Autor Wątek: Moje wody kiedyś a dziś  (Przeczytany 2142 razy)

grzesiek76

  • Gość
Moje wody kiedyś a dziś
« dnia: 22.12.2015, 17:30 »
Byłem dziś powędkować na starej Odrze blisko mojego domu. Plan był taki żeby złowić żywca na szczupaka.
Nic z tego nie wyszło. Od godziny 12ej do 16ej nie złowiłem nawet jednego żywca. Nawet nie miałem brania!
Super zanęta, pinki, megalekki zestaw...Trzykrotnie też zmieniałem miejscówkę. I nic. Zupełne echo.
Podobną sytuację miałem około tydzień wcześniej. Także bez najmniejszego kontaktu z jakakolwiek rybą. Zresztą nad wodą nie ma żadnych wędkarzy.

A kiedyś, powiedzmy 20-25 lat temu? Ech. Nawet trudno to porównywać. Do łowienia żywców używałem wtedy 4 m bata, zanętą a także często przynętą był wyłącznie chleb. Wówczas rzadko o tej porze miałem białe robaki.
A złowienie kilku, kilkunastu żywców w listopadzie i nawet w grudniu nie nastręczało żadnych problemów. Uwijałem się z tym średnio w godzinę. Nawet o świcie po silnych przymrozkach. Ba, nieraz bywało że o świcie woda była zamarznięta. Wówczas kołkiem rozbijało się lód, garść rozmoczonego chleba i jazda. Nie było żadnych problemów z żywcem (szczupaki też dopisywały :)
Pamiętam też jakie eldorado miałem w chwili kiedy sprawiłem sobie 6 m kij. To był rok 92 lub 93. Wtedy to dopiero można było zaszaleć. Nawet w grudniu gdy nie było lodu trafiałem po kilka- kilkanaście pięknych płoci, Zwłaszcza pod wieczór. A żywca nawet w zamarzającej wodzie można było łowić dziesiątkami.
Pewnie wielu z Was trudno będzie w to uwierzyć, ale w grudniu i styczniu gdy nie było lodu, można było czasem zobaczyć żerowanie lina! Nigdy go w tym czasie nie złowiłem, ale żerowania widywałem.
To tylko daje do myślenia jaka jest przepaść pomiędzy obecnym stanem tych wód, a tym sprzed ćwierć wieku...To już chyba nie przepaść, a wielki kanion...
Dotyczy to nie tylko tej jednej wody, ale także trzech innych starorzeczy w mojej okolicy. W zasadzie wszędzie to samo.

Wiosną i początkiem lata jeszcze się coś dzieje. Choć o ciekawe wyniki jest niezmiernie trudno.
Jednak jesienią można już bardzo dobrze zweryfikować dzisiejszy stan tych wód. Myślę że obecnie ryb jest mniej o około 70-90%. Zależnie od gatunku..

Offline Jumperradom

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 409
  • Reputacja: 14
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Redhill UK
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Moje wody kiedyś a dziś
« Odpowiedź #1 dnia: 22.12.2015, 18:04 »
Grzesiu sam pamietam jak zaczynałem swoją przygodę wędkarska. Pierwszy bardzo toporny zestaw zmajstrowany przez mojego dziadka i co i łapało się piękne płocie i inne rybki, dzisiaj sprawa wyglada zupełnie inaczej, wymyślne zestawy, najlepsze zanety i przynęty i wyniki słabiutkie. Ten temat był już poruszany w wielu wątkach, mentalność ludzi którzy wciąż zabierają wszystko co im na hak wpadnie, a wszyscy wiedza ze ryba potrzebuje czasu na rozwój. To jest temat rzeka, który trapi nas wszystkich wędkarzy
Tomek

Offline cumbajszpil

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 050
  • Reputacja: 40
  • Volenti non fit iniuria...
Odp: Moje wody kiedyś a dziś
« Odpowiedź #2 dnia: 22.12.2015, 19:00 »
Wczoraj w radio usłyszałem co następuje:
Populacja węgorza została przetrzebiona w 90% i jesteśmy prawdopodobnie ostatnim pokoleniem, które będzie znało tą rybę.
A to dlatego, że nie będzie miał możliwości dopłynąć do morza Sargasowego.

Powiedział to ktoś związany z rybołówstwem śródlądowym.
Jaki jest koń każdy widzi, wspominki fajna rzecz ale sorry, to kolejny temat z cyklu ...
Teraz trzeba postawić na edukację i zmianę prawa i jego egzekwowanie.

Offline Jumperradom

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 409
  • Reputacja: 14
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Redhill UK
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Moje wody kiedyś a dziś
« Odpowiedź #3 dnia: 22.12.2015, 19:16 »
Już gdzieś to pisałem, sporo młodych ludzi już stosuje złowić i wypuścić , szkoda tylko ze jeszcze tak duży procent wędkarzy dalej przyświeca staremu stylowi wędkowania, złap i do wora. Można mieć tylko nadzieje ze to z roku na rok będzie się zmieniało.
Tomek