Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Nasze wyniki nad wodą => Wątek zaczęty przez: robson w 24.12.2020, 15:20

Tytuł: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: robson w 24.12.2020, 15:20
Nie będzie wielką niespodzianką: ten sezon był dziwny. Tym razem łowiłem tylko i wyłącznie na Wiśle, bez najmniejszych skoków w bok. Wiosna była jakaś opóźniona, covid to jedno, ale same warunki nad wodą też nieciekawe - najpierw wyjątkowo niskie stany po bezśnieżnej zimie, ale też woda dość późno się nagrzała, a potem z kolei prawie do połowy lipca była trochę wyższa niż w ostatnich latach. Tarło, szczególnie leszcza, mocno się przez to opóźniło. Wyniki też nie rozpieszczały - kilka pierwszych wyjść w kwietniu i na początku maja kompletnie bez ryb. Potem znienacka życiówka klenia (w ostatnich minutach wyprawy) i dalej posucha. Dopiero w sierpniu miałem więcej czasu - trochę regularnych wyjść, sypania grochem i wpadło trochę ładnych kleni, jakieś leszcze, nawet jaź się trafił. Jesień znów tradycyjnie kijowa i szybko zakończona z braku czasu na rybki :(
Plany na przyszły rok oczywiście ambitne:
- jak spłynie w końcu z Czajki to co spłynąć ma, chcę mocniej uderzyć na Wisłę poza odcinkiem miejskim. Wstępnie celuję gdzieś w okolice za Dziekanowem, może Pieńków
- dalsze wyprawy: Narew, może jakieś starorzecza nad Bugiem, o ile będzie sensowny dojazd
- na miejskim odcinku kolejna próba poszukania brzan. Miejsce wytypowane, sprzęt do nieco cięższego łowienia jest, no to trzeba powalczyć
- więcej bolonki, może też bat (chyba ze 20 lat już nie łowiłem bata) - sprzęt jest, chyba jednak zrezygnuję z przerabiania go na bolo
- gościnne wypady na jakąś mniejszą wodę: wstępnie typuję, że będzie to Wkra albo Bzura
- ogólnie więcej wypraw: tak żeby standardowy rejestr nie wystarczył ;)

A jak Wasze wrażenia i plany?
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 24.12.2020, 15:49
W sumie nad wodami spędziłem dość dużo czasu ...

Spacerowałem (w zasadzie to bardziej trekking) sporo nad Przemszą i paroma jej doływami + malutkimi rowami, bardzo to lubię - w tym roku kolejny raz bez wędki.
Odwiedziłem sporo stwów PZW w okolicy + zbiornik duży Dziećkowice, gadałem z wędkarzami, obserwowałem wodę, nie łowiłem - nie znalazłem motywacji.

A łowiłem na:

- dzikich leśnych i polnych stawkach ---> 13 wypadów (7 miejscówek), tylko na spławik i kuku/chlebek/pinkę, dla mnie super relaxik, wyniki od 0 ryb do 30 sztuk na wypad: karasie, płotki, wzdręgi, czebaczki i slonecznice

- komercjach ----> ok. 30 wypadów (5 miejscówek) od 4 do 18 godzin nad wodą, spławik, tradycyjne zestawy karpiowe (3 x łowienie z wywózki), różne koszyki do metody, PVA, nawet dla jaj sprężyna (marne wyniki na to) + łowienie z powierzchni, dużo się nauczyłem, sporo potestowałem,
żeby były wyniki musiałem sie sporo nagłowić, nie było lekko, ostatecznie po raczej słabszej wiośnie, lato i jesień były OK.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Kowerdak w 24.12.2020, 16:50
U mnie najbardziej aktywny był okres maj- wrzesień.
Pół na pół rzeka i prywatne zbiorniki.
W rzece trochę płotek z gruntu, kilka kleni też z gruntu, szczupaki i okonie na spinning.
A na stawach to masa płoci, karpie i pojedyncze liny, leszcze.
W tym sezonie dużo szlifowania technik, eksperymentowania, kombinowania z tym czego jeszcze nie próbowałem.
Sporo planów na przyszły sezon, ale jeszcze może część uda się w tym zrealizować. Dużo kombinacji z rzeką będzie i z feederem ;D
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 24.12.2020, 17:05
W tym roku moje ukochane jezioro wywinęło niespotykany numer, jakiego nigdy tam nie doświadczyłem, a jeżdżę tam od połowy lat osiemdziesiątych. Reguła była następująca: późną jesienią woda się oczyszczała, wzrastała widoczność i takie tam. Dopiero w czerwcu następnego roku wszystko wracało do normy - woda mętniała, kwitła itp. Gdy woda jest tam czysta, drapieżniki biorą bardzo źle, można odnieść wrażenie, że wcale. Maj, który jest podręcznikowym miesiącem szczupaka, zawsze był i jest martwy. Zawsze. Jakiekolwiek brania zaczynają się w czerwcu. W tym roku woda zmętniała w połowie czerwca, co sprawiło, że sandacze zaczęły brać z dnia na dzień, jak na zawołanie. Na początku lipca woda znów się oczyściła, co sprawiło, że od tego momentu nie złowiłem żadnego sandacza. Żadnego! Od początku lipca do 20 grudnia ani jednego brania...

