Nad wodę miałem jechać. Ale żonka do lasu namówiła.
Nawet z roboty nie musiałem wychodzić, w parku na terenie wychodząc z pracy nazbierałem grzybów. Prawdziwki policzyłem, było dokładnie 90 sztuk. Oprócz tego maślaki, kilka kozaków i podgrzybków. Chyba jutro ruszę do lasu na godzinkę po pracy.