Dobry temat.
Ja zaczynam się martwić o siebie, bo w ogóle mi się nie chce wędkować. Jak zajadę na ryby, to po godzinie mam wrażenie, że życie mi mija na bezczynnym patrzeniu w wodę.
A mógłbym w tym czasie zrobić wiele pożytecznego, np posprzątać garaż i samochód. Już nie mówię o wywalonych w wodę i na paliwo pieniądzach, które możnaby lepiej spożytkować.
Jedynie piękno dzikich krajobrazów o wschodach i zachodach mnie skłania do wyjazdów. Bo o ryby już dawno się nie staram. Po prostu siedzę i podziwiam widoki.
Porzuć wędki, nie jesteś wędkarzem
Ja nie mam z tym problemu, 7 dni w tygodniu myślę, gdzie by się tu wyrwać i mocno ubolewam, że ze względu na "ciemności" jesienno-zimowe będzie co raz mniej czasu nad wodą. Każde wolne 3-4 godz rozważam czy nie zrobić szybkiego wypadu.
W Twoim przypadku, lepiej zarzucić wędkarstwo, zająć się "pożytecznymi" dla Ciebie sprawami, jak znudzi się sprzątanie garażu, przejść się do lasu popodziwiać widoki-przebieżkę można w pół godziny zrobić, nie trzeba życia przecież "marnować" na wędkarstwo.
Dla mnie wędkarstwo to sens życia-odpoczynek od pracy, od ludzi, robienie tego co się lubi, coś "dla siebie" nie dla innych.