Na nic zdały się kombinacje, zmiany technik, przynęt, sposobów prezentacji, bo efekt zawsze był taki sam. Okonie, sandacze i szczupaki zmieniły swoje zwyczaje, oczywiście pod wpływem warunków, o których wspominam. Równie dobrze mogłem łowić w basenie. Gdyby ktoś wcześnie mi powiedział, że dojdzie do takiej sytuacji, to kazałbym mu puknąć się w głowę. Dziś ja się pukam. Oczywiście nie tylko ja dostałem nauczkę. Gdyby było inaczej, zacząłbym się zastanawiać, czy aby na pewno wiem, na czym polega ta zabawa, no i siedziałbym cicho.

W tym roku kupiłem również zezwolenie na wędkowanie w jeziorze, które mam pod nosem - do kilku dostępnych miejscówek mam około 400 metrów. Nowe oczekiwania, nowe nadzieje, w końcu wychowałem się wędkarsko tutaj. Znam każdy metr brzegu, każdy metr dna. Okazało się, że... nie jestem w stanie zając żadnej miejscówki nad "moim" jeziorem, bo okupują je przyjezdni. Jeden łowi "na żywca" w lutym, drugi trzema wędziskami, a trzeci blokuje zjazd nad wodę samochodem, a gdy grzecznie proszę go o przestawienie auta, krzyczy, że ja tam nie wejdę, bo on zarezerwował miejsce dla kolegi, który niedługo przyjedzie. Po rzuceniu w jego kierunku "co, kurwa, zrobiłeś?", wiedziałem, że źle wybrałem, a "moje" jezioro definitywnie zmieniło właściciela. Na chama z wędką.

Przyszły rok będzie lepszy, wiadomo ;)

Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: robson w 24.12.2020, 19:09
Z chamstwem niestety też się nad wodą spotkałem, chyba to nieuniknione. Choć ogólnie na moim ulubionym odcinku rzeki w tym roku była niska frekwencja - od razu też względnie czysto się zrobiło, a niektóre stanowiska całkiem zarosły. Były też ciekawostki przyrodnicze: a to stadko dzików ryło sobie jakieś 10 metrów ode mnie - zastanawiałem się nawet nad ewakuacją, ale jakoś utrzymałem pozycję. A to znów obywatel Ukrainy płynął z prądem rzeki drąc się, by go ratować - co też patrol rzeczny w końcu uczynił. Czasem bywa dziwnie nad wodą...
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Lohi w 24.12.2020, 19:23
Najbardziej zapadł mi jeden wypad na ryby (woda PZW) : 11 leszczy z których najmniejszy miał 53cm . Mój życiowy wynik
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Cygnus w 24.12.2020, 20:31
Ten rok zaczął się bardzo ładnie
Juz od pierwszych dni zaraz po kwarantannie zacząłem ładnie łapać
Nie sposób tutaj nie wspomnieć że w tym sezonie wydałem rekordową sumę na zanęty "Sonubaits"
Ale utkwił mi w pamięci niestety zły moment
Miałem wypadek w Sosnowcu i autko którym jezdziłem na ryby poszło do kasacji :'( :'( :'( :'(
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Martinez w 24.12.2020, 20:46
Sezon 2020... jeszcze chyba nie zakończony. Może uda się jeszcze wyskoczyć.
Ale mogę zrobić dość obszerne podsumowanie.
Duża liczba wyjazdów nad wodę. Praktycznie od 1.02, gdy tylko lód zszedł ze zbiorników, wypad nad wodę. Pierwsze wypady niemrawe, bez wyników. Ale nadszedł czas na zmianę. I metody budowania zestawu i przynęt. Wówczas zmieniło się wszystko diametralnie. Wyjazdy zakończone blankiem można było policzyć na palcach jednej ręki. Zaczęły się wyniki w okolicach 4, 5 kg karpi, medalowy karaś złocisty, jesiotry. Generalnie sporo spinek podczas holu wymusiło na mnie zmianę sprzętu. Dużo obserwacji, przemyślenia, wnioski rzuciły pewne światło na to, czym powinienem się zająć w nadchodzącym sezonie. Pod koniec mocno zmieniłem sprzęt. Praktycznie ze starego to został stojak pod wędki karpiowe. Zmieniłem też przynęty, zanęty na lepsze jakościowo. Skończyło się "januszowanie", dużo filmów, dużo czytania Forum - dało wyniki. Nocne zasiadki - chyba 4 lub 5. Też było nad czym myśleć, jest nad czym popracować. Tym bardziej, że chcę wziąć się za zawody, a te z cyklu nocne łowienie, wymaga lepszego przygotowania.
Komercja... 4, 5 wypadów na komercję też dało wnioski. Koniec (przynajmniej na Rudzińcu) z ciężkimi wędkami, wchodzi lekki picker. Zobaczymy, co pokaże w nowym sezonie.
Czym był dla mnie mijający sezon, tak w dwóch-trzech zdaniach? Niesamowitą lekcją pokory. Był wymagający, bo musiałem zapomnieć o wszystkim, co do tej pory wiedziałem o wędkarstwie, zacząć od nowa. Ale jest to bagaż doświadczeń, który mam nadzieję będzie teraz procentował.
Plany na 2021? Tak, są. Powiedziałbym, że ambitne. Zawody w kole, jakieś może okręgowe. Sezon 2021 będzie traktowany czysto rekreacyjnie pod kątem zawodniczym. A aspiracje są i do feedera/method feedera i karpiowania. Spławik całkowicie odpuszczam. Bo pchanie się na zawody spławikowe z wędką 4,2 + kołowrotek, gdzie goście łowią tyczkami - kiepski pomysł. Gdzie zabawię? Tradycyjnie będzie to "mój" no-kill S-2, po sąsiedzku S-1, "stare" Trzydniaki. Komorów, na którym stawiałem pierwsze kroki chyba sobie daruję. Komercja? Tak, myślę o Rudzińcu, ale plan zakłada też opłacenie licencji na Okręg Opole. Sezon zapowiada się intensywny. W dodatku dziś szwagier do mnie wyskoczył z tekstem: "Ty, na przełomie maja i czerwca szykuj sobie wolny weekend, bo u nas w firmie jest dzień zbrojeniowca i będą zawody nad wodą. A ty jesteś zaproszony". Cóż mogłem powiedzieć - wędkować z kolegami z koła Zakłady Mechaniczne i jeszcze być na imprezie? Chyba więcej nie trzeba do szczęścia.
Patrząc na to wszystko, co mam poukładane, życzę sobie jednego - byle zdrowie dopisało. Resztą się nie martwię.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Cobi92 w 24.12.2020, 21:45
A dla mnie 2020 był rokiem, w którym ponownie pokochałem wędkowanie i był to najlepszy wędkarsko rok moim w życiu :)

          Za dzieciaka lubiłem wędkować z dziadkiem, czytałem wszystko co się wtedy ukazywało, oglądałem VHSy, żyłem tym. Po śmierci dziadka 12 lat temu niestety zajawka prysła, bo nie było z kim wędkować. Mam działkę nad jeziorem, więc czasem wędkowałem z ojcem, ale niestety słabo brały, więc i radości z wędkowania nie było.
         Tegoroczna pandemia sprawiła, że nie chcąc siedzieć w domu jeździłem więcej na wspomnianą działkę by pooddychać świeżym powietrzem. Z tej okazji kupiłem 6metrowy bacik by chociaż podziubać płoteczki i wzdręgi z łódki. Dokupiłem też ultralekki spinning i łowiłem okonki i wzdręgi na imitacje owadów. Na wykonanego przez kumpla microjigga imitującego biedronkę złowiłem rekordową jak na razie płoć: równe 30cm. Na kiju do 5g i plecionce 0,04 walczyła jak lew :D Pływając po sporym, mocno zarośniętym zbiorniku z bardzo przejrzystą wodą obserwowałem pływające między zielskiem tłuste liny i metrowe amury grzejące się na 50-centymetrowej wodzie przy trzcinowych wyspach. Robiły ogromne wrażenie i rozpalały wyobraźnię. Mi spomiędzy zielska udało się złowić sporo ładnych wzdręg. Wędkarski apetyt rósł i wędkowanie w weekendy na działce (100km w jedną stronę od domu... ) przestało mi wystarczać :(
          Jako, że nie opłaciłem składki na swoje lokalne wody pozostało mi łowienie w zbiornikach miejskich, czyli głównie w parku :D Był środek lata, więc po pracy szybki obiad w domu i od 17 gdy słońce nieco zelżało byłem nad wodą. Nie ukrywam, że czasem ciężko było się skupić na łowieniu gdy tuż obok przechodziły letnio ubrane panie :-[ Na lekki spinning brały okonki i małe kleniki. Trafiłem nawet mikro bolenia, który był wielkości dorodnej uklei :D Kumpel z pracy powiedział mi, że niedaleko jego domu jest mała glinianka, gdzie kiedyś były karpie i liny i że może spróbowałbym tam.
         Pierwszy raz wybrałem się tam w połowie sierpnia, woda była dość mocno zarośnięta, ale łowić się dało. Na spławik złowiłem ładnego karasia i wzdręgę. Od tego czasu byłem tam praktycznie codziennie na kilka godzin poznając wodę i ucząc się łowić na method feeder. Spodobało mi się, ryby nieźle współpracowały. Trafiały się głównie karasie i leszczyki, z czasem dobrałem się do linów. Co jakiś czas trafił się karpik w przedziale 2-5kg. Próbowałem też spinningować, ale trafiały się krótkie szczupaki, wiec sobie podarowałem. Jedyna fajniejsza ryba to okoń 27cm który wstyd się przyznać jest moją życiówką :D Zdecydowanie większą życiową rybę straciłem gdy po zacięciu i 30metrowym odjeździe mała torpeda zaparkowała w powalonym do wody drzewie. Myślę że był to karp, chociaż mógł to być też jeden z 2 wpuszczonych tam jesiotrów. Miejscowi nieraz opowiadali mi historie o żyjącym tam dużym sumie, nieraz widziałem jak coś atakowało kaczki wiec być może to prawda. Deeper pokazał mi 3krotnie fajne duuuże echo czegoś przyklejonego do dna.  W przyszłym sezonie będę próbował to sprawdzić. Udało mi się przekonać władze osiedla na którego terenie znajduje się ten zbiornik by wystąpili do miasta o wprowadzenie NO KILL. Podobno się udało, co bardzo mnie cieszy bo niestety wędkarzy, którzy tak jak ja wypuszczali ryby było tylko kilku, reszta brała co popadnie. Ogólnie to małe jeziorko dało mi kilkadziesiąt linów (największy 44cm) i karasi (38cm), sporo leszczy takich do 35-40cm, jednego żółwia :D którego przesiedliłem do innego zbiornika, a także kilkanaście karpi z których największy miał 64cm i był wybitnie gruby. Płoci i wzdręg było sporo póki łowiłem na spławik, potem przesiadłem się na metodę i drobnica się skończyła. Oficjalnie sezon skończyłem w połowie listopada łowiąc ostatniego dnia karpia, lina oraz leszcza, ale potem wybrałem się jeszcze 3 czy 4 razy na godzinkę ze spinningiem :D

