Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Grunt => Wątek zaczęty przez: kowalsky w 13.06.2022, 21:46
-
Cześć mam mały problem z braniami ryb. Może zacznę od początku...łowię na niewielkim jeziorku klasycznym zestawem na feeder tj. Rurka antysplątaniowa, stoper, agrafka i przypon 20 cm. W ciągu dnia na łowię na szczytówkę i nie mam problemu z zacięciem ryby. Problem pojawia mi się w nocy gdy ustawiam wędkę na sygnalizator ze swingerem. Zero wskazań brania a haczyk obgryziony do zera. W czym może tkwić problem ? Za ciężki swinger? Ryby to nie jakieś kolosy ale sygnalizator powinien coś wskazać. Jak przyświecilem czołówką na szczytówkę to widziałem jak się rusza ale swinger stał w miejscu jak zaczarowany. Ma ktoś jakiś pomysł ?
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Podejrzewam ,że swinger przytrzymuje żyłkę.
Spotkałem się już z czymś podobnym.
Musisz się przyjrzeć .
Pozdrawiam.
-
Zmień swingera na hangera.
-
Dzięki za odpowiedź. Będę musiał zbadać temat na następnej wyprawie. Może zastosuje klasycznego ping ponga zamiast swingera i zobaczę czy będzie różnica.
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Na pewno się sprawdzi :thumbup:
Pozdrawiam
-
Dzięki za odpowiedź. Będę musiał zbadać temat na następnej wyprawie. Może zastosuje klasycznego ping ponga zamiast swingera i zobaczę czy będzie różnica.
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
Zobacz pierwszą podpórkę od szczytówki czy żyłka swobodnie się po niej przesuwa. Ja mam grzebień pokryty pianką przez co gdy położę wędkę to swoim ciężarem dociska żyłkę do pianki i wskazania są tylko na szczytówce.
Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka
-
Alarmy nie są generalnie do sygnalizowabia brań w technice klasycznej, a do tego jeszcze z miękką przynętą na haku.
Przede wszystkim ma być włos i dochodzić powinno do przynajmniej częściowego samozacięcia.
Dodatkowo stosujesz wędki o miekkich szczytówkach, które po to są, by wskazywać brania. Więc to one się uginają, a nie siła idzie na żyłkę, by unieść hanger.
-
Najlepiej byłoby zamienić swinger na świetlik mocowany na szcztyówce i się wpatrywać, ale wiadomo nocy nie wytrzymasz. Możesz zamienić swinger na zwykłą bombkę i kije ustaw prostopadle do wody
-
No właśnie na pierwszej podpórce mam sygnalizator i żyłka przechodzi po rolce bez problemu. (https://uploads.tapatalk-cdn.com/20220614/c6bcd8759931b791c4ebdcd7d3ed667c.jpg)
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Alarmy nie są generalnie do sygnalizowabia brań w technice klasycznej, a do tego jeszcze z miękką przynętą na haku.
Przede wszystkim ma być włos i dochodzić powinno do przynajmniej częściowego samozacięcia.
Dodatkowo stosujesz wędki o miekkich szczytówkach, które po to są, by wskazywać brania. Więc to one się uginają, a nie siła idzie na żyłkę, by unieść hanger.
Nie przesadzajmy, ludzie łowią z sygnalizatorami na robaki od dziesiątek lat i niektórzy z dobrymi efektami, spokojnie można tak łowić, trzeba tylko jak w każdej metodzie zgrać poszczególne elementy
-
Zobaczę w czwartek co się będzie działo na zwykłej bombce. Ewentualnie jeszcze mogę skrócić przypon
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Tak, jak koledzy doradzają, zmień swinger na hanger, najlepiej z odkręcanym obciążeniem (będziesz miał możliwość dostosowania do warunków na łowisku) i powinno pomóc.
-
Zobaczę w czwartek co się będzie działo na zwykłej bombce. Ewentualnie jeszcze mogę skrócić przypon
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
Po co skracać 20 centymetrowy przypon? Ja bym poszedł w drugą stronę i go wydłużył. Zresztą zacząłbym od dłuższego. A rozmiar haczyka jaki masz i na jakie ryby się nastawiasz?
-
Zaczynałem od przyponu 70 cm i działo się tak samo. Pójdę za radą i zmienia swingera na zwykłą bombkę
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Czy używasz klasycznego swingera z przesuwanym na drucie ciężarkiem? Jeśli tak, zakładam, że nie dosunąłeś obciążenia na maksa do głowicy. Może to się wydawać banalne, ale czasem widywałem u mniej doświadczonych kolegów maksymalnie dociążony swinger - przy dobrej pogodzie i łowieniu na bliskiej odległości.
-
Przesuwałem obciążeniem i nic nie pomogło
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Tutaj naprawdę nie ma do dokonania wielkich odkryć.
Siły, z jaką ciągną ryby przy braniu w tym przypadku mogą ugiąć jedynie szczytówkę. Nie są w stanie pokonać tarcia żyłki o przelotki plus obciążenie hangera. Bo kolega używa zestawu i przynęt nieprzystosowanych do łowienia z alarmem. Jest to wypadkowa wszystkich czynników, o jakich pisałem wcześniej.
To, że inni tak łowią i działa, znaczy tylko tyle... że wcale nie łowią tak, tylko inaczej. Mają inne poszczególne elementy zestawu. Lub łowią ryby znacznie silniejsze/większe.
-
Dokładnie :thumbup: Cały zestaw jest źle dobrany i po małych modyfikacjach będzie tak jak powinno być od początku.
-
To jakie modyfikacje polecacie zrobić ?
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Wszystkie możliwe modyfikacje miałeś już podane.
-
Myślałem że zestaw mam modernizować mój błąd sory
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Myślałem że zestaw mam modernizować mój błąd sory
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
Jeżeli dokładność w terminologii jest niezbędna to Twoja wędka wymaga modyfikacji ;)
-
Myślałem że zestaw mam modernizować mój błąd sory
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
Jeżeli dokładność w terminologii jest niezbędna to Twoja wędka wymaga modyfikacji ;)
Nie dokładaj Kolego bo wątek będzie dłuuuuuuuigi ;D
-
Dokładnie kończymy a w piątek się podzielę spostrzeżeniami z nad wody
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
1. Przednia podpórka nie może w żaden sposób blokować wysuwania się żyłki.
2. Swinger lub hanger muszą być ustawione bardzo delikatnie. Sprawdź, czy reagują przy lekkim ugięciu szczytówki. Przy delikatnych szczytówkach może być to trudne, o czym pisał Michał. Delikatna bombka na żyłce może poprawić czułość, jeśli siła jej uniesienia nie jest większa niż siła ugięcia szczytówki.
-
Miałem podobny problem. Wydawało mi się, że słabo widzę brania na swietliku zamontowanym na szczytówce. Założyłem ping-ponga na żyłkę. Reakcja ping-ponga była w momencie gdy prawie zabierało mi wędkę z podporek. Jednak klasyk to brania na szczytówce.
-
Łowienie feederem w nocy z użyciem alarmu powinno polegać na tym, że szczytówka wycelowana jest w miejsce gdzie zarzucony jest zestaw, bez tego alarm włączy się dopiero jak ryba jest zacięta. Jak łowisz na białe czy dendrobenę to dobrze jest albo używać świetlika i w niego się patrzeć, lub łowić na wprost. Tutaj jednak musisz tak zestaw ustawić, aby to, co podpinasz, czy to hanger czy coś innego reagowało na najmniejsze pociągnięcie, co znów rejestruje czuły alarm, czyli hamulec czy wolny bieg musi być bardzo delikatnie ustawiony. Więc do tego potrzebujesz również względnie niezbyt ciężkiego koszyka, który nie będzie mocno kotwiczył, czyli około 30- 45 gramów.
Niestety łowienie na białe to ryzyko 'obgryzania' przynęty, aczkolwiek nocą większość drobnicy się wyłącza. Tutaj możesz pokombinować z przynętą, na przykład łowić z włosem, gdzie na push stopa nabijasz kawałki rosówki czy dendrobeny robiąc tzw. kebaba, można też zakładać jedną dżdżownicę na włos, czy to łowiąc na połówkę lub przebijając przez siodełko. Leszcz czy inna większa ryba zassie całość.
Ogólnie jak widzisz, że ryba potrafi pozbawić cię przynęty, zmień ją. Wiąże się to zazwyczaj z odpowiednim nęceniem, to znaczy używaniem w koszyku tego co na haku, czyli kukurydza, pellet, kulki. I jeszcze jedno. Moim zdaniem lepiej mieć zestawy pod większą rybę nocą, aby od świtu móc aktywnie łowić, w nocy mając możliwość uciąć komara choć na godzinkę lub dwie łącznie. Człowiek jest bardziej wypoczęty. Nie trzeba tez tak często przerzucać, co przy białych czy dendrobenie jest konieczne (co 30-60 minut).
-
Mamy rozwiązanie zagadki jak podwiesiłem klasyczna bombkę to wszystko było ok nawet udało się wyciągnąć dwie ładne krasnopióry no i po 2 w nocy zawitał też Pan lin ale niestety przymurował do dna i haczyk z przyponu strzelił jutro trzeba moczyć kukurydzę i w sobotę rewanż
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Zapomniałem też napisać jednego - dlaczego łowisz z użyciem rurki antysplątaniowej? 8) To jest coś co absolutnie nie pasuje do łowienia na wodzie stojącej, to coś do łowienia na rzekach. Jeśli chcesz być skuteczniejszy, to utnij rurkę tak, abu była tylko prosta część z agrafką, bez tego zgięcia. Wtedy zestaw działa o wiele lepiej :)
-
To chyba kwestia przyzwyczajenia bo od lat łowię takim zestawem ale chętnie spróbuję czegoś nowego
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
-
Zapomniałem też napisać jednego - dlaczego łowisz z użyciem rurki antysplątaniowej? 8) To jest coś co absolutnie nie pasuje do łowienia na wodzie stojącej, to coś do łowienia na rzekach. Jeśli chcesz być skuteczniejszy, to utnij rurkę tak, abu była tylko prosta część z agrafką, bez tego zgięcia. Wtedy zestaw działa o wiele lepiej :)
Skuteczność zagiętej rurki antysplątaniowej jest znacznie większa w przeciwdziałaniu splątań podczas zarzucania niż dla rurki prostej. Obcięcie obniży więc jej walory.
Pozornie wydaje się, że zagięcie rurki zwiększy siły oporu podczas brania. Jednak dodatkowe tarcie żyłki na zagięciu rurki jest nieistotne dla skuteczności zestawu z uwagi na jego znikomą wartość wynikającą z bardzo małego współczynnika tarcia żyłki o rurkę.
Dodatkowe tarcie rurki zgiętej w stosunku do rurki prostej pojawi się tylko w sytuacji kiedy kierunek brania ryby będzie zgodny z kierunkiem rurki prostej.
:)
-
To już lepiej obciąć prawie cały fragment prosty rurki, zostawić tylko samo kolanko, które przy rzucie oddalać ma przypon on żyłki głównej. Po to rurka powstała.
-
Myślę, że takie obcięcie nie byłoby skuteczne w zapobieganiu splątaniom.
-
Nie wiem, w sumie rurek nie używam. Ale tak to sobie wyobraziłem.
-
Łowiąc na drgającą szczytówkę staramy się ustawić wędzisko prostopadle do wychodzącej żyłki. Wtedy czułość szczytówki na brania ryb jest największa i możliwe jest zauważenie nawet bardzo delikatnych skubnięć. :)
Kiedy ryba bierze, to najpierw wybiera luz żyłki na przyponie i tej fazy nigdy nie widzimy. Po wybraniu luzu ryba przemieszcza się dodatkowo o jakiś odcinek. O taki sam odcinek odchyli się szczytówka i od jej czułości będzie zależała siła naciągu zestawu wywołana przemieszczeniem się ryby. Większa czułość, to mniejsza siła naciągu.
Przy podwieszeniu na żyłce w obszarze wędziska różnego rodzaju obciążeń, których zadaniem jest sygnalizacja brań sprawa się nieco komplikuje. :-\
Jeśli szczytówka jest bardzo sztywna, to przemieszczenie się ryby przełoży się odpowiednio na podniesienie obciążenia, a siła naciągu będzie zależała od jego wagi.
Jeśli natomiast szczytówka jest bardzo czuła, to reakcja podwieszonej sygnalizacji zależeć będzie od położenia wędziska. Przy ustawieniu wędziska prostopadle do wychodzącej żyłki zdecydowanie wyraźniejsza sygnalizacja brania pojawi się na szczytówce, a im ona czulsza i cięższe podwieszenie, tym sygnalizacja na nim będzie gorsza.
Przy ustawieniu wędziska równolegle do wychodzącej żyłki sygnalizacja delikatnych brań przenosi się na podwieszenie, a reakcja szczytówki jest minimalna. Podwieszenie powinno mieć możliwie małą wagę, a w niektórych regulowanych możemy czułość zwiększyć przesuwając obciążenie do góry.
W takim więc równoległym ustawieniu wędziska z delikatną szczytówką powinniśmy łowić aby uzyskać największą czułość tej dodatkowej sygnalizacji brań. :)
-
Łowiąc z rurką antysplątaniową zawsze będziemy mieli osłabienie sygnalizacji brań. Wprost proporcjonalne do długości rurki. Dodatkowo każde załamanie rurki to dodatkowe opory. Dlatego lepiej montować zestawy bez rurki albo z rurką krótką bez załamań. Dobrze zmontowany zestaw bez rurki umożliwi sygnalizację delikatnych brań, bez splątań.
Wracając do tematu z sygnalizacją brań przez alarm vs ugięcie szczytówki w nocy, to alarm będzie lepiej widoczny przy ustawieniu wędki ma wprost, Każdy kąt w przebiegu żyłki obniża czułość.
-
Łowiąc z rurką antysplątaniową zawsze będziemy mieli osłabienie sygnalizacji brań. Wprost proporcjonalne do długości rurki. Dodatkowo każde załamanie rurki to dodatkowe opory. Dlatego lepiej montować zestawy bez rurki albo z rurką krótką bez załamań. Dobrze zmontowany zestaw bez rurki umożliwi sygnalizację delikatnych brań, bez splątań.
Wracając do tematu z sygnalizacją brań przez alarm vs ugięcie szczytówki w nocy, to alarm będzie lepiej widoczny przy ustawieniu wędki ma wprost, Każdy kąt w przebiegu żyłki obniża czułość.
Dokładnie tak!!! :thumbup:
Sygnalizator +noc najlepiej ustawiać w linii i prostej!
-
Łowiąc z rurką antysplątaniową zawsze będziemy mieli osłabienie sygnalizacji brań. Wprost proporcjonalne do długości rurki. Dodatkowo każde załamanie rurki to dodatkowe opory. Dlatego lepiej montować zestawy bez rurki albo z rurką krótką bez załamań. Dobrze zmontowany zestaw bez rurki umożliwi sygnalizację delikatnych brań, bez splątań.
Wracając do tematu z sygnalizacją brań przez alarm vs ugięcie szczytówki w nocy, to alarm będzie lepiej widoczny przy ustawieniu wędki ma wprost, Każdy kąt w przebiegu żyłki obniża czułość.
Niby dlaczego przechodzenie żyłki przez rurkę ma osłabić sygnalizację brań, w którym momencie, na czym to osłabienie miałoby polegać i co miałoby powodować jeszcze proporcjonalność tego osłabienia od długości rurki? :o
Generalnie, bez rozpatrywania nieistotnych niuansów problem można zwięźle opisać jak niżej:
Opory tarcia żyłki na oczku koszyczka podczas brania, jeśli łowimy bez rurki są tego samego rzędu co na rurce.
Współczynnik tarcia żyłki o oczko koszyczka jest tego samego rzędu co o brzegi rurki i są to wartości ok. 0,04.
Dodatkowe opory spowodowane tarciem zależą wprost proporcjonalnie od tego współczynnika oraz tak samo proporcjonalnie od prostopadłej siły nacisku żyłki na powierzchnię wywołującą tarcie. Opory będą więc podobne dla obu rozwiązań i do tego bardzo małe w stosunku do występujących sił. :)
Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał.
Jeśli rurka jest zakrzywiona, to na tym zakrzywieniu wystąpi dodatkowy punkt tarcia, ale siła tego oporu będzie odpowiednio mniejsza.
Zwiększenie ilości punktów podparcia żyłki w zakrzywionej rurce powoduje odpowiednie zmniejszenie siły prostopadłej do podparcia i odpowiednie zmniejszenie siły oporu na każdym. Zmniejszenie może być różne na każdym podparciu. Sumaryczny opór spowodowany tarciem nie zmieni się więc w stosunku do rurki prostej. Oczywiście za wyjątkiem niezmiernie rzadkiego przypadku kiedy to żyłka, prosta rurka, przypon i branie ryby będą w jednej linii.
:)
-
Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał.
Widzę w tym zdaniu jakieś bardzo duże spłycenie. Gdyby tak było, to ludzie nie wymyśliliby np. łyżew, a kolarze jeździliby na oponach terenowych.
-
Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał.
Widzę w tym zdaniu jakieś bardzo duże spłycenie. Gdyby tak było, to ludzie nie wymyśliliby np. łyżew, a kolarze jeździliby na oponach terenowych.
No ja bym dodał, że siła tarcia nie jest w tym zdaniu proporcjonalna do powierzchni przyłożonej siły, czyli tarcie nie jest zależne od fizyki klasycznej, czyli tarcia nie ma.
Dobra, nie mogę. Tam być może wkradła się literówka.
W stylu pierwszej zasady termodynamiki to ma sens. Bo siła tarcia między dwoma rodzajami materii jest stała. Jednakże pomijając masę i inne siły oddziaływające na dwa ciała, kiedy miałbym w porównaniu przesunąć 1cm³ miedzi po 1cm² lodu. A przesunąć 1km³ miedzi po 1km² lodu, bez masy I innych sił w układzie, to jest taka różnica jak między ruszeniem palcem, a pełnymi gaciami próbując. Tak siła tarcia jest stała. Ale siła potrzebna wprawienia układu w ruch jest zależna od powierzchni.
O! Jej. Przeczytałem całość. Nie masz racji.
-
Widzę w tym zdaniu jakieś bardzo duże spłycenie. Gdyby tak było, to ludzie nie wymyśliliby np. łyżew, a kolarze jeździliby na oponach terenowych.
A jednak.
https://home.agh.edu.pl/~wslosar/siodmy.html
-
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego. Tutaj jest jakiś haczyk, bo wszelkie eksperymenty myślowe oraz przykłady z życia, jakie jestem sobie teraz w stanie wyobrazić, wskazują na coś innego.
-
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego. Tutaj jest jakiś haczyk, bo wszelkie eksperymenty myślowe oraz przykłady z życia, jakie jestem sobie teraz w stanie wyobrazić, wskazują na coś innego.
Da Vinci doszedł do tego właśnie eksperymentując. Przesuwał linę zwiniętą w pierścienie i rozwiniętą na całą długość. Albo klocek prostopadłościenny raz kładąc go na boku o mniejszej powierzchni a raz na większej.
-
Czyli ta sama masa rozłożona na różnych powierzchniach da takie same tarcie. Ok. Tylko po co w takim razie nam łyżwy, skoro moglibyśmy równie dobrze śmigać na butach o stalowych podeszwach. Czy nie byłoby łatwiej? Dlaczego wspomniani wcześniej kolarze jeżdżą na tak cienkich oponach? Sam trochę jeździłem i wiem, jak ogromną różnicę w oporze robi przejście z opon normalnych na takie sznurówki.
Ja się tu nie zamierzam kłócić, oczywiście, z naukowymi faktami. Tylko po prostu chcę zrozumieć.
-
Dlaczego wspomniani wcześniej kolarze jeżdżą na tak cienkich oponach? Sam trochę jeździłem i wiem, jak ogromną różnicę w oporze robi przejście z opon normalnych na takie sznurówki.
Z tymi oponami to też nie do końca. Jeżeli chodzi o tarcie, to znaczenie ma przede wszystkim bieżnik, a nie szerokość opony. Szerokość w rowerze również wpływa na jazdę, ale to już opory powietrza, a nie tarcie.
-
No dobrze. Czyli mamy różny bieżnik i różne tarcie. Co zaprzecza zasadzie, że jest ono takie same niezależnie od powierzchni trącej.
-
Też rego do końca nie rozumiem. Gdy formułowano 2 prawo tarcia, Akademia francuska też nie mogła uwierzyć, bo to przeciw intuicji.
Z łyżwami może też inne rzeczy niż tarcie wchodzą w grę. Masa, manewrowanie na zakrętach... Gdyby chodziło o powierzchnię, to np. narty byłyby krótkie.
-
Gdyby chodziło o powierzchnię, to np. narty byłyby krótkie.
Dobre :thumbup:
W długości nart chodzi też zapewne o manewrowanie.
-
Może w łyżwach też chodzi o manewrowanie. Mała powierzchnia styku z podłożem pomaga się w nie wcinać i dlatego na zakrętach niekontrolowane nie wyrzuci nas na bok, jak na szerszej metalowej podeszwie, na której ta kontrola wydaje się dużo mniejsza.
-
No dobrze. Czyli mamy różny bieżnik i różne tarcie. Co zaprzecza zasadzie, że jest ono takie same niezależnie od powierzchni trącej.
Pytanie czy na to nie ma wpływu więcej czynników.
Inny bieżnik to możliwość zastosowania innej gumy oraz może też inny, bardziej aerodynamiczny przepływ powietrza.
Cieńsze koło to mniejszy opór powietrza oraz mniej materiału co oznacza mniejszą masę.
-
Różnica w masie opon będzie pomijalna, gdy weźmiemy pod uwagę całą masę pojazdu + rowerzysta.
-
Ale też przy zmianie opon na węższe zmieniany też "felgę". Pytanie jaka tutaj jest różnica na masie przy takim samym materiale.
Pytanie czy my w ogóle w dobra stronę myślimy z tym rowerem.
Bo w sumie siła tarcia o nawierzchnię sprawia, że się nie ślizgamy i w ogóle możemy jechać, a nie na tym jak "łatwo" nam się jedzie.
Gdyby siła tarcia zależała od powierzchni styku to na wąskich oponach ślizgalibyśmy się dużo bardziej niż na szerokich przy reszcie czynników bez zmian.
Wydaje mi się, że to ma sens, ale już sam nie wiem :p
Edit. Po krótkim czytaniu okazuje się, że nasze rozważanie o rowerze nijak się ma do rurki antysplątaniowej. Bo to są dwa różne rodzaje tarcia.
-
W cienkich oponach i bieżniku naprawdę nie chodzi o masę...
-
No dobrze. Czyli mamy różny bieżnik i różne tarcie. Co zaprzecza zasadzie, że jest ono takie same niezależnie od powierzchni trącej.
Ale tu nie chodzi o powierzchnie styku, bo slicki będa stawiały mniejszy opór, a powierzchni styku będzie wieksza niż w bieżnikowanej oponie.
W cienkich oponach i bieżniku naprawdę nie chodzi o masę...
Trochę poza głównymi rozważeniami,ale... W kwestii tarcia być może jest to pomijalne, ale odchudzenie opony ma kapitalny wpływ na jazdę - stąd popularność zwijanych opon, systemów bezdętkowych. Każdy gram w obrębie koła warto ścinać, i nie ważne że potem na ten rower załadujemy 100 kg mięsa.
-
No dobrze. Czyli mamy różny bieżnik i różne tarcie. Co zaprzecza zasadzie, że jest ono takie same niezależnie od powierzchni trącej.
Ale tu nie chodzi o powierzchnie styku, bo slicki będa stawiały mniejszy opór, a powierzchni styku będzie wieksza niż w bieżnikowanej oponie.
No właśnie powierzchnia styku "podobno" nie ma znaczenia ;)
Trochę poza głównymi rozważeniami,ale... W kwestii tarcia być może jest to pomijalne, ale odchudzenie opony ma kapitalny wpływ na jazdę - stąd popularność zwijanych opon, systemów bezdętkowych. Każdy gram w obrębie koła warto ścinać, i nie ważne że potem na ten rower załadujemy 100 kg mięsa.
Ok, przyjmuję argumenty :thumbup:
-
Wychodzi na to, że powierzchnia styku nie ma znaczenia w przypadku tarcia ślizgowego ( rurka i żyłka ), ale w przypadku tarcia tocznego ( opona o nawierzchnię) juz ma.
-
Wychodzi na to, że powierzchnia styku nie ma znaczenia w przypadku tarcia ślizgowego ( rurka i żyłka ), ale w przypadku tarcia tocznego ( opona o nawierzchnię) juz ma.
eureka :P
-
Wychodzi na to, że powierzchnia styku nie ma znaczenia w przypadku tarcia ślizgowego ( rurka i żyłka ), ale w przypadku tarcia tocznego ( opona o nawierzchnię) juz ma.
Tylko nie taki, jak się spodziewano :p
Chyba jednak zaufałbym fizykom.
-
Ależ ja nie mówię, że jestem fizykiem. I bardzo chętnie przeczytam co do powiedzenia mają Ci, którzy znają sie na rzeczy. Co nie znaczy, że nie miałem frajdy z rozkminiania tego, nawet jeśli to jest oczywiste dla niektórych :)
-
To jest fajne, bo jest nieoczywiste :)
-
W szkole człowiek nie przepadał za fizyką, a teraz oglądam filmiki tłumaczące zagadnienia fizyczne. Aż trochę żal, że nie udało się wcześniej odkryć jak fascynujące to jest. Jakie to muszą być potężne umysły, żeby coś takiego wymyślić praktycznie z niczego.
-
W sumie to kiedyś się nad tym tarciem zastanawiałem. I tok myślenia (nie śmiejcie się) był taki:
O tarciu decydują "nierówności" materiałów stykających się ze sobą. Po prostu zahaczają się o siebie te "ząbki", które czasem widać dopiero pod mikroskopem, a czasem gołym okiem. Na chłopski rozum, im większa powierzchnia trąca, tym więcej powinno być takich zahaczeń ząbka o ząbek, a więc większe tarcie. Ale jest też siła nacisku, dla uproszczenia powiedzmy, że to masa ciała trącego, dociskana grawitacją, albo dowolną siłą przyłożoną. Ona też ma wpływ, bo im mocniej się szorujemy gąbką, tym tarcie jest większe ;) Logiczne. No i teraz, żeby porównać jabłka z jabłkami i sprawdzić, czy powierzchnia trąca ma znaczenie, musimy tę masę ogólną ciała trącego zachować. Powiedzmy, że trzemy drewnianymi deskami o beton: deska o większej powierzchni będzie cieńsza niż ta o mniejszej powierzchni. Masa "słupa" deski nad konkretnym "ząbkiem" będzie więc niższa w przypadku deski o większej powierzchni. I choć "ząbków" jest na niej więcej, to każdy z nich jest słabiej dociskany i najwyraźniej się to równoważy.
Słaby punkt jest taki, że to działa tylko przy tarciu z przyłożoną siłą grawitacji. Jeśli przykładowo trzemy czymś o pionową ścianę, to nie widzę za bardzo znaczenia masy :(
-
W sumie to kiedyś się nad tym tarciem zastanawiałem. I tok myślenia (nie śmiejcie się) był taki:
O tarciu decydują "nierówności" materiałów stykających się ze sobą. Po prostu zahaczają się o siebie te "ząbki", które czasem widać dopiero pod mikroskopem, a czasem gołym okiem. Na chłopski rozum, im większa powierzchnia trąca, tym więcej powinno być takich zahaczeń ząbka o ząbek, a więc większe tarcie. Ale jest też siła nacisku, dla uproszczenia powiedzmy, że to masa ciała trącego, dociskana grawitacją, albo dowolną siłą przyłożoną. Ona też ma wpływ, bo im mocniej się szorujemy gąbką, tym tarcie jest większe ;) Logiczne. No i teraz, żeby porównać jabłka z jabłkami i sprawdzić, czy powierzchnia trąca ma znaczenie, musimy tę masę ogólną ciała trącego zachować. Powiedzmy, że trzemy drewnianymi deskami o beton: deska o większej powierzchni będzie cieńsza niż ta o mniejszej powierzchni. Masa "słupa" deski nad konkretnym "ząbkiem" będzie więc niższa w przypadku deski o większej powierzchni. I choć "ząbków" jest na niej więcej, to każdy z nich jest słabiej dociskany i najwyraźniej się to równoważy.
