No to i ja coś naskrobię o ładnych rybkach
U mnie to jest trochę bardziej skomplikowane, bo nie każdą rybę mój wędkarski honor pozwala uznać za rekordową.
Swój rekord uznaję wtedy, kiedy:
- rybę złowiłem w dzikiej wodzie zwanej też wodą PZW
Można by powiedzieć, że jaki związek taka woda - nastawiałem się na tę rybę i nie było to np. złowienie okonia na kukurydzę
Płoć - 42 cm. Piękna ryba, aczkolwiek ciężko mi ją uznać za rekord, bowiem złowiłem ją z gruntu na dwa ziarna grochu na wielkim haku, oczekując na karpia.
Kolejna w szeregu jest płoć 35 cm, którą już złowiłem na spławik na pęczak
Karp - 20,300 kg, choć też z bólem serca nie mogę go zaliczyć do rekordów, bowiem złowiłem go na Zalewie Rybnickim.
Kolejnym w szeregu (pomijając szereg rybnicki) jest kap 14 kg z naprawdę pięknej, starej i dzikiej wody złowiony z klasycznej 200-metrowej wywózki o 2 w nocy na kulkę własnej roboty.
Lin - 52 cm zaliczony, złowiony z własnoręcznie zbudowanego stanowiska pośród trzcin, na spławik, na ziarno kukurydzy.
Sandacz - 91 cm złowiony na trupka (duża płoć) pośród korzeni. Byłby mnie pieron utopił, bo musiałem wchodzić po niego o oplątał mnie żyłką i uderzył od tyłu w staw kolanowy. Piękna ryba.
Sum - 35 kg na dużego okonia - nie ma się czym chwalić, bo po pierwsze na Rybniku, a po drugie taki sum to raczej uważany jest tam za maleństwo.
Leszcz - 68 cm, z gruntu na sprężynę i białe robaki. Złowiłem jeszcze później większego - z pewnością miał ponad 70 cm, ale polowałem wtedy na karpia. W nocy na 2 kule 24 mm wziął ten właśnie jegomość. Byłem na niego wściekły, bo musiałem w środku nocy wywozić zestaw jeszcze raz, a akurat na tym łowisku trzeba było precyzyjnie kłaść zestaw z echosondą.
Amur - 20,5 kg - mogę zaliczyć. Dzika woda - kulka proteinowa. Ale nie przepadam za tą rybą. Sam nie wiem czemu, ale jakoś nie lubię amurów. Miałem jeszcze kilka w przedziale 14-18 kg.
Okoń - 43 cm. Ale pochwalę się, że był też 42, 40 i kilka po 38 cm. Oczywiście wszystkie spod lodu.
Arku, gratuluję pięknej płoci.
Płoć i lin to moje ulubione gatunki. Ja w zeszłym sezonie miałem największą 34 cm. Ale chuda była jak diabli, bo niedługo po tarle. Szkoda. A w tym roku tylko dwie po 31 cm. Kiepski rok jeśli o płoć chodzi u mnie.