Ja obecnie mam większość przyponów feederowych właśnie na żyłce Supplex 0,20 mm.
Dlaczego tak cienko? Łowisko, na którym łowię nie obfituje w ryby, które by mi ten przypon mogły zerwać. Z linami doskonale daję sobie radę. Z kolei im cieńsza żyłka, tym mniejsza sztywność przyponu i mniejsze ryzyko jego odginania się i spychania prztnęty z podajnika.
Ostatnio na leśnej wodzie PZW wziął mi jakieś 7 metrów od brzegu karp ok. 6-6,5 kg, więc branie było dość mocne i pierwsze odjazdy również. Nie mówię, że był to hol płotki na wędzisko karpiowe, ale też nie czułem wielkich problemów. Po holu przypon nadawał się dalej do użycia. Wszystko zależy w takim przypadku od wędziska i samej techniki holowania.
Przypony wiążę sam i zawsze robię to niezwykle dokładnie. Najmniejsze zagięcie lub deformacja sprawiają, że wiążę od nowa. Ogólnie z natury jestem perfekcjonistą, więc przekłada się to też na obszar wędkarstwa
Zawsze sprawdzam każdy węzeł z dość dużą siłą. Chyba wiązanie zestawów karpiowych mnie tego nauczyło. Ręce mam pocięte od żyłki i na niektórych palcach porobiły się już nawet takie zgrubienia.
Fakt, żyłka 0,20 mm to nie jest żyłka do połowu większych ryb. Tym bardziej tak krótki odcinek, jaki jest na przyponie do metody.
Jednak nie mogę swoich doświadczeń utożsamić z tym zdaniem:
Mianowicie często zdarza mi się, że urwie mi się przypon przy oczku.
Być może brakuje nam tu informacji o łowisku i wielkości poławianych ryb.