Autor Wątek: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie  (Przeczytany 13961 razy)

Grendziu

  • Gość
Ponieważ te forum i portal uzależnia nie mniej niż wędkarstwo ciekaw mnie w jaki sposób stawialiście pierwsze kroki w wędkarstwie i co skłania Was do tego, aby czas wolny spędzać nad wodą.

Poniżej kilka zdań o mnie.

Moja przygoda z wędkarstwem rozpoczęła się gdy nosiłem jeszcze pieluchy. Rodzice od zawsze jeździli pod namiot  w weekendy w okresie od kwietnia do września i tam ojciec wraz z braćmi, dziadkiem czy znajomymi łowił non stop ryby. Nie mogło być inaczej, aby jako dzieciak nie zarazić się tą pasją. Mają bodajże 2/3 latka posiadałem swoją pierwszą wędkę - teleskop żółty made in ZSRR i łowiłem dość skutecznie na bata. Później był pierwszy Prexer, następnie ryba życia (karp pewnie ponad 10 kg) ciągnięty za żyłkę, bo kabłąk kołowrotka sam się otwierał. Pierwsze nocki na łodzi i leszczowe eldorado nie mniejsze niż w filmach u B. Bartona itd itp.

Do dziś mi ta pasja nie przeszła, nigdy nie miałem jakiś przestojów typu, że nie łowiłem chociażby w danym roku ryb. Zawsze z wędką nad wodą, czasami zmieniałem style, a to byłem spinningistą tylko przez dwa sezony, a to łowiłem tylko na rzekach, czy też tylko na spławik lub na grunt.

Co najmniej raz w tygodniu przychodzi taki dzień, że muszę być nad wodą i tyle. Nawet gdybym nie miał łowić to przez godzinę lub dwie potrafię wpatrywać się w wodę i obserwować co się z nią dzieję.

A jak jest u Was Panowie?

Offline Ścigacz

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 594
  • Reputacja: 139
  • Płeć: Mężczyzna
  • No fish no fun :)
  • Lokalizacja: Tuszyn
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #1 dnia: 19.09.2015, 05:58 »
Moje pierwsze zabawy bo tak to mogę nazwać związane z wędkarstwem zacząłem w wieki może 9 lat. Mój chrzestny kupił działkę nad jeziorem Głuszyńskim i często tam bywałem, prawie co roku jeździłem z nim i jego rodziną nad wodę. Niestety kiedy miałem 12 lat moja Mama zachorowała na raka i po 5 latach zmarła. Przyszły wtedy ciężkie dni dla mnie. Szkoła, obowiązki domowe, pomoc babci, to był mój chleb powszedni. Z braku możliwości wyjazdów nad wodę zacząłem grać w kosza i tak ten czas leciał. Następnie studia, praca i poznałem moją aktualną żonę. Wyprowadziłem się na swoje i zacząłem układać nowe życie. Często grałem w kosza, chodziłem na siłownię i było ok ale na jednym z treningów uległem małemu wypadkowi i rozwaliłem kolano i kostkę. Tu moja zabawa się ze sportem zakończyła i niestety uraz doskwiera mi już kilka lat. W wolnych chwilach nie wiedziałem co ze sobą zrobić, oglądałem telewizję, siedziałem przed kompem aż do momentu kiedy nie poznałem kolegi Andrzeja który jest prezesem u nas w kole. Po wielu rozmowach wyrobiłem sobie kartę wędkarską i zakupiłem pierwszy sprzęt. Pierwsze wyjazdy nad wodę trafiały się zawsze udane więc gęba się śmiała.  Po pół roku w kole zostałem wiceprezesem, zrobiłem licencje sędziego wędkarskiego i zostałem egzaminatorem na kartę wędkarską i tu moja przygoda z wędkarstwem się zaczęła. Pierwsze zakupy w moim aktualnym sklepie Raju Wędkarskim zaowocowały poznaniem fajnych ludzi co przyczyniło się do mojego rozwoju wędkarskiego. Pierwsze zawody czy to wygrane czy przegrane zaczęły mnie nakręcać do większego zaangażowania w ten sport i w końcu zabawa przerodziła się w pasję. Na jednych z zawodów poznałem Arka, forumowego Quarga i tak się za kumplowaliśmy, że obecnie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Częste wspólne wyprawy nad wodę czy rozmowy spowodowały mój ciągły zapał do wędkarstwa i chęć bycia coraz lepszym. W tym momencie mogę szczerze powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojego aktualnego życia i z możliwości wędkowania i przebywania na naszym forum :)

