Ja dzisiaj idę do pracy na noc, ostatnią już w tym tygodniu nocka więc jutro, żeby cały dzień po nocy nie przespać, nastawiłem się na grzyby. Jadę jutro na grzyby - moim celem będą prawdziwki, no i opienki jak się trafią Biorę kosz wiklinowy i myślę, że jutro go zapełnie. Taki mój ambitny cel A czy taktyka się sprawdzi, najwyżej zrobię ze 20 km
Pozdrawiam
ps. Lasy ogólnodostępne, jeszcze
przepraszam, że samego siebie zacytuję, ale tak jak napisałem tak też zrobiłem
Wybrałem się na grzyby po nocnej zmianie na tak zwane Piaski. Handlarze już sprzedają grzyby, to może będą już w lasach grzybki. 7
30 wsiadłem do autobusu i pojechałem do lasu. Wysiadłem na końcowym przystanku, czekała mnie półgodzinna droga, za obwodnicą. Z daleka od ludzi. Nie lubię lasów, co jest dużo tłoku. Emeryci i wszyscy chodzą tutaj z brzegu. Zobaczcie jakie ładne widoki - mój klimat
Oto pierwsze grzyby, które znalazłem - kozaczki i jeden ładny rydz. Jak jest jeden rydz, to powinno ich być więcej. Tutaj jest takie miejsce, że rosną "stadami".
Nie myliłem się. Kolejne już były obok.
Zacząłem powolutku i dokładnie szukać i zbierać.
Rosły w jednym miejscu - kupkami. Tak jak na zdjęciu. Szkoda, że nie było ze mną żony, musiała iść do pracy. Ona zawsze czyści je na miejscu, a ja tak nie potrafię - rzucam od razu do koszyka. Szkoda czasu na czyszczenie grzybów.
Nawet flaszkę rozgrzebałem - pomyślałem sobie - to tak jak na seksmisji na tym filmie
Nasi tutaj byli
No i kolejna garść - naciąłem tego dość sporo. Na sosik na masełku będzie super. Mniam.
Poszedłem dalej w swoje pewne miejsca - nie zawiodłem się.
Kozaczek.
No i w końcu pierwsze prawdziwki. Pojedyńcze sztuki, a potem rosły stadami
No i niestety przez tą całą zabawę z nowym nożem, który dostawiałem do grzybów, żeby Wam pokazać, że to są grzybki z tego sezonu - przez przypadek - albo go zostawiłem albo mi wypadł, po prostu go zbubiłem
Żona do mnie zadzwoniła i się pyta jak tam grzyby. Mówię, że sporo ale nowy nóż zgubiłem. Mówię 200zł w plecy...
a żona na to: "to po co do lasu bierzesz nowy nóż?", powiedziałem jej, że nie po to go kupiłem, żeby teraz w domu leżał... zacząłem go szukać, ale gdzie go znajdziesz w takiej dziczy... Szukałem go około 40 minut. W końcu dałem sobie spokój. Byłem zmęczony po nocnej zmianie i po grzybobraniu. Mówię trudno - ktoś się ucieszy jak go znajdzie
po prostu byłem wkurzony, nawet mnie już te grzyby nie cieszyły. Aż w kóncu natknąłem się na niego, tak jak zdjęciu poniżej
od razu dzwoniłem do żony i przekazałem dobrą wiadomość. Micha się cieszy
Bo znalazłem piękne miejsce z opienkami, wyjąłem reklamówkę i zacząłem je ścinać. Same łebki na pierogi. Chyba mi albo upadł, albo go zostawiłem - bo leżał na ziemi.
Po drodze do domu jak zdjęcia powyżej naciąłem reklamówkę opieniek
Jutro pewnie będą pierogi z grzybkami
Prawdziwki wszystkie zdrowe, bo już zostały oczyszczone przez żonę, córkę i teściową
Ogólnie mówiąc, grzybów tam jeszcze nie ma. Dopiero będą, a że tyle znalazłem to musiałem się trochę nachodzić w moje sprawdzone miejsca.
Jeszcze jedna fotka w domu
A tutaj dowód, że to dzisiejsze
Odpocząłem, nabiegałem się i pozbierałem grzybków
Pozdrawiam Sylwek
ps. najbardziej mi się podobała akcja w autobusie - ja z pełnym po czubek koszem wiklinowym a emeryci i renciści na dnie mają grzybów i się mnie pytają w jakim lesie byłem
A ja mówię, że w tym samym, ale trochę dalej
A musiałem jechać do domu dwoma autobusami - bo mój bezpośredni był dopiero za 2 godziny. Kupiłem bilet godzinny i tak jechałem dwoma autobusami. Fajne uczucie, gdy ludzie zachwycają się moimi grzybami
Jak w ogóle grzybów nie ma.