Autor Wątek: Rowerem na ryby...  (Przeczytany 37032 razy)

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #45 dnia: 27.08.2015, 08:27 »
To ja może troszkę dygresyjnie o rowerach jeśli pozwolicie.
Jak już pisałem jest to mój ulubiony środek transportu. Kiedyś jeździłem rowerem, bo nie miałem innego, teraz jeżdżę rowerem, bo lubię. Niestety w tym i poprzednim roku robiłem to stosunkowo rzadko z uwagi na powiększoną rodzinę. Jednak w te wakacje nie wytrzymałem, kupiłem przyczepkę, wsadziłem w nią mojego bąbelka, żonę na drugi rower i heja. Pojeździliśmy trochę po okolicy. Super zabawa.
Jakie Wy macie doświadczenia z turystyką rowerową? Ja na rowerze zjeździłem całe Mazury, Mierzeję Wiślaną, Puszczę Białowieską i jeszcze kilka mniejszych miejsc. Zwłaszcza wyprawa na Mazury z żoną była świetna. W 5 dni 400 km. Z Kętrzyna przez Węgorzewo, Giżycko, wokół Śniadrw, Ruciane, Krutyń (wraz z kajakami) i do Szczytna. Super sprawa. Nie jestem fanem zorganizowanej turystyki, nie korzystałem nigdy z biur podróży i nie zamierzam korzystać. Turystyka rowerowa nie dość, że jest bardzo przyjemna, bardzo krajobrazowa, umożliwiająca kontakt z lokalną społecznością, to wreszcie jest śmiesznie tania. 5 dni na Mazurach kosztowało nas 400 PLN, a nie zamieniłbym tego na żadną Turcję, Tunezję, czy inne Malediwy :) Poza tym po pokonaniu 100km na rowerze zwykła kiełbasa z ogniska smakuje o niebo lepiej, niż ośmiorniczki u Sowy :D
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #46 dnia: 27.08.2015, 08:35 »
Grzesiu. Na odcinku od Nowej Soli do powiedzmy ujścia Bobru w Krośnie Odrzańskim, takich miejsc jest full (mówię o miejscach, gdzie nie wjedziesz nawet terenówką). Już je sprawdzałem w marcu i kwietniu tego roku. Żywej duszy nie było. Wiele główek jest tak zarośniętych, że aby zrobić jakieś miejsce trzeba by użyć chyba kosiarki.
Płynąc łodzią, nie zawsze zauważymy to, co z brzegu… to oczywiste.

Dominiku. Święte słowa, choć ja takie wycieczki robiłem dotychczas z budą. 3 dni tutaj, 3 dni w drugim końcu Polski. Nasz Kraj, to cudowny Kraj i cudowni ludzie.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #47 dnia: 27.08.2015, 11:19 »
A to się koleżeństwo rozpisało :P W sumie to już niewiele można dodać, ale spróbuję :)

Zacznę od sprzętu. Podstawowa rzecz to tylne koło. Obręcz musi być solidna, dwuścienna. Sam załatwiłem dwie - jadąc rowerem po bezdrożach, nie da się uniknąć klepnięcia w jakiś dołek, a wtedy przeciążenia robią się solidne i łatwo zrobić jajo z koła. O pękniętych szprychach nie wspomnę :)

Sakwy na tył - kolejna ważna rzecz, bez której trudno wyobrazić sobie mobilne, rowerowe wyjazdy na ryby. Najlepiej z tych większych i modułowych, w których górna część jest odpinana. Wtedy do bagażnika można przymocować gumami np. wiaderko. Nie polecam mocować wiaderka na górnej części sakw, chyba że ktoś 17 lat trenował jogę i piętą drapie się po uchu. Ja, w każdym razie, schodząc z roweru, kilka razy zahaczyłem o taki torcik z tyłu i obejrzałem kretowisko w skali makro :) Jeszcze jedna istotna rzecz - sakwy powinny być odpowiednio usztywnione od strony kół. Przy nieodpowiednim bagażniku i tekturkowym usztywnieniu prędzej, czy później róg sakwy zajrzy między szprychy. W swoich sakwach tekturki wymieniłem na odpowiednio przycięte formatki ze sklejki i działało...
Z wyposażenia na bagaże poleciłbym jeszcze torebkę na podstawowe narzędzia, taką podjajeczną, i torbę na kierownicę – bardzo przydatna rzecz! Przy czym torba na kierownicę powinna być naprawdę usztywniona i mocowana na specjalnym uchwycie. Żadnych pasków z rzepami ;)

