Co autor wątku miał na myśli?
Wypalenie, zniechęcenie, rezygnacja? Normalne stany emocjonalne kolego. Opiszę jak to wygląda w moim przypadku. Wędkarstwo traktuję jak hobby, jedno z kilku, które mam. Nigdy nie było i nie będzie sensem mojego życia, nie myślę o tym cały czas. Nie wyobrażam sobie zaprzątać tym głowy podczas pracy, skutki mógłby być opłakane.
Oczywiście lubię wyskoczyć nad wodę, wyłączyć telefon i delektować się ciszą, otaczającą przyrodą. Poczuć namiastkę uderzenia adrenaliny gdy wędka się gnie. Swego rodzaju oczyszczenie głowy jak to nazywam. Jeżeli nie mam ochoty na ryby po prostu nie jadę i tyle, raz czy dwa zmusiłem się, nie odpocząłem i wróciłem bardziej wkur..... niż przed wyjazdem. Pracę mam, jaką mam, zdarza się , że nad wodą nie ma mnie przez kilkanaście tygodni, czy też miesięcy. Czy tęsknię? Nie, kwestia poukładania w głowie priorytetów na dany moment. Latem dni są długie, przykładowo w weekend o drugiej w nocy jadę na rybki, wracam około południa. Biorę rodzinę i idziemy na rowery na przykład. Czas z rodziną jest ważniejszy od jakiegokolwiek hobby. Mam znajomych, którzy mają odwrotne spojrzenie na życie. Czy słuszne? Nie wiem, niech każdy żyje jak mu się podoba. Proponuję autorowi wątku by nie komplikował sobie życia codziennego i do niczego na siłę nie próbował się przekonać. Skoro czujesz, że dopadło Cię zniechęcenie to odpuść. Za jakiś czas może wszystko wróci? Jeżeli nie, to cóż, takie życie.
Osobiście nie lubię być do czegokolwiek zmuszany, a już na własne życzenie sobie to robić to masochizm w czystej postaci.