Od kiedy pojawiła się tzw. metoda, mam wątpliwości co do przełomowego znaczeniu tejże.
Obejrzałem wiele filmów, poczytałem artykuły i dotąd się nie przerzuciłem na metodę, gdyż porównując koszyczek do metody ze zwykłą sprężynę na rurce - doszedłem do następujących wniosków:
1. Kwestia plątania się przyponu
W metodzie niby jest lepiej bo się nie plącze. Ale jeśli oblepimy sprężynę zanętą oraz użyjemy jej z rurką to naprawdę splątania są trudne do uzyskania. Zwykły koszyczek owszem ale nie sprężyna, z której nic nie wystaje i nie dynda.
2. Kwestia specjalnej zanęty
Do metody jak wiadomo trzeba się przyłożyć aby zanęta była odpowiednia. W sprężynie jest kompletny luz w tej kwesi.
3. Kwestia bliskości przynęty do podajnika.
W metodzie podobno zaletą ogromną jest to, że przynęta leży w zanęcie koszyczka. W sprężynie możemy osiągnąć ten efekt bardzo prosto. Czekamy aż się zanęta rozpulchni i przesuwamy zestaw do siebie, tak aby haczyk znalazł się w smudze zanęty, która opuściła sprężynę.
Jednak dla mnie twierdzenie, że ryba nie znajdzie przynęty leżącej o kilkanaście centymetrów od zanęty jest mało sensowne. Tym bardziej jeśli sama ryba ma długość kilkudziesięciu centymetrów.
4. Kwestia ceny
Sprawa oczywista - sprężyna jest dziesięć razy tańsza, co ma duże znaczenie w przypadku częstego zrywania zestawów w zaczepach. Użycie sprężyny bez obciążenia jest też bardzo korzystne z punktu widzenia ekologii - ołów.
5 Sprawa prostoty zestawu.
Komplikacje budowy w przypadku metody są spore, tymczasem zestaw ze sprężyną jest chyba najłatwiejszym do zmontowania.
6. Kwestia przynęty
Delikatniejsze przynęty zwierzęce trudno miażdżyć w podajniku do metody, bez wpływu na ich żywotność. W sprężynie nie ma z tym najmniejszego problemu.