Nie rozumiem dla czego uważacie,że trzeba postępować zerojedynkowo. Albo towar podawać szklankami,albo mikro pojadnikami co 20min.
Tak owszem,nie łowię na komercjach,ale żadną tajemną wiedzą jest,że gdy podamy 3-4 koszyczki w rozmiarze standardowym 25×45 ,a w nich konopię,trochę mikropeletu,kukurydzy,czy nawet białego robaka,to nie przenęcimy żadnego łowiska w okresie temp.wody powyżej 10*,a tylko stworzymy smaczną przystawkę.
Ja wiem,że plusk podajnika,że presja,że milion tęczowych przynęt,pokaleczone pyski i samonauka ryb,ale to nadal duże cielska,potrzebujące żarcia. Większa płoć potrzebuje coś więcej niż drobnej pinki,to co dopiero taki karp. Z czego te ryby mają rosnąć i być najedzone ? No chyba,że właściciel akwenu je dokarmia.
Temat nie traktuje o łowieniu na komercjach,nikogo nie chcę też pouczać. Ogladamy filmy ,patrzymy na profesjonalistów,ale miejmy trochę szerszy horyzont niż obiektyw kamery. Serio wierzycie,że taki Gabor,czy Ringer,albo Przebięda ,Moska,w okresie względnie ciepłej wody, polegają tylko na tym,co podadzą w podajniku do metody ? Nawet na moich jeziorach to stanowczo za mało ,łowiąc płotki i podleszcze. Gdy wejdzie stado średniego leszcza,to szklanka 45×55 peletu i ziaren co 30 min nie wystarcza,a przerzucam wówczas zestaw do 5 min maks.