Autor Wątek: PZW - czy to normalne...  (Przeczytany 558152 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 695
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4980 dnia: 04.08.2023, 08:19 »
Wedkarze "internetowi" cały czas żyją jakąś dziwną iluzja jakoby c&r było czymś czego chce większość wedkarzy. Otóż nie, myslę, że realnie jakieś 10% wędkarzy popiera tą ideę. Byc moze jest to mniej. C&r to fajne podejście ale spójrzmy prawdzie w oczy - jest to podejście, które najczeście wynika z totalnego egoizmu, zazwyczaj jest tez zwiazane z hipokryzją. Sumiarze wypuszczają sumy ale kilogramowego klenia czy leszcza założą na żywca bez skrupułów. Karpie kupione w gosp rybackim uzywane na przynętę z łamanie ustawy. Pan redaktor Szymański, guru spinningistów, promotor c&r wypuszcza sumka do wody ale w tym samym poscie chwali się jaki to pyszny był węgorz z rusztu - gatunek, którego pogłowie sięgnęło krytycznie niskiej liczebności.
Czy to jest dziwne? Nie. My tacy jesteśmy, pomiędzy zachodem i Rosją, zarówno fizycznie jak i mentalnie, nie cywilizowani, nie dzicz ale taka pół dzicz...

Pozwól, że wyjaśnię ci kilka rzeczy, których najwyraźniej nie rozumiesz, co jest spowodowane zacofaniem jakie wykreowało PZW poprzez brak jakiejkolwiek edukacji. Jesteś tego ofiarą najwidoczniej :)

Po pierwsze C&R to jest rodzaj gospodarki wodami, który ze względu na swoistą prostotę jest bardzo tani, ponieważ nie trzeba zarybiać. Oznacza to, że woda ma bardzo dobry rybostan, jednocześnie mało kosztuje. Więc środki można przekierować gdzie indziej, np. na zarybianie innych wód lub ich ochronę. Takie zbiorniki mając większą ilość ryb są doskonałym miejscem na organizowanie zawodów, szkolenie młodzieży (dziś koniecznością jest wykorzystywanie do tego rybnych łowisk, mo młodzi nie mają cierpliwości i nie będzie ich kręcić ciagłe łowienie płotek i uklejek). Ogólnie wielu wędkarzy chce takich łowisk, więc jest to magnes który przyciąga ich do opłacenia składek. W okręgu opolskim stworzono kilka takich łowisk, od zera, i dzisiaj są to jedne z najlepszych wód w Polsce i dorównują komercjom. Tam nie ma praktycznie miejsca w weekendy, podczas gdy na pobliskich wodach z których się zabiera, do tego mocniej zarybianych, siedzi kilku może wędkarzy. Pokazuje to jak pożądane jest tworzenie tego typu łowisk. Na Odrze - odcinku miejskim za to wędkarzy można policzyć na palcach jednej ręki, podobnie na Kanale Ulgi. Odległość tych łowisk od siebie to jakieś 5-10 kilometrów, na jednych masa wędkarzy na drugich cisza.

Po drugie C&R to sposób na ochronę drapieżnika i ograniczenie zakwitów. Największym problemem polskich wód jest brak drapieżnika w odpowiedniej liczbie, chodzi głównie o szczupaka. Powoduje to bardzo często nadmiar drobnicy, karłowacenie gatunków jak wzdręga czy leszcz, co prowadzi do dużo częstszych zakwitóœ, które bardzo niekorzystnie wpływają na zbiornik, do tego grożą śmiercią ryb i zatruciami, jeśli chodzi np. o algi. Szczupak, będąc w odpowiedniej liczbie reguluje liczbę białej ryby, a to znów powoduje, że nie są wyjadane w nadmiarze organizmy żywiące się glonami, przez co jest stan równowagi. Zakwity mogą powodować również powstawanie stref beztlenowych i szybsze obumieranie zbiornika, często też powodują że nie da się wędkować, jest fetor.

Po trzecie wypuszczenie ryb to ocalnie im życia, a to znów przekłada się na to, że podchodzą one do tarła, dając życie setkom tysięcy  małych rybek. Taki lin, który nie zostanie zeżarty prawdopodobnie się wytrze (łowi się je głóœnie przed tarłem lub w ich trakcie - podchodzą do niego kilkukrotnie), a im większa ryba, tym więcej ma ikry. To nie sarna czy łoś, które nieważne jakie mają rozmiary mają jedno lub dwa młode. Tutaj relacja jest inna. Lin 30 cm a 50 cm to znaczna różnica w ilości ikry. Tak więc wypuszczanie ryb to jakby dbanie o naturalne zarybianie, najlepsze, bo robi to lokalna ryba, odporna na choroby i przystosowana do tego zbiornika właśnie. Narybek innego pochodzenia (od ryb z innych okolic) ma tu często problemy.

Po czwarte to czy należy jeść złowione ryby? NIe każdy musi lubić ich smak, ja na przykład mam torsje jak czuję zapach smażonego karpia, pryz leszczu to bym chyba się porzygał. Nie muszę też udowadniać innym, że moje przeżycie zależy od tego, czy zjem to co złowię. Stać mnie na kupno żywności, a jak mam ochote na rybę, to kupię sobie jakąś morską. Jako myśliwy natomiast mam możliwość uwolnienia złowionej ryby, i mnie jest z tym dobrze, rybie zapewne też 8)

Po piąte należy rozumieć, że gospodarka na zbiornikach, gdzie zabiera się ryby, i które nie są relatywnie duże (do kilkudziesięciu ha) jest bardzo trudna. Bo trzeba dopasować ubytki w rybach do ilości wprowadzanego narybku. W Polsce dzierżawa wody i operat to 10 lat, więc jeśli źle określi się wielkość zarybień, mamy postepującą degradację wody, bo stada tarłowe się kurczą, na koniec zostają niedobitki ryb i zbyt skromne zarybienia. DLatego tak ważne są rejestry połowowe, które gdyby były wypełniane rzetelnie (to znaczy nawet z późniejszą datą, aby nie pokazywały naruszenia limitów dziennych) zmuszałyby do zwiększenia zarybień. Ale okręgi nie chcą zarybiać 'zbyt dużo'. Bo nie mają ani kasy ani możliwości często (zdolności produkcyjne ośrodków zarybieniowych 'nie są z gumy'). I to jest główny powód fatalnej sytuacji polskich zbiorników. Ubytki nie są uzupełniane tak jak powinny. I wytłumaczę od razu, dlaczego za PRL-u była ryba. Bo wtedy były duże stada tarłowe, a wędkarze nie mieli takich zdolności jak dzisiaj (niedoskonały sprzęt i metody połowu). Potrzeba było wielu lat aby doprowadzić do degradacji łowisk, zajęło to 10-20 lat mniej więcej. Teraz mierzymy się z coraz większymi problemami, jest coraz gorzej.


W dzisiejszych czasach Polska jako jedyny kraj w Europie ma tak zdewastowane i przełowione wody. Brakuje nam najbardziej szczupaka, choć zarybiamy nim na potęgę, co pokazuje, ze zarybienia nie działają i są jedynie uzupełnieniem gospodarki rybackiej a nie jej podstawą. DObra ilość drapieżnika to też walka z eutrofizacją. DLatego właśnie rozwiązaniem jest no kill czy C&R (złów i wypuść), bo w ten sposób można odbudować rybostan, bez wielkich wydatków, praktycznie to zmniejszając koszta gospodarki wodami. Można wprowadzać rotacyjnie no kill na zbiorniki, może bez odniesienia do wszystkich gatunków, bo na większości wóð spokojnie można pozwolić na zabieranie np. karasia srebrzystego, wzdręgi, leszcza czy krąpia. A trzy lata zazwyczaj wystarczą, aby odbudować populację szczupaka, który ma bardzo duże przyrosty. Gorzej z gatunkami jak lin czy brzana, te rosną dużo wolniej. Podstawą jest wprowadzenie górnych wymiarów ochronnych, tak aby  chronić największe ryby, które stanowią trzon stad tarłowych. Matka natura nie robi niczego bez sensu, i jest powód aby ryby osiągały takie rozmiary.


Lucjan

Offline Zaba

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 209
  • Reputacja: 21
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Mazowsze
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4981 dnia: 04.08.2023, 08:54 »
. C&r to fajne podejście ale spójrzmy prawdzie w oczy - jest to podejście, które najczeście wynika z totalnego egoizmu, zazwyczaj jest tez zwiazane z hipokryzją.

Wypuszczanie przeze mnie i większość forumowiczów ryb na pzw to przejaw egoizmu i hipokryzji ? Chyba Ci się mózg od czachy odkleił ;D

Czego nie rozumiesz?
Łowimy i wypuszczamy bo tak nam pasuje.
Jeden nie ma sumienia by zabić i łapek sobie krwią nie uje..ać choć tak naprawdę by żeżarł, inny łowi tylko na komercji gdzie jest zakaz zabierania i ten akurat najgłośniej krzyczy, że jest największym wyznawcą C&R, choć jeszcze niedawno łowiąc na PZW przynosił choćby płotki dla kota jak nic większego nie trafił. Plus garstka tych którzy łowią czysto sportowo ,,szanując'' ryby.
Nasz ten cały ubzdurany i głośno skandowany ,,szacunek'' do ryby polega na zadawaniu jej bólu i cierpienia w momencie kiedy ona jest praktycznie bezbronna szukając pożywienia by przeżyć.
Jesteśmy tylko zwykłymi sadystami bawiącymi się zwierzętami. Robimy z nimi to na co akurat mamy ochotę i tak jak nam pasuje.
A już najbardziej nas boli, że inni zżerają nasze ryby, nasze, bo skoro je wypuściliśmy to należą do nas.
O ryby krzyku co niemiara natomiast o śmieciach praktycznie cisza.
Nikomu nie przeszkadza, że łowi w syfie, w towarzystwie opakowań po robakach i zanętach, potłuczonych szkłach a nawet poplątanych linkach które ranią i zabijają zwierzęta.
A rolnicy grodzą i będą grodzić coraz więcej bo większość terenów nad naszymi wodami jest prywatnych a ponoć nic tak nie wk.. jak szkła i inne wędkarskie badziewia w kopytach ich zwierzyny.
Sami na siebie bat kręcimy..
Chciałem w swojej okolicy uzyskać trochę więcej dostępu do wody dla wędkarzy ale po kilku rozmowach z właścicielami gruntów zrezygnowałem.
Chyba jedyny sposób na naszych wędkarzy to dowalić opłatę za kartę razy dziesięć i wynająć firmy sprzątające.






Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 965
  • Reputacja: 545
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4982 dnia: 04.08.2023, 09:26 »
Na łowisko jak idę ,zanim usiąde często gęsto sprzątam wpierw ,wkurwia mnie to ale taka jest rzeczywistość na PZW ,po drugie ciężko jest o śmietniki nad wodami ,jeżeli ktoś chce zabierać ryby huj niech bierze ,ale przestrzega regulaminu tyle ile może bierze,a prawda jest taka że miesiarze zabierają nawet bez wymiaru o limitach nie mówiąc,dlatego nadzieję widzę w ludziach młodych którzy w większej mierze szanują ryby łowią i nie zabierają ,to jest nadzieja na przyszłość

Offline łowca

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 250
  • Reputacja: 26
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4983 dnia: 04.08.2023, 10:16 »
Wedkarze "internetowi" cały czas żyją jakąś dziwną iluzja jakoby c&r było czymś czego chce większość wedkarzy. Otóż nie, myslę, że realnie jakieś 10% wędkarzy popiera tą ideę. Byc moze jest to mniej. C&r to fajne podejście ale spójrzmy prawdzie w oczy - jest to podejście, które najczeście wynika z totalnego egoizmu, zazwyczaj jest tez zwiazane z hipokryzją. Sumiarze wypuszczają sumy ale kilogramowego klenia czy leszcza założą na żywca bez skrupułów. Karpie kupione w gosp rybackim uzywane na przynętę z łamanie ustawy. Pan redaktor Szymański, guru spinningistów, promotor c&r wypuszcza sumka do wody ale w tym samym poscie chwali się jaki to pyszny był węgorz z rusztu - gatunek, którego pogłowie sięgnęło krytycznie niskiej liczebności.
Czy to jest dziwne? Nie. My tacy jesteśmy, pomiędzy zachodem i Rosją, zarówno fizycznie jak i mentalnie, nie cywilizowani, nie dzicz ale taka pół dzicz...

