Autor Wątek: PZW - czy to normalne...  (Przeczytany 558239 razy)

Offline Leśny Dziadek

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 15
  • Reputacja: 11
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1890 dnia: 29.11.2019, 19:39 »
Brawo Selektor, kolejny głos rozsądku i prawidłowa analiza. Napiszę w punktach pytania i dam krótkie odpowiedzi.

Kto jest właścicielem wód w Polsce? Skarb Państwa reprezentowany przez Wody Polskie, kto rozpatruje operaty w Polsce według prostego klucza kto da więcej.

Kto pisze operaty? Profesorowie z Olsztyna, Koszalina czy Żabieńca piszą z założeniem żeby wygrać dając przeszacowane kwoty zarybień i połowów czasami nawet łamiąc żyzność zbiorników. Wody Polskie liczą tylko kasę, chcesz mieć wodę zapłać. Nie ważna jest tak naprawdę chęć czy wola prawidłowego działania, napiszesz prawdę w operacie - przegrałeś.To jest jedna strona medalu, druga to struktura potrzeb w związku.

Trudno mi tak jednoznacznie napisać ile procent wędkarzy jest zaangażowanych w prace związku, mających chęć do zmian, chcących innego wędkarstwa z przewodnią zasadą złów i wypuść, a ilu wędkuje brutalnie mówiąc dla mięsa. Moim zdaniem 20-25% traktuje wędkarstwo jako sport, reszta to micha. 20% to są Ci co protestują na Twardej, ale jest reszta, te 70-80 procent. Ta reszta jest przeciwna temu co piszecie na tym forum.

Teraz konkrety. Dlaczego strefa na Kanale w Aleksandrowie nazywa się sportowa, a nie no kill jak na początku? Poszło pismo od lubiących mięso do Marszałka województwa (przed nim wykazujemy realizację operatów), że łamiemy operat bo chronimy białą rybę. Trzeba było tą strefę nazwać sportową, na szczęście do sportu nikt się nie przyczepił.

Druga sprawa, ochrona drapieżnika w Warszawie na Wiśle. Więcej przychodziło wniosków z kół protestujących przeciwko zakazowi niż tych popierających zakaz. Teraz magiczne słowo, Zakaz. Cały czas słyszymy "znowu podnosicie składki a w zamian tylko zakazujecie" (ci co to mówią to też jest elektorat), zakazy dotyczą pozyskiwania mięsa płoci na jesieni na kanale po 30 kg, okonia na Gnojnie, leszcza na zalewie, drapieżników w Warszawie. Oczywiście zakaz "połowu" okoni na 15 cm kopyta w marcu i kwietniu na wodach OM i cała masa takich mięsiarskich zakazów. Weźcie pod uwagę, że tych myślących o rybim mięsie jest 2 lub 3 krotnie więcej niż tych no kill, a wszyscy są potencjalnymi wyborcami i też trzeba ich wziąć pod uwagę, bo przecież też płacą składki i mają swoje prawa.

Nie będę polemizował z tymi którzy mówią, że wszystko lepsze niż PZW bo niestety położę się jak Rejtan za PZW. Nie dlatego że jest fajnie, tylko dlatego że bez PZW będzie bardzo niefajnie. Znam przykład z okręgu koszalińskiego co się stało kiedy PZW straciło część Wieprzy i Parsęty najlepszych wód łososiowych. Teraz to tam już spokój, nie ma ryb ani wędkarzy. Czy będzie lepiej, nie wiem. Wiem tylko, że jeden z rządzących wypowiedział się na spotkaniu w Wodach Polskich, że musimy zintensyfikować nasze działania w pozyskiwaniu ryb na śródlądziu bo na Bałtyk nie mamy co liczyć.

Jak myślicie co zrobią dyrektorzy Wód Polskich?

PS Na koniec jeden aspekt w PZW który robi najgorszą robotę i przyczynia się do bardzo wielu negatywnych ocen. To żelazna kurtyna i embargo na informacje, a także brak zaufania do wewnętrznej kontroli przez organa związku, ale to osobny temat.  Drugie pytanie, Okręg toruński 10000 członków 10000 ha wód i brak rybaków, a dobra sytuacja okręgu i sporo ryb a ten Purzycki taki zły? W Olsztynie się nie dało?

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1891 dnia: 29.11.2019, 22:20 »
Trudno mi tak jednoznacznie napisać ile procent wędkarzy jest zaangażowanych w prace związku, mających chęć do zmian, chcących innego wędkarstwa z przewodnią zasadą złów i wypuść, a ilu wędkuje brutalnie mówiąc dla mięsa. Moim zdaniem 20-25% traktuje wędkarstwo jako sport, reszta to micha. 20% to są Ci co protestują na Twardej, ale jest reszta, te 70-80 procent. Ta reszta jest przeciwna temu co piszecie na tym forum.

Według mnie należy szukać naprawy wód w taki sposób, aby ci co zabierają nie byli 'stratni'. Tak właśnie zrobiono w Opolu, i to dało efekty. Wielu no-killowców uważa, że trzeba robić zmiany w ten sposób, że innym trzeba 'zabrać', czyli ograniczyć 'walenie w łeb' ryb. To nie jest wcale dobre rozwiązanie, bo wiadomo, że akcja rodzi reakcję. We Wrocławiu fani mięsa obalili odcinek no kill na Kanale Burzowym, reagując na ostre działania. Dlatego trzeba myśleć o wszystkich w PZW, nie zaś tylko spoglądać na naprawę przez pryzmat własnego 'ja'.

Jednym ze sposobów jest wytypowanie zbiorników, które zostałyby zarybiane większym karpiem (40 cm powiedzmy), np. dwa razy w roku. Wtedy wędkarze mieliby powiedziane, że jest to ekwiwalent za np. odcinek no kill lub górne wymiary ochronne. Rozsądnie wytypowane zarybienia pomogłyby ocalić drapieżnika, poprzez zarybienie w kwietniu czy maju (okres ochronny szczupaka i sandacza jest prawie zakończony).

Kolejna rzecz jaką można robić, to zebrać się w jednym kole, i dążyć do wprowadzenia swoich zasad na łowiskach jakimi się koło opiekuje. Można wnioskować o górne wymiary ochronne i ostro ograniczone limity, odstraszające żądnych mięsa dziadów. Oczywiście można tez robić wodę no kill. Władze okręgu nie powinny mieć żadnego problemu tutaj, ponieważ jest to w ich interesie. Im lepsze wody - tym więcej ludzi opłaci składki lub zawita na dzień lub kilka, płacąc odpowiednio. Rybna woda to też okazja na organizację zawodów, z których też będzie kasa. Oczywiście nie mówię o planach zrobienia z Zalewu Zegrzyńskiego wody no kill ale jakieś mniejszej, gdzie nie ma sieci i nikt tego nie ma w planach. Takiej wody okręgom nie powinno być 'żal'.

Przykład opolski i katowicki wyraźnie pokazuje, że wody no kill nie działają jeżeli nie ma ludzi chcących się nimi opiekować. I to właśnie jest ważne, aby wędkarze się zebrali i zaczęli działać. Jeżeli jak pisze Leśny jest 20% wędkarzy łowiących sportowo, to dlaczego nie przejmą władzy oni w kilku wybranych kołach? Po jakiego grzyba jest ciągle narzekać, kiedy można coś zrobić? Trzeba liczyć nie na kogoś, ale na samego siebie. I to właśnie pokazuje przykład Opola. Tam była garstka zapaleńców na początku i jedno koło i jeden zbiornik no kill. Teraz jest takich wód kilkanaście. I nie ma się co łudzić, że wędkarze w okręgu opolskim wypuszczają ryby. Robi to właśnie te 20% jak nie mniej.

Moje pytanie brzmi, dlaczego to, co udało się w Opolu, ma się nie udać w Warszawie? Przecież procent tych co wypuszczają jest podobny jak nie taki sam. W Opolu jest inny klimat? Może mniejszość niemiecka za tym stoi? 8) Do tego Warszawka to Kolendowicze, Szymańscy, Waliccy i cała masa innych wędkarskich celebrytów chcących nowego. Dlaczego się więc nie udaje?