Bagażnik - tylko aluminiowy (bo lżejszy i sztywniejszy), z grubych kształtek... Fajnie, gdyby do rurek mocujących bagażnik do ośki, w połowie ich wysokości dospawane były takie kształtki, np. trójkątne. Wtedy bok sakwy ma o wiele większą płaszczyznę oparcia.

Opony – zakładam, że ok. 80-90 % drogi będzie o nawierzchni asfaltowej. Żeby nie zamulać, w moim przypadku idealnie sprawdziły się semi-slicki, polskie, o jakże dumnej nazwie „Rekin” :D Ale to było dawno…

Bezpieczeństwo – jak bezpieczeństwo, to oświetlenie. Jest tego od groma w sklepach, jednak na zupełną taniznę bym nie szedł. Dobra lampka (oczywiście na baterie, o tych na dynamo nie piszę) swoje kosztuje, ale przynajmniej jadąc, wiesz, że jesteś widoczny – wieczorem, czy w nocy, przy włączonym mrugającym trybie, mrugają też wszystkie znaki drogowe. I tak ma być! Lampka tylna – to samo, tylko nie można jej już montować pod siodłem (bo będzie niewidoczna), a na zakończeniu bagażnika.

Lusterka, czyli dalej rzecz o bezpieczeństwie – absolutnie niezbędna rzecz. I wcale nie muszą wyglądać niewyjściowo. Ja najchętniej używałem tych: http://www.sportpoint.pl/pl/lusterka-rowerowe/2443-cateye-bm-500g-l-lewe-lusterko-rowerowe-4990173004676.html?gclid=COXUl9jryMcCFasMcwodtbAPZQ
Przy czym, ponieważ mam też zamocowane rogi na kierownicy, lewe lusterko mocowałem po prawej stronie, a prawe – po lewej. Dlaczego? Dlatego, że mocowałem je w lustrem dół, przez te rogi właśnie, tak żeby szersza część lustra była po zewnętrznej stronie.

Kamizelka odblaskowa – jak najbardziej. Chociaż przy jeździe z pokrowcem przewieszonym przez plecy, będzie w znacznej części zasłonięta, dlatego też polecam takie odblaskowe paski na nogawki. Naprawdę, są świetnie widoczne przez kierowców, bo – jak wiadomo – w trakcie jazdy na rowerze nogi się z reguły ruszają  A poza tym – po odblasku na koło między szprychy, i po jednym z przodu (białe) i z tyłu (zgadnij, jaki kolor ;)). Sakwy zresztą też pewnie będą miały jakieś odblaskowe wstawki.

Kask – nie lubię, ale warto. Koniecznie wentylowany, żaden orzeszek. Parę koziołków w życiu zrobiłem. Widziałem też mojego kolegę dzień po, gdy jadąc ok. 40 km/h rowerem po szutrze, w sandałach (bo to lato), próbował wyminąć psa. Strupek wtedy na niego mówiłem, ale jakoś się nie cieszył :D

Okulary – przydatne. Taki bąk, jak walnie w oko, to z roweru można spaść.

Buty, gacie z wkładkami, koszulki, rękawiczki, osprzęt, kaseta, łańcuch – pominę. Raz, że wypadłem z obiegu, dwa – z czasem samemu się dojdzie, co warto, a co nie, a co jest najpotrzebniejsze.

