Dobrze trzeba się zebrać w garść i coś skrobnąć w końcu o tych kołowrotkach... od czego by tu zacząć... 4000 jest piękna, a 6000 to betoniara i o kant dupy potłuc, no to "finisz"
Ale jeśli już tu jesteś i chcesz czytać moje wypociny, to uszanuje twoja osobę i nie zacznę od żadnych danych tylko przejdę do meritum.
Plusy ogólnie tego modelu:
- Praca jest miła, nawet bardzo, ale w Okumach trzeba trafić egzemplarz, o czym się sam przekonałem (o tym później).
- Dobra praca szpuli na rozkręconym wolnym biegu, zero oporu, koszyczek 15 gram zjeżdża sam do ręki. Poezja!
(Wolny bieg zawsze mam rozkręcony na maks, dzięki temu nie skręca mi się żyłka bo szpula się kręci oddając żyłkę, to jak zwolnić wsteczne obroty kołowrotka tylko pod małym palcem)
- Bardzo precyzyjny mechanizm siły wolnego biegu, chodzi to bardzo przyjemnie z słyszalnymi kliknięciami, sam przełącznik także bardzo miło "klepie".
- Dobry Quick Drag, nie jest to "jedno kliknięcie do betonu", więcej niż pół obrotu do tego "betonu" trzeba wykonać, co jest bardzo pozytywne.
- Ja uczyłem się na tych kołowrotkach obsługi, mechanizmy wiele wybaczają i wiele przyjmują na klatę. Sam szanuje sprzęt jak mogę, jednak mechanizmy łatwo przy "świeżaku" nigdy nie mają, pracują jak wyjęte z pudełka po dziś dzień.
- Oba kołowrotki ładnie układały żyłkę na szpuli od samego początku
- Składana korbka to to co bardzo sobie cenię, wiem że po czasie powstają na nich luzy, ale wygoda jest nieoceniona
- Fajna "terkotka" w szpuli. Lubię tego dźwięcznego, metalicznego dzwonienia słuchać, niesamowicie przyjemny i czysty dźwięk dla mojego ucha.
- Ładnie zaskakujący mechanizm kabłąka, z "czystym" klikiem.
Korpus jest sztywny i basta, jego wykończenie bardzo mi odpowiada, w ogóle wygląd tego młynka jest minimalistyczny i ponadczasowy, ale o gustach się nie dyskutuje.
Piszę poniższe słowa dla nieobeznanych w temacie:
W tym kołowrotku siła zaciśnięcia przedniego hamulca jest całkowicie negowana po przełączeniu się na "wolnobieg" i na nim ustawiamy osobno docisk. Są kołowrotki które muszą mieć jakkolwiek dokręcony przedni hamulec by ten tylni w ogóle dało się ustawiać (mam tak w taniej konstrukcji z Lidla) i jeśli szpula nie jest dociśnięta "z frontu" to zwyczajnie można tylnym pokrętłem kręcić do usranej śmierci. Okuma natomiast ma to całkowicie oddzielne, po przełączeniu obydwa hamulce są niezależne, co jest jak dla mnie super, pewnie większość konstrukcji tak ma, ja cieszę się jednak że od razu trafiłem na taki właśnie system.
Teraz czas dobrze zmieszać produkt z błotem więc na początek pójdzie 6000 "betoniara":
Nie lubię tego kołowrotka, za cholerę. Od pierwszych minut nie przypadł mi do gustu, za ciężki, za wielki, przez co jego obsługa kuleje u mnie. Przez rozmiar nie sięgam najmniejszym palcem do przerzutki\przełącznika wolnego biegu bez zmiany chwytu, co jest niesamowicie irytujące bo używam tego CAŁY CZAS. Wolny bieg spełnia u mnie 2 zadania, pierwsze i oczywiste, wolnego biegu kiedy ryba połknie haczyk, drugie kiedy potrzebuję zluzować żyłkę i opuścić koszyk lub podajnik.
No i najgorsza wada, szumiał i chrzęścił! Zaraz ktoś powie, na gwarancje dziada! Będzie miał racje, ale ja kupowałem te kołowrotki przed brexitem w Anglers Direct, w "czarny piątek" po obniżkach i nie chciało mi się z nimi "wozić". Poza tym cieszyłem się zakupami (no halo, pierwsze kołowrotki) na sam koniec
nieprzytomnie stwierdziłem że pewnie
banał i sam go naprawię (jaaaasne)
. Kołowrotek na sucho i bez obciążeń chodził nie ukazując wad w mechanizmie, był nieco mułowaty na korbie ale wydawało mi się że to tak ma być. Jednak przy nawijaniu żyłki już tak dobrze nie było, co pewien czas było chrupnięcie, zawsze w tym samym momencie, co około 2,5 obrotu korbą. Cholera chciała mnie chwycić z tym chrupotaniem, nie wiele myśląc złapałem się z śrubokrętem i kluczem oczkowym za rozbieranie kołowrotka... przeczuwacie na pewno co się będzie działo
więc nie będę tego odwlekał. Odkręc... próbując odkręcić śrubę krzyżakową która za diabła nie chciała puścić i... zjechał mi śrubokręt, przez co przejechałem po wewnętrznej stronie obudowy czołem krzyżaka
. Nie wiedziałem jak to odkręcić, a pianę na samego siebie toczyłem jak pitbull przed walką bo pokaleczyłem sobie obudowę, na szczęście w miejscu nie widocznym po założeniu rotora. W końcu po kilkukrotnym obstukaniu śruby za pomocą wbitego weń śrubokrętu i opukiwaniu owego małym młotkiem, gwint puścił, nic już (poza nakrętką i reszta śrub z body) nie powstrzymywało mnie przed dotarciem do środka. Finalnie otwarłem body i... zobaczyłem nadlewkę materiału na mechanizmie posuwu szpuli
która co pewien czas chowa się pod główne koło zębate, ręce mi opadły. Kiedy ta nadlewka wsuwała się pod zęby, wadziła o nie i stąd chrobot. Jednak postanowiłem się nie załamywać i jakoś sobie z tym poradzić, w końcu na gwarancję już go nie oddam, a leżeć odłogiem nie może, innego nie mam. Dremel do łapy, wyłożyłem wnętrze kołowrotka gazą i zasłoniłem co dałem radę by opiłki nie zrobiły mu kuku. Szybka modlitwa do neptuna i Jerronimo!
https://photos.google.com/share/AF1QipP7M9UmXx1ZeaWPAVMwhWOIcApxQuxnKFpD3GdknC-LIpx-sBnKLQjtm5XY4LkLnQ/photo/AF1QipOFk_5_venmR9qmzGHLcSdmMAVVOfWaBZZ5ZECd?key=NzZzNHRIMzdJRHNsYXM3alduWUdzMElCUmRFZXFRTu jest już zdjęcie wyrównanego elementu dremlem, niestety nie miałem głowy by zrobić zdjęcie przed całą akcją, ale możecie mi wierzyć na słowo (lub nie) że była tam nadlewka wysokości 1 milimetra (dobra może przegiąłem, z 0,5 było jak babcię kocham). Operacja się udała, pacjent zmarł, lecz na pewno jego serce bije poprawnie, nie mówię jednak że jak nowe. Słowem ten kołowrotek przylgnął do mnie już na dobre czy złe, ciężki, nieporęczny, poraniony ale mój i działa.
Na temat 4000 mógł bym pisać peany... ale po co, wystarczy że napisze, iż tak mi się spodobała że kupiłem drugą taką samą i zastanawiam się nad trzecia sztuką. Best młynek ever, Fin.
Tak oto kończę ten tekst. Podejrzewam że wielu powie że sprzedałem serce Okumie i będzie miało racje, nie ukrywam tego. Siedzi we mnie cebula, a to młynki ze średniej półki które są jakościowo naprawdę dobre i widać za co się te pieniądze płaci, choć pewnie będzie więcej takich konstrukcji to ja trafiłem na te i prócz tej niefortunnej nadlewki nie mam im co zarzucić. Z jednej strony na pewno każdy kolejny kołowrotek będę kupował w kraju żeby się z takimi akcjami nie "pieścić", z drugiej dało mi to jakieś względne pojęcie o budowie wewnętrznej tych kołowrotków, a wiedza jest zawsze czymś cennym.
Pozdrawiam.