Według mnie problemem jest paraliż organizacyjny i ogólne gadanie, że się nie da. Jestem pewny, że gdyby nie przykład opolski, wiele osób rugało by mnie za moje pozbawione realności pomysły. Ale to się wydarza, w PZW! Bedyński i spółka to nie kretyni, wiedzą, że trzeba sobie zabezpieczyć 'tyły'. W takim okręgu katowickim, prezes okręgu Iwański - 'multi-tool', bo jest i wiceprezesem PZW, szefem kapitanatu, zasiada w komisjach - jest za tworzeniem łowisk no kill i wspiera tych co je chcą tworzyć. Jakoś 'Iwan' nie jest zatwardziałym fanem brania zawsze i wszędzie. I mu się to opłaca :) Dlaczego więc inni baronowie, jak Bedyński, nie mieliby iść w jego ślady? 8)

I tu wracamy do tego, że za łowiskami no kill muszą stać wędkarze. Nie ma sensu narzucać swej woli wędkarzom, jeżeli oni takich wód nie chcą. Inaczej jest, jak są tacy, co się zbiorą, założą własną SSR, i będą tej wody pilnować. Po kilku latach woda dojrzeje i stanie się nie lada magnesem. W tym roku opolskie zbiorniki no kill przeżywały najazd. Okręg na tym wyszedł bardzo dobrze, bo nie musiał wydać kasy na te wody, za to kasa płynie. Zarybienia trafiają do pobliskich wód gdzie się zabiera ryby, i wszyscy praktycznie są zadowoleni (oczywiście oprócz tych, którym ślina cieknie na myśl o rybach z wód no  kill).

Uważam, że za bardzo wielu przykuwa uwagę do rybaków i odłowów, nie widząc jakby, że trzeba stosować metodę małych kroczków. Czyli zacząć od czegoś, i to rozwijać. Właśnie większość wędkarzy chce zbyt wiele, i się parzy kiedy ponosi klęskę. Po czym tkwi w stanie zawieszenia. Do tego nie ma co liczyć, że prezes koła Tadek lub Stanisław, co pamiętają okupację hitlerowską, zrobią wody no kill lub wprowadzą górne wymiary ochronne. Tu trzeba działać samemu :)

Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1892 dnia: 29.11.2019, 22:30 »
I jeszcze jedno. Z tego co się orientuję, to okręg opolski to 17 tysięcy członków. Jeżeli się nie mylę :) Oznacza to, że jest ich o wiele więcej niż w takim Olsztynie czy Toruniu. Oznacza to, że garstce wędkarzy udało się w kilka lat zrobić coś, co ma teraz bardzo duże 'rozmiary'. Więc w innych okręgach nie powinno pójść wcale gorzej :) Wręcz proporcje są korzystniejsze. Jednak jak widać, często dochodzi do walki o stołki w okręgach. A tu chodzi nie o to, aby 'zdobywać' okręg szturmem, ale aby się zebrać w jednym kole i robić swoje :)
Lucjan

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1893 dnia: 29.11.2019, 22:43 »
I jeszcze jedna refleksja. Według mnie, wielu prezesów okręgów określanych jako tych złych, wcale nie jest przeciwko takim wodom no kill. Jednak trudno, aby oni je organizowali na siłę wędkarzom , którzy głównie i tak narzekają a niewiele robią. Dlatego właśnie mądrym działaniem jest pójście na ugodę i szukanie sposobów na osiągnięcie swoich celów, bez walki w imię 'walki ze złem w PZW' :) Celem powinny być rybne wody, te na których łowimy, nie zaś wszystkie wody polskie pełne ryb lub też wędkarze, co szanują ryby i je wypuszczają, jak w takim UK. Trzeba mierzyć siły na zamiary, kura nie będzie orłem, polski wędkarz dalej będzie zabierał, nie czarujmy się :) Wg mnie wiele osób zbyt wysoko podnosi sobie poprzeczkę, nie widząc, że można skakać przez małe przeszkody na początku, podnosząc stopień trudności. Wtedy jedna klęska tak nie boli.

Zerknijcie na wyniki Bartka. Łowi na wodach okręgu PZW, w którym są rybacy, co niby wszystko wytłukli na Odrze. Jednak jakoś łowi masę linów, kleni, leszczy, płoci jak się patrzy, I nie tylko on, ale cała ferajna :) Więc nie musi być tylko tak źle. Może my sami mamy blokady w naszych głowach, uważamy, że się nie da?

Najgorszym rodzajem defetyzmu wg mnie jest przekonanie, że PZW musi upaść aby było lepiej. Jak sie okazuje, pogląd ten prezentuje wielu wędkarzy. Jestem pewien, że pokazuje to brak wyobraźni lub wiedzy z ich strony poniekąd, być może brak wiary robi swoje. Jest to jednak chyba najgorsza rzecz, jaka może się nam przytrafić.
Lucjan

Offline Leśny Dziadek

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 15
  • Reputacja: 11
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1894 dnia: 30.11.2019, 01:05 »
Luc zgadzam się z tobą po całości, też kiedyś razem z kilkoma osobami zastosowaliśmy metodę "Obywatelu zrób sobie dobrze sam". Też jestem zwolennikiem ewolucji a nie rewolucji, ale czy mamy szansę na takie działania? W dobie wszechobecnego populizmu, brak natychmiastowych efektów może się nie obronić. Nie będę opisywał swojego przypadku, bo nie chcę utrudniać dyskusji. Za dużo wiem, przecież jako Leśny dziadek należę do sitwy.

Chciałbym tylko udowodnić, że radykalizm po obu stronach "barykady" jest niewskazany. Po obu stronach są ludzie, którzy myślą podobnie o wędkarstwie. Wszedłem na to forum, bo lubię wędkować, ale zależy mi też na normalności w wędkarstwie. Zmiany są bardzo potrzebne, ale trzeba je robić ostrożnie. Nie jesteśmy sami z chęcią na gospodarzenie na wodach.

Proste pytanie dlaczego człowiek skazany za kłusownictwo uniemożliwiał przez dwa lata podpisanie operatu na Soczewkę i Skrwe - prosta odpowiedz, bo ktoś wielki za nim stał. Ci wielcy poczuli biznes. Biznes poczuły też samorządy, niektóre wody są wystawiane za kilkukrotnie wyższą cenę niż dotychczas. Dodajmy do tego przedstawienie obrazu związku na spotkaniu z posłami Kukiz 15. Program śledczy P. Gargas - stek zmanipulowanych bzdur i mamy czym gorzej tym lepiej. Gdzie nas to prowadzi? Piszę nas, bo ja też będę płacił kilkaset zł za jedno jezioro w prywatnych rękach, a na moje stwierdzenie, że przecież przeciętnego wędkarza nie będzie stać, usłyszałem że operat sprowadza się do wpuszczenia iluś kilogramów narybku i odłowienia iluś kilogramów ryb. Jak nie zrobią tego wędkarze, to postawimy sieci i jeszcze będzie mniej kłopotów.

Nie chcę pisać że PZW to wszystko, ale takie jest moje prywatne wyobrażenie wędkarstwa po PZW. Chciałbym posłuchać wszystkich Panów, tak mocno zwalczających PZW, jaki mają pomysł na czas kiedy zlikwidują PZW. Co mają do zaoferowania? Napiszą, że wody bez sieci z całymi tonami drapieżników, jeziora z 5 kilowymi leszczami łowionymi po kilkadziesiąt w ciągu dnia i jeszcze wiele takich bajek. Nikt wam tyle nie da co ja wam obiecam. Był już w OM taki wiceprezes, który chciał robić to samo, ale za dietę Prezesa. Jak mu się nie udało, to stał się zwolennikiem protestów i natychmiast negował to co robił przez wiele lat.

Nowy związek, nowi prezesi i rozpoczynamy nową bajkę. Nie Panowie, trzeba uzdrowić to co mamy w Kołach, Okręgach i ZG. Dalej podkreślę, ucieszy mnie zmiana w związku na młodych sprawnych. Ja mogę odejść, wtedy będę mógł powędkować nie 5 razy w roku, a wiele częściej. PS. Luc  zmień gadkę o Iwańskim, bo milicjant z Czeladzi na ostatnim posiedzeniu ZG przestał pełnić obowiązki w ZG. Jest już tylko prezesem okręgu Katowice.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1895 dnia: 30.11.2019, 09:25 »
Leśny, dawniej miałem bardziej rewolucyjne nastawienie, teraz jednak widzę jakie efekty daje walka o lepsze wody w takim wydaniu. Marne :) Dlatego potrzebna jest ewolucja.

Mnie osobiście film o wizycie wędkarzy u posłów Kobyarza i Kukiza załamał, bo jak usłyszałem czego chcą reformatorzy, to zdałem sobie sprawę, że jesteśmy jako wędkarze w ciemnej doopie. Jeżeli bowiem ktoś, kto się mieni być moim przedstawicielem mówi o jednej składce, to ja dziękuję za takie przedstawicielstwo. A tam było więcej 'kwiatków'.

