Autor Wątek: PZW - czy to normalne...  (Przeczytany 558182 razy)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1185 dnia: 11.03.2019, 16:39 »
Wiem, że mało osób wierzy w polski wymiar sprawiedliwości :P, ale prokurator wnioskowała dla oskarżonego, aż.... o 6 miesięcy więzienia :P. To nie jest normalna sytuacja dla kogoś kto pierwszy raz popełnia takie przestępstwo. Sąd "przybił" mniej niż chciała prokurator, jak i oskarżyciel posiłkowy (ta fundacja) 8). To też dużo mówi o sprawie.

Nawet za znęcanie się nad członkami rodziny (przy "standardowym" zagrożeniu karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5), nie idzie się zwykle siedzieć przy "pierwszym razie", a co dopiero za znęcanie się nad wigilijnymi karpiami. Ten kto ma założoną "Niebieską kartę" ten wie o co chodzi. Ręka w górę kto ma :P Taki głupi żarcik.


Z artykułu wynika że gość kroił "na żywca" te ryby tępym narzędziem. Poza tym z artykułu wynika, że gość już był niedawno karany (recydywa). Pewnie za przestępstwo znęcania się nad zwierzętami (niekoniecznie poprzez "nieprawidłowe" zabijanie) lub też podobne do znęcenia się nad zwierzętami, bo zgodnie z Kodeksem karnym recydywa polega na tym, że sprawca w ciągu 5 lat po odbyciu co najmniej 6 miesięcy kary pozbawienia wolności popełnia umyślne przestępstwo podobne do tego za które został wcześniej skazany. Mamy więc niereformowalnego gościa ;)

Gościu pewnie w toku procesu oświadczył, że nie jest to dla niego żadne szczególne okrucieństwo. Zero jakiejkolwiek skruchy, więc mu sąd przywalił taką, a nie inną karę, czyli ustawowe minimum - karę 3 miesięcy pozbawienia wolności. Facet musi być totalnie niereformowalny. Tak ja to widzę ;)

Ja tam mu słabo ufam, bo już z treści jego wyjaśnień wynikają ciekawe rzeczy: "Byłem karany, ale nie za zabijanie ryb. Mogę zapłacić karę. Nie chcę spędzić czasu w więzieniu, mam rodzinę, wnuki i chcę z nimi przebywać, a nie siedzieć w odosobnieniu za kilkanaście zabitych ryb. To nie było szczególne okrucieństwo" Po wyroku mamy "mogę zapłacić karę", a wcześniej w mowie końcowej "oskarżony wnosi o uniewinnienie", więc wiecie ten tego ;)

Offline Robin

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 238
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Niebieska lub Czerwona pigułka (TWÓJ WYBÓR)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1187 dnia: 11.03.2019, 18:36 »
Z tej całej sprawy najbardziej podoba mi się pani adwokat z Warszawy - pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego  :P

Wracając do tematu teraz już wiemy trochę więcej, choć nadal nie ma nic o recydywie, a ona jest tu kluczowa jeżeli chodzi o wymiar kary - 3 miesiące kary pozbawienia wolności. Widzę, że facet sam się bronił, więc to też nie był dobry pomysł w tej medialnej sprawie. Linia jego obrony była po prostu kiepska. Nawet nie przeczytał przepisów karnych z ustawy o ochronie zwierząt ;)

Problem z tą sprawą jest inny od tego co piszą dziennikarze. Sąd uznał bowiem, że facet zorganizował ubojnie w miejscu publicznym. A tu już muszą być spełnione określone prawem wymogi co do funkcjonowania takiej ubojni, bo z tymi odpadkami na rynku trzeba coś zrobić, a zwykle lądują one w studzienkach kanalizacyjnych i na śmietniku. W ubojniach należy więc wyodrębnić pomieszczenie do przetrzymywania zwierząt oraz pomieszczenie do ogłuszania i wykrwawiania zwierząt. I tak są przepisy dotyczące tego jak się ogłusza zwierzęta w ubojni, bo one muszą być najpierw ogłuszone.

