Tomasz Bagiński jest producentem wykonawczym więc jest tam trochę polskiej myśli filmowej. https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,127222,27956869,tomasz-baginski-o-krytyce-wiedzmina-opinie-widzow-czesto.html
Bagiński mnie rozczarował swoją obroną zmian w scenariuszu. Co z tego, ze wspomaga się oglądalnością, skoro serial ma autopromocję jaką zapewniła mu głównie gra i pierwszy sezon, gdzie były opowiadania, i kilka z nich było bardzo dobrych. Problem tkwi w tym, że serial mógł się sprzedać o wiele lepiej, i tam pokpiono sprawę. I sorry, ale co z tego, ze oglądają odcinek i 40 razy, skoro powstał według ujowego scenariusza?
Starczyło mi wczoraj sił na obejrzenie odcinka siódmego drugiej serii. I opad rąk ponowny. Ciri przenosi się wraz z Yen gdzieś, za pomocą portalu, i okazuje się, że konie, akurat dwa i osiodłane, czekają na dole. To się nazywa magia!Yennefer okazała się zdrajczynią, Yarpen Zigrin i krasnoludy to znów karły, które tylko w takim filmie mogą rozwalać żołnierzy zakutych w pancerze i hełmy, choć nie mają jak włożyć siły w cios. Ciri powtarza słowa zaklęcia w języku elfów i czar jej wychodzi, to się nazywa mieć moc. No i o czym wspominał Robert, akurat jak żołnierze Nilgaardu dorwali Yen i Ciri pod murami Cintry, to właśnie nadchodzi Geralt z odsieczą (z krasnoludami). Po zabiciu żołnierzy sobie odchodzą, i nikt ich nie ściga, choć są w pobliżu murów fortecy. Elfy które są na łasce Nilfgaardczyków i od nich zależą, bo nie mają jedzenia i gdzie mieszkać odmawiają współpracy
No i najlepsze. Geralt odbija Jaskra z więzienia, po prostu do niego wchodzi i zabija strażnika. Bo do więzień można zawszy było wejść sobie jak do karczmy. I wszystko pełne źle dogranych scen, gdzie komicznie zachowują się statyści lub aktorzy. I nie jest to wina ich gry ale scenariusza!
Sorry, ale to była mega porażka i pierwsze co widać jak na dłoni to jak autor scenariusza pokpił sprawę. Może to jakiś gość co pisze scenariusze telenoweli i takie 'drobne błędy' są tam niezauważalne? Tutaj jednak wyszła komedia lub w moim przypadku komediodramat. I z całym szacunkiem dla Bagińskiego, kastracja świetnej historii okazuje się kastracją. I nie pomógł mi bynajmniej fakt, że byłem zaskoczony