Nie wiem o co chodzi z tymi kołowrotkami okumy, ale jak na jednym poległem i nie mogę dojść o co chodzi.
Nie jest to jakiś drogi model, nazywa się Longbow.
Poprzedniej zimy rozbierałem go kilka razy próbując wszystkich smarów jakie miałem w warsztacie i dalej dupa.
Wczoraj w akcie desperacji nawet użyłem oleju sprężarkowego (najrzadszy olej jaki miałem, przy -4 stopniach przelewał się jak woda), aby rozrzedzić smar i sprawić aby to ustrojstwo pracowało lżej.
Chodzi o to że w temperaturze pokojowej zasuwa aż miło. Ale po wystawieniu na mróz chodzi wyraźnie ciężej.
Zaznaczam że nawet na mrozie korbka opada pod własnym ciężarem, tak że nie ma jakichś dużych oporów. Ale praca jest na zimno wyraźnie cięższa. Powiedziałbym o jakieś 10-15%.
Mam wrażenie że jak był nasmarowany orginalnym smarem to był bardziej zrywny, mniej mułowaty.
Do tego dochodzi wrażenie że jak go obciążę (zwijam podajnik 30g) to opory kręcenia nienaturalnie wzrastają.
Smar nakładałem delikatnie pędzelkiem aby nie przesadzić bo czytałem że to może być przez nadmierną jego ilość.
Sam już nie wiem czy nie jestem zbyt wymagający co do tak taniego kołowrotka, czy po prostu tak ma być i to normalne.