Tu jest też taki problem że ustawa o ochronie zwierząt w art. 34 zakazuje uboju lub uśmiercania zwierząt kręgowych przy udziale dzieci lub w ich obecności. A gość tą maszyną do "odcinania napletków" robił to w miejscu publicznym ;)

Chodziło więc w tej sprawie, nie tak jak ujęli to w swoich artykułach dziennikarze - o brak samego ogłuszania ryb, ale o niestosowanie się do przepisów dotyczących ubojni zwierząt, bo wówczas należy najpierw ogłuszać zwierzęta przed ich uśmierceniem.

Ogólnie to jest tu duże pole do popisu dla obrońcy oskarżonego. Jednak facet bronił się sam ;)


Tak na marginesie to mamy społeczeństwo smakoszy, którzy potrafią rozróżnić smak karpia ubitego dosłownie na Twoich oczach, od tego ubitego kilka godzin wcześniej. Cóż jest popyt to i jest podaż. "Oskarżony Wojciech Cz. przyznał się do winy i wyjaśnił, że karpie zabijał gilotyną bez ogłuszenia na wyraźne prośby klientów, którzy cenią sobie mięso z w ten sposób zabitych ryb". Karp z rynku niczym kawior. Ja tam ogólnie wysłałbym Inspekcję Weterynaryjną, bo później ten "syf" gdzieś ląduje, często do studzienek. W Łodzi była już głośna sprawa o resztki zwierząt z pewnego rynku ;) 



Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 695
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1188 dnia: 11.03.2019, 20:18 »
Ja dodam, że co do ryb, to nie wiadomo, czy zadajemy im ból i cierpienie jako wędkarze. Ostatnie badania dowodziły, że ryba nie czuje bólu w sensie jego odczuwania jak ludzie, więc tutaj można się bronić dość dobrze.

A co do karpi. Jeżeli transportuje się je w jakimś wiaderku z małą ilością wody, to one i tak się duszą, bo szybko zużywają tlen jaki jest rozpusczony w wodzie. Jeżeli zaś są na wolnym powietrzu, mogą część tlenu przechwycić. Co jest więc większym męczeniem ryby - wzięcie jej bez wody czy też w wiaderku z jej małą ilością? :)

Lucjan

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1189 dnia: 11.03.2019, 20:29 »
Najlepsze dla ryby będzie zabicie jej. Żadnych wiaderek z wodą ani worków bez wody.
Marcin

Offline Piker

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 558
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1190 dnia: 11.03.2019, 20:38 »
Najlepsze dla ryby będzie zabicie jej. Żadnych wiaderek z wodą ani worków bez wody.
:thumbup:
Uzależniony od wędkarstwa

Offline Robin

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 238
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1191 dnia: 11.03.2019, 21:08 »
Ja dodam, że co do ryb, to nie wiadomo, czy zadajemy im ból i cierpienie jako wędkarze. Ostatnie badania dowodziły, że ryba nie czuje bólu w sensie jego odczuwania jak ludzie, więc tutaj można się bronić dość dobrze.

Luk nie wiem czy to przejdzie w sądzie.
..."Oczywistym  jest,  że  od  dawna  zagadnienia  dotyczące  tego,  czy  ryby odczuwają  ból  i  cierpienie,  są  przedmiotem  burzliwych  dyskusji  pomiędzy wędkarzami,  hodowcami  ryb,  naukowcami  i  obrońcami  praw  zwierząt. Sąd Najwyższy  nie  jest  wprawdzie  uprawniony  do  włączania  się  do  tego  rodzaju dyskusji, jednakże podkreśla, iż to ustawodawca sam jednoznacznie przesądził, iż
na gruncie ustawy o znęcaniu się nad zwierzętami, ryby mogą odczuwać cierpienie i ból..."

Więcej na ten temat tutaj
http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/orzeczenia3/ii%20kk%20281-16.pdf

Pozdrawiam
Niebieska lub Czerwona pigułka (TWÓJ WYBÓR)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1192 dnia: 11.03.2019, 21:57 »
:thumbup: Ustawodawca tak postanowił, bo skopiował niemiecką regulację o której pisałem wyżej. Zresztą  Polacy jak zwykle kopiują albo niemieckie regulacje albo francuskie. Później wychodzą problemy, bo u nas jak to u nas, jest inne podejście do prawa... takie własne, wschodnie ;)

No i pamiętajcie, że mamy np. sprawę przed sądem i załóżmy, że sąd potrzebuje opinii biegłego, czy ryby odczuwają ból (bo sam tego nie może stwierdzić). I zwraca się do naukowego instytutu o taką opinię. I jaką opinię stworzą biegli z naukowego instytutu ? - że ryby nie cierpią, nie odczuwają bólu,czy może wręcz przeciwnie cierpią....szczególnie przy zasadzie Złów i Wypuść ? :P

Offline Robin

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 238
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1193 dnia: 12.03.2019, 21:23 »
Projekt Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb.

http://www.pzw.org.pl/home/wiadomosci/184251/60/posiedzenie_komisji_zg_pzw_ds_ochrony_i_zagospodarowania_wod

Tak na marginesie. Wody publiczne są własnością Skarbu Państwa i samorządów. Jaki organ administracji państwowej i na jakiej podstawie pozwala ZG PZW żądać przestrzegania Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb (uchwalonego przez ZG PZW) na wodach publicznych?

Pozdrawiam
Niebieska lub Czerwona pigułka (TWÓJ WYBÓR)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1194 dnia: 12.03.2019, 21:57 »
Podmiot, który wykonuje uprawnienia właścicielskie do danej wody np. Wody Polskie (RZGW) do zbiorników w obwodach rybackich albo np. gmina (burmistrz, wójt, prezydent miasta)/powiat (starosta) w przypadku umowy dzierżawy. Dzieje się tak na podstawie umowy "przekazania posiadania" danego zbiornika.

Podstawa prawna jest w ustawie o rybactwie śródlądowym, a konkretnie w art. 7 dotyczącym wędkowania na wodach publicznych (na marginesie to w temacie o wędkowaniu na 3 wędki pisałem już, że ten artykuł jest bublem prawnym, tak jak i wiele innych przepisów w tej komunistycznej ustawie :facepalm:).

Artykuł 7 ust. 2a stanowi, że "Posiadanie zezwolenia, o którym mowa w ust. 2, potwierdza dokument wydany w postaci papierowej lub elektronicznej przez uprawnionego do rybactwa w obwodzie rybackim określający podstawowe warunki uprawiania amatorskiego połowu ryb ustalone przez uprawnionego do rybactwa wynikające z potrzeby prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej w tym obwodzie rybackim, uwzględniającej w szczególności wymiary gospodarcze, limity połowu, czas, miejsce i technikę połowu ryb. Zezwolenie może także wprowadzać warunek prowadzenia rejestru amatorskiego połowu ryb, a w przypadku wprowadzenia tego warunku – określać sposób prowadzenia tego rejestru."

W przypadku zaś umowy dzierżawy to umowa zezwala dzierżawcy na wprowadzanie takiego regulaminu. Umowa dzierżawy zbiornika zwykle wygląda tak:

 "Wydzierżawiający oddaje Dzierżawcy nieruchomość gruntową pokrytą wodami stojącymi............. i pozostawia ją w jego używaniu wraz z prawem pobierania pożytków naturalnych przez okres trwania umowy dzierżawy."
"Dzierżawca zobowiązuje się do używania przedmiotu dzierżawy stosownie do ograniczeń i obowiązków wynikających z obowiązujących przepisów prawa, a w szczególności: o rybactwie śródlądowym"
"Wody stojące, stanowiące własność Skarbu Państwa są wodami publicznymi, każdy ma prawo do powszechnego i nieodpłatnego korzystania z tych wód w celach wypoczynkowych, turystycznych, uprawiania sportów wodnych oraz na zasadach określonych w przepisach odrębnych, amatorskiego
połowu ryb.
"

Wędkowanie na jakichkolwiek wodach jest zawsze w oparciu o jakieś zasady, czy to ustanowione przez państwo, czy też prywatnego właściciela. Jak kopiesz swój własny staw, też określasz kto może na nim wędkować ;) To, że wody są publiczne (dzięki ustawie Prawo wodne) nie oznacza jeszcze, że nie ma jakiś szczególnych regulacji. Mamy bowiem np. ustawę o rybactwie śródlądowym. Nienawidzę tej ustawy. Póki będzie istniał ten gniot z czasów komuny, póty będzie tak jak jest ::)

Offline Robin

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 238
  • Reputacja: 32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1195 dnia: 13.03.2019, 00:46 »
Artykuł 7 ust. 2a stanowi, że "Posiadanie zezwolenia, o którym mowa w ust. 2, potwierdza dokument wydany w postaci papierowej lub elektronicznej przez uprawnionego do rybactwa w obwodzie rybackim określający podstawowe warunki uprawiania amatorskiego połowu ryb ustalone przez uprawnionego do rybactwa wynikające z potrzeby prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej w tym obwodzie rybackim, uwzględniającej w szczególności wymiary gospodarcze, limity połowu, czas, miejsce i technikę połowu ryb. Zezwolenie może także wprowadzać warunek prowadzenia rejestru amatorskiego połowu ryb, a w przypadku wprowadzenia tego warunku – określać sposób prowadzenia tego rejestru."

Co z innymi obwodami rybackimi gdzie nie ma PZW? RAPR nie obowiązuje. Czyli w jednym kraju na części wód publicznych obowiązuje RAPR a na drugiej części tych wód obowiązują przepisy państwowe :facepalm:. Wg mnie korzystanie z wód publicznych (amatorski połów ryb) winno wynikać jasno z przepisów ustawy. Teraz jesteśmy „doklejeni” do jakiegoś regulaminu narzuconego wędkarzom przez przedsiębiorstwa rybackie (okręgi) gdzie zgodnie z ustawą o rybactwie śródlądowym winny obowiązywać wymiary gospodarcze ryb :). Poplątanie z pomieszaniem. Idę dzisiaj pierwszy raz na ryby w tym sezonie (feederek) :).

Pozdrawiam
Niebieska lub Czerwona pigułka (TWÓJ WYBÓR)

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1196 dnia: 13.03.2019, 06:51 »
Użytkownicy rybaccy spoza PZW np. gospodarstwa rybackie często kopiują RAPR stworzony przez PZW albo też wprowadzają własne regulaminy. Jak łowisz na wodach kilku użytkowników rybackich musisz znać ich regulaminy. A to wszystko są wody publiczne ;)

W dodatku okręgi PZW też mogą zmieniać RAPR w określonym zakresie (zaostrzać np. wymiary, limity, okresy ochronne, wyłączać z wędkowania część zbiornika).  Tak więc tam gdzie wędkujesz to musisz wiedzieć:
A) do kogo dana woda należy,
B) znać przepisy, które ten „ktoś” tam ustanowił.

Może się więc zdarzyć, że np. łowisz w kilku okręgach PZW + na wodach należących do kilku gospodarstw rybackich. To musisz wówczas dokładnie znać przepisy np. dotyczące limitów, wymiarów, okresów ochronnych na tych wodach. Realne? Nie sądzę. A Twoim obowiązkiem przed połowem jest ustalić, czy łowisko jest w ogóle udostępnione do wędkowania (też w jakiej części) oraz jakie obowiązują na nim zasady.

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1197 dnia: 13.03.2019, 07:25 »
Wywołałeś mnie do tablicy tym wpisem, bowiem kwestię wód publicznych i problemów wędkarzy zacząłem już opisywać :P. To jest dobry moment, aby tu wkleić część tego co zacząłem kiedyś tam pisać :P, aby ukazać pewną patologię polskiego prawa rybackiego, związaną właśnie z wodami publicznymi.... na przykładzie zeszłorocznych działań działaczy z Okręgu Mazowieckiego PZW w sprawie zagłady ryb we Włocławku.

Tak gdzieś od 6 minuty i 11 sekundy jest ciekawy wywiad


Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że aktualnie zgodnie z prawem rybackim (opierającym się w tym zakresie na poglądach pewnego guru prawa rybackiego – autora większości polskich publikacji związanych z prawem rybackim, jak i lobbysty rybaków, a tym samym zdaniem również działaczy PZW), ryby w wodzie należącej do Skarbu Państwa (rzece, jeziorze przepływowym, zbiorniku zaporowym itd.) są własnością…. Skarbu Państwa, czyli wszystkich obywateli naszego kraju…. niekoniecznie będących członkami PZW :D Dzieje się tak nawet wówczas, gdy obywatele nie dają kasy na zarybianie, czy też  ochronę ryb,jak i gdy i nie mają nic wspólnego z wędkarstwem 8)

Ryby są bowiem częścią składową rzeczy –  częścią konkretnej wody. Część składowa rzeczy to zgodnie z prawem wszystko to, co nie może być od odłączone od rzeczy (konkretnej wody) bez zmiany istoty całej rzeczy. Część składowa nie może być odrębnym przedmiotem własności. Tak stanowi polskie prawo cywilne. Czyli w skrócie woda + ryby w niej żyjące to jedna całość.

Dopiero więc z chwilą złowienia albo ustrzelenia kuszą (wyjęcia z wody – czyli odłączenia ) ryby stają się pożytkiem tej wody i należą one wówczas do użytkownika danej wody np. do PZW, bo on użytkuje obwód rybacki (lub dzierżawi wodę) i on ją zarybia. Tym samym wędkarz, łowca podwodny staje się właścicielem ryby z chwilą jej złowienia…o ile tylko złowił ją zgodnie z przepisami (m.in. za zezwoleniem użytkownika rybackiego, w tym i regulaminem połowu). Kuriozum. Nic tylko walnąć śmiechem odnośnie rozwiązań polskiego prawa rybackiego hahaha. Dlaczego jest to kuriozalne rozwiązanie? O tym niżej.

Pod koniec zeszłego roku w trakcie zagłady ryb we Włocławku, na skutek planowanych prac na tamie, działacze Okręgu Mazowieckiego PZW „umyli ręce” i uznali (jest tu na forum ten temat), że zabite ryby….to nie są ich ryby :thumbup: To nie są ryby PZW. Działacze PZW stanęli na takim stanowisku pomimo tego, że OM PZW użytkuje obwód rybacki na terenie którego doszło do zagłady i ….zarybia tę wodę….za kasę członków PZW :bravo: Na logikę dziecka, to te ryby powinny należeć do PZW, skoro on zarybia za własną kasę i chroni ryby, no i jeszcze płaci państwu za to pieniążki. Nic z tego. Nie w Polsce.

Skoro ryba jest w wodzie i jest własnością wszystkich obywateli, to umowy o użytkowanie obwodu rybackiego…. wyłączają odpowiedzialność Skarbu Państwa np. za śmierć ryb na skutek zrzutu wody :D Jako członkowie PZW dajecie więc kasę na zarybienia rybami, które do momentu złowienia nie są własnością PZW, a jak zginą „pod wodą”….to nie ma problemu, bo to nie są Wasze ryby :D

RZGW, które nadal istnieje i obecnie jest jednostką organizacyjną Wód Polskich przedkłada PZW do podpisu umowy o użytkowanie obwodu rybackiego z takimi zapisami:

1)   „RZGW zastrzega sobie lub osobie przez siebie upoważnionej prawo wejścia na teren obwodu z pilnymi pracami interwencyjnymi bez zawiadomienia Użytkownika w celu usunięcia szkód powstałych w wyniku miedzy innymi oddziaływania żywiołów oraz awarii urządzeń wodnych i innych nieprzewidzianych zdarzeń losowych. W tym przypadku Użytkownik nie będzie uprawniony do żądania jakichkolwiek odszkodowań od RZGW.”

2) „Oddający w użytkowanie nie będzie ponosił jakiejkolwiek odpowiedzialności za szkody powstałe w mieniu Użytkownika wskutek piętrzenia wody na zbiornikach wodnych. Użytkownik nie będzie wnosił jakichkolwiek roszczeń względem Oddającego w użytkowanie w związku z piętrzeniem wody na zbiornikach wodnych, wynikającym z eksploatacji zbiorników.”

Dlatego jak jest np. zrzut wody (o planowanym zrzucie wody  RZGW informuje wcześniej PZW, bo taki obowiązek jest w umowie o użytkowanie obwodu rybackiego – tak też było we Włocławku), ale i awaria albo inne zdarzenie losowe ( ::)) to użytkownik (PZW) nie jest uprawniony do żądania jakichkolwiek odszkodowań od RZGW, czyli od Skarbu Państwa, czyli od nas wszystkich, bo przecież to są ryby wszystkich Polaków…póki są w wodzie. Polska.

Na zakończenie. Ze strony internetowej organu państwowego, a więc urzędu, który zwykle zna odpowiedzialność za pisanie kłamstw i pomówień na rządowych stronach gov.pl :D :

https://www.kzgw.gov.pl/index.php/en/news/671-trwa-remont-progu-stabilizujacego-ponizej-stopnia-wodnego-wloclawek

„Użytkownik Rybacki – Okręg Mazowiecki Polskiego Związku Wędkarskiego nie widzi szkód dla życia ryb w związku z wstrzymaniem przepływu. OM PZW nie widzi też potrzeby, aby odławiać i przenosić ryby z jednej z miejskich przystani.”

Tadam. Całe PZW.

Jednak kasa członków PZW jest istotna dla działaczy PZW, choć niekoniecznie do zarybień i ochrony wód, a np. do… budowania smażalni i rybnych restauracji. Pan Bedyński prawdę mówi: https://kurekmazurski.pl/mlynski-staw-2013061150381/

Słyszał ktoś o tym, aby PZW walczyło o zmiany w prawie niekorzystnym dla wędkarzy, choćby w zakresie o którym piszę wyżej ? Cytując klasyka istotna jest: „Kasa, misiu, kasa” ...choć nie na zarybienia i ochronę ryb w stowarzyszeniu wędkarzy :D Póki rybactwo na wodach PZW ma się dobrze, póty nie zmienia się czegoś co przynosi działaczom ogromne profity. Dlatego zawsze zostaje nieśmiertelne tłumaczenie: "Prawo tak stanowi", "Operat rybacki tak każe", "Stracimy wodę, jak postąpimy inaczej", "Nie możemy nic zrobić" (ulubiony tekst Prezesa ZG PZW :D), czyli ogólny marazm związany z takim, a nie innym zarządzaniem związkiem. Takim trochę "dziadowskim" :beer:

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 516
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1198 dnia: 13.03.2019, 07:50 »
Arku, dziękujemy Ci, że jesteś. :bravo:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 695
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1199 dnia: 13.03.2019, 08:17 »
Ja dodam coś od siebie - z pięć lat temu na zbiorniku zaporowym Wilcza Wola doszło do utraty całkowitej rybostanu, a był to zbiornik zarybiany na maksa, uchodzący za dość dobry. PZW nie zrobiło nic aby ratować ryby, pomimo wiedzy co się będzie działo. I tutaj jest pewien 'myk'. Bo RZGW wcale nie uznało, że ryby są 'ich' i to oni powinni je ratować, powinien robić to użytkownik rybacki (dla większości logiczne). PZW zaś trwało przy twierdzeniu, że ryba 'należy do państwa' a oni dzierżawią wodę. Więc to nie do nich należy  obowiązek opieki nad rybostanem, niełowionym, zwłaszcza co 10 lat podczas remontów. Ja rozumiem pewne prawne 'hocki-klocki', jednak bycie związkiem wędkarskim to coś więcej niż ślepe przestrzeganie ustaw, nieprawdaż?

Tutaj musimy zrozumieć, że na każdej zaporówce należy dokonywać kontroli urządzeń piętrzących, ich naprawy. Jest to bardzo istotne, gdyż aby tego dokonać, należy spuścić wodę, a najgłębiej jest przy tamie. Trzeba się liczyć, że może dochodzić do konkretnego stanu, gdzie nie ma w zaporówce wody. Ryby więc należy wtedy przemieścić. Kto ma to robić? RZGW? Nie róbmy jaj. Jak oni coś takiego zrobią, to połowa ryb może zniknąć :) Dlatego wg mnie jasne jak słońce jest to, że PZW ma być gotowe na różne tego typu akcje. Zresztą na wypadek śnięcia ryb w innym zbiorniku lub zatrucia zawsze musi być jakaś woda, do której rybę można przenieść, i związek, walący do wód rocznie dziesiątki tysięcy złotych, musi być gotowy aby chronić zwłaszcza dorosłe ryby, warte bardzo dużo.

RZGW wysłało do władz okręgu rok wcześniej pismo w sprawie przeglądu urządzeń piętrzących, tak więc PZW dobrze wiedziało co się dzieje. Padły tony ryb, okazy medalowe, być może rekordy. I prezesina okręgu jak i dyrektor biura dalej sobie rządzili, prezes ponownie został wybrany na to stanowisko. Nie robiono absolutnie nic, dopiero jak wędkarze zaczęli reagować, wzywać telewizję, radio, policję, zaczęto robić jakieś nerwowe ruchy. Nie wysłano wcześniej nawet SSR w ten rejon, pozwalając lokalnej czerni wyławiać ryby widłami, grabiami etc.

Można było przynajmniej poinformować wędkarzy i przemieścić ryby do rzeki poniżej. Większość nie poradziła sobie po upadku z dużej wysokości, byli tam na rzece na pewnej długości porozmieszczani lokalsi, wyławiający do worów to co większe :facepalm:

I powiedzcie mi teraz, jak wygląda ustawa o ochronie zwierząt w tym świetle. Skazuje się jakiegoś 'gilotyniarza', co ucina karpiom głowy, natomiast bez problemu przechodzi uśmiercanie setek tysięcy ryb, całego rybostanu! Jeżeli więc chodzi o ryby, jest to hipokryzja.

A teraz gwóźdź programu, czyi wypowiedź rzecznika PZW, pana Antoniego Kustusza (członek PZPR, partyjniak ze Słupska, a więc 'swój' człowiek, co?), który na szczęście już nie piastuje tej funkcji. Najlepsze kawałki zaznaczam na czarno. To co przeraża, to pisanie o rybach jak o śniegu, który stopnieje, a potem znów 'napada'. Ten gość na pewno nie rozumiał wędkarzy, wiedział za to co to jest koryto i jak się przy nim ustawiać. To gość od prezesa Grabowskiego, takich gości mieliśmy i mamy w PZW.

'Dlaczego zaraz zagłada itd.? Remont, to remont i wcale to nie oznacza, iż zbiornik przestał istnieć. Ryby w większości zeszły wraz z wodą do rzeki, a że pojawili się tam od razu ,,troskliwi\'\' mieszkańcy z reklamówkami w reku, to już inna sprawa i mam nadzieję, że policja, jak i straż rybacka wyciągnie z tego właściwe wnioski. Przy tej okazji warto także pamiętać o podstawowych sprawach.
Ja także obejrzałem materiał przygotowany przez TV z zainteresowaniem. Z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia na zbiorniku w Jeziorsku. Wszystko wynika z tego, iż dziennikarze budują swoje materiały na podstawie wiedzy i w interesie swoich
odbiorców, a ci nie zawsze muszą się na wszystkim znać i często kierują nimi emocje. Dlatego właśnie zabrakło w tym materiale pytań skierowanych do właściwych osób. A w tym przypadku właściwym adresatem jest dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, który jest  reprezentantem skarbu państwa, czyli właściciela tego zbiornika oraz ryb,  które się w nim znajdują. Dyrektor WZMiUW jest tylko wykonawcą robót  związanych z utrzymaniem infrastruktury zbiornika. RZGW, jako właściciel zbiornika i znajdujących się tam ryb (pożytków) ma obowiązek zatroszczyć się  o ich stan w trakcie oraz po zakończeniu planowanej budowy. Może zlecić  pozaumowne odłowienie oraz przerzut do innych wód, np. rybackiemu uzytkownikowi tegoż  obwodu rybackiego, w tym przypadku ZO PZW w Tarnowie; może pogodzić się z  faktem, że w trakcie spuszczania wody ryby spłyną do rzeki, a pozostałe w  zbiorniku ryby staną się dopuszczalnymi z punktu widzenia skali inwestycji  ubytkami w rybostanie. W każdym razie nie może zawiesić lub unieważnić umowy  dzierżawnej przyjętej w konkursie ofert  przez rybackiego użytkownika obwodu  rybackiego. Teraz ten uzytkownik może wystąpić z roszczeniami o ubytki w  rybostanie, ale nie z punktu widzenia właściciela tych ryb. bo te są  nadal własnością skarbu państwa, ale z tytułu strat, jakie poniósł w realizacji  warunków umowy dzierżawy. Z reguły takie spory nie przynoszą rezultatów, ale  są możliwe do wygrania. Wracając do meritum. Rybacki uzytkownik zbiornika ma obowiązek prowadzić  odpowiednią gospodarkę rybacką w tym zbiorniku, ale jego własnością sa tylko efekty tej gospodarki  czyli ryby wyłowione w trakcie polowów rybackich i wędkarskich, czyli tzw. pożytki oraz prawo do udzielania zezwolenia na polowy tych pożytków. Ryby zyjące w wodzie  stanowią własność państwową, a nie własność użytkownika rybackiego. Oczywiście, wędkarze wnoszą składki lub opłaty w zamian za prawo do pożytków uzyskiwanych w wyniku  amatorskiego połowu ryb oraz w celu utrzymania takiego poziomu rybostanu, by tych pożytków było jak najwięcej ale nie stają sie tym samym  właścicielami ryb, które żyją w tym zbiorniku. One były i nadal są własnością skarbu państwa, a w jego imieniu działa RZGW. Jeśli państwo stać na takie ubytki w związku z prowadzoną inwestycją to jego sprawa, ale  pytania o sens i ocenę należy kierować do RZGW, a nie do PZW.
  Oczywiście ryb żal, ale można się spodziewać, iż po ponownym zalaniu  zbiornika rybostan szybko sie odbuduje i wędkarze nadal będą mogli korzystać  z pożytków tego zbiornika. Co do wypowiedzi prezesa ZO PZW to trudno mi się wypowiedzieć, bo nie znam całości tej wypowiedzi, ani jej kontekstu. To co opublikowano wygląda, jak zdania wyrwane z większej wypowiedzi.

Lucjan