Pozwól, że wyjaśnię ci kilka rzeczy, których najwyraźniej nie rozumiesz, co jest spowodowane zacofaniem jakie wykreowało PZW poprzez brak jakiejkolwiek edukacji. Jesteś tego ofiarą najwidoczniej :)

Po pierwsze C&R to jest rodzaj gospodarki wodami, który ze względu na swoistą prostotę jest bardzo tani, ponieważ nie trzeba zarybiać. Oznacza to, że woda ma bardzo dobry rybostan, jednocześnie mało kosztuje. Więc środki można przekierować gdzie indziej, np. na zarybianie innych wód lub ich ochronę. Takie zbiorniki mając większą ilość ryb są doskonałym miejscem na organizowanie zawodów, szkolenie młodzieży (dziś koniecznością jest wykorzystywanie do tego rybnych łowisk, mo młodzi nie mają cierpliwości i nie będzie ich kręcić ciagłe łowienie płotek i uklejek). Ogólnie wielu wędkarzy chce takich łowisk, więc jest to magnes który przyciąga ich do opłacenia składek. W okręgu opolskim stworzono kilka takich łowisk, od zera, i dzisiaj są to jedne z najlepszych wód w Polsce i dorównują komercjom. Tam nie ma praktycznie miejsca w weekendy, podczas gdy na pobliskich wodach z których się zabiera, do tego mocniej zarybianych, siedzi kilku może wędkarzy. Pokazuje to jak pożądane jest tworzenie tego typu łowisk. Na Odrze - odcinku miejskim za to wędkarzy można policzyć na palcach jednej ręki, podobnie na Kanale Ulgi. Odległość tych łowisk od siebie to jakieś 5-10 kilometrów, na jednych masa wędkarzy na drugich cisza.

Po drugie C&R to sposób na ochronę drapieżnika i ograniczenie zakwitów. Największym problemem polskich wód jest brak drapieżnika w odpowiedniej liczbie, chodzi głównie o szczupaka. Powoduje to bardzo często nadmiar drobnicy, karłowacenie gatunków jak wzdręga czy leszcz, co prowadzi do dużo częstszych zakwitóœ, które bardzo niekorzystnie wpływają na zbiornik, do tego grożą śmiercią ryb i zatruciami, jeśli chodzi np. o algi. Szczupak, będąc w odpowiedniej liczbie reguluje liczbę białej ryby, a to znów powoduje, że nie są wyjadane w nadmiarze organizmy żywiące się glonami, przez co jest stan równowagi. Zakwity mogą powodować również powstawanie stref beztlenowych i szybsze obumieranie zbiornika, często też powodują że nie da się wędkować, jest fetor.

Po trzecie wypuszczenie ryb to ocalnie im życia, a to znów przekłada się na to, że podchodzą one do tarła, dając życie setkom tysięcy  małych rybek. Taki lin, który nie zostanie zeżarty prawdopodobnie się wytrze (łowi się je głóœnie przed tarłem lub w ich trakcie - podchodzą do niego kilkukrotnie), a im większa ryba, tym więcej ma ikry. To nie sarna czy łoś, które nieważne jakie mają rozmiary mają jedno lub dwa młode. Tutaj relacja jest inna. Lin 30 cm a 50 cm to znaczna różnica w ilości ikry. Tak więc wypuszczanie ryb to jakby dbanie o naturalne zarybianie, najlepsze, bo robi to lokalna ryba, odporna na choroby i przystosowana do tego zbiornika właśnie. Narybek innego pochodzenia (od ryb z innych okolic) ma tu często problemy.

Po czwarte to czy należy jeść złowione ryby? NIe każdy musi lubić ich smak, ja na przykład mam torsje jak czuję zapach smażonego karpia, pryz leszczu to bym chyba się porzygał. Nie muszę też udowadniać innym, że moje przeżycie zależy od tego, czy zjem to co złowię. Stać mnie na kupno żywności, a jak mam ochote na rybę, to kupię sobie jakąś morską. Jako myśliwy natomiast mam możliwość uwolnienia złowionej ryby, i mnie jest z tym dobrze, rybie zapewne też 8)

Po piąte należy rozumieć, że gospodarka na zbiornikach, gdzie zabiera się ryby, i które nie są relatywnie duże (do kilkudziesięciu ha) jest bardzo trudna. Bo trzeba dopasować ubytki w rybach do ilości wprowadzanego narybku. W Polsce dzierżawa wody i operat to 10 lat, więc jeśli źle określi się wielkość zarybień, mamy postepującą degradację wody, bo stada tarłowe się kurczą, na koniec zostają niedobitki ryb i zbyt skromne zarybienia. DLatego tak ważne są rejestry połowowe, które gdyby były wypełniane rzetelnie (to znaczy nawet z późniejszą datą, aby nie pokazywały naruszenia limitów dziennych) zmuszałyby do zwiększenia zarybień. Ale okręgi nie chcą zarybiać 'zbyt dużo'. Bo nie mają ani kasy ani możliwości często (zdolności produkcyjne ośrodków zarybieniowych 'nie są z gumy'). I to jest główny powód fatalnej sytuacji polskich zbiorników. Ubytki nie są uzupełniane tak jak powinny. I wytłumaczę od razu, dlaczego za PRL-u była ryba. Bo wtedy były duże stada tarłowe, a wędkarze nie mieli takich zdolności jak dzisiaj (niedoskonały sprzęt i metody połowu). Potrzeba było wielu lat aby doprowadzić do degradacji łowisk, zajęło to 10-20 lat mniej więcej. Teraz mierzymy się z coraz większymi problemami, jest coraz gorzej.


W dzisiejszych czasach Polska jako jedyny kraj w Europie ma tak zdewastowane i przełowione wody. Brakuje nam najbardziej szczupaka, choć zarybiamy nim na potęgę, co pokazuje, ze zarybienia nie działają i są jedynie uzupełnieniem gospodarki rybackiej a nie jej podstawą. DObra ilość drapieżnika to też walka z eutrofizacją. DLatego właśnie rozwiązaniem jest no kill czy C&R (złów i wypuść), bo w ten sposób można odbudować rybostan, bez wielkich wydatków, praktycznie to zmniejszając koszta gospodarki wodami. Można wprowadzać rotacyjnie no kill na zbiorniki, może bez odniesienia do wszystkich gatunków, bo na większości wóð spokojnie można pozwolić na zabieranie np. karasia srebrzystego, wzdręgi, leszcza czy krąpia. A trzy lata zazwyczaj wystarczą, aby odbudować populację szczupaka, który ma bardzo duże przyrosty. Gorzej z gatunkami jak lin czy brzana, te rosną dużo wolniej. Podstawą jest wprowadzenie górnych wymiarów ochronnych, tak aby  chronić największe ryby, które stanowią trzon stad tarłowych. Matka natura nie robi niczego bez sensu, i jest powód aby ryby osiągały takie rozmiary.

Luk, ja to wszystko rozumiem lepiej niż Ty, nie musisz się aż tak wysilać odpowiadając na moje posty, bo z całym szacunkiem ale  w rozmowie o wodach i rybach nie jesteś dla mnie partnerem do dyskusji.
Co do przełowienia to brakuje nam wszystkich ryb.
Moja wypowiedź została błednie zrozumiana, ale tego nalężało się spodziewać bo wędkarze sa trochę jak sekta. Ja jestem za C&R, nie napisałem że nie jestem. Ale prawda jest taka, że wedkarze mają głęboko w powazaniu środowisko, ekosystemy, gospodarkę itd. Wedkarze chcą tylko łowić ryby i to najlepiej jak największe i właśnie z tego wynika chęć stosowania zasady C&R. Z niczego innego. Jest to egoizm w czystej postaci. to jest po prostu fakt i fakt, który mi się podba ale ja potrafie powiedzieć sobie i innym jak jest, nie musze racjonalizować pod publikę motywów wypuszczania ryb.
Zejdźcie na ziemię. Większość forumowiczów tego forum jak napisał @katystopej to nadal niewielki odsektek ogółu wędkarzu. To, że ja wypuszczę ryby albo inny kolega to nadal dziwactwo w naszym kraju. Mniej patrzenia w monitory a bardziej rozejrzyjcie sie nad woda jaka jest rzeczywistość.

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 436
  • Reputacja: 351
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4984 dnia: 04.08.2023, 10:52 »
Zejdźcie na ziemię. