Autor Wątek: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich  (Przeczytany 6013 razy)

Offline Fabregasik9

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 367
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Witam!
Nazywam się Piotr Barszczewski, mam 27 lat i od tego sezonu postanowiłem założyć oddzielny wątek na forum, w którym będę opisywał wszystkie moje relacje znad wody. Nie chcę zbytnio spamować tekstem wątku z wynikami nad wodą :) mam nadzieję, że taka forma przypadnie komuś do gustu i będziecie czytać i oglądać moje wypociny

Zacznijmy więc!

13.02.2022r. - otwarcie sezonu feederowego.

Jeszcze 3 tygodnie temu otwierałem sezon podlowowy na jeziorze Firlej siedząc na 12 centymetrowym lodzie. Niestety pogoda bardzo szybko się zmieniła, a otwarcie stało się jednocześnie zamknięciem podlowych zmagań.

Na szczęście pogoda okazała się łaskawa, a dodatnie temperatury szybko uporały się z lodową pokrywą. Taka dynamika w pogodzie pozwoliła mi na bardzo wczesne otwarcie sezonu z feederem w ręku. Jak co roku, rozpocząłem wędkowanie na lubelskim Zalewie Zemborzyckim. Duża populacja leszcza w tym zbiorniku oraz jego mała głębokość pozwalały dość optymistycznie myśleć o efektach tak wczesnego wędkowania.

Niestety były też minusy tej wyprawy. Niedziela, słońce, minimalny wiatr, temperatura powyżej 5 °C oraz pora dnia (dojechałem na łowisko dopiero o 13!) gwarantowały tłumy spacerowiczów nad wodą. 2 wytypowane wcześniej miejsca były tak zapchane autami, że przez chwilę miałem obawy czy uda mi się w ogóle zarzucić zestawy. Na szczęście w 3 miejscówce aut było mniej, a mi udało się zaparkować blisko wody i dość komfortowo rozłożyć cały sprzęt.

Z racji małej ilości czasu kluczowy był dla mnie minimalizm. Do wędkowania przygotowałem sobie jedną wędkę o długości 3,6 m i cw 60g, która posłużyła mi jednocześnie do łowienia jak i nęcenia. Dystans 42 m. Na start podałem 3 koszyczki do wstepnego nęcenia załadowane mieszanką gliny i drobnej zanety wymieszanej z jokersem, szczyptą ochotki oraz kilkoma pinkami.
Do łowienia przygotowałem sobie czystą zanętę z odrobiną jokersa, a do każdego koszyczka dodawałem kilka pinek z nadzieją, że utrzyma to rybki w łowisku.
Na haczyku lądowało kilka ochotek, 2 pinki w kolorze czerwonym lub kanapka z ochotek i jednej czerwonej pinki.
Pierwsze branie nastąpiło w 3 rzucie, po ok. 15 minutach od rozpoczęcia wędkowania. Szczytówka dwa razy delikatnie na gięła się w stronę wody, a ja rozpocząłem hol pierwszego leszczyka. Niestety nie przeszło to uwadze przechodniów i juz po kilku sekundach miałem pokaźna grupę gapiów za plecami. Wiedziałem, że o spokojnym wędkowaniu nie będzie mowy. Zastanawiałem się tylko ile czasu wytrzymam nad wodą.
Po podebraniu, odhaczeniu i szybkiej fotce zwracam rybce wolność. Standardowo usłyszałem parę pytań dlaczego wypuszczam? Czy nie lubię ryb oraz, że jak ja nie zabieram to czy mogę je zbierać, a Pan wracając ze spaceru je ode mnie weźmie . Mimo wszystko postanawiam się nie denerwować i w spokoju kontynuuję łowienie.
Mija kolejne 15 min bez brania, a ja zaczynam kombinować z długością przyponu, rozmiarem haczyka i przynęta na nim.
Po założeniu 50 cm przyponu, haczyka nr 16 i 6 ochotek mam kolejne, tym razem dużo mocniejsze branie. Na zestawie melduje się kolejny leszczyk ok. 0,5 kg.
W przeciągu 2,5h, które wytrzymałem nad wodą udało odłowić się 8 leszczyków. Ryby ewidentnie rozkręcały się pod koniec mojego łowienia, ale byłem już zmęczony ciągłymi pytaniani przechodniów i postanowiłem wracać do domu.
Wynik nie był oszałamiający, ale dał dużo radości, szczególności po tak długiej przerwie od wędkowania. Zalew kolejny raz pokazuje, że można tam fajnie połowić o każdej porze roku. Już planuję kolejny wypad, ale tym razem z samego rana, kiedy nie ma nad wodą tylu ludzi.

Do zobaczenia!






P.S. Zacząłem również prowadzić fanpage na facebooku i instagramie więc jeśli ktoś ma ochotę śledzić moje poczynania na bieżąco to gorąco zachęcam i z góry dziękuję :)

Facebook: https://www.facebook.com/Barszczu_Fishing-100670942556351
Instagram: https://www.instagram.com/piotr_barszczewski_fishing/




Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #1 dnia: 16.02.2022, 11:09 »
Brawo Piotrek Super relacja

Wysłane z mojego AGS2-L09 przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Frankestin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 033
  • Reputacja: 114
  • Płeć: Mężczyzna
    • SiG Polska Północ
  • Lokalizacja: Gdańsk
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #2 dnia: 16.02.2022, 11:26 »
Brawo Piotr :)
Franki

Offline KotKoi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 003
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #3 dnia: 16.02.2022, 11:30 »
8) 8)

Pogratulować!!! Relacja na piątkę z plusem :) :)
Zalew Zemborzycki  piękny.
Jakieś 8 lat do tyłu mieszkałem niedaleko Lublina.
Pozdrawiam serdecznie
Gratki jeszcze raz :bravo: :bravo: :thumbup: :thumbup: :beer: :beer:

Offline Fabregasik9

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 367
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #4 dnia: 16.02.2022, 11:52 »
Dzięki Panowie za miłe słowa ;D

Offline flowgrid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 488
  • Reputacja: 213
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #5 dnia: 16.02.2022, 12:06 »
Super relacja i pisz oczywiście więcej :beer:
Marcin

Offline carl23

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 422
  • Reputacja: 259
  • to zwykły kłamca z wielkim ego jest...
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #6 dnia: 16.02.2022, 14:41 »
Gratki :bravo: :fish: :narybki:

Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 958
  • Reputacja: 542
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #7 dnia: 16.02.2022, 17:41 »
Bravo Piotrek :bravo: :beer:

Offline Fabregasik9

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 367
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #8 dnia: 21.02.2022, 10:27 »
20.02 - rekonesans nad starorzeczem rzeki  Wieprz

Wreszcie udało się wyskoczyć  na weekend w rodzinne strony i odwiedzić jedno z pięknie położonych starorzeczy rzeki Wieprz.
Ze względu na warunki atmosferyczne i piekielnie silny wiatr w sobotę zrobiłem rekonesans po zbiornikach, aby wytypować łowisko na dzień następny. Padło na starorzecze schowane za górką i lasem z nadzieją, że ochroni mnie to przed wiatrem.

Niedziela rozpoczęła się od fajnej pogody, delikatne słońce, 1 stopień i zero wiatru. Szybkie śniadanie, herbata do termosu i byłem gotowy na wyjazd.

Nad wodą nie było nikogo, wybrałem najwygodniejsze miejsce i rozpocząłem rozkładanie stanowiska.
Do wędkowania posłużyła mi zamrożona zanęta z ostatniego wypadu nad Zalew Zemborzycki. Drobno mielona, słabo klejąca mieszanka z dodatkiem gliny double leam, jokersem i szczyptą pinki.
Na start podaje 4 koszyczki typu cage, a towar w nim ugniatam dosyć lekko, tak aby przy opadaniu cząstki zanęty odrywały się od koszyka i tworzyły delikatny słup zanętowy. Często stosuję takie podejście przy połowie płoci oraz przede wszystkim, gdy warunki pogodowe na to pozwalają. Dzisiejsza poranna flauta bez wątpienia sprzyjała takiemu nęceniu.

Wędkowanie rozpocząłem od koszyczka typu cage i półmetrowego przyponu 0,10 mm i haczyka nr 18. Początek okazał się dość optymistyczny. Juz po 4 minutach pierwszego rzutu nastąpiło pierwsze branie. 2 delikatne ugięcia szczytówki przyniosły malutką płotkę. Następny rzut, 3 minuty i kolejne branie. Tym razem dużo mocniejsze, a na zestawie melduje się pięknie ubarwiona płotka wielkości dłoni. Trzeci rzut i kolejne branie, tym razem nie udało się wciąć ryby.
Początek jest obiecujący, a ja kontynuuję wędkowanie. Niestety 2 kolejne zarzuty są bez brania. Dodatkowo zrywa się wiatr, który zmienia moją taktykę i zmusza mnie do mocniejszego domoczenia zanęty i zastosowania innego, bardziej zabudowanego, koszyka tak aby towar w całości docierał do dna i dopiero tam zaczynał pracować. To pozwala na odłowienie 3 kolejnych płotek. Niestety wszystkie są wielkości dłoni.
Mijają kolejne minuty a ja co jakiś czas doławiam pojedyncze płotki. Wędkowanie umilają odgłosy budzącej się do życia przyrody. Ćwierkające ptaki, skrzeczące dzikie gęsi przylatujące na rozlewiska Wieprza i Tyśmienicy oraz łabędzie przelatujące co jakiś czas miedzy okolicznymi zbiornikami. Takie chwile pozwalają naładować baterie mimo słabych wyników wędkarskich. Niestety ten dzień nie przyniósł zadowalających efektów. Mimo to kończę ten dzień z uśmiechem i radością, że udało mi się odwiedzić wodę, na której poniekąd uczyłem się łowienia ryb.
Na pocieszenie dostałem kilka zdjęć pięknych ryb od mojego serdecznego kolegi, który równocześnie ze mną wędkował na innym zbiorniku w okolicy. On, odwrotnie do mnie, wyłowił się i to porządnie. Wstawię kilka zdjęć ryb w jego wykonaniu, żebyście i Wy mogli na cieszyć oko.

Ja myślami jestem już przy następnym weekendzie i pierwszej rywalizacji w tym roku. Wybieram się na łowisko Wzory aby wziąć udział w I memoriale Dajana Mirka Stanisławskiego, jednego z założycieli łowiska i bardzo miłego człowieka, który niestety zbyt wcześnie opuścił nasz wędkarski świat.











Offline flowgrid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 488
  • Reputacja: 213
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #9 dnia: 21.02.2022, 10:37 »
Super wpis.
Marcin

Offline Fabregasik9

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 367
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #10 dnia: 28.02.2022, 12:33 »
27.02.22 - I memoriał Dajana Mirka Stanisławskiego na Łowisko Wzory

Przygotowania do tych zawodów rozpocząłem, w myślach, już na dobry tydzień przed ich rozpoczęciem. Obmyślałem jaką taktykę obrać na tą porę roku, jakich zanęt i komponentów użyć oraz jedna z najważniejszych kwestii, czyli sposób nęcenia wstępnego i podawania towaru podczas łowienia. O ile sposób nęcenia wstępnego można sobie przyjąć wcześniej, bez względu na warunki, które będą na łowisku i później go ewentualnie delikatnie zmodyfikować, o tyle sposób łowienia i konsystencja zanęty do koszyka jest już bezpośrednio dobierana do warunków nad wodą.
Niedziela rozpoczęła się od pobudki o 5, szybkie śniadanie i herbata na wynos, a po wszystkim przejazd na miejsce zbiórki. Niestety po przyjeździe niemiła niespodzianka, duża część zbiornika, na którym miały odbyć się zawody pokryta jest lodem. Na szczęście organizatorzy zaczęli działać i rozbijać lód łódka z silnikiem spalinowym. Zawody co prawda musiały być przełożone o 1,5 h, ale czas oczekiwania umilała ciepła kawa i herbata, a także parę blach pysznych ciast przygotowanych dla wszystkich uczestników.
Losowanie było dla mnie bardzo łaskawe i wylądowałem na stanowisku 52, na które mogłem praktycznie wjechać samochodem. Zaoszczędziło mi to wielu sił i czasu 😁
Moja strategia na ten dzień była dosyć prosta. Tworzę dwie linie. Jedna, dalsza linia to bogata mieszanka, mocno domoczona z dużą ilością jokersa, ochotki, pinki i rozdrobnionej niewielkiej ilości kukurydzy. Zamierzałem wynęcić tą linię szklanką i zostawić, aż do drugiej części zawodów. Na start podałem 7 szklanek pełnych zanęty, gliny i przynęt.
Druga linia to już dużo bezpieczniejsza i aktywniejsza wersja łowienia. Do koszyczka trafiła czysta, bardzo lekko nawilżona zanęta, jokers oraz szczypty ochotki i pinki. Tu na start podałem 6 koszyczków, którymi zamierzałem łowić już przez resztę zawodów.
"Bogata" linia była na 46 metrach, natomiast "skromniejsza - płociowa" na 24 metrach.
Łowienie zaczynam od przyponu 0,12mm, 50 cm długości i haczyk w rozmiarze 16. Na haku wylądowały 2 pinki w kolorze czerwonym, ale po dwóch 5 minutowych zarzutach bez brania zmieniam je na 5 ochotek. Po 3 minutach od zmiany przynęty następuje jedno bardzo delikatne ugięcie szczytówki. Początkowo pomyślałem, że to obcierka przepływającej ryby. Po chwili przy podciąganiu zestawu poczułem jednak opór co oznaczało, że poprzednie ugięcie już dało mi rybę. Okazał się nią jazgarz.
Zmiana ochotek na haku, kolejny zarzut i kolejne branie! Tym razem dwa ugięcia szczytówki, delikatne wcięcie, a ja czuję już dużo mocniejszy opór niż przy jazgarzu. Bardzo przyjemny hol na delikatnym pickerze do 40 g i w podbieraku ląduje leszczyk ok. 0,4 kg. Po tej rybie przez głowę przechodzą pierwsze myśli, że może być całkiem nieźle. Niestety sytuacja na łowisku zmienia się bardzo szybko. Wiatr robi chwilowo dość wyraźna falę a z nieba zaczyna sypać śnieg. Kolejne rzuty nie przynoszą brania mimo zmiany, grubości i długości przyponu, rozmiaru haczyka, rodzaju przynęty i zmiany linii łowienia. Mijają kolejne minuty i godziny, a ja w dalszym ciągu mam w siatce leszczyka i jazgarza. Gdy zegarek wskazał godzinę 14, czyli 30 min do końca zawodów postanawiam przejść na dalsza linię i tam już pozostać do końca. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Na hak zakładam duży pęczek ochotek i rzucam na 46 metrów. Po 4 minutach mam parę pojedynczych skubnięć. Biorąc pod uwagę delikatne brania poprzednich ryby postanawiam zaciąć jedno z nich. Niestety nie udaje mi się zaciąć żadnej ryby. Szybka zmiana ochotki na haku i kolejny zarzut. Tym razem, po 40 sekundach następuje bardzo mocne branie. Udaje mi się szybko złapać wędkę i rozpocząć delikatny hol, mając z tyłu głowy czas, który pozostał do końca oraz to, że może to być ryba na wysoką pozycję w sektorze. Udaje mi się doprowadzić rybę do brzegu i szybko ją podebrać. Tym razem w koszu podbieraka melduje się piękna płoć. Szybko odhaczam rybę i ogarniam sprzęt. Kolejne wstawienie i kolejne wyraźne i zdecydowane branie. Ryba zachowuje się zdecydowanie inaczej niż płoć więc przypuszczam, że będzie to leszcz. Tym razem w głowie towarzyszy mi myśl, że jeśli wyjmę tą rybę mogę wyjść na prowadzenie w sektorze. Szczęśliwie udaje się podebrać i tą rybkę. Zgodnie z przypuszczeniami okazuje się nią pięknie ubarwiony leszczyk. Taktyka działa, linia, która miała dać bonusa i zadziałać pod koniec zawodów wypala, a ja rozochocony rzucam po kolejną rybkę. Czasu zostało nie dużo, ale ja mam kolejne fajne branie! Niestety po krótkim holu ryba spada... Po paru chwilach rozbrzmiewa sygnał kończący zawody.. Z jednej strony jestem zadowolony z osiągniętego wyniku, ale też niepewny pozycji końcowej w moim sektorze. Na szczęście udaje mi się wygrać sektor z wynikiem 1745g. Dobiegają mnie również informację, że w sektorze obok zwycięzca ma wagę niższa niż moja, a to oznacza podium w klasyfikacji końcowej! (Z racji 4 sektorów, wygranie sektora nie oznaczało automatycznie podium w całej imprezie)
Finalnie kończę imprezę na 3 miejscu uznając wyższość kolegi Jarosława Granata i fenomenalnego w tym dniu Jarosława Kowalczyka, który z wynikiem ponad 5kg wygrywa całe zawody w kategorii feeder.

Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za stworzenie super koleżeńskiej atmosfery, organizatorom za bardzo dobrze przygotowaną i przeprowadzoną imprezę, a rodzinie Świętej Pamięci Dajana za pyszny posiłek na zakończenie.
Jeśli tylko czas i zdrowie pozwolą, z pewnością wybiorę się na kolejną edycję tej wspaniałej imprezy.

Pozdrawiam,
Piotr

Facebook: https://www.facebook.com/Barszczu_Fishing-100670942556351
Instagram: https://www.instagram.com/piotr_barszczewski_fishing/





















Offline LUKAPIO

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 514
  • Reputacja: 38
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #11 dnia: 28.02.2022, 13:38 »
Bardzo fajna szczegółowa relacja znad wody z omówieniem taktyki :) liczymy na więcej! :D
Profil na Instagramie: lukapio_fishing
Profil na Facebooku: Lukapio Fishing

Offline Fabregasik9

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 367
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #12 dnia: 07.03.2022, 21:48 »
05.03.2022 - rozeznanie nad jeziorem Kunów
W dniu rozgrywania ostatnich zawodów wiedziałem już, że nastepny weekend również będzie pod znakiem wędkowania. Przynajmniej takie były plany. Mogła to zepsuć jedynie pogoda. Na szczęście ta okazała się łaskawa i pozwoliła na najprzyjemniejsze, czyli relaks nad wodą.
Zanęta z ostatnich zawodów trafiła do zamrażarki, a robactwo w świetnej kondycji przeczekało w garażu. Pozwoliło mi to na wędkowanie bez specjalnych przygotowań. Wystarczyło jedynie zapakować auto i ruszyć nad wodę. Było to o tyle wygodne, że kolejną przygodę wędkarską zaczynałem w Lublinie, 40 km od łowiska.
Nad wodę ruszam ok. godziny 9:00. Na miejscu zjawiam się 50 min później i przystępuje do wybrania stanowiska. Z racji braku wędkarzy mogłem przebierać w miejscach do woli. Postanowiłem więc udać się wzdłuż brzegu zgodnie z kierunkiem wiatru, z nadzieją, że minimalnie cieplejsza woda zostanie przez niego zepchnięta w miejsce gdzie się rozłożę. Po wybraniu miejsca przystępuję do szybkiego rozstawienia wszystkich gratów.
Taktyka jest dość prosta i poniekąd podyktowana towarem, który posiadałem i jego użyciem na ostatnich zawodach. Dwie linie oraz dwa zupełnie inne podejścia, tak najkrócej można opisać sposób mojego wędkowania. Bliższa, "lekka" linia opierała się na płociowej zanęcie oraz mniejszej ilości robaka, natomiast dalsza linia, 57 metrów, dostała mieszankę leszczową z dużą ilością robactwa.
Na start, na dalszą linię, podałem 6 koszyków bait up z firmy Guru, natomiast na bliższy dystans 5 koszyków Drennan grip mesh w rozmiarze M i gramaturze 20g. Tym samym, którym miałem zamiar wędkować.
Pierwsze 30 min poświęcam na budowanie łowiska bliżej brzegu. Niestety przez cały ten czas nie dzieje się tam zupełnie nic. Przestawiam się więc na dalszą linię i sprawdzam czy to coś zmieni. Trzeci rzut i wreszcie następuje branie. 2 delikatne ugięcia i trzecie sporo mocniejsze. Niestety nie udaje mi się zaciąć ryby... 1,5 h łowienia, jedno branie i żadnej ryby...
Zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłem wybierając to miejsce.. Dużo miększe dno niż na początku zbiornika oraz brak wskaznań nie wróżą dobrze. Po tym czasie zaczynam modyfikować swoją taktykę. Zmieniam ilość robaków podawanych w łowisko, zwiększam długość przyponu i zmniejszam haczyk. Niestety nie zmienia to sytuacji. Postanawiam więc wrócić do początkowych założeń i dodatkowo używać dwóch wędek jednocześnie.
Od tego momentu w łowisku coś przeskakuje i juz od pierwszego postawienia dwóch wędek zaczynają się wskazania. Na dalszej linii tylko delikatne muśnięcia, natomiast na lekkiej linii następuje wyraźne branie, które kwituję zacięciem. JEST! Pierwsza ryba! Parę mocniejszych szarpnięć, kilka sekund holu i na brzegu ląduje mały leszczyk. Szybkie zdjęcie i zwracam mu wolność. Po chwili, na tej samej wędce, znów następuje branie. Kolejny leszczyk. W przeciągu 30 min odławiam w sumie 5 małych leszczyków i brania ustają. Po kilku minutach ciszy odzywa się dalsza linia. Bardzo wyraźne i stanowsze nagięcie szczytówki wskazuję na nieco większą rybę. Po zacięciu ryba stawia dużo większy opór niż jej poprzednicy. Po paru chwilach fajny leszczyk ląduje w podbieraku.
Od tego czasu ryby sygnalizują swoją obecność jedynie na 57 metrach od brzegu. Udaje mi się wyjąć jeszcze 3 średnie leszczyki. Brania nie są jednak systematyczne. Mam wrażenie, że ryby są przypadkowe i żadne z moich działań nie przynosi trwałego efektu. Postanawiam więc zakończyć łowienie i wrócić na łowisko dnia następnego.
Plan na niedziele juz jest. Tym razem wybiorę inną część łowiska i sprawdzę czy to coś zmieni.












06.03.2022 - drugie podejście do jeziora Kunów.
Zachęcony wczorajszym wędkowaniem postanawiam jeszcze raz spróbować swoich sił na tym samym zbiorniku.
Niedziela zapowiada się jednak dużo lepiej, ponieważ udaje mi się umówić nad wodą z moim serdecznym przyjacielem i wędkarskim mentorem Danielem. To on zaszczepił we mnie chęć do wędkarskiej rywalizacji oraz uświadomił mi jak ważna jest analiza każdej podjętej decyzji podczas łowienia.
Po długiej, wspólnej rozmowie na temat sobotniego wędkowania postanawiamy całkowicie zmienić miejsce i rozłożyć się tam gdzie dno jest twarde, a woda sporo głębsza.
Przygotowanie sprzetu zajmuje dosłownie pół godziny, a czas ten umilają wędkarskie pogawędki.
Wspólnie decydujemy również, że będzie to mini rywalizacja między naszą dwójką. Żaden z nas nie zdradza swojej taktyki, oraz kluczowych ruchów wykonywanych w trakcie trwania zawodów, natomiast po wszystkim razem analizujemy to co wydarzyło się przez ten czas.
Ja, na podstawie dnia poprzedniego, postanawiam ustawić się na jednej linii (57m) oraz zastosować nieco jaśniejsza mieszankę,niż miało to miejsce dzień wcześniej. Daniel stawia na zupełnie czarną zanętę i klipuje się o sześć metrów bliżej. Obaj zaczynamy wędkowanie od grubszego nęcenia pięcioma, sześcioma "szklankami", a po 10 minutach stawiamy zestawy po raz pierwszy.
Na pojawienie się ryb w naszych łowiskach nie trzeba było długo czekać. Pierwsze wskazania zaczynają się juz po 2 minutach od pierwszego postawienia zestawów. Brania są jednak bardzo delikatne, co nie pozwala mi ich wykorzystać. Początek w moim wykonaniu jest fatalny. Trzy brania i wszystkie niewykorzystane... Wszystkie wskazania szczytówki mega delikatne, a po wyciągnięciu zestawu z wody okazuje się, że wszystkie ochotki czy pinki zniknęły z haczyka. Postanawiam więc rotować przyponami. Ich długością i grubością oraz wielkością haczyka, a co za tym idzie ilością przynęt na nim. Dopiero po 40 minutach od rozpoczęcia udaje mi się wyjąć pierwszego małego leszczyka.
Niestety 40 minut wystarczyło, żeby Daniel odskoczył mi w naszych mini zawodach. Widać, że trafił z taktyką i sprzętem od samego poczatku. Już na starcie wyjmuję bardzo przyjemnego leszczyka w okolicy 0,5 kg. Na tym jednak nie poprzestał i co jakiś czas odławiał mniejsze leszczyki. Na moje nieszczęście udaje mu się złapać kolejnego "bonusowego" leszcza, który ma już dobrze ponad 0,5 kg. Już wtedy wiedziałem, że może być bardzo ciężko aby liczyć się w walce o zwycięstwo.
Mi udaje się wreszcie dopasować do ryb oraz ich upodobań i regularnie odławiam małe leszczyki. Brania następują średnio między 4 a 5 minutą od chwili ustawienia zestawu. Niestety zegarek nieubłaganie zbliża się do godziny 12,czyli umownego zakończenia naszej rywalizacji. Mimo odłowienia 2 większych leszczyków, brakuje mi już czasu aby nawiązać kontakt z Danielem.
Nie zostało mi nic innego jak serdecznie mu pogratulować i podziękować za wspólne wędkowanie. Była to dla mnie kolejna lekcja, z której wyciągnąłem wnioski. Niestety treningi w pojedynkę nie przynoszą tylu informacji o łowisku i rybach, co treningi w dwie lub więcej osób. Tym bardziej doceniam dzień wczorajszy i już czekam na kolejne wspólne wędkowanie. Mam nadzieję, że następnym razem to ja będę góra 😂
Pozdrawiam! 🐟











Offline Fabregasik9

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 367
  • Reputacja: 74
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Barszczu_fishing - relacje z wypraw wędkarskich
« Odpowiedź #13 dnia: 29.04.2022, 13:51 »
22.04.22 r. i 24.04.22 r - trening oraz Feederowe Mistrzostwa Koła PZW Leszcz w Kocku.

Przygotowania do niedzielnych Feederowych Mistrzostw Koła zaczęły się u mnie już w piątek. Właśnie wtedy udało mi się wygospodarować trochę czasu na trening przed najważniejszymi zawodami tego roku. Celem było zwycięstwo i kwalifikacja na Mistrzostwa Okręgu. Postanowiłem więc przetestować parę rozwiązań, które brałem pod uwagę przed niedzielnymi zawodami. Pierwszą i zarazem kluczową rzeczą do sprawdzenia był sposób nęcenia wstępnego oraz ilość i rodzaj podawanego robactwa. Postawiłem na mieszankę zanęt Champion feed. 1 część uniwersalnego Wonder Black oraz 1 część żółtego, dość grubego Breme z serii RF. Całość domaczam dość wyraźnie, tak żeby konsystencja mieszanki przypominała plastelinę. Ma to na celu całkowite zgaszenie pracy mieszanki oraz dość wyraźne jej dociążenie, aby uniknąć wymywania zanęty z łowiska przez żerujące ryby bądź możliwy uciąg wody powodowany wiatrem. Do nęcenia wstępnego dodaję również glinę Double Leam od Górka. Ma to spowodować jeszcze wyraźniejsze dociśnięcie całej mieszanki do dna oraz przytrzymanie w łowisku podawanego robactwa. Na start podaję 7 szklanek mieszanki zanęty oraz gliny w proporcji 50:50 oraz dość duża ilość jokersa, pinki oraz grubego białego robaka. Niestety na treningu nie miałem dostępu do ochotki haczykowej oraz castera. Na początku treningu próbuję wstrzelić się z grubością oraz długością przyponu oraz rozmiarem haczyka, tak żeby zawody rozpocząć z optymalnym zestawieniem. Początkowo używam haczyka w rozmiarze 18 oraz żyłki o średnicy 0,10mm. Po dwóch pierwszych rybach, w tym jednej spince, szybko się wygrubiam i zaczynam stosować przypon o długości 50 cm, haczyk w rozmiarze 16 i średnica żyłki 0,12mm. To pozwala mi w miarę pewnie holować i podbierać leszcze w przedziale 0,4 kg - 0,6 kg. Ryby w łowisku pojawiły się niemal natychmiast i utrzymywały się w polu łowienia przez cały czas mojego treningu. Mimo dużej ilości ryb, postanawiam przetestować donęcanie i ewentualny jego wpływ na żerowanie leszczy. Na 1,5h przed końcem łowienia posyłam 4 szklanki towaru, który został mi po nęceniu wstępnym. Początkowo ryby odskakują na ok. 5 min ale szybko wracają i pobierają przynęty tak samo ochoczo jak przed donęcaniem. To uświadamia mi, że ryb jest bardzo dużo i na zawodach trzeba będzie zanęcić baaardzo bogato i tak samo bogato podawać w koszyku do łowienia. Po zakończeniu treningu szybkie ważenie (10,5 kg) fotka i ryby w świetnej kondycji wracają do wody.
Po analizie piątkowego łowienia szybko układam sobie w głowie plan na niedzielne zawody.
Niedziela zaczyna się bardzo słonecznie, ciepło i prawie bezwietrznie. Losowanie przynosi mi stanowisko nr 1 czyli otworek. Pełen optymizmu przystępuję do rozkładania sprzetu i szykowania mieszanki do nęcenia wstępnego. Jedyne co mnie martwi to flauta. Boję się, że leszcze nie będą żerować tak ładnie jak w piątek.
Pierwsza godzina zawodów potwierdza moje obawy. Znikoma fala i słońce nie zachęcają leszczy do żerowania. Pierwsza rybka, mały leszczyk, pojawia się u mnie dopiero po godzinie od rozpoczęcia łowienia. Kolejną rybą był jazgarz. Nie wyglądało to dobrze. Dopiero po tym czasie wiatr przybrał na sile i wyraźnie ruszył wodę w zalewie. Od tego momentu było już tylko lepiej. Leszcze zaczęły pojawiać się w moim polu łowienia coraz częściej, do tego stopnia, że był okres kiedy brały co 1,5 minuty od zarzucenia zestawu. Niestety eldorado przerwała spinka dużej ryby zaraz po zacięciu. Od tamtej pory musiałem sporo się napracować żeby skłonić ryby do powrotu w miejsce łowienia. Finalnie udaje mi się powtórzyć wynik z treningu i z wagą 10,18 kg kończę zawody na 2 miejscu. Niedosyt jest bo liczyłem, że uda mi się zakwalifikować na Mistrzostwa Okręgu, ale z drugiej strony do zwycięstwa zabrakło mi ponad 6 kg!  Kolega Daniel Jurkiewicz pozamiatał towarzystwo i z przytupem wygrał zawody. Małym pocieszeniem jest 3 miejsce mojego brata, któremu pomagałem przygotować taktykę pod zawody.