Podsumowując to był udany sezon w którym wróciła mi radość z wędkowania i chęć do doskonalenia swoich umiejętności. Dzięki temu zacząłem się udzielać na tym forum, poznałem wielu życzliwych ludzi, powiększyłem swoją sprzętową kolekcję i dużo się nauczyłem. W przyszłym sezonie planuję jeszcze lepiej poznać moje małe jeziorko, sprawdzić czy legenda o wielkim sumie to prawda, połowić większe ryby będąc na działce, a także poznać jeszcze 2-3 inne glinianki w moim mieście. Opowieści jakie o nich słyszałem od zaufanych wędkarzy są interesujące. Myślę, że spróbuję swoich sił również na pobliskich komercjach, a jak szczęście dopisze to załapię się na licencję na fajny prywatny zbiornik no kill. Chcę dopracować swoje własne miksy do metody, przeżyć pierwszą nocną zasiadkę, pobić życiówkę w każdym gatunku, może przekonać dziewczynę do wędkowania :P Plany są ambitne, zapasy przynęt i zanęt zrobione - byle do wiosny...
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Badzar w 24.12.2020, 22:07
Moi drodzy, podsumowując sezon 2020 jednoznacznie mogę odpowiedzieć, że był to mój najlepszy sezon. Nie mówię to tylko o wędkowaniu ale o ilości świetnych ludzi z pasją, których poznałem na forum i nad wodą.

W liczbach, lekką ręką w tym sezonie byłem ponad 100 razy nad wodą, zaliczyłem kilka nocek. Pobiłem swoje PB jeśli chodzi o amura, karpia, karasia srebrzystego, leszcza i lina. Złowiłem swojego pierwszego jesiotra. Do tego zaliczyłem kilka wypadów na których ilość złowionych ryb przyprawiała o zawrót głowy.

Bez dwóch zdań mogę powiedzieć, że ten sezon wiele mnie nauczył. Przede wszystkim łowię bardziej świadomie, zdecydowanie poprawiłem się w przygotowywaniu własnych zanęt i miksów. Co przełożyło się na ilość łowionych ryb. Na pewno mogę powiedzieć, że polubiłem się z metodą, mimo że byłem wielkim fanem klasyka.

Jeśli chodzi o sezon 2021, mam sporo planów, na pewno będę chciał więcej czasu poświęcić rzekom, może uda mi się spotkać z królową rzek. Czas wszystko zweryfikuje.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Astral w 15.01.2021, 20:13
Rok 2020 uważam za udany, był to mój trzeci sezon w ogóle i drugi z biała rybą. Zacząłem w lutym od feedera, połowiłem dużo płoci 30+. Kwiecień maj był słaby chodziłem głównie za pstrągiem po nowych odcinkach i pare wyjazdów na ponton za szczupakiem. Latem głównie łowiłem na methode łowiąc głównie karasie srebrzyste na rzekach. Sporo nocek zaliczyłem. Trochę ryb padło 40+. Więc udany debiut. We wrześniu głównie pływałem za okoniem z fajnymi wynikami sporo ryb 30-36cm. Trafiłem życiowego bolenia 76 i pare mniejszych. Potem głównie jezdziłem za szczupakiem do konca grudnia. Ryb padło mnóstwo jednak poprawiłem sie tylko o 1cm, za to złowiłem okonia 40cm.
Nauczyłem się łowić na klipie, zdobyłem sporo doświadczenia którego brakowało. Przekonałem sie do methody bardzo szybko bo już w lutym udało się połowić na głębokiej wodzie. Spinningowo to był rok woblerów i jerków.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 17.01.2021, 11:47
Wkońcu się zebrałem i podsumowałem sezon 2020 - bardzo dla mnie owocny i udany z największą liczbą wypadów nad wodę od ponad 17 lat 😀 Sezon wyjątkowy ze względu na ogólną światową sytuację, ale też z największą ilością linów, amurów i karpi w 1 sezonie 😀

Sezon rozpocząłem 7.03.2020r od 7 leszczy, a zakończyłem 13.11.2020r. 18 karpikami. W sumie nad wodą byłem 33 razy - większość wypadów 6 - 10 h, chociaż było parę dużo krótszych. Odwiedziłem w sumie 7 łowisk + 1 wędkowanie na Renie w Niemczech. Z żadnego wyjazdu nie wróciłem o kiju, i nawet jak ryby totalnie nie współpracowały (5 wypadów), to zawsze szukałem rozwiązania żeby nie zaliczyć blanku i coś z wody wyłuskać.

Wędkowałem 3 technikami: MF - 80%, PW - 15%, Waggler - 5%. Najwięcej ryb dał mi oczywiście Method Feeder, ale najwięcej frajdy sprawiła mi nowa dla mnie metoda - Pellet Waggler - metoda w której się zakochałem 🤗 To właśnie tą metodą złowiłem nowe ryby w moim portfolio (F1), najwięcej amurów - 10 szt, w tym PB 8,5 kg i największą rybę w sezonie - karpia 15,5 kg 😀 I to właśnie ta technika, pomimo zaangażowania które trzeba w nią włożyć, dała mi najwięcej satysfakcji w minionym sezonie i już nie mogę się doczekać kiedy znowu jej popróbuję 😇

Rybek w sumie trochę złowiłem, a każdą złowioną sztukę zapisuję więc łatwiej mi teraz podać gatunki i liczbę złowionych ryb, a było ich w sumie 615 szt + na pewno trochę więcej płoci, które na jedynym wypadzie z Wagglerem po 60 przestałem liczyć 😁

To lecimy z gatunkami:
 - amur - 13 szt w tym PB 8,5 kg,
 - babki - 18 szt (Niemcy - Ren),
 - F1 - 4 szt,
 - jesiotr - 7 szt 4 kg, 2x6 kg, 7kg, 8kg, 9kg i 10kg,
 - jazgarz - 1 szt,
 - jaź - 3 szt 45, 48 i 52 cm,
 - karaś srebrzysty - 47 szt (największy 45 cm i 2 kg),
 - karaś pospolity - 4 szt 38, 40, 41 i 42 cm 💪,
 - karp - 144 szt. Większość w przedziale 3 - 8kg. 14 szt 9 - 15.5 kg i 3 szt koi,
 - kiełb - 1 szt,
 - leszcz - 184 szt (największy 61 cm i 2,3 kg PB),
 - lin - 85 szt (2x pobity PB 2,2kg i 2,25kg + parę sztuk ponad 2kg), większość linów powyżej 35 cm 💪,
 - okoń - 7 szt,
 - płoć - 104 szt (5 szt 30 - 32 cm i 34 cm PB - wszystkie na MF),
 - sumik karłowaty - 2 szt,
 - wzdręga - 7szt,
 - ukleja - 2 szt.
 
To by było na tyle i byłoby pięknie jakby obecny sezon nie był gorszy 😇

Dobra, teraz trzeba trochę przyponów na ten sezon nawiązać 😁
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 17.01.2021, 11:49
Patryk :bravo: :thumbup:
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: tomasz 38 w 17.01.2021, 11:53
Gratulacje Patryk :bravo: :beer:,poszalałeś w tym sezonie cieszą nowe PB lina i amura zapewne :thumbup:
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 17.01.2021, 12:05
Najbardziej cieszą liny i karasie pospolite, bo to chyba moje ulubione ryby 🤗💪 Oczywiście każda inna też, ale zielone prosiaczki i złotka sprawiają ogromną frajdę 💪
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Martinez w 17.01.2021, 12:30
No Patryk, piękne "portfolio" za ubiegły sezon. Pozostaje życzyć, by ten sezon nie był gorszy :thumbup:
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Alek w 17.01.2021, 15:15
Patryk :bravo: w excelu prowadzisz statystykę? Podziwiam szczerze.
Świetne podsumowanie.

Mój ubiegły rok nazwałbym średnio kiepskim. Podsumowanie z głowy także dokładnych statystyk nie będzie :)
Główny poligon moich połowów to Siemianówka i spinning. Na wspomnianej wodzie byłem około 40 razy. Głównym celem były Sandacze, pozostałe drapieżniki traktowałem jako przyłów. Wyniki wyglądają mniej więcej tak:
Sandacz jakieś 60-70 szt
Szczupak 5 szt
Okoń 10-15 szt
Sum 3 szt.
Na pierwszy rzut oka ilość Sandacza wydaje się duża, otóż nie. W 2019 r złowiłem około 130-140 szt tego gatunku także ubiegłoroczny wynik raczej kiepski. Winę nie ma co zawalać na bardzo dużą presję, na pewno w jakimś stopniu do tego się przyczyniła, ale moim zdanie ryby w jakiś sposób zmieniły swoje zwyczaje. Dobrze mi znane miejscówki okazały się bezrybne. Sprawdzone przynęty nagle stały się co najwyżej średnio skuteczne. Czasy gdy z jednego miejsca potrafiłem "wyciągnąć" 10 sztuk odeszły w zapomnienie. Ubiegły rok to w dużej mierze nauka łowienie na nowo. Pisałem wyżej, że reszta drapieżników to przyłów. No może nie do końca to prawda. Kilka razy polowałem na Okonie, wyniki jak widać wyżej tragiczne. Nie mam pojęcia co było przyczyną? W latach ubiegłych wyniki 20-30 szt w przedziale 30-35 cm to pewnego rodzaju standard na jeden dzień. Odniosłem wrażenie, że tego gatunku jest po prostu mniej. Mam teorię że to w dużej mierze wina ogromnej populacji Sandacza. Czy jest słuszna nie wiem. Tak to sobie tłumaczę. :) Kolejny drapieżnik Szczupak. Był celem moich wypraw kilka razy i sytuacja identyczna jak z Okoniem. Jakieś dwa, trzy lata temu populacja tego gatunku była bardzo duża. Obecnie jest bardzo słabo. Trafiają się oczywiście, ale przeważnie króciaki. Duże mamuśki to rzadkość. Udało mi się złowić jedną 89 cm. Na suma specjalnie się nie nastawiałem, ale trafiły się trzy sztuki "przy okazji". Największy 186 cm, najmniejszy 130 cm.
Tyle w temacie spinningu na Siemianówce. Teraz feeder.

Siemianówka słynie w kraju jako eldorado spinningowe(jeszcze ;)). Można jednak ładnie połowić na feeder co pokazali chłopaki z Feeder Fans. Leszczy medalowych raczej się nie uświadczy, ale są naprawdę spore karpie. Swoją drogą jakieś 20 lat temu to właśnie Siemianówka była takim karpiowym eldorado ale mało kto o tym pamięta. Do sedna jednak. Moje zasiadki z feederem to głownie nocki po dziennym spiningu. Efekty raczej średnie, przeważały Leszcze w przedziale 30 -40 cm także szału nie było. Złowiłem kilka średnich Karpi. Przy okazji udało się skusić kilka Węgorzy, nie popularnych sznurówek tylko trochę większych. W temacie tego gatunku akurat jestem zadowolony. Spławikówką łowiłem kilkukrotnie z łódki we wcześniej przygotowanych oczkach pośród gęstego trzcinowiska. Wyniki to jakieś 10 Linów różnej wielkości, Płoć, Wzdręga, ogólnie wyniki raczej słabe. Methody użyłem kilka razy, ale nie ma o czym nawet wspominać.

Nie samą Siemianówką człowiek żyje.
Podlaskie rzeki są przepiękne i wbrew obiegowej opinii całkiem rybne.
W styczniu uganiałem się za Pstrągiem i kilka osobników udało się przechytrzyć. Kto łowi to wie, że to cwana ryba także każda sztuka cieszy ogromnie. Później przyszła pandemia i skończyły się pstrążki, latem na moich górskich wodach praktycznie nie da się łowić, bardzo zarastają. Na pozostałe drapieżniki w rzekach raczej nie poluję. Zaliczyłem kilka nocek z feederem nad Narwią i Biebrzą. Efekty dalekie od dobrych, trafiały się pojedyncze Leszcze, wszędobylska Płoć i kilka zbłądzonych Linów. Nie były to jakieś giganty, raczej standardy PZW Odwiedziłem również kilka jezior. W tym przypadku tylko feeder. Jak to w życiu, raz ładnie połowiłem, drugi raz na zero. Ogólny bilans jednak bardzo średni. Na koniec komercje. Zaliczyłem trzy wyjazdy. W tym przypadku wyniki bardzo przyzwoite. Kilka ładnych Karpi i Amurów, dużo handlówki. Jesiotra nie złowiłem z prostej przyczyny. Nie występują w zbiornikach na których byłem gościem :) Nie przygotowywałem się do podsumowania. Patryk mnie natchnął,więc pewnie coś tam umknęło.

Ubiegłoroczny sezon był dziwny nie tylko przez pandemię. Zmieniły się zwyczaje i miejsca bytowania ryb. Dotychczasowe sposoby okazały się mało skuteczne lub wcale. Wyniki dalekie o dotychczasowy itp itd. ;D
Nad wodą spędziłem sporo czasu biorąc pod uwagę okoliczności i prywatne sprawy. W tym temacie jestem zadowolony. Jakościowo i wyniki jak pisałem wcześniej poniżej średniej.  To tyle w temacie, rozpisałem się jak nigdy wcześniej.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Shreku82 w 17.01.2021, 15:52
Brawo Adam 👏💪 Wyniki mimo wszystko uznzałbym za co najmniej przyzwoite 💪 A Twoje spostrzeżenia co do zachowania ryb drapieżnych pokrywają się z moimi, tyle że spokojnego żeru - to co działało sezon wcześniej w najlepszym przypadku w sezonie 2020 było co najwyżej średnie. Trzeba się nieźle nakombinować żeby połowić 🤔

A codo moich statystyk to exela nie prowadzę, ale po każdym wypadzie notuję wszystko w kalendarzu 😉
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 17.01.2021, 15:56
Adam, odniosłem wrażenie, że łowiliśmy razem, bo u mnie było tak samo.

Kurna, jeszcze 15 lat temu można było złowić u mnie rekordowego sandacza (największy zważony i zgłoszony gdzieś tam miał chyba 14,5 kg), dziś można pooglądać drzewa i chmury...
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Tadek w 17.01.2021, 16:17
U mnie rok 2020 to 444 godziny łowienia, 72 wypady. Łowiłem tylko na niekomercyjnych wodach. Z ryb jakie pamiętam to karasie srebrzyste 40 i 41 cm oraz największy karp "królewski" 5,5 kg.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: Alek w 17.01.2021, 16:31
Adam, odniosłem wrażenie, że łowiliśmy razem, bo u mnie było tak samo.

Kurna, jeszcze 15 lat temu można było złowić u mnie rekordowego sandacza (największy zważony i zgłoszony gdzieś tam miał chyba 14,5 kg), dziś można pooglądać drzewa i chmury...
Jacek, takich smoków u mnie nie ma. Przynajmniej  ja nie słyszałem, ale widziałem 90 tki u kolegów. Moje to przedział 40-80 cm. Dominowały  takie w okolicach 60 cm. Jak pisałem dziwny, mocno średni sezon.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 17.01.2021, 16:38
:bravo: Panowie, takie dokładne podsumowania - bardzo fajne,
w zasadzie ja prowadzę notatki w Excelu i też mógłbym coś takiego zrobić jak Wy ;)
na oko - ilościowo:
1. średni karp,
2. mały karaś srebrzysty (ale ładnie wybarwiony)
3. płotka  (do 20 paru cm, ze 4 szt 30-31 cm)
4. karp-handlówka (jako przyłów)
do tego kilkanaście innych gatunków od 1 do około 40 szt.
Tytuł: Odp: 2020 - podsumowanie roku
Wiadomość wysłana przez: nsx w 17.01.2021, 18:26
U mnie sezon w 2020 roku rozpoczął się od kwietnia na dwóch rzekach  Warcie i Bzurze. W ciągu sezonu padło kilkanaście kleni i kilka jazi. Od czerwca do października łowiłem zazwyczaj na wodach stojących (zaporówki i jeziora). Miniony rok nie obfitował w leszcze łącznie w ciągu roki złapałem 44 szt z przedziału 1.80 kg do 3.5 kg. W poprzednich latach potrafiłem mieć pod koniec sezonu 80 szt. W październiku na rzece Warcie złapałem kilka nie dużych kleni i ładne płocie trafiła się również jedna brzana 60 cm.