Słaby punkt jest taki, że to działa tylko przy tarciu z przyłożoną siłą grawitacji. Jeśli przykładowo trzemy czymś o pionową ścianę, to nie widzę za bardzo znaczenia masy :(
Masa jako taka wydaje się bez znaczenia w tym przypadku, ogólnie chyba z tarciem chodzi o siłę nacisku na podłoże. Nie ważne chyba czy to grawitacja czy jakaś inna siła.
-
Masa jako taka wydaje się bez znaczenia w tym przypadku, ogólnie chyba z tarciem chodzi o siłę nacisku na podłoże. Nie ważne chyba czy to grawitacja czy jakaś inna siła.
Dlatego nie byłem też ze swojej "teorii" zadowolony ;) W szczególnym wypadku, na poziomej powierzchni (i zakładając, że dodatkowo nie dociskamy), siła nacisku pochodzi wyłącznie z grawitacji. Ale to nie wyczerpuje wszystkich możliwości.
-
Wychodzi na to, że powierzchnia styku nie ma znaczenia w przypadku tarcia ślizgowego ( rurka i żyłka ), ale w przypadku tarcia tocznego ( opona o nawierzchnię) juz ma.
Nie.
Dyskutujesz w tym temacie od 6 godzin.
W trzy można zebrać materiały na pracę magisterską. W tym czasie zdążył byś kupić 10 kilogramowych obciążników, wagę i w dodatku wyciąć 10 idealnie równych materiałów o powierzchni 5x5 cm, aby przeprowadzić doświadczenie. Ile siły potrzeba, aby sprawić w ruch dane ciało.
Na 10 prób miałbyś 10 wyników.
W przypadku, jak to nazwałeś : tarcia ślizgowego ma znaczenie. W przypadku tarcia tocznego nie ma zupełnie.
-
Łowiąc z rurką antysplątaniową zawsze będziemy mieli osłabienie sygnalizacji brań. Wprost proporcjonalne do długości rurki. Dodatkowo każde załamanie rurki to dodatkowe opory. Dlatego lepiej montować zestawy bez rurki albo z rurką krótką bez załamań.
{...}
Potwierdzam to, najczulszy zestaw to skrętka. Jeden stoper, koszyczek przelotowo i przypon - pętla w pętli. Widać na szczytówce wszystko ... jak drobnica szarpie przynętę oraz brania. Aby nie było za kolorowo, ma też swoje wady - jak wszystko.
Obejrzyj sobie ten filmik (https://www.youtube.com/watch?v=02O0eLgoLD0). Z samej ciekawości zmajstrowałem taki zestaw z wydłużonych stoperów Jaxona (identyczny kształt jak na filmiku) i przelotowego koralika z agrafką Lorpio. Powiem tak - TO DZIAŁA :)
-
Wychodzi na to, że powierzchnia styku nie ma znaczenia w przypadku tarcia ślizgowego ( rurka i żyłka ), ale w przypadku tarcia tocznego ( opona o nawierzchnię) juz ma.
Nie.
Dyskutujesz w tym temacie od 6 godzin.
W trzy można zebrać materiały na pracę magisterską. W tym czasie zdążył byś kupić 10 kilogramowych obciążników, wagę i w dodatku wyciąć 10 idealnie równych materiałów o powierzchni 5x5 cm, aby przeprowadzić doświadczenie. Ile siły potrzeba, aby sprawić w ruch dane ciało.
Na 10 prób miałbyś 10 wyników.
W przypadku, jak to nazwałeś : tarcia ślizgowego ma znaczenie. W przypadku tarcia tocznego nie ma zupełnie.
1. Nie napisałem nigdzie, że to co pisze jest sprawdzone i w 100% wiarygodne. Wdałem się w dyskusję po prostu. Dalej liczę, że napisze na ten temat ktoś, kto się zna i to wytłumaczy rzetelnie. Ja posiłkowałem się na szybko Wikipedią.
2. Skoro tak dobrze liczysz czas, to proszę, masz ode mnie te 6 godzin i wzdłuż autostrady a4 znajdź mi proszę sklep, w którym mogę kupić wymienione przez Ciebie rzeczy. Bo akurat pisałem to w trakcie pracy ( kierowca ciężarówki). Jak wrócę do domu, to z ciekawości przeprowadzę takie doświadczenie. Dzięki za podpowiedź na ciekawa zabawe z dzieckiem.
3. Zawsze myślałem, że wagą to mierzy się masę, A nie siłę.
4. Nie mam zamiaru się spierać, ale z tego co czytałem wynika inaczej. Ja poczekam cierpliwie na post kolegi Koko.
Pisze w punktach dlatego, że nie wiem jak podzielić wypowiedź kolegi Katmay tak, żeby były fragmenty, do których się odnoszę, A nie cały post.
-
3. Zawsze myślałem, że wagą to mierzy się masę, A nie siłę.
To zależy na jakiej zasadzie waga działa i jak jest dokładna ;) Bo szalkową tak naprawdę mierzysz równość sił zależących od masy działających na dwie masy. Jeśli dwie masy są równe to szalka wagi jest pozioma. Natomiast każda waga działająca w inny sposób da Ci inną "masę" na innej szerokości geograficznej* (siła odśrodkowa to suka) ;)
* - oczywiście jeżeli jest wystarczająco dokładna
-
Dzielenie włosa na cztery ... odpuszczam sobie :facepalm:
-
3. Zawsze myślałem, że wagą to mierzy się masę, A nie siłę.
To zależy na jakiej zasadzie waga działa i jak jest dokładna ;) Bo szalkową tak naprawdę mierzysz równość sił zależących od masy działających na dwie masy. Jeśli dwie masy są równe to szalka wagi jest pozioma. Natomiast każda waga działająca w inny sposób da Ci inną "masę" na innej szerokości geograficznej* (siła odśrodkowa to suka) ;)
* - oczywiście jeżeli jest wystarczająco dokładna
Wagą mierzysz przyspieszenie ziemskie. Aby to bardziej zobrazować jeden kilogram na plaży nie jest równy temu na szczycie Mount Everest. I jak każdy wie nie pole grawitacyjne ma znaczący wpływ na wynik pomiaru, choć od masy jest zależny.
https://g.co/kgs/btSK2o
Tu znajdziesz wszystko. Jeśli nie ma odważników po kilogramie, to znajdzie się powtarzalny śmieć o masie 0.4 lub 1.7 kg. Wystarczy przeliczyć.
Trochę daleko od autostrady, ale jak wrócisz do domu, to pewnie znajdziesz kilogram cukru, czy mąki.
Bezecny brzanowiec ma rację. (Raz źle przeczytałem i tak już zostanie. Bezecny )
Ciśnienie, temperatura, wysokość nad poziomem morza, czy szerokość geograficzna.
A 4
"Nie wszystko po 4 złote"
500 333 871
https://maps.app.goo.gl/vp2eQU6sJvE9LrWW7
-
Bezecny brzanowiec ma rację. (Raz źle przeczytałem i tak już zostanie. Bezecny )
Co niby mam napisać? ;) Jak sobie taką opcję przyjąłeś to trzeba się jej trzymać ;D
-
Zapomniałem też napisać jednego - dlaczego łowisz z użyciem rurki antysplątaniowej? 8) To jest coś co absolutnie nie pasuje do łowienia na wodzie stojącej, to coś do łowienia na rzekach. Jeśli chcesz być skuteczniejszy, to utnij rurkę tak, abu była tylko prosta część z agrafką, bez tego zgięcia. Wtedy zestaw działa o wiele lepiej :)
Skuteczność zagiętej rurki antysplątaniowej jest znacznie większa w przeciwdziałaniu splątań podczas zarzucania niż dla rurki prostej. Obcięcie obniży więc jej walory.
Pozornie wydaje się, że zagięcie rurki zwiększy siły oporu podczas brania. Jednak dodatkowe tarcie żyłki na zagięciu rurki jest nieistotne dla skuteczności zestawu z uwagi na jego znikomą wartość wynikającą z bardzo małego współczynnika tarcia żyłki o rurkę.
Dodatkowe tarcie rurki zgiętej w stosunku do rurki prostej pojawi się tylko w sytuacji kiedy kierunek brania ryby będzie zgodny z kierunkiem rurki prostej.
:)
Koko, nie chodzi o żadne tarcia :)
Po prostu rurka nie jest dobrym elementem zestawu na wodzie stojącej, bo płoszy ryby. To jest patent jak już do łowienia na rzece, z długim w miarę przyponem, gdzie kij jest ustawiony 'do góry'. Natomiast przy łowieniu feederem na wodzie stojącej żyłka powinna być zatopiona w pobliżu zestawu. Zagięta rurka tu jest fatalną rzeczą, bo powoduje, że żyłka idzie do góry i często rybs się o nią ociera. To znów skutkuje tym, że się ona płoszy i wyczuwa pułapkę.
Ryba ogólnie zacina się sama, a jeżeli ktoś łowiący feederem uważa, że on zacina, to tylko może być to Chuck Norris :) Wyjątkiem są małe ryby, które mają tendencję do uciekania z czymś w pysku, w obawie przed innymi członkami stada. Większa ryba podnosi przynętę z dna i połyka, wprowadzając wcześniej ja na zęby gardłowe.
Ogólnie branie może być delikatne, jest to jednak spowodowane luzem na żyłce lub słabym pociągnięciem. Nie ma jednak mowy o zacinaniu, zwłaszcza, że mija kilka sekund zanim widzimy wskazanie na szczytówce. Ja wolę używać zestawów blokowanych, gdyż ryba lepiej się zacina, aczkolwiek minusem jest to, że od razu używa go jako przeciwwagi i łatwiej się jest jej wyczepić. Dlatego mikrozadzior na rzece to podstawa.
Wracając do rurki - jeśli utnie się ją i zostawi prosty kawałek z agrafką, taki 1-2 cm, to mamy po prostu łącznik do montażu koszyka. I nic się nie plącze jeśli łowi,zarzuca się prawidłowo. Na rzece splątanie bierze się stąd, że koszyk nie trzyma dnba i wyprzedza przynętę. Nie pomagają też bardzo cienkie przypony, moim zdaniem o wiele lepsza jest mieć je grubsze, wtedy lepiej zachowuje się cały zestaw. RYba zaś nie powinna widzieć dużej różnicy.
-
Po prostu rurka nie jest dobrym elementem zestawu na wodzie stojącej, bo płoszy ryby. To jest patent jak już do łowienia na rzece, z długim w miarę przyponem, gdzie kij jest ustawiony 'do góry'.
Ja serdecznie dziękuję za taki "patent" :facepalm: Kilkanaście razy w życiu usłyszałem charakterystyczny "brzdęk" (nie tylko na moich kijach) i zestaw sobie radośnie leciał na nieosiągalną normalnie odległość szkoda tylko że z resztą wędki łączyło go tylko powietrze... Od czasu kiedy przerzuciłem się na zestawy bez rurek problem praktycznie zniknął.
Na rzece splątanie bierze się stąd, że koszyk nie trzyma dnba i wyprzedza przynętę.
Nie neguję ale z moich obserwacji wynika że jeśli koszyk leci sobie a reszta zestawu sobie to jak dotrze na dno to "mur beton" będzie splątany. Przerabiałem to wielokrotnie na zestawach przelotowych od Koruma... Jedyną receptą okazało się hamowanie żyłki palcem podczas zarzutu.
-
Mój wpis w tym wątku w # 37 o braku zależności siły tarcia od powierzchni wywołał ożywioną dyskusję na temat istoty tego zjawiska. Użyłem skrótu myślowego pisząc o powierzchni, ale powinienem precyzyjniej napisać: tarcie nie zależy od wielkości powierzchni dociskanych przedmiotów i rośnie wraz z siłą docisku. Docisk może wynikać z ciężaru lub być wywołany przykładowo przez sprężynę, jak ma to miejsce np. w sprzęgle.
Jak wynika z dyskusji fakt, że siła tarcia pomiędzy dociskanymi dwoma przedmiotami nie zależy od wielkości ich powierzchni kontaktu jest trudny do pogodzenia z intuicyjnym odczuciem. :-\
Oczywiście każdy entuzjasta lub sceptyk może sprawdzić tę zasadę doświadczalnie, ale nie będzie raczej w tym temacie epokowego przewrotu. :D
..............................................
..............................................
3. Zawsze myślałem, że wagą to mierzy się masę, A nie siłę.
..............................................
..............................................
Masa przedmiotu Jest taka sama na ziemi, księżycu i w nieważkości. Praktycznie jest stała, ale pod warunkiem, że przedmiot nie porusza się z prędkościami zbliżonymi do światła. :)
Ciężar natomiast danej masy zależy od tego w jakim polu grawitacyjnym masa się znajduje lub z jakim przyspieszeniem się porusza. Ciężar jest siłą, a masa nie.
Tak więc na ziemi konkretny przedmiot ma jakiś ciężar nieco inny w zależności od miejsca na globie, na księżycu 6 razy mniejszy, a w nieważkości zerowy.
Na powierzchni ziemi ciężar wyrażony w kG siły równy jest liczbowo (z uwzględnieniem różnicy wynikającej z lokalizacji) masie wyrażonej w kg. :)
Ważąc jakiś materiał interesuj nas jego niezmienna masa.
Ważąc wagą sprężynową otrzymamy ciężar i wynik będzie zależał od tego gdzie ważymy.
Ważąc zaś wagą szalkową zważymy masę i uzyskamy taki sam wynik w różnych miejscach, także na księżycu, bo ciężar odważników zmaleje tam tyle samo razy co przedmiotu.
:)
-
Ważąc wagą sprężynową otrzymamy ciężar i wynik będzie zależał od tego gdzie ważymy.
Tak zwana "waga sprężynowa" fachowo nazywa się dynamometr i mierzy siłę wykorzystując prawo Hooke'a (F = -kx). A że dokładne toto nie jest i jak podziałkę wyskalujemy w kilogramach (używając standardowej wartości przyśpieszenia ziemskiego i pomijając zupełnie inne czynniki) to mierzy "masę".
-
Koko. Że przy stałej masie tarcie nie zależy od powierzchni, to już w głowie sobie poukładaliśmy. Logiczne to jest. Tylko dlaczego jeździmy na łyżwach, nie butach. I dlaczego na cieniutkich oponach jest znacznie łatwiej jechać, niż na grubych. To akurat empirycznie sprawdziłem.
-
Tylko dlaczego jeździmy na łyżwach, nie butach.
Mostek idź do swojego nauczyciela fizyki ze szkoły średniej i przekaż mu ode mnie że schrzanił sprawę ;)
Na łyżwach jeździmy dlatego że przy dużym nacisku lód zmienia się w wodę. A woda znacznie zmniejsza tarcie - o czym niestety przekonało i przekona się wielu kierowców z ciężką nogą jadących po mokrej nawierzchni.
A nacisk to ciężar podzielony na powierzchnię więc łyżwy są o wiele lepsze niż buty do jazdy na lodzie.
-
O tym pomyślałem od razu. Ale sądziłem, że chodzi też o coś jeszcze...
A nauczyciel był beznadziejny. Zniechęcił mi na wiele lat fizykę. Dopiero potem odkryłem ją na nowo sam.
-
A nauczyciel był beznadziejny. Zniechęcił mi na wiele lat fizykę. Dopiero potem odkryłem ją na nowo sam.
Ciężko jest uczyć fizyki (bo program był i jest nadal do bani) i wielu nauczycieli po kilku latach obserwowania że to "nie działa" po prostu daje se spokój - "kazali to uczę". Bo nawet bez podstaw podstaw rachunku różniczkowego szkolna fizyka to kupa nie za bardzo powiązanych ze sobą pojęć, stałych, jednostek i wzorów które pojawiają się ni to gruszki ni z pietruszki.
Dopiero potem wielu ludzi kiedy już nie muszą na pamięć wkuwać ile wynosi stała grawitacji nie mając zielonego pojęcia dlaczego jest we wzorze wraca do tak naprawdę dziecięcego pytania: Jak działa świat? i odnajduje fizykę.
-
To chyba kwestia przyzwyczajenia bo od lat łowię takim zestawem ale chętnie spróbuję czegoś nowego
Wysłane z mojego S62 Pro przy użyciu Tapatalka
Witam.
Nie ma znaczenia jakim kijkiem łowisz, wystarczy tylko odpowiednio zsynchronizować elementy zestawu. Ja łowię z sygnalizatorem nawet na spławik i też są efekty. Jeśli masz problemy z dobraniem odpowiednich elementów zestawu, to proponuję Ci zastosowanie sygnalizatora przed szczytówką wędziska. Nawet delikatne brania są widoczne, bo zanim szczytówka się "ugnie" linka "wzruszy" rolkę sygnalizatora. A zwłaszcza jak sygnalizator ma 4 magnesy (b.czuły), a są takie. Takie rozwiązanie nie potrzebuje bombki do napinania linki. Bo do tego ona służy - wybranie luzu linki. Wystarczy jak przelotka szczytowa będzie poniżej rolki sygnalizatora. Napinasz linkę i kładziesz ją na sygnalizator. Nie ma też znaczenia czy zestaw jest prostopadły, czy równoległy do linii brzegowej.
Pozdrawiam.
-
Koko. Że przy stałej masie tarcie nie zależy od powierzchni, to już w głowie sobie poukładaliśmy. Logiczne to jest. Tylko dlaczego jeździmy na łyżwach, nie butach. I dlaczego na cieniutkich oponach jest znacznie łatwiej jechać, niż na grubych. To akurat empirycznie sprawdziłem.
Jedną z przyczyn podał Brzanoholik. Z pewnością gbyby się głębiej zastanowić, to znalazłyby się także inne argumenty chociażby taki, że w przypadku łyżwy ruch w poprzek ogranicza ostra krawędź, a w bucie dużo mniej.
:)
-
Zapomniałem też napisać jednego - dlaczego łowisz z użyciem rurki antysplątaniowej? 8) To jest coś co absolutnie nie pasuje do łowienia na wodzie stojącej, to coś do łowienia na rzekach. Jeśli chcesz być skuteczniejszy, to utnij rurkę tak, abu była tylko prosta część z agrafką, bez tego zgięcia. Wtedy zestaw działa o wiele lepiej :)
Skuteczność zagiętej rurki antysplątaniowej jest znacznie większa w przeciwdziałaniu splątań podczas zarzucania niż dla rurki prostej. Obcięcie obniży więc jej walory.
Pozornie wydaje się, że zagięcie rurki zwiększy siły oporu podczas brania. Jednak dodatkowe tarcie żyłki na zagięciu rurki jest nieistotne dla skuteczności zestawu z uwagi na jego znikomą wartość wynikającą z bardzo małego współczynnika tarcia żyłki o rurkę.
Dodatkowe tarcie rurki zgiętej w stosunku do rurki prostej pojawi się tylko w sytuacji kiedy kierunek brania ryby będzie zgodny z kierunkiem rurki prostej.
:)
Koko, nie chodzi o żadne tarcia :)
Po prostu rurka nie jest dobrym elementem zestawu na wodzie stojącej, bo płoszy ryby. To jest patent jak już do łowienia na rzece, z długim w miarę przyponem, gdzie kij jest ustawiony 'do góry'. Natomiast przy łowieniu feederem na wodzie stojącej żyłka powinna być zatopiona w pobliżu zestawu. Zagięta rurka tu jest fatalną rzeczą, bo powoduje, że żyłka idzie do góry i często rybs się o nią ociera. To znów skutkuje tym, że się ona płoszy i wyczuwa pułapkę.
Ryba ogólnie zacina się sama, a jeżeli ktoś łowiący feederem uważa, że on zacina, to tylko może być to Chuck Norris :) Wyjątkiem są małe ryby, które mają tendencję do uciekania z czymś w pysku, w obawie przed innymi członkami stada. Większa ryba podnosi przynętę z dna i połyka, wprowadzając wcześniej ja na zęby gardłowe.
Ogólnie branie może być delikatne, jest to jednak spowodowane luzem na żyłce lub słabym pociągnięciem. Nie ma jednak mowy o zacinaniu, zwłaszcza, że mija kilka sekund zanim widzimy wskazanie na szczytówce. Ja wolę używać zestawów blokowanych, gdyż ryba lepiej się zacina, aczkolwiek minusem jest to, że od razu używa go jako przeciwwagi i łatwiej się jest jej wyczepić. Dlatego mikrozadzior na rzece to podstawa.
Wracając do rurki - jeśli utnie się ją i zostawi prosty kawałek z agrafką, taki 1-2 cm, to mamy po prostu łącznik do montażu koszyka. I nic się nie plącze jeśli łowi,zarzuca się prawidłowo. Na rzece splątanie bierze się stąd, że koszyk nie trzyma dnba i wyprzedza przynętę. Nie pomagają też bardzo cienkie przypony, moim zdaniem o wiele lepsza jest mieć je grubsze, wtedy lepiej zachowuje się cały zestaw. RYba zaś nie powinna widzieć dużej różnicy.
Poruszyłem temat sił oporu wywołanej tarciem żyłki w rurce, bo wielokrotnie spotkałem się z poglądem o jego znaczącym wpływie na czułość zestawu drgającej szczytówki. Oczywiście tak nie jest. Wpływ ten jest całkowicie pomijalny, ??? a czułość zależy praktycznie wyłącznie od szczytówki i ustawienia wędziska względem wychodzącej żyłki.
Jak widać z licznych wpisów problem związany z plątaniem się zestawów gruntowych przy zarzucaniu dotyczy w mniejszym lub większym stopniu wielu wędkarzy. Jedną z metod przeciwdziałania jest łamana rurka bardzo popularna ileś lat temu. Jej skuteczność w tym zakresie z dłuższą częścią od strony haczyka jest bardzo duża i rośnie wraz z długością. Duża jest także tolerancja takiego zestawu na błędy przy zarzucaniu. Z krótszą częścią od strony haczyka skuteczność nieco maleje.
Za wady takiego rozwiązania można uznać wprowadzenie dodatkowego elementu do zestawu, mniej komfortowe jest zarzucanie i ograniczony zasięg.
Przebieg żyłki nad dnem w pobliżu koszyka przy stosowaniu łamanej rurki minimalnie zmienia się w porównaniu z żyłką przechodzącą przez oczko koszyka. Sam fakt zakrzywienia rurki nie powoduje, że żyłka idzie do góry. :)
Rurki najczęściej robione są z tworzywa i ich gęstość między innymi z powodu powietrza w środku jest mniejsza od wody, a więc mają tendencję do unoszenia się. Przy zamontowanym koszyku unosić się mogą oczywiście tyko końce rurki.
Unoszenie dłuższego odcinka od strony haczyka łatwo neutralizujemy wspomagając stoper niewielką śruciną.
Przy napiętej żyłce zestawu szczytówką wymuszany jest taki sam kąt żyłki głównej do szczytówki jak bez rurki, a krótszy odcinek rurki ustawi się w linii tej żyłki. Pod względem przebiegu żyłki oba zestawy są więc takie same. :)
Łowiąc z rurką lub bez powinniśmy żyłkę w pobliżu koszyka położyć na dnie, szczególnie kiedy łowimy na małym dystansie i jednocześnie głęboko. Przy leżącej, a więc luźnej żyłce krótszy koniec może mieć również tendencję do uniesienia się o kilka centymetrów. Jak będzie w danych warunkach panujących na dnie trudno powiedzieć. :-\ Można taką ewentualność wyeliminować przez zamontowanie przy końcu krótszej rurki niewielkiego obciążenia.
Są też rurki łamane metalowe i tego zjawiska nie będzie.
Plątanie się zestawów przy zarzucaniu następuje w fazie opadania koszyka do wody. Jeśli nie ma wyhamowania przed upadkiem, to koszyk wyprzedza przypon i ten opadając znajduje się blisko żyłki głównej, co sprzyja splątaniom.
Myślę, że jeśli ktoś ma problemy ze splątaniami stosując zestawy skrętkowe, to dobrym rozwiązaniem dla niego może okazać się zastosowanie łamanej rurki. Jeśli nie ma takich problemów, to lepszy z zasady jest zestaw prostszy, czyli skrętkowy.
:)
-
Do splątania bardzo często dochodzi już podczas lotu...
-
Być może, ale trudno to zweryfikować.
-
Widać, jak przynęta owija się wokół żyłki głównej. Z doświadczenia śmiem twierdzić, że to właśnie podczas lotu dochodzi do większości splątań. Nie podczas opadania zestawu na dno. Ale tej drugiej opcji nie jestem w stanie zweryfikować.
Generalnie rzadko teraz łowię na klasyka, a jeśli już, to stosuję skrętkę, która mi eliminuje splątania praktycznie do zera.
-
Być może, ale trudno to zweryfikować.
Zweryfikowałem to wielokrotnie obserwując jak leci zestaw, co prawda nie ze skrętką ale znacznie bardziej widocznym running kitem Koruma. Dodatkowym dowodem na to że jest tak a nie inaczej (przy prawidłowo dobranej masie koszyczka) jest to że jeśli za skrętką jest pętla na której "chodzi" koszyk to splątań po prostu nie ma - na chyba że ktoś jest "miszczem" i w dodatku ma cholernego pecha.
Łamana rurka anty-splątaniowa wcale a wcale nie pomaga, wręcz przeciwnie bo wielkość czepliwych rzeczy które chodzą sobie po żyłce jak chcą podczas zarzutu jest większa. Zweryfikowane statystycznie - i by the way wiem jak prawidłowo zakładać taką rurkę ;)
-
Widać, jak przynęta owija się wokół żyłki głównej. Z doświadczenia śmiem twierdzić, że to właśnie podczas lotu dochodzi do większości splątań. Nie podczas opadania zestawu na dno. Ale tej drugiej opcji nie jestem w stanie zweryfikować.
Generalnie rzadko teraz łowię na klasyka, a jeśli już, to stosuję skrętkę, która mi eliminuje splątania praktycznie do zera.
Rozumiem, że „widać” oznacza skutek, a nie obserwację podczas lotu. Jeśli podczas lotu, to byłby oczywiście dowód.
.
Nie napisałem, że splątania powstają podczas opadania koszyka na dno, ale „w fazie opadania koszyka do wody”.
Precyzyjniej chodzi o przedział czasowy od chwili uderzenia koszyka o wodę do momentu trochę po wpadnięciu przynęty. Koszyk gwałtownie hamuje, a przynęta nadal leci z poprzednią prędkością i dogania żyłkę główną.
Skłaniam się raczej za takim mechanizmem. :-\
Oczywiście jest to tylko przypuszczenie i nie wykluczam możliwości splątania w czasie lotu. Wtedy jednak przynęta nie mogłaby lecieć liniowo, ale musiałaby zataczać dodatkowo okręgi lub podobne krzywe w płaszczyźnie pionowej do toru lotu aby mogła owinąć się o żyłkę.
Do teorii splątań przy upadku do wody skłaniają mnie także wypowiedzi innych wędkarzy. Jeśli hamują oni lot przed wpadnięciem koszyka do wody, to splątań nie ma. W tej kwestii raczej panuje zgoda. Przy hamowaniu przynęta wyprzedza koszyk i po upadku znajduje się po przeciwnej stronie żyłki głównej zmniejszając szanse na splątania.
:)
-
Koko. Że przy stałej masie tarcie nie zależy od powierzchni, to już w głowie sobie poukładaliśmy. Logiczne to jest. Tylko dlaczego jeździmy na łyżwach, nie butach. I dlaczego na cieniutkich oponach jest znacznie łatwiej jechać, niż na grubych. To akurat empirycznie sprawdziłem.
Oczywiście, że zależy od powierzchni! Dlatego jeździmy nie na butach, a na płozach. Dlatego łatwiej jest Ci jechać na cienkich oponach, niż na szerszych.
W obu przypadkach jest to zależne od powierzchni styku, ale również od materiałów stycznych.
Twierdzenie koko jest słuszne w jednym i jedynym założeniu (klasówka z fizyki): "w idealnych warunkach". Kropka.
