Zapraszam do dyskusji odnośnie odchudzania zestawów feederowych i sensu używania lekkich koszyków. Mowa o cienkich żyłkach głównych i koszykach o bardzo małej wadze (poniżej 10 gram).
Jako, że prezentuję szkołę 'siłowego' feedera raczej - zacznę pierwszy, ukazując minusy lekkich koszyków i cienkich żyłek.
A więc zastanawia jaki plus dają małe koszyki. Rozumiem, że przy cienkich żyłkach głównych, jest mniejsze ryzyko zerwania, może splątań. Ale...
- nie mamy zasięgu
- nie mamy kontroli nad koszykiem przy wietrze, czyli posiadamy mniejszą dokładność
- nie łowiąc z opadu, koszyk opada wolniej gubiąc część towaru, co trochę osłabia całość zestawu, ryba raczej jest przy dnie i istnieje ryzyko robienia 'chmury'.
- ciężko jest łowić z klipem, ciężko jest 'czuć' koszyk, zbyt mocno go przesuwamy.
Jeżeli jest zimno to trzeba szukać ryb. Nie wyobrażam sobie tego bez zasięgu jaki mi daje cięższy koszyk. Łowienie z klipem musi się opierać na pewnym 'czuciu' wagi zarzucanego koszyka i sprowadzaniu go na dno po łuku, aby naciągnąć przypon. Przy małej wadze koszyka jest to trudne, potrzeba do tego naprawdę czułej wędki z odpowiednim kołowrotkiem, na pewno musi być to kij typu 'bomb' lub jakiś ultra lub light..
Przy mocniejszej wędce feederowej, taki leciutki koszyk może spowodować nałożenie się na siebie kilku negatywnych czynników. Jeżeli więc ryba będzie na 30 metrach, to chociażby zastosujemy żyłki 0.08 mm czy absolutnie niewidzialne, będziemy mieć kiepskie wyniki... bo nasz zasięg to będzie 20 metrów! Bez sprawdzenia kilku odległości nie wiemy, czy ryba dzisiaj nie bierze (czynniki niezależne) czy też jej nie ma...
Dla mnie zaletą koszyka 5 gram jest jego małe zapadanie się w muł lub korzystanie z długiego przyponu i z łowienia w opadzie (ale to słaba opcja późna jesienią i zimą). Wszelkie schodzenie powyżej 1/2 uncji czyli 15 gram, uważam za zbędne. Jeżeli nie mamy innych koszyków, pomyślałbym jak dociążyć ten co mamy raczej...
Ogólnie - może się okazać, że żyłka główna 0.20 mm i przypon 0.12-0.16 mm w połączeniu z koszykiem 30 gram da nam o wiele więcej brań. Zamiast męczenia się mamy mocny zestaw, mniej splątań, i możemy efektywnie szukać ryb, jesteśmy pewni siebie. Jeżeli je znajdujemy - można odchudzić przypon i dać mniejszy hak.
Dodam jeszcze, że nie widzę zalet żyłek 0.12 - 0.15 mm jako żyłki głównej, jeżeli łowimy z gruntu. Mamy brak mocy, więcej splątań...O ile przy spławiku , gdzie żyłka powiedzmy, że pionowo schodzi w dół, taki faktor jak grubość ma oczywiste znaczenie - nie widzę w ogóle plusów przy gruncie. Chyba, że łowimy na kryształowo czystej wodzie jak Morskie Oko. Mamy małe szanse na wyciągnięcie bonusa, karp, lin czy w ogóle większy leszcz to nie lada wyzwanie. Czy nie lepiej łowić z najcieńszą plecionką feederową ze strzałówką z żyłki mono w takim przypadku?
Dlatego zadam pytanie: po co odchudzać zestawy? To jest mój punkt widzenia, i chętnie poznam inny, w sumie mam troche inne warunki.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zapraszam do dyskusji...