Niestety, wielkim problemem jest grupa starszych działaczy, którzy zabetonowali stanowiska w kołach, okręgach - i głosują na siebie. Mam wrażenie, że jest to grupa wzajemnej adoracji, której celem wcale nie jest rozwój wędkarstwa i robienie wszystkiego aby wędkarzom było lepiej - tu się walczy o miejsce korycie, nawet jeżeli oznacza ono kilka diet w roku i jakieś małe przywileje. Po części wynika to z faktu, że emeryci liczą na każdy grosz, zwłaszcza jak pracują społecznie, młodszym zaś nie chce się uwikłać w takie działanie. Zwłaszcza, że trzeba się zderzać z zakutymi pałami...

Mimo wszystko jednak nic nie zmienia faktu, że wędkarze nie głosują i nie interesują się swoimi zbiornikami. Począwszy od tego kto jest we władzach koła, poprzez to co koło robi, skończywszy na stanie lokalnych wód, wiedzy o ich zasobach i tym, jak wyglądają założenia gospodarki na nich (czyli jak są - to operaty). Po prostu jest totalne olanie tematu, za to są później pretensje, i to wielkie. Dla mnie wciąż wielkim cieniem kładzie się sprawa Zalewu Zegrzyńskiego i rybaków tam wprowadzanych. Nie było żadnych protestów, a nie zrobiono tego w tydzień. To trwało jakiś czas, była konferencja lobby rybackiego na Twardej przecież. Wędkarze siedzieli cicho.

I teraz należy zadać sobie pytanie. Czy władze okręgu z Bedyńskim na czele, nie przesuwały granic bezczelności tak daleko jak im pozwolą na to wędkarze? Według mnie tak. Cała sprawa śmierdzi mi prokuraturą lub warta jest zgłoszenia do NIK, ponieważ dokonano przekrętu, to co się odbyło to hucpa. Sami naukowcy rybaccy wystawili się na strzał. Gdyby w UK ktoś wystrzelił z pomysłem, że nadmiar drobnicy i brak drapieżnika należy 'wyleczyć' rybakami, co będą zabierali i sprzedawali ryby duże, to zabito by go śmiechem, jakby juz dochodziło do realizacji, to byłyby taczki i wywożenie :) W Polsce jednak wędkarze są słabi jak niemowlaki.

Powrócę do Opola. Wg mnie nie różni się ten okręg wcale wiele od mazowieckiego, skala jest podobna. Wędkarze spoza miast opolskich, tak zwani miejscowi, często jeżdżący do Niemiec do pracy (wielu ma obywatelstwo), nie chcą słyszeć o wypuszczaniu ryb, mowa o zdecydowanej większości z nich (bo są też tacy co wypuszczają). Do tego spora grupa opłaca składki będąc mieszkańcami innych okręgów, bo im się to bardziej opłaca, i mowa tu o mięsie niestety. Pomimo to wody okręgu są dobre. Ktoś powie - ale w Warszawie jest centrum 'sitwy', z Bedyńskimi na czele. Ale tutaj trzeba zaraz dodać, że jest też śmietanka wędkarzy celebrytów, walczących o lepsze wody, nowoczesne wędkarstwo. Więc jest podobnie :) Moim zdaniem jednak cieniem kładzie się tu przyzwyczajenie do gry solo oraz do noszenia pewnych barw - w tym przypadku danych pism wędkarskich. Kolendowicz zrobił bardzo wiele dla polskiego wędkarstwa, jednak nie rozumiem wciąż dlaczego nie chciał współpracować z innymi. Bo to konkurencja? A czemu nie wyjść do wędkarzy z Youtube'a, tych co prowadzą portale i tak dalej? Myślał, że jak robi coś z Satim, to jest to wystarczające? To była totalna klęska...

Dlatego właśnie tak ważny jest przykład opolski i działanie w kołach, nie zaś jakieś wielkie akcje, petycje i protesty. To jest prawdziwe i skuteczne robienie zmian, nie zaś porywanie się z motyką na słońce. We własnym kole przelicza się siły na zamiary, i działa stosownie do tego czym się dysponuje. Do tego Opolanie nie robili czegoś dla sławy czy chwały, nie zależało im na podniesieniu sprzedaży czy liczbie wyświetleń czy lajków,  po prostu robili swoje, i to wręcz nie zależało im na rozgłosie. Innemi słowy - gra zespołowa :)
Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 229
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1896 dnia: 30.11.2019, 09:51 »
Dziadek cofnij się kilka lat wstecz na forum i poczytaj posty na forum historie które opisujesz i podobne są opisane. Nie mniej jednak osobiście mówię dzięki za chęć podjęcia dyskusji. Trudno wyczuć intencje w twych poczynaniach - czas pokaże jakie masz przesłanie wynurzając się na forum. Wiesz mi się już nie chce skupiać na historiach byłych, władza się zmieni (być może czy to państwowa, czy w samym pzw) w tedy ktoś rozliczy wszystko i wszystkich.

Wybiegając w przyszłość pytam co dalej... Jako działacz sam wiesz że w samym związku zderza się wiele polityk. PZw ma swoją, wody swoją, samorządy swoją, a gdzie wędkarze - no właśnie gdzie. Jako źródło darmowej kasy powinni w końcu być brani pod uwagę, czas damy mięcho mamy po problemie się definitywnie skończył. Samo w sobie organizacja pzw ma sens działa tyle lat, że śmiało można powiedzieć iż nadszedł czas zmian zarówno jeśli chodzi o struktury, jak i o status, oraz organizacje. Obecnie polityki w samym pzw ustawiły związek nie pro wędkarz tylko pro kasa dla działaczy. I to cała prawda, o tym obecnym systemie. Część ludzi u steru żyje z etatu, a część tak jak opisałeś działaczy bez etatu żyjących z innych profitów (legalnych jak diety czy to zawodnicze lub związkowe). No i ostatnia część pasjonatów ja oceniam że ich jest mnie tak 10-15% całej opłacającej populacji wędkarskiej w pl.

Dość wspominek co dalej. Zastanawiam się dlaczego jako związek odgórnie nie wprowadzicie obostrzeń, czy aż taki jest wewnątrz związkowy opór?

Skupie się na moim okręgu, u mnie nie ma siatek - (to spektrum jest zupełnie innym zagadnieniem, ale i tu spokojnie można wprowadzić rozwiązania zadowalające zarówno wędkarzy jak i rybaków).

Do bez bolesnych rozwiązań które tu i teraz zadziałają można wprowadzić od zaraz :
- zarybienia w miesiącach jesiennych ogólno dostępne informacje gdzie, kiedy, jakie ryby idą do wody. Po zarybieniu wprowadzenie zakazu połowu ryb na akwenie zarybionym przez miesiąc ( gdy byłem gówniarzem 30 lat temu takie zakazy po zarybieniach były wprowadzane). Obecnie zarybienie jest jak by rekompensatą za opłaconą kartę, mięcho wpuścili trza jechać rąbać. Czemu tak sie dzieje, ano temu bo jak ryba się rozejdzie i oswoi matoły nie umieją jej złowić, i znowu historie panie tu nie ma ryb...
- wpuszczamy ryby :
drapieżniki palczaki
karpiowate do 20 cm
szlachetne (nie żadne wylęgi letnie, wpuszczane na jesieni ) tylko ryba z sensem czyli 10 cm.
- uzupełnianie białorybu.

Wiem że to podroży temat zarybień, ale i skuteczność tych śmiechu wartych limitów wyznaczonych w chorych operatach. Tym ruchem pod nie się skuteczność przeżywalności.

Zakaz połowu na akwenach gdzie można łowić w nocy z łodzi w okresie od 30.10. do 01.06 w danym roku. ( zapytacie co ze spiningiem no cóż po kilku latach jak zbiornik odżyje można modelować czaso okresy)

Samokontrola wędkarska, ciągle słychać mało wędkarzy się kontroluje - to bez kosztowe i działające rozwiązanie na wielu licenjach pzw.

Wprowadzić górne wymiary ryb, limity ilościowe zabieranych ryb.

To na początek, wystarczy chcieć jako centrala wprowadza odgórnie te rozwiązania i w ciągu jednej kadencji rybostan poprawi się.

Nie piszę o radykalnych rozwiązaniach czyli odłowy kontrolne, rezygnacja z durnych i bezwartościowych operatach które powstają z nie realnych rejestrów...

Zmiany struktur - zmniejszenia ilości okręgów etc.
Maciek

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 517
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1897 dnia: 30.11.2019, 10:30 »
I nie może być argumentem, że większość jest przeciwko obostrzeniom. Przecież prawo ma nie dopuszczać do takich sytuacji, jakie się obecnie dzieją.
Na tej samej zasadzie ludzie mogliby teraz masowo wyrąbywać drewno z lasu na opał i protestować, gdyby państwo chciało wprowadzić ograniczenia lub zakaz. Z 90% społeczeństwa byłoby przeciwne zakazowi. I co, qrwa, z tego?

