Można sobie narobić kłopotów idiotycznym zarzutem o wabieniu ryb światłem.
Nie wiem jak musiałby być tępy strażnik aby taki zarzut postawić, na widok pomalowanej tymi farbami szczytówki wraz z przelotkami.
To zależy ile wie, i jak bardzo jest upierdliwy. Świecisz w kierunku wody- można się przyczepić
Życzliwi doniosą- kilkukrotnie miałem nieprzyjemność przy karpiowych wywózkach-łowienie "na latarkę" jak się dowiedziałem od strażnika. Także lepiej kombinować z mniej rzucajacymi się w oczy sposobami. Jak przedmówca napisał - sygnalizator jest najlepszym rozwiązaniem. Nie musisz siedzieć skupiony przy kiju, poza methodą rybę trzeba zaciąć, a tak łowisz na przelotowo z sygnalizatorem podwieszanym i elektronicznym- ja ściszam swoje na maksa, mam centralkę gdzieś w kieszeni no i ja słyszę, sąsiedzi niekoniecznie. Niestety, zazwyczaj częste piiii co niesie się po wodzie w nocy powoduje, że na miejscówkę ciężko się dopchać następnym razem. Nie ma nic gorszego niż zawiść wędkarska. A'propos sygnalizatorów i spania - to też jest nielegal RAPR stanowi jasno, że wędek bez nadzoru nie zostawiamy. A sygnalizator takim nadzorem nie jest.
Oczywiście taki worek karpiowy......toż to nielegal - brakuje mu sztywnych obręczy, które wymaga RAPR. Wbrew pozorom można się przyczepić do obyczajów wędkarskich - vide opisywane także tutaj sprawy przyponów włosowych, imitacji przynęt. Prawo daje takie możliwości strażnikom i wiem z potwierdzonych źródeł, że w sytuacjach konfliktowych sięgają po nie. Na szczęście poziom SSR jest jaki jest, ale niektórzy są kompetentni i trzeba położyć uszy po sobie, wysłuchać, nawet mandat przyjąć, nie wolno oddawać sprzętu, bo w razie draki w sądzie możemy go nie odzyskać, a szkoda byłoby cokolwiek utracić. Statystycznie brać karpiowa najczęściej boryka się z interpretacją zapisów o biwakowaniu na terenie lasów, pozostałe rzeczy to drobiazgi, niestety od czasu do czasu się zdarzają