Przedstawiam wyniki badań dotyczących wpływu zanęcania na środowisko wodne, w krajach gdzie ryby się wypuszcza i u nas, gdzie się je zabiera.
Pod względem dobra jezior - co możne niektórych zaszokować - zabieranie ryb jest działaniem proekologicznym. Co jeszcze bardziej szokujące - czyny kolegów "mięsiarzy" nabierają wówczas innego wymiaru.
Miłej lektury....
Nieistniejący już (wielka szkoda) magazyn Esox z 9/1992
Autorzy:Mariusz Teodorowicz (Wydział Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie)
Arkadiusz Wołos (Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olszynie)
„NĘCENIE - DWIE STRONY MEDALUWiele stron w dziesiątkach magazynów wędkarskich zajmuje tematyka związana z nęceniem ryb. Od mozaiki smaków i zapachów, poprzez paletę barw i odcieni., po rady największych autorytetów, z czempionami mistrzostw świata włącznie. Rzadko jednak zdajemy sobie sprawę, że problem nęcenia wykracza daleko poza prostą rewelacji: „nęcę - mam wyższe odłowy”
Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie Nauka rybacka, zajmująca się coraz częściej, i to bardzo poważnie, wędkarstwem, nie interesował się - zbytnio nęceniem. Poza dwoma wyjątkami: zespołem profesora Edwardsa z Uniwersytetu w Carditt oraz nieliczną grupą z olsztyńskiego środowiska naukowego. Przypadek nawet sprawił, że pierwsze opracowanie na ten temat pojawiły się w tym samym 1982 roku: V. A. Fouracre wykonał w Carditt pracę magisterską o wpływie nęcenia na jakość wody, natomiast studenci rybactwa śródlądowego w Olsztynie (wśród nich A. Wołos) wykonali cykl prac magisterskich, w których omówili problem nęcenia w ośmiu regionach Polski.
Prace autorów brytyjskich próbowały odpowiedzieć na pytanie, czy dopływ soli biogennych (fosforu, azotu i węgla) wraz z zanętami jest porównywalny z innymi źródłami dopływu tych biogenów do wód, a jeśli tak, to czy nie jest uzasadnione wprowadzenie zakazu stosowania zanęt - przynajmniej w zbiornikach wody pitnej. Okazało się, że inne źródła znacznie przewyższają ładunki dostające się wraz z zanętami, nawet jesienny opad liści z drzew do wody był pod tym względem zasobniejszy. Tylko w przypadku zbiorników małych, położonych w regionach zurbanizowanych, a zatem poddanych również dużej presji wędkarskiej, stosowanie zanęt staje się istotnym źródłem biogenów. Prace brytyjskie potwierdziły zatem wnioski zawarte we wspomnianych pracach magisterskich, że w obszarach gęsto zaludnionych, o niewielkiej powierzchni wód, większy jest udział wędkarzy stosujących nęcenie i znacznie wyższe są jego dawki, niż w regionach bogatych w wody. W niektórych południowych województwach Polski średnie roczne zużycie zanęt przez 1 wędkarza przekroczyło nawet 100 kg. W połowie lat 80 zespół walijski przeprowadził doświadczenie, w którym określił szczegółowe zmiany, jakie nastąpiły w specjalnie wyznaczonych miejscach w 3,8-hektarowym płytkim i zeutrofizowanym pod wpływem zanęt zbiorniku. Przy wysokich dawkach, z wyznaczonych miejsc znikały wszelkie organizmy wodne, oprócz odpornych na zaniki tlenowe tubiflexów. Najbardziej wrażliwe skąposzczety, oczliki i dafnie były w tych punktach całkowicie nieobecne. Przyznacie, ze brzmi to dosyć groźnie? I problem nęcenia można by tym zakończyć w literaturze naukowej, gdyby nie całkowicie odmienny model wędkowania w Polsce w porównaniu z łowieniem na wyspach brytyjskich i w innych krajach Europy Zachodniej. Specyficzne cechy polskiego wędkarza zmusiły nas do przeprowadzenia dodatkowych badań. Poszły one dwoma torami: komputerowej analizy około 500 ankiet wędkarskich zebranych nad 38 jeziorami północnej Polski, w których wędkarze podawali szczegółowe dane o odłowach ryb, rodzajach i ilościach stosowanych zanęt oraz o chemicznej analizie ładunków fosforu i azotu wprowadzanych do wody z poszczególnymi komponentami. Wyniki, które prezentujemy, przedstawiliśmy na międzynarodowym sympozjum nt. „Rehabilitacja rybactwa śródlądowego”, które odbyło się w kwietniu bieżącego roku w Hull w Wielkiej Brytanii.
Podstawowa różnica w podejściu naukowców brytyjskich i naszym do problemu nęcenia, tkwi, jak już wspominaliśmy, w specyfice polskiego wędkarza. W Polsce funkcjonuje wielowiekowa tradycja spożywania ryb słodkowodnych, stąd zajmowanie się wędkarstwem to nie tylko czerpanie z jego walorów rekreacyjnych i sportowych, ale również (a dla wielu wędkarzy głównie) metoda zdobywania zdrowej, smacznej, a często także taniej żywności. Niemal wszystkie ryby powyżej wymiaru ochronnego są konsumowane - i dlatego jedyne rozsądne podejście naukowe musi uwzględniać z jednej strony ładunki biogenów wprowadzanych przez wędkarzy do wody, a z drugiej - ładunki usuwane wraz z odławianymi rybami.
Ponad połowa wędkarzy stosowała zanęty, a każdy wędkarz stosował ich średnio 32 kg rocznie, 60% nęcących nie używało więcej niż 10 kg zanęty, a tylko 10% wrzucało do jezior ponad 50 kg. Rekordzistą był „specjalista”, który zastosował 380 kg zanęty w ciągu roku. Wędkarze wymieniali 19 komponentów zanęt, z których cztery najważniejsze, tj. zboża (głównie pszenica), ziemniaki, kasze i chleb stanowiły prawie 4/5. Pozostałe w kolejności występowania to: mąka (najczęściej kukurydziana), bułka, śruta, soja, groch, robaki, makaron. Dodatki makowe były często „utajniane”. Efektywność nęcenia była różna: w przedziałach do i od 2 kg zanęty/dzień; generalnie można przyjąć, że do wymienionej wartości efektywność rosła, a następnie gwałtownie spadała (rys. 1, przy czym zależność ta najwyraźniej rysowała się w przypadku leszcza i płoci, słabiej lina, a w przypadku karpia, nawet znaczne przekroczenie tej dawki nie powodowało spadku odłowów. Można to tłumaczyć wielowiekową hodowlą tej ryby utrwalającą w toku selekcji cechy użyteczne dla człowieka - w tym zdolność pobierania paszy. Połowy wzdręgi i amura były zbyt niskie, aby można było na ich podstawie wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Ciekawy jest teza udział poszczególnych gatunków w odłowach. Przeciętnie wędkarze stosujący nęcenie łowili w ciągu roku 8,7 kg gatunków karpiowatych więcej niż ci, którzy nie stosowali nęcenia.
Wpływ nęcenia na środowisko rozpatrywaliśmy możliwie najszerzej, porównując wędkarzy nęcących i nie używających zanęt. Tych pierwszych podzieliliśmy na dwie grupy: stosujących zanętę do i ponad 2 kg dziennie. Obliczyliśmy zawartość głównych biogenów w zanętach. Średnio z kilogramem „paszy” wprowadzamy 2,27 g fosforu i 8,15 g azotu. Wartość ta jest zbieżna z przeciętną dawką zanęty używaną przez naszych wędkarzy (około 1 kg). Uwzględniliśmy zanieczyszczenia wody powodowane przez każdego przebywającego nad nią człowieka. Z drugiej strony wzięliśmy pod uwagę usuwanie biogenów wraz ze złowionymi rybami. Wyniki okazały się bardzo ciekawe. Wędkarze wrzucający do wody dziennie ponad 2 kg zanęty zanieczyszczają jeziora 10-krotnie bardziej niż stosujący dawki efektywne. Nie jest to równoważne wyławianiem ryb i w konsekwencji każdego dnia pozostawiają oni w jeziorze 1,73 g fosforu i 5,71 g azotu. Przy stosowaniu rozsądnych dawek zanęty wędkarz „oczyszcza” jezioro, usuwając z niego przeciętnie 4,7 g fosforu i 14, 85 g azotu w jednym dniu wędkowania. Najkorzystniejszy jest bilans w przypadku łowiących bez nęcenia. Wyławiają oni z rybami 8,82 g fosforu i 37,3 g azotu dziennie., wprowadzając do wody odpowiednio 1 i 1,10 g wymienionych pierwiastków. Szkodliwe skutki nadmiernego nęcenia są potęgowane faktem, że wprowadzanie zanieczyszczeń do wód nie jest równomiernie rozłożone w czasie, ale kumuluje się się w miesiącach letnich. W tym okresie w jeziorach występuje stagnacja i nadmierne dawki biogenów powodują szybsze wyczerpywanie tlenu w warstwach przydennych.
Na szczególne podkreślenie zasługuje to, że 2 kg zanęty dziennie wyznacza „magiczną granicę”, ponad którą nęcenie staje się nieefektywne i uwidacznia się jego negatywny wpływ na środowisko. Wymienione wartości są uśrednione, ale warto chyba wiedzieć, że ilości zanęt i udział stosujących je wędkarzy wzrasta z północnego wschodu na południowy zachód Polski. Trzeba podkreślić, że nasze wyniki dotyczące bilansu biogenów nie mogą być transportowane na te kraje, w których istnieje zwyczaj wypuszczania złowionych ryb. Z pewnością bardzo interesujące będzie wykonanie podobnej analizy podczas zawodów wędkarskich, tj. wówczas gdy wielkości połowu, ilości zanęty i cel nęcenia, są całkowicie odmienne.”