Dla mnie to jest specjalnie robione wszystko w PZW. Jeśli osoby, które płacą 200 zł, a wyjmują ryby za 1000, grożą, że po wprowadzeniu obostrzeń odejdą ze związku, to należy im jeszcze zasadzić kopa w dupę na rozpęd. Przecież to jest czysta matematyka.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1898 dnia: 30.11.2019, 10:59 »

Dla mnie to jest specjalnie robione wszystko w PZW. Jeśli osoby, które płacą 200 zł, a wyjmują ryby za 1000, grożą, że po wprowadzeniu obostrzeń odejdą ze związku, to należy im jeszcze zasadzić kopa w dupę na rozpęd. Przecież to jest czysta matematyka.

Nie do końca. Bowiem taka matematyka nie ujmuje tego, że we władzach są ludzie co chcą brać ile wlezie. Dlatego jakby tworzą oni rzeczywistość pod samych siebie. Nie czarujmy się, najwięcej zabierają wędkarze starsi. Nawet jeżeli ktoś nie ma czasu na wędkowanie ale działa w kole czy okręgu, to idzie on na rękę swoim rówieśnikom, którzy jeżdżą nad wodę po ryby. Przymyka się oczy w PZW na coraz gorszy stan wód, to jest taka pantomima, gdzie udaje się, że się działa :)

Ogólnie macie Panowie rację, jednak chcecie znów rewolucji odgórnej. A ta się nie wydarzy :) Dlatego trzeba skupić się na działaniach oddolnych. A tymi są wybory które będą za rok. Wg mnie powinno się dać mandat ludziom 'świeżym' i z pomysłami. Tymi co chcą naprawy sytuacji, odbudowy rybostanu, nie zaś diet i zaszczytów.

Według mnie należy dążyć do określenia sytuacji wód okręgowych, tak aby wiedzieć na czym się stoi. Obecnie nikt tego nie robi, śmieci zamiata się wciąż pod dywan, pomimo, że jest to już wielkie śmietnisko, przykryte z wierzchu tym dywanem ;) Mając obraz stanu wód, można przedsięwziąć odpowiednie kroki. Jednak jak wspomniałem wcześniej, nie można tylko wędkarzom zabierać. Trzeba też im coś dać w zamian :) Jeżeli większość chce zabierać ryby, to trzeba tu coś wymyślić. Dlatego tak wiele można zrobić karpiem :) Skierować uwagę na ten gatunek, którym się zarybi jakieś wybrane łowiska, aby zdjąć presję z gatunków cennych.

Trzeba też mieć na uwadze finanse okręgu. Nie jest mądre takie działanie, które pozbawi okręg części środków. Dlatego wytoczenie wojny tym co zabierają ryby niczego nie da, zwłaszcza, że jest ich większość, zdecydowana. Tu trzeba mądrego działania, tak aby iść do przodu.

Wiele właśnie da ogłoszenie do wiadomości publicznej, jak wygląda sprawa danych wód okręgu. Jeżeli pokaże się, że od wielu lat następuje degradacja, to wtedy łatwiej jest uzasadnić zwiększone środki na SSR, ograniczenie ilości zabieranych ryb, podwyżki - które pójdą na przeciwdziałanie problemom. bez tego wędkarze znów powiedzą, że okręg wprowadza podwyżki, nie dając nic w zamian lub jeszcze zabierając przywileje. Nie czarujmy się, większość wędkarzy nie zna stanu swoich wód (lub odpycha to od siebie, wiedzać dobrze, że nadmierne odłowy są tu źródłem problemu) i nie rozumie, że bez naprawy będzie jeszcze gorzej. Bo teraz wielu jest naprawdę sfrustrowanych, bo nie łowią wiele.

Niestety, okręgi nie palą się do takiego działania, bo wiedzą, ze wędkarze chcieliby zaraz aby podano do wiadomości publicznej jak rozdysponowano środki, przede wszystkim na co. DLatego działania oddolne tak mogą pomóc :)
Lucjan

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1899 dnia: 30.11.2019, 11:01 »
I nie może być argumentem, że większość jest przeciwko obostrzeniom. Przecież prawo ma nie dopuszczać, do takich sytuacji, jakie się obecnie dzieją.
Na tej samej zasadzie ludzie mogliby teraz masowo wyrąbywać drewno z lasu na opał i protestować, gdyby państwo chciało wprowadzić ograniczenia lub zakaz. Z 90% społeczeństwa byłoby przeciwne zakazowi. I co, qrwa, z tego?

Dla mnie to jest specjalnie robione wszystko w PZW. Jeśli osoby, które płacą 200 zł, a wyjmują ryby za 1000, grożą, że po wprowadzeniu obostrzeń odejdą ze związku, to należy im jeszcze zasadzić kopa w dupę na rozpęd. Przecież to jest czysta matematyka.
[/b]


W kołach to rozumieją, przynajmniej mój prezes rozumie, ale drży na samą myśl co okręg powie na odejścia wędkarzy :( Dlatego zawsze powtarzam, że kłopot jest na ostatnim pietrze, nie w kołach, gdzie wykonuje się postanowienia ZO.


Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 229
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1900 dnia: 30.11.2019, 11:03 »
I nie może być argumentem, że większość jest przeciwko obostrzeniom. Przecież prawo ma nie dopuszczać, do takich sytuacji, jakie się obecnie dzieją.
Na tej samej zasadzie ludzie mogliby teraz masowo wyrąbywać drewno z lasu na opał i protestować, gdyby państwo chciało wprowadzić ograniczenia lub zakaz. Z 90% społeczeństwa byłoby przeciwne zakazowi. I co, qrwa, z tego?

Dla mnie to jest specjalnie robione wszystko w PZW. Jeśli osoby, które płacą 200 zł, a wyjmują ryby za 1000, grożą, że po wprowadzeniu obostrzeń odejdą ze związku, to należy im jeszcze zasadzić kopa w dupę na rozpęd. Przecież to jest czysta matematyka.

Michale dokładnie.
Skoro na poziomie kół , okręgów a te kilkoma głosowaniami mogły by spokojnie to wprowadzić jako wewnątrz okregowe zasady połowu ryb u siebie. To trzeba odgórnie to uregulować.
Ale każdy to ma w d... pie.
Maciek

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 229
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1901 dnia: 30.11.2019, 11:12 »
I nie może być argumentem, że większość jest przeciwko obostrzeniom. Przecież prawo ma nie dopuszczać, do takich sytuacji, jakie się obecnie dzieją.
Na tej samej zasadzie ludzie mogliby teraz masowo wyrąbywać drewno z lasu na opał i protestować, gdyby państwo chciało wprowadzić ograniczenia lub zakaz. Z 90% społeczeństwa byłoby przeciwne zakazowi. I co, qrwa, z tego?

Dla mnie to jest specjalnie robione wszystko w PZW. Jeśli osoby, które płacą 200 zł, a wyjmują ryby za 1000, grożą, że po wprowadzeniu obostrzeń odejdą ze związku, to należy im jeszcze zasadzić kopa w dupę na rozpęd. Przecież to jest czysta matematyka.
[/b]


W kołach to rozumieją, przynajmniej mój prezes rozumie, ale drży na samą myśl co okręg powie na odejścia wędkarzy :( Dlatego zawsze powtarzam, że kłopot jest na ostatnim pietrze, nie w kołach, gdzie wykonuje się postanowienia ZO.

Jędrku i niech odejdą a w maju wrócą...
Jak zapłacą za 4 wypady na komerche tyle co za całą kartę pzw i rybek na patelkę nie będzie, zmienią optykę.
Z opowiadaczy na nawróconych.
Maciek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1902 dnia: 30.11.2019, 11:15 »
Maciek, dokładnie! :D Powiem więcej, wcale nie odejdą tylko straszą. Ale w PZW nikt nie ma jaj, aby podjąć odpowiednia kroki i tak to się kręci na minusie.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 229
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1903 dnia: 30.11.2019, 11:25 »
Cyt."Ogólnie macie Panowie rację, jednak chcecie znów rewolucji odgórnej. A ta się nie wydarzy Dlatego trzeba skupić się na działaniach oddolnych"

Lucjanie mam przyjaciół w większości kół mego okręgu . Klimat w kołach nie sprzyja reformą oddolnym u nas.
Lobby dobrze jest po staremu ma większość i pacyfikuje każde obostrzenia.
Te małe kroki trwają za długo, życia nam braknie by było normalnie.
A tak zasady ogólnopolskie pzw  po nowemu i po sprawie.
Maciek

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 517
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #1904 dnia: 30.11.2019, 12:28 »
Maciek, dokładnie! :D Powiem więcej, wcale nie odejdą tylko straszą. Ale w PZW nikt nie ma jaj, aby podjąć odpowiednia kroki i tak to się kręci na minusie.
Jestem tego samego zdania.
Krwawy Michał

Purple Life Matters