W idealnych warunkach miałbyś powierzchnię styczną w oponie z podłożem grubości jednego atomu na całym obwodzie. Taki super sleek. I super płaska powierzchnia na której jedziesz. Czy idealnie płaska przelotka i idealnie obła żyłka. Po to wymyślają nowe typy bieżnika, aby bardziej przezwyciężyć na śniegu np jego lepkość, w oddawaniu gromadzącego się materiału pomiędzy żłobieniami względem (nowa jednostka) odcholerniaków zależności. Bo jeśli będziesz miał nacięcia na oponie w innym kształcie, może się okazać, że szersza opona da ci więcej kontroli. I na odwrót: im mniejsza powierzchnia styku opony tym lepsza kontrola jazdy. Na slikach nie wybierasz się na śnieg. Bo tarcie robi warstwę wody pomiędzy podłożem, a oponą. Ale tarcie pomiędzy bieżnikiem a takim samym podłożem pozwala ci jechać. Tam jest multum sił, które mają znaczenie, a lekka zmiana w każdym czynniku wpływa na sposób prowadzenia. Przy idealnie letnich warunkach masz 3 czynniki ważne. Powierzchnię gruntu, która zróbmy stała, a taka nie jest, powierzchnię opony na styku z podłożem i zmienna moc silnika zależna od obrotów. Tu już jest totalny chaos, bo od masy auta mocy i sposobu przeniesienia tej mocy taka sama opona dla jednego auta może być idealna, a do drugiego to samo zło.
Dlatego łatwiej może być jechać na oponach 195 niż na 215, ponieważ sam kształt bieżnika pozwala zwiększyć ilość oddawanego, niwelowanego za bieżnik poślizgu niż powierzchnia styku opony o większej powierzchni.
Przy przelotkach i żyłce: siły te są tak nieznaczne, że większe znaczenie ma oscylacja żyłki pomiędzy przelotkami wynikająca ze skręcenia żyłki na kołowrotku, średnica jego szpuli, stopniem nawoju, pracą wędziska, czyli jego zakrzywieniem przy zarzucie, niż siły tarcia pomiędzy linką główną, a materiałem przelotek.
-
Oczywiście, że zależy od powierzchni!
W ogólnym przypadku tak. Natomiast jeśli siła nacisku jest mała to nie.
-
A i bym zapomniał... muzyczka dla fanów ostrej jazdy na wąskich oponach ;)
-
Tylko dlaczego jeździmy na łyżwach, nie butach.
Mostek idź do swojego nauczyciela fizyki ze szkoły średniej i przekaż mu ode mnie że schrzanił sprawę ;)
Na łyżwach jeździmy dlatego że przy dużym nacisku lód zmienia się w wodę. A woda znacznie zmniejsza tarcie - o czym niestety przekonało i przekona się wielu kierowców z ciężką nogą jadących po mokrej nawierzchni.
A nacisk to ciężar podzielony na powierzchnię więc łyżwy są o wiele lepsze niż buty do jazdy na lodzie.
Czy podczas jazdy na łyżwach lód zmienia się w wodę? :-\
Temperatura topnienia lodu, czyli zamiana w wodę wynosi ok. 0 st.
Pod wpływem większego ciśnienia lód topi się w temperaturze niższej. Obniżenie to wynosi 0,007 stopnia przy wzroście ciśnienia o jedną atmosferę (atm).
Zakładając wagę łyżwiarza 75 kg z nadzwyczaj cienkimi łyżwami o szerokości 0,1 cm oraz długości 25 cm i jazdę na jednej łyżwie otrzymujemy ciśnienie 30 atm. Spowoduje to zmalenie temperatury topnienia lodu tylko do minus 0,21 stopnia. :o
Przy temperaturze zewnętrznej poniżej tej wartości nie zamieni się on w wodę.
Koko. Że przy stałej masie tarcie nie zależy od powierzchni, to już w głowie sobie poukładaliśmy. Logiczne to jest. Tylko dlaczego jeździmy na łyżwach, nie butach. I dlaczego na cieniutkich oponach jest znacznie łatwiej jechać, niż na grubych. To akurat empirycznie sprawdziłem.
Oczywiście, że zależy od powierzchni! Dlatego jeździmy nie na butach, a na płozach. Dlatego łatwiej jest Ci jechać na cienkich oponach, niż na szerszych.
W obu przypadkach jest to zależne od powierzchni styku, ale również od materiałów stycznych.
Twierdzenie koko jest słuszne w jednym i jedynym założeniu (klasówka z fizyki): "w idealnych warunkach". Kropka.
................................
Bo tarcie robi warstwę wody pomiędzy podłożem, a oponą.
................................
Prawo o tarciu mówi, że siła tarcia pomiędzy dwoma stykającymi się powierzchniami nie zależy od ich wielkości. Nie ma wyjątków.
Jest to twarda zasada na poziomie makro i jej obowiązywanie nie zależy od dodatkowych idealnych warunków. Tak po prostu jest.
W przypadku butów, sań, opon itd. dochodzą inne oddziaływania i zjawiska wpływające na jazdę, przyczepność oraz opory, ale z pewnością nie łamiących generalnej zasady niezależności siły tarcia od wielkości powierzchni.
:)
-
Dobra, kończmy tę dyskusję:
W łyżwach nie chodzi o ciśnienie, tylko o tarcie. To ono (czy raczej temperatura przez nie wytwarzana) powoduje, że pod nimi tworzy się cieniutka warstewka wody.
Stwierdzenie, że tarcie nie zależy od powierzchni... jest błędne! bez wyraźnego podkreślenia, że mówimy o tym samym materiale powierzchni trących i tej samej masie przedmiotu przesuwanego!
Przecież jasnym jest, że 10 cm2 buta łatwiej przesunąć po lodzie niż po papierze ściernym. :facepalm:
Coś jeszcze?
-
Dyskusje poboczne w umiarkowanym zakresie mają swoje dobre strony, zbyt odbiegające objętością od tematów wędkarskich już nie.
Pozwolę sobie na ostatni wpis w tym poruszanym temacie.
Jeśli chodzi o łyżwy, to ustosunkowałem się do wpisu Brzanoholika mówiącego o wpływie nacisku na topnienie lodu.
Wpływ tarcia łyżwy o lód na jego topnienie, to zupełnie inny i chyba kontrowersyjny temat.
Zgodnie z logiką, jeśli mówimy od jakiego konkretnego czynnika dane zjawisko nie zależy i jest to prawda, to fakt nie wymienienia od czego zależy nie neguje naszej prawdy.
Nie musimy w takiej dyskusji także koniecznie wymieniać wszystkich czynników od których zjawisko nie zależy ani wszystkich od których zależy. Bardzo często jest to praktycznie niemożliwe.
Zgadzam się natomiast, że wymienienie kilku takich czynników naświetla szerzej temat. Jak widać po Twoim odbiorze wpisów brak wymienienia tych niektórych czynników był moim błędem.
Masz rację pisząc : „Stwierdzenie, że tarcie nie zależy od powierzchni... jest błędne! „ rozumiejąc obie trące się powierzchnie jako rodzaj materiału i z którego są wykonane i jakość tego wykonania.
Ale ja przecież w #73 wyjaśniłem jak rozumiem powierzchnię: „tarcie nie zależy od wielkości powierzchni dociskanych przedmiotów i rośnie wraz z siłą docisku.” i to jest stwierdzenie prawdziwe.
Siła docisku również zależy od wielkości masy jeśli jeden przedmiot leży na drugim. Jeśli nie leży, to tarcie nie zależy od wielkości masy, ale od zewnętrznej siły docisku.
:)
-
Wiesz, samo stwierdzenie "Tarcie nie zależy od wielkości powierzchni trącej" jest błędne. Bo zależy. Im ona większa, tym tarcie jest większe ;) Musi być wzmianka przy tym o stałej masie przedmiotu trącego.
Bo dyskusja zaczęła się od tego:
Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał.
Widzę w tym zdaniu jakieś bardzo duże spłycenie. Gdyby tak było, to ludzie nie wymyśliliby np. łyżew, a kolarze jeździliby na oponach terenowych.
-
Wzory opisujące tarcie chyba wyjaśniają sprawę (na poziomie "czy" a nie "dlaczego"): jeśli powierzchnia w nich nie występuje, to nie ma znaczenia.
-
Ale we wzorze masz masę. A w twierdzeniu powyższym nie masz o masie mowy ;)
Podobnie we wzorze Pitagorasa nie masz, że chodzi o trójkąt prostokątny, prawda? A w twierdzeniu już masz. To trzeba powiedzieć. A nie, że jeden bok kwadrat plus drugi bok kwadrat równa się trzeci bok kwadrat. A tak właśnie wygląda wzór.
-
No cóż popełniłem błąd :-[ Tarcie zwykłe tarcie nie zależy od powierzchni styku. Następnym razem by się upewnić że wiem o czym piszę sprawdzę to w internecie - co kolegom też radzę.
https://www.dummies.com/article/academics-the-arts/science/physics/how-surface-area-affects-the-force-of-friction-174225/ (https://www.dummies.com/article/academics-the-arts/science/physics/how-surface-area-affects-the-force-of-friction-174225/)
The force due to friction is generally independent of the contact area between the two surfaces. This means that even if you have two heavy objects of the same mass, where one is half as long and twice as high as the other one, they still experience the same frictional force when you drag them over the ground. This makes sense, because if the area of contact doubles, you may think that you should get twice as much friction. But when you double the length of an object, you halve the force on each square centimeter, because less weight is above it to push down. Note that this relationship breaks down when the surface area gets too small, since then the coefficient of friction increases because the object may begin to dig into the surface.
-
Ale we wzorze masz masę. A w twierdzeniu powyższym nie masz o masie mowy ;)
Podobnie we wzorze Pitagorasa nie masz, że chodzi o trójkąt prostokątny, prawda? A w twierdzeniu już masz. To trzeba powiedzieć. A nie, że jeden bok kwadrat plus drugi bok kwadrat równa się trzeci bok kwadrat. A tak właśnie wygląda wzór.
Ale idąc tą drogą możemy w nieskończoność mnożyć zastrzeżenia. Z siły nacisku wydobędziemy masę. Masę rozłożymy na gęstość i objętość. Objętość w przypadku rurki antysplątaniowej to również grubość ścianek, więc też nie ma prostej zależności z powierzchnią. Współczynnik tarcia też można rozbić na wuj wie co. I będziemy precyzyjnie opisywać, że coś tam wpływa lub nie, pod warunkiem, że pozostałe parametry są stałe lub nie.
Można tu bić pianę w nieskończoność :)
Na przykład: czy energia kinetyczna zależy od powierzchni poruszającego się ciała?
-
Ale dla mnie oczywistym jest, że należy powiedzieć: Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał, jeśli ich masa pozostaje niezmienna. Bez tego szczegółu jest to bzdura i koniec. Tak samo jak zapomnieć wspomnieć, że twierdzenie Pitagorasa dotyczy tylko trójkątów prostokątnych.
Przecież powierzchnia styku może być śliska lub szorstka - to zmienia siłę tarcia. Tarcie jest inne, jeśli posmarujesz np. nartę specjalną substancją - co się przecież robi po to, by zmniejszyć współczynnik tarcia, nie? I gdzie tu jest miejsce na prawdziwość stwierdzenia: "Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał. Kropka"?
W ogóle to twierdzenie źle po polsku zostało przetłumaczone. Bo przynajmniej mój mózg od razu wyobraża sobie różnego rodzaju powierzchnie - papier ścierny kontra lód itp. Chyba jasnym jest, że rodzaj powierzchni wpływa zasadniczo na tarcie. Więc jak najbardziej od "powierzchni styku" zależy.
"Siła tarcia między podłożem a przedmiotem o masie M nie zależy od pola powierzchni krawędzi, którą się stykają".
Jakoś tak bym to ujął. Wtedy jest sytuacja jasna.
-
Mostek... Tarcie jest siłą o zwrocie przeciwstawnym do kierunku ruchu i zależy generalnie tylko od dwu rzeczy:
1) Współczynnika tarcia - czyli na chłopski rozum rodzaju powierzchni trących
2) Siły nacisku - czyli tej składowej sumy sił działających na to poruszające się ciało która jest prostopadła do kierunku ruchu.
Tyle fizyka ma na ten temat do powiedzenia. A jakie dokładnie siły tworzą tą wektorową sumę już zależy od konkretnego przypadku.
-
1) Współczynnika tarcia - czyli na chłopski rozum rodzaju powierzchni trących
2) Siły nacisku - czyli tej składowej sumy sił działających na to poruszające się ciało która jest prostopadła do kierunku ruchu.
Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał.
Znajdź trzy różnice.
Może wtedy to Ci wyjdzie:
"Siła tarcia między podłożem a przedmiotem o masie M nie zależy od pola powierzchni krawędzi, którą się stykają".
-
Ale dla mnie oczywistym jest, że należy powiedzieć: Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał, jeśli ich masa pozostaje niezmienna. Bez tego szczegółu jest to bzdura i koniec. Tak samo jak zapomnieć wspomnieć, że twierdzenie Pitagorasa dotyczy tylko trójkątów prostokątnych.
Przecież powierzchnia styku może być śliska lub szorstka - to zmienia siłę tarcia. Tarcie jest inne, jeśli posmarujesz np. nartę specjalną substancją - co się przecież robi po to, by zmniejszyć współczynnik tarcia, nie? I gdzie tu jest miejsce na prawdziwość stwierdzenia: "Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał. Kropka"?
W ogóle to twierdzenie źle po polsku zostało przetłumaczone. Bo przynajmniej mój mózg od razu wyobraża sobie różnego rodzaju powierzchnie - papier ścierny kontra lód itp. Chyba jasnym jest, że rodzaj powierzchni wpływa zasadniczo na tarcie. Więc jak najbardziej od "powierzchni styku" zależy.
"Siła tarcia między podłożem a przedmiotem o masie M nie zależy od pola powierzchni krawędzi, którą się stykają".
Jakoś tak bym to ujął. Wtedy jest sytuacja jasna.
Ale przecież nikt nie twierdzi, że stwierdzenie "siła tarcia nie zależy od pola powierzchni trących" wyczerpuje definicję tarcia. Z reguły mówi się najpierw od czego siła tarcia zależy: od siły nacisku i współczynnika tarcia. Wspomniane "nie zależy od pola powierzchni" jest tylko uzupełnieniem - bo nie przez wykluczenia definiuje się tarcie. W ogóle cokolwiek rzadko się definiuje mówiąc czym to nie jest albo co na to nie ma wpływu.
-
Dobra, ja odpadam z dyskusji. Swoje powiedziałem. A dowiedziałem się przynajmniej o tym zagadnieniu, bo wcześniej o tym nie wiedziałem :thumbup:
-
Można też podejść do tego inaczej:
- znając tylko siłę nacisku i współczynnik tarcia jesteś w stanie określić siłę tarcia
- znając tylko pole powierzchni trących i współczynnik tarcia nie jesteś w stanie nic powiedzieć o sile tarcia, jako że samo pole powierzchni nie wystarcza do określenia siły nacisku.
Dlatego w stwierdzeniach typu "nie zależy" nie uwzględnia się zastrzeżeń co do stałej masy/siły nacisku, bo jest to nadmiarowe - choć niewątpliwie ułatwia potoczne rozumienie zjawiska, nawet gdy rozmówcy nie całkiem znają wzór.
Swoją drogą to niesamowite, że taki temat wyszedł z rurki antysplątaniowej :P
-
Bo dyskusja zaczęła się od tego:
Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał.
Widzę w tym zdaniu jakieś bardzo duże spłycenie. Gdyby tak było, to ludzie nie wymyśliliby np. łyżew, a kolarze jeździliby na oponach terenowych.
Miałem na ten temat już więcej nie pisać, ale z uwagi na Twoje wypowiedzi muszę skomentować.
Moje zdanie, które przytaczasz było skrótem myślowym od czego siła ta nie zależy podsumowującym opis w poprzedzającym akapicie od czego tarcie żyłki w rurce antysplątaniowej zależy, tj. od siły nacisku i współczynnika tarcia. Z kontekstu wynikało, że „powierzchnia” oznacza jej wielkość.
Wyciąganie z kontekstu takiego zdania wypacza całkowicie sens wypowiedzi, bo przez powierzchnię można rozumieć zarówno jej jakość, czyli współczynnik tarcia jak i jej wielkość.
Siła tarcia nie zależy od wielkości powierzchni trących. To zdanie mówi od czego nie zależy, a nie od czego zależy.
Uważasz, że należy powiedzieć: „Siła tarcia nie zależy od powierzchni styku trących się ciał, jeśli ich masa pozostaje niezmienna.”
Sens tego zdania jest taki: jeśli masa się zmienia, to siła tarcia zależy od powierzchni.
Jesteś niekonsekwentny, bo w myśl Twojego toku rozumowania powinieneś jeszcze dodać: „ oraz współczynnik tarcia pozostaje niezmienny.„
Niejednoznaczne bez dodatkowego kontekstu jest także używanie „powierzchni” zamiast „wielkości powierzchni.”
Siła tarcia zależy od siły nacisku dwóch ciał, a nie od masy. I tak jest we wzorze na tę siłę.
Masa i siła, to nie to samo.
Wartość masy przekłada się na wartość siły tylko wtedy kiedy ruch przedmiotu trącego odbywa się w kierunku poziomym. Przy innym kierunku już nie i siła nacisku nie będzie liczbowo równa masie. Będzie mniejsza i mniejsze będzie tarcie.
Możesz mieć do czynienia z bardzo małą wartością masy przedmiotu poruszającego się po jakiejś powierzchni i bardzo dużą siłą nacisku. Przykładem, który już podawałem jest sprzęgło. Trące elementy o siebie mają małą masę, ale siła nacisku wywołana sprężynami jest bardzo duża i wywołuje duże tarcie.
:)
-
Masa a siła nacisku... Zanotowałem w umyśle :thumbup:
Żeby była jasność - ja nie cytowałem tego zdania jako przytyk. W sensie, że głupotę napisałeś, czy coś w tym stylu. Tylko po prostu od początku coś mi tu śmierdziało. Jak napisałem - że to musi być jakieś spore uogólnienie.
I potem kilka eksperymentów myślowych i mi wyszło, jak to należy rozumieć.
-
OK
Tak tego nie zrozumiałem.
:)
-
Dobra... proste zadanie z pierwszej klasy szkoły średniej (z równi pochyłej) ale świetnie pokazujący od czego zależy a od czego nie zależy siła tarcia.
W akurat tym przypadku wartość siła tarcia zależy od ciężaru sanek bo tylko ta siła "nadaje" przyspieszenie sankom, w ogólnym przypadku będzie to dowolna inna siła lub suma sił "powodujących" przyspieszenie ciała. Można na chama do tej sumy dodać nawet siłę tarcia ale skoro siła nacisku na podłoże jest prostopadła do siły tarcia to i tak w wpływ tarcia na siłę nacisku jest zerowy.
Wszystko jasne? Jakieś pytania?