Offline pankowaty

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 144
  • Reputacja: 14
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #2 dnia: 19.09.2015, 08:57 »
Nie pamiętam,  kiedy zacząłem łowić. Mój ojciec jest wedkarzem, dziadek też nim był, wiec od najmłodszych lat jeździłem na ryby. W podstawówce nawet się dziwiłem, że nie wszyscy łowią :-) W liceum wyjazdy z ojcem były rzadsze, wolałem spędzać czas ze znajomymi, a i moje stosunki z ojcem nie były wtedy najlepsze. Na studiach nie łowiłem niemal w ogóle, wyprowadziłem się do Wrocławia. Może raz albo dwa zdarzyło mi się wyjechać ze znajomymi nad wodę, ale nie w celach ściśle wędkarskich. Miałem wtedy inne rzeczy w głowie (a może to była pustka? ) :-).

Już po studiach moje podejście do wędkarstwa zmieniło się w ciągu jednego dnia. Byłem z dziewczyną na spacerze, doszliśmy do zatoczki na wrocławskim Kozanowie. Zobaczyłem tam sporo ludzi siedzących z wędkami, w oczy rzuciły mi się też wielkie, wygrzewające się w wiosennym słońcu bolenie. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki,  nagle poczułem, że ja też chcę łowić. Następnego dnia wygrzebałem z dokumentów starą kartę wędkarską, pojechałem do PZW, załatwiłem formalności, następnie kurs do sklepu, zakup bata i już byłem moczykijem :-) Na początku na rybki jeździłem pierwszym tramwajem, miałem ze sobą tylko bacika i reklamówkę, w której były robaki, że dwa zapasowe zestawy i paczka zanęty. Teraz wspominam to z łyżką w oku, gdy dźwigam te wszystkie manele.

Teraz, gdy myślę o czasach studenckich, to trochę żałuję tej przerwy. Przez 4 lata mieszkałem vis a vis jednej z najlepszych miejscówek w mieście,  a nawet o tym nie wiedziałem. Z drugiej strony pewnie ten czas był mi potrzebny, żeby się wyszaleć.

Czasem zastanawiam się,  co mnie pociąga w wędkarstwie. Argument, że na rybach odpoczywam, nie zawsze jest prawdziwy. Nie raz po weekendzie byłem bardziej zmęczony, niż przed :-) Chyba takie spotkanie z dzikim zwierzęciem, tajemnica kryjąca się pod wodą, to chyba jest to. No i ta satysfakcja po udanym połowie.

Wysłane z mojego D6503 przy użyciu Tapatalka


Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 506
  • Reputacja: 1976
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #3 dnia: 19.09.2015, 09:30 »
Ja wędkuję, od kiedy pamiętam. Jak byłem malutki, co rok jeździliśmy z rodziną na wczasy nad jezioro. Miałem też stryjka na mazurach. Ojciec wędkował i teraz też czasem wędkuje, więc... Ja zawsze byłem mocno związany z przyrodą, nie wiem, dlaczego tak mam. Z kumplem się śmiejemy, jak przypominamy sobie taką sytuację z 1 klasy podstawówki. Nauczycielka pytała wszystkich, gdzie czujesz się najbezpieczniej (takie testy psychologiczne pewnie. Chodziło o sytuację w domu i takie tam...) Odpowiedzi: u babci, w domu, u cioci... Michał - w lesie. I babka zbaraniała:D

Jako nastoletni chłopak całe wakacje wstawałem o 4 rano i na ryby, codziennie. Potem resztę dnia latałem z łukiem po polach... Ech, cudowny czas. Później na wiele lat przerzuciłem się na siłownię i nie miałem czasu na wędkę, bo ciągle jadłem i przygotowywałem posiłki... Potem kontuzje, małżeństwo, dziecko i praca. Przez kilka lat przyspawany byłem do komputera, a potem nagle... nawet nie pamiętam, co się stało, opłaciłem kartę i poszedłem nad wodę. I wpadłem znowu. Nie jestem w stanie wytrzymać kilku dni bez pójścia nad wodę. Po dwóch dniach już mnie rozsadza. Mam z tego powodu spore spinki z żoną. Ale to jest nałóg, czasem zachowuję się jak narkoman.

Dlaczego to robię? Analizowałem to w sobie głęboko. Uważam, że chodzi o instynkt łowcy i o to, że jak się za coś biorę, to chcę być w tym jak najlepszy. Więc ciągle testuję nowe sposoby, sprawdzam, co można ulepszyć... Jeśli nic nie brało, muszę sprawdzić dlaczego, muszę coś poprawić, bo tak nie może być! ;) Złowienie czegoś większego traktuję jako zwycięstwo w jakiejś walce z samym sobą. Kiedyś brałem ryby, bo każdy tak robił, ale to było zawsze dla mnie najnudniejszą i w zasadzie niepotrzebną, taką brudną częścią wędkarstwa. Od kiedy zacząłem ryby wypuszczać, jest mi niezwykle ciężko jakąś zabić. Tak po prostu. Chcę, żeby dalej pływała, rosła i kiedyś do mnie wróciła. Dlatego tak bardzo mnie boli to, co obserwuję nad polskimi wodami.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 936
  • Reputacja: 414
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #4 dnia: 19.09.2015, 10:03 »
Ja podobnie. Zacząłem łowić bo prawie wszyscy faceci w rodzinie łowili. Do zakończenia studiów łowiłem dużo i nawet nie zastanawiałem się czemu to robię - nie dało się inaczej. Z hobby tylko piłkę nożną "kochałem" bardziej. Potem małżeństwo, 3 dzieci w odstępie 5 lat i praca, praca, praca i tylko sporadyczne wypady na ryby (max po 5 - 7 na rok nieraz na 3 godziny na staw do którego mam 7 km).
5 lat temu zmniejszyła się ilość moich obowiązków w pracy i w domu i zacząłem znowu więcej jeździć na ryby. Od tego czasu ok. 25 - 30 wypadów rocznie od 3 godzinnych do 2 dniowych.

Czemu to robię? Nad tym muszę się zastanowić - pomogą mi w tym też Wasze wpisy. Na razie mam wrażenie, że moja motywacja do łowienia ryb się zmieniła w porównaniu do czasów młodości. Generalnie nawet jak nie łowię to dużo więcej myślę i mówię o rybach a moja najbliższa rodzina nie chce już na ten temat nic słyszeć (dzieci łowiły do 15 roku życia teraz żadne nie chce :'( ). Mam nadzieję, że nie wpadłem w nałóg. W piłkę przestałem grać z 3,5 roku temu (kontuzje) - mam wrażenie że HOBBY: WĘDKARSTWO  "powiększyło swój teren posiadania w moim umyśle"
;)

Offline tomek-kun

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 601
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Racibórz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #5 dnia: 19.09.2015, 10:46 »
Moja historia z wędkarstwem zaczęła się kiedy jeszcze nie mogłem tak naprawdę łowić na wodach PZW bo byłem za mały. Jak miałem gdzieś koło 6 lat ojciec wraz z wujkiem zabrali mnie po raz pierwszy na ryby. Jeździliśmy na starorzecza usytuowanych blisko mojej działki. Stawki były i nadal są w otoczeniu zbiorników hodowlanych. W momencie kiedy spuszczano tam wodę starsi wędkarze wyławiali resztę ryb które zostały i przerzucano je do tych małych stawków. Potem wujek zabrał mnie na tzw"myrgiel" staw na którym łapaliśmy piękne duże japońce. Pamiętam że zawsze najlepiej brały jak zaczynało padać. Podobno staw powstał po wybuchu bomby która spadła w tamto miejsce. Do środka dostała się woda i ktoś wpuścił rybki. Teraz pewnie już to nie istnieje ponieważ budują u nas zbiornik retencyjny i miejsce to z pewnością zostało już przeorane. Był jeszcze jeden staw. Nazywaliśmy go "Czarna dziura". Ciężko tam dotrzeć ponieważ trzeba było się przedzierać przez pola. Staw był osłonięty gęstą roślinnością i nie wielu widziało o jego istnieniu. Teraz pewnie już zostało kilka osób. Minęło jednak trochę czasu. Złapałem tam swoją rekordową wzdręgę. Miała około 40 cm. Był jeszcze staw tzw. "Hellenowy" gdzie łapałem piękne kilowe liny. To tam rozpoczynałem swoją przygodę. Nie musiałem tam posiadać karty wędkarskiej ponieważ zbiorniki nie należały tak naprawdę do nikogo. Mam nadzieje że was nie zanudziłem. Pozdro
Tomek

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #6 dnia: 20.09.2015, 00:02 »
Kiedyś trochę sobie opowiadaliśmy o swoich początkach:

http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=379.0

http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=1196.0

W jednym z tych wątków napisałem, że dobrze byłoby właśnie założyć wątek, w którym opisywalibyśmy swoje wędkarskie historie.
Też postaram się tu coś naskrobać. Może jutro :)
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #7 dnia: 20.09.2015, 10:45 »
Ja zostałem wędkarzem nietypowo. Z powodu choroby. A było to tak :
Będąc małym dzieckiem ciągle chorowałem na wszelakie choroby - anginy, grypy, odrę, szkarlatynę aż w końcu zachorowałem na koklusz. Lekarz zapisał mi tak mocne leki że bardzo mnie wycieńczyły i co najgorsze spowodowały silny zanik mięśni ramion. Wyglądałem jak statysta z Oświęcimia a mama płakała po cichu
To było dawno temu i możliwości jakiejś konkretnej rehabilitacji były znikome. Jeden z lekarzy powiedział mamie że powinienem robić coś co rozwinie zanikłe mięśnie - np rzucać piłeczką itp.
Piłeczka jednak szybko mnie znudziła . Za to coraz lepiej i dalej miotałem kamieniami na podwórku. Najbliższy staw był 200m od domu więc przeniosłem się tam by móc rzucać , było to o wiele ciekawsze niż rzuty na podwórku. Tam też zobaczyłem pierwszych wędkarzy , w mojej rodzinie nikt nie łowił ryb. Widząc że można rzucać wędką i że jest to o wiele ciekawsze niż miotanie kamieniami zacząłem się tym bardzo interesować , często dosiadałem się do wędkarzy którzy różnie reagowali - jedni byli mili i coś mi tam pokazywali, tlumaczyli - a inni wyganiali mnie do domu
Okazało się że jeden z moich wujków łowi ryby więc rodzice zgadali się z nim a on pojechał ze mną do sklepu wędkarskiego i wybrał mi pierwszą wędkę i kołowrotek, żylkę i trochę drobnicy . Potem już jeździłem z wujkiem na ryby i to było poważne wędkowanie gdyż ulubionym łowiskiem wujka była Wisła przed wpływem do jeziora Goczałkowickiego. Wujek nauczył mnie wszystkiego co sam umiał, także dbałości o ryby czyli niezabieranie ich jak leci. Ja sam nie bardzo lubię jeść ryby słodkowodne więc większość tych które złowiłem wracały do wody
Moje mięśnie tak się poprawiły że w 5 klasie podstawówki wygrałem szkolną spartakiadę w konkurencji rzut piłką palantową :)
Łowię w zasadzie bez przerwy, najmniej czasu nad wodą spędzałem w latach gdy miałem małe dzieci
Wędkarstwo jest dla mnie odskocznią po pracy w mieście, wyciszeniem, to takie misterium które koi moje nerwy
Pozdrawiam - Gienek

Offline Moryc

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 111
  • Reputacja: 9
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków/Skarżysko
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #8 dnia: 20.09.2015, 11:06 »
Hmmmm kiedy to było, chyba w 85/6 kiedy miałem 5/6 lat dziadek zabrał mnie na ryby.
Od zawsze chodziliśmy tez do lasu - dziadek jest (był z powodu wieku - 94 lata - juz do lasu nie chodzi niestety) tez myśliwym, grzybiarzem i pszczelarzem :)
Potem chodziłem z ojcem. Chyba swój najpiękniejszy wędkarski okres przeżywałem mając 13/18 lat. Godzinami mogłem czytac WP i WW. Poradnik śp. Jacka Jóźwiaka o drgającej, a potem wprowdzac to w życie. Potem przeszedł wyjazd na studia do Krk...i czas spinningu, mieszkałem na Kazimierzu, do Wisły miałem 4 minuty piechotą. Sandacze, sumy...na duże woblery w nocy (a co na godzinkę można i o 3 rano wyskoczyć jak spać nie można prawda?)
I tak jakoś zleciało 14 lat w Krakowie, spinning, polowania, hasanie po lasach i polach z wykrywaczem. A potem trzeba było wrócić, na stare śmieci, dziadkowie (94 i 96lat) potrzebują opieki, a do żadnego domu starców nigdy ich nie oddam (!!)
A, że ładny 35 hektarowy zbiornik 5 min jazdy samochodem od domu - to zaczęło sie karpiowanie i method feeder :)
Wybaczcie Panowie, że tak sentymentalnie - ale moje wędkarstwo to dziadek, w sumie tak jak wszystko co najlepsze u mnie to tez On :thumbup:
No i tak to już jest, że albo nad woda, albo w lesie :)

Offline mirek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 234
  • Reputacja: 80
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #9 dnia: 20.09.2015, 12:54 »
Pojechałem kilka razy na ryby z przyszłym teściem i tak się zaczęło.Był to rok 1975 rok,musiało być dwóch wprowadzających wędkarzy.

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #10 dnia: 20.09.2015, 18:12 »
No toś się rozpisał! :(
Arek

Offline gilala

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 944
  • Reputacja: 36
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #11 dnia: 20.09.2015, 19:43 »
Widzę Panowie, że większość z Was, jeśli się nie urodziła z wędką nad wodą, to wędkuje od młodości z dziada, pradziada. U mnie było zupełnie inaczej, ja do 37 roku życia w ogóle nie wędkowałem, w odróżnieniu od mojego syna, który z moim teściem często wyjeżdżał na ryby. Raz nawet pojechałem z nimi, ale nic się nie działo, przez sześć godzin, nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Jeśli chodzi o robaki to mnie brzydziły a każda ryba byłą tak wstrętna, że nie byłem w stanie jej dotknąć. I pewnego dnia wstałem rano i oznajmiłem żonie, że jadę na ryby, co wprawiło ją w osłupienie, a ja zabrałem wędkę syna i pojechałem na ryby i złowiłem swoja pierwszą rybę, na kukurydzę oczywiście :), bo robaki nadal mnie brzydziły. Pierwszą rybę z haczyka zdjąłem przy użyciu kija :D, nie byłem w stanie jej dotknąć. A później coś pękło, YT, koledzy i poszło w szaleńczym tempie, sprzęt, zanęty, poszukiwanie swojej metody...
Robert

Offline RubikS

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 125
  • Reputacja: 23
  • Płeć: Mężczyzna
    • fb.com/rubiksfishing
  • Lokalizacja: Wągrowiec
  • Ulubione metody: spinning
fb.com/rubiksfishing

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #13 dnia: 20.09.2015, 21:40 »
No sory Rubik! Szyyt lenistwa! Wybacz! Jesteś na S&G!!
Arek

Offline Moryc

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 111
  • Reputacja: 9
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków/Skarżysko
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jak zostałem wędkarzem, czyli nasze wędkarskie historie
« Odpowiedź #14 dnia: 20.09.2015, 22:27 »
gilala ---> :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: Można? Można!! Lepiej późno niż wcale! Do zobaczenia kiedyś nad woda! :beer: