Mam wrażenie po obejrzeniu tego filmu, że ci dwaj odpowiedzą na każde pytania tak, ze wyjdzie, że PZW to dobra organizacja
W sensie, że działa w odpowiedni sposób. Nie mam złudzeń, że Haliniak chce ukryć, że z odłowów nie zrezygnują. Jak pisze Arek, GR Suwałki to kura znosząca złote jajka. Niestety, dla tej kury wszystko trzeba podporządkować rybactwu a nie wędkarstwu, i taki charakter potem ma związek. To jakby pedofil tłumaczył się, że kocha dzieci i chce im pomóc
Nie wiem też kto ma prowadzić ten związek. Chyba chętnych nie ma, i tam w kolejce są szeregi działaczy, którzy liczą na karierę. Ci z Warszawki wiedzą skąd się biorą pieniądze na sute pensje (podobno Bedyński ma 15 tys. podstawowej wypłaty, a gdzie diety i kilometrówki i udziały w spółkach rybackich jak jego grupa 'lokalna' z Zalewu Zegrzyńskiego). Mam wrażenie, ze ogólnie nie mamy wielu kadr, wąsata sitwa skutecznie odstręcza od siebie ludzi chcących działać normalnie.
Najgorsze jest to, że trudno o alternatywę. Jestem przekonany, że nie ma sensu rozwalać PZW, ponieważ wędkarze stracą przywileje zaś lobby rybackie dostanie prezent do rąk i zrobi numer z wodami o jakim się nam nie śniło (filarem tego lobby jest wąsata sitwa). Jeżeli wędkarzom trzeba tłumaczyć, że zabierania karpia po jego wpuszczeniu to idiotyzm, to jakbyśmy mieli do czynienia z dziećmi z podstawówki, z pierwszej lub drugiej klasy. Nie rozumieją podstaw, więc nie ma co na nich liczyć, raczej trzeba się opiekować i prowadzić za rączkę. Do tego wielu wciąż uważa, że rybne wody to odpowiednio duże zarybienia. Czyli jak walniemy dwa razy więcej narybku to będzie dwa razy więcej ryb. Bzdura kompletna. Tak naprawdę to sam sens takiego postępowania (zarybień na siłę) nie może się obronić, bo racjonalna vel zrównoważona gospodarka wędkarska po prostu doprowadziła do kompletnej degradacji wód. Jak po wizytach w salonie piękności wyglądamy dużo gorzej i podupadamy wręcz na zdrowiu, to trudno takie zabiegi chwalić. A u nas to możliwe, IRŚ cały czas trąbi o tym jacy to jesteśmy unikatowi.
A hasło o tym, że ryby są, to co mówił Haliniak, każe mi się domyślać, że zna się on z agentami rybackim w PZW jak chociażby Czerwińskim, bo to jego mantra, którą tu na forum z Kotwicem powtarzali co chwila. Ryby są, tyko trzeba je umieć łowić.
Ogólnie mój wniosek jest taki. Słuchanie tych gości jest trochę bez sensu. Bo tracimy zrozumienie, ze liczy się nasz okręg. To, że w Warszawce zarabiają dużo nie znaczy, że należy na nich łożyć. Poza tym jeżeli PZW jest federacją okręgów, to nie ma sensu skupiać się na pytaniach do kogoś, kto żyje w innym wymiarze. A pan Haliniak jest z innej planety, i wg mnie nie reprezentuje wędkarzy. Nie jest wg mnie wcale lepszy od Rudnika i nie zmieni niczego, oprócz kosmetyki. A tu pacjent umiera i trzeba gruntownych reform. Ogólnie przypomina mi on takiego Kwaśniewskiego lub Millera z lat osiemdziesiątych, młodych wilków z PZPR, którzy bronili słuszności idei socjalizmu w Polsce. A PRL to był syf i malaria, i ubieranie go w jakieś ciekawe łaszki nie zmieniało faktu, że to był dalej syf i malaria.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze ten system korumpuje. Ci co chcą fuchy w PZW nie będą ucinać sobie dróg finansowania, i jestem pewny, ze każdy kto tam się ociera o władzę w pewnym momencie dostaje informacje skąd jest kasa w PZW. I wszelkie reformy z głowy wyparowują, bo trzeba za coś żyć.
Nie widzę innej drogi jak zmiany w statucie i sposobie działania związku. Popieram też bojkot Warszawy i odciąłbym się od wschodzących gwiazd typu pan Haliniak. Niech sobie dzieli nie moje pieniądze. Dlatego dążyłbym do odseparowania się od Warszawy, aby nie łączyło mnie prawie nic. Bo co ma takie Opole czy Wrocław z tego, że są rybacy, ze są bezsensowne operaty, zły statut, który służy sitwie? Wszędzie w większych okręgach mamy baronów, co doją kasę jak tylko mogą, wspominany przeze mnie Iwański z okręgu katowickiego swojego czasu zajmował cztery stanowiska, sam jeden. prezes okręgu, wiceprezes związku, szef kapitanatu, członek komisji, do tego przez jakiś czas p/o prezesa okręgu Wrocław. Zapewne jeszcze pracował społecznie w hospicjum 20 godzin tygodniowo i w ogóle nie spał
Jest jeszcze szansa, że wykluje się klasa działaczy, którzy będą chcieli działać dla wędkarzy. Nie jak Haliniak, że będą ciągnąć dalej rybacki związek pod szyldem wędkarskiego i będą dla wędkarzy 'dobrzy'. Tu trzeba ludzi co będą chcieli go zbudować na normalnych zasadach. Gdzie ZG PZW będzie się zajmował reprezentowaniem wędkarzy i nie będzie żadnego rybactwa, żadnych smażalni i innych rybackich bzdur i lizania rybakoznawcom z IRŚ tyłka. Mają utrzymywać się ze składek i żyć na takim poziomie, jakie one im zapewniają, ich zadaniem ma być dbanie aby wędkarzy nie ubywało. Bez budowania ośmiornicy, która aby się wyżywić musi robić rzeczy które są sprzeczne z interesem wędkarskim i przeżera masę kasy. Bo obecnie mam wrażenie, że aby napić się mleka kupiliśmy krowę. I tłumaczy się wszem i wobec, że tak ma być. A to nieprawda. Nie trzeba prowadzić żadnej gospodarki rybackiej, należy wywalczyć aby była wędkarska. Bez pitolenia o tym, że rybacy muszą być lub że odłowy nakazuje operat.