Clou sprawy, czyli jak transportować wędki. Na swoim przykładzie napiszę. Mocowanie do ramy – przy jednej wędce jeszcze zda egzamin, ale i tak wędka powinna być zabezpieczona choćby taką piankową otuliną do rur. Jeżeli ktoś lubi łowić na teleskopy – można je przymocować do sakw albo nawet wsadzić wędki w sakwy. Ja nie lubię, więc pozostało mi tylko wożenie wędek na plecach. I tu pytanie, jaki futerał. Karpiowe lufy odpadają, usztywnione pokrowce matchowe – tak samo. Równie dobrze można sobie na przygięte plecy powiesić bazookę. Pozostaje poczciwy szmaciak, ale wypełniony gąbką. Jeżeli nie będziemy przewozić wędek z kołowrotkami i nie wsadzimy do pokrowca gumowanego parasola, to w zasadzie taki bagaż w ogóle nie przeszkadza. Pamiętać jednak należy, że wędki sterczą ponad głowę i brać to pod uwagę, przejeżdżając pod gałęziami.

A na koniec taka luźna dygresja – dzięki rowerowi poznałem takie miejsca i ścieżki, o których bym nawet nie pomyślał. Masz rację, Mirgag, pisząc, że na omawianym odcinku Odry są jeszcze dziewicze główki. Na niektóre z nich przedzierałem się przez las dwumetrowych pokrzyw (nie przesadzam), niosąc rower na ramieniu. Istnienia tych główek tylko się domyślałem, bo przecież nie było żadnej ścieżki, tylko zielona ściana. Jedna z nich była (może jeszcze jest) niedaleko przeprawy promowej w Pomorsku, w kierunku na Brody, a przecież to bardzo często odwiedzany przez wędkarzy odcinek rzeki.

Dobra, kończę, bo to chyba ja się rozpisałem :D

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #48 dnia: 27.08.2015, 11:26 »
Kalesiak. Dziękuję. Podałeś masę informacji, o których nawet nie miałem pojęcia.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

elvis77

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #49 dnia: 27.08.2015, 11:32 »
Dwumetrowe pokrzywy powiadasz?
Ja z synem na ostatniej wyprawie mieliśmy takie:
 
To jest jedyne miejsce w którym byłem w stanie zrobić zdjęcie. Normalnie to takie 2,5m. A jakie komary się w nich kryją

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #50 dnia: 27.08.2015, 11:49 »
@mirgag - no problemo. Jak doprowadzę swoje rumaka do stanu używalności albo zainwestuję w nowego, to możemy skoczyć na jesienne sandacze :beer:

@elvis77 - nie chciałem przeginać, ale może i wyższe były :)

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #51 dnia: 27.08.2015, 12:33 »
Turystyka rowerowa nie dość, że jest bardzo przyjemna, bardzo krajobrazowa, umożliwiająca kontakt z lokalną społecznością, to wreszcie jest śmiesznie tania. 5 dni na Mazurach kosztowało nas 400 PLN, a nie zamieniłbym tego na żadną Turcję, Tunezję, czy inne Malediwy :) Poza tym po pokonaniu 100km na rowerze zwykła kiełbasa z ogniska smakuje o niebo lepiej, niż ośmiorniczki u Sowy :D
:thumbup:
Oprocz wedkarstwa mam wiele hobby i rowery tam tez sa - rowerow i roznych ram rowerowych mam niemalze tyle co wedek :) W londynie to byl moj niemalze glowny srodek transportu (mimo, ze mialem samochod, motocykle i skuter) i Luk zapewne wie dlaczego (koreczki kochane koreczki) , tylko od kiedy mam dzieci i dodatkowo problemy zdrowotne nie mam sposobnosci na dluzsze wypady ale jak jestem wkurzony to ide pojezdzic poznym wieczorem po Gdansku. Za malolata rower byl moim jedynym transportem i sprzetem na wypady wedkarskie wiec wokol Lidzbarka Warminskiego kazda kaluze gdzie byly ryby odwiedzilem. Plusem tamtych lat byl rowniez brak samochodow na drogach bo teraz czasami troche strach

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #52 dnia: 27.08.2015, 12:45 »
Kalesiak. Nie ma problemu. Jesteśmy umówieni. Czas ustalimy w stosownym czasie.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #53 dnia: 27.08.2015, 12:46 »
odnosnie przewozenia wedek: najbardziej wedlug mnie porecznym sposobem przewozenia wedek jest jak wedziska sa rozbrojone (bez zestawow i kolowrotkow) , wtedy takie wedziska sa pakowne i mozna je ladnie w tube wlozyc. Ja woze max 3 kije (match, feeder i ewentualnie spinning) - tuba pcv wystarczy i wedziska w pokrowcach sa zabezpieczone. Mozna dorobic uchwyty wg upodobania na plecy i ogien. Kolowrotki do kosza i nad woda sie montuje. Ze zmontowanymi zestawami juz jest troche gorzej w transporcie wg mnie. Mowie tu o wedziskach skladanych a nie o teleskopach bo ich nie uzywam.
Ja w Finlandii mam przerobione sakwy z Lidla na gore bagaznika za pomoca linek bangee montuje kosz (moj kosz to nie taki dla zawodowcow tak nawiasem mowiac ;)
to jest wersja ''na fulla'' ale z jedna wedka czy to matchowka czy feederkiem a juz ze spinningiem to bajka jest. Spinning na plecy, kamizelka z pierdolami oraz nerka na pas i ogien.

p.s. kurde narobiliscie mi slinke na moja ukochana rzeczunie w Finlandii >:O
p.s. na przedzieranie sie przez krzaczory z wedziskami proponuje to: http://carpshop.pl/prologic-travel-rod-protectors-ochraniacze-do-transportu-wedki-2-szt-p-2710.html

a i jeszcze chcialem dodac o bezpieczenstwie ale roweru - ja czasami rower zostawiam poza zasiegiem wzroku (szczegolnie przy spinningu) wiec jakies zamkniecie by sie przydalo. Druga sprawa - nie bierzcie na takie wypady mega wypasionych rowerow (no chyba, ze caly czas bedziecie je mieli na oku) bo wam je gwizdna szczegolnie jak regularnie bedziecie przyjezdzali nimi na jakas miejscowke.

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #54 dnia: 27.08.2015, 13:07 »
(…) najbardziej według mnie poręcznym sposobem przewożenia wędek jest jak wędziska są rozbrojone (bez zestawów i kołowrotków)
– odpada. U mnie wędki są jak nabita broń, do natychmiastowego użytku…

Właśnie wróciłem z „burdeliku” (tak nazywam swój warsztat wędkarski) i zauważyłem, że do pokrowca wsadziłem 3 wędki, podbierak, 4 lekkie podpórki i… ten pokrowiec wygląda jak trzydrzwiowa szafa do tego 1,7 m wysokości.

Przecież jadąc drogą po mieście, będę wyglądać jak pajac na rowerze...
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline koks

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 296
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #55 dnia: 27.08.2015, 13:16 »
wlasnie o to mi chodzilo. 3 wedki , sztyce i podporki w gruba tube pcv powinny zmiescic sie spoko i bedziesz wygladal co najwyzej jak hydraulik jadacy na akcje :)

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #56 dnia: 27.08.2015, 13:23 »
Koks. Też będą się śmiali mówiąc, że mi szambo wybiło... i jadę naprawiać.

Mam jeszcze mniejsze/krótsze  opakowanie na wędki, tylko muszę poszukać.
I zrezygnować z trzech na rzecz dwóch wędek.

