "naturalną" przynętę zabetonować i uformować w białego robaka do tego stopnia, że w piątek na treningu ją założysz, potem przez weekend przerzucisz 10kg uklei i dalej będzie się trzymać, co do samej pasty, o której wspominasz to myślę, że nie ma z nią problemu ze względu na fakt, że nie jest wstępnie z niej uformowana imitacja robaka, jeszcze pytanie o limit robaka, przecież to też musisz w takim razie poddać pod kontrole no i zamiast mieć 100g czystej ochotki to możesz mieć 10-20g "naturalnej" a resztę przeznaczyć na korzyść jokersa, nie chce żebyś pomyślał, że się czepiam po prostu rzucam taką myśl tutaj na forum do głębszej analizy :) a takie robaczki mogłyby też być dobre to rzecznej przepływanki gdyby były bardziej lejące się ;D