Jak to jest, że każdy szczegół jest ważny. Prawda?
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

grzesiek76

  • Gość
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #57 dnia: 27.08.2015, 21:36 »
Tak już bardziej rzeczowo (oczywiście w odniesieniu do swoich wcześniejszych wpisów :) )
Od czasu do czasu nadal jeżdżę rowerem na ryby. Do swojego pokrowca pakuję dwa 3m pickery. Po złożeniu około 160cm, oczywiście bez demontażu kołowrotków. Dodatkowo podbierak i podpórki. Zakładam to na plecy i jest całkiem komfortowo. Nawet nie myślę o odkręcaniu kołowrotków. Dojeżdżam na łowisko około 8km w jedną stronę. Ostatnie 2km to już bardzo licha nadodrzańska dróżka, częściowo przez las.
Reszta gratów na bagażniku spięta gumami samochodowymi.
Jest ok, nawet super. Fakt, że osobiście jestem wprawiony w takich eskapadach. Jak wspominałem dobre 10 lat na ryby rowerem jeździłem.

Offline masakroff

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 111
  • Reputacja: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Piła
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #58 dnia: 27.08.2015, 22:19 »
To ja może troszkę dygresyjnie o rowerach jeśli pozwolicie.
Jak już pisałem jest to mój ulubiony środek transportu. Kiedyś jeździłem rowerem, bo nie miałem innego, teraz jeżdżę rowerem, bo lubię. Niestety w tym i poprzednim roku robiłem to stosunkowo rzadko z uwagi na powiększoną rodzinę. Jednak w te wakacje nie wytrzymałem, kupiłem przyczepkę, wsadziłem w nią mojego bąbelka, żonę na drugi rower i heja. Pojeździliśmy trochę po okolicy. Super zabawa.
Jakie Wy macie doświadczenia z turystyką rowerową? Ja na rowerze zjeździłem całe Mazury, Mierzeję Wiślaną, Puszczę Białowieską i jeszcze kilka mniejszych miejsc. Zwłaszcza wyprawa na Mazury z żoną była świetna. W 5 dni 400 km. Z Kętrzyna przez Węgorzewo, Giżycko, wokół Śniadrw, Ruciane, Krutyń (wraz z kajakami) i do Szczytna. Super sprawa. Nie jestem fanem zorganizowanej turystyki, nie korzystałem nigdy z biur podróży i nie zamierzam korzystać. Turystyka rowerowa nie dość, że jest bardzo przyjemna, bardzo krajobrazowa, umożliwiająca kontakt z lokalną społecznością, to wreszcie jest śmiesznie tania. 5 dni na Mazurach kosztowało nas 400 PLN, a nie zamieniłbym tego na żadną Turcję, Tunezję, czy inne Malediwy :) Poza tym po pokonaniu 100km na rowerze zwykła kiełbasa z ogniska smakuje o niebo lepiej, niż ośmiorniczki u Sowy :D


Super wyprawa :D Ja wraz z 2 kolegami w zeszłym roku w 4 dni ze Świnoujścia na Hel rowerkami. Coś pięknego... mieliśmy w tym roku skrócić to o 1 dzień i zrobić tą trasę w 3 dni, ale z pewnych powodów musieliśmy przełożyć plany na przyszły rok. Lubię jeździć rowerem, tylko ostatnio za bardzo nie ma z kim bo kolega wyprowadził się do Poznania. Jak mam przejechać 10km to wychodzę z założenia że na taki dystans nie warto nawet rower wyciągać z piwnicy i ubierać się w te "rajtuzy", a 50km to dwugodzinna samotna wyprawa i też klops. Muszę się zmobilizować i zacząć znowu kręcić kilometry.
Pozwolę sobie nawet zamieścić jakieś fotki :)

Pchanie i niesienie roweru przez kuwete (Wydma Czołpińska) NIE POLECAM! :D


Cel podróży


Efekt pedałowania przez 4 dni, a właściwie przez jakieś 20h...

Pozdrawiam
Masakroff

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Rowerem na ryby...
« Odpowiedź #59 dnia: 27.08.2015, 22:43 »
Masakroff super wyprawa. Sam chciałem z żoną taką trasę zrobić. Były plany, ułożona trasa. Potem żona zaszła w ciąże i skończyło się na pokonaniu wybrzeża samochodem. Popieram takie wyprawy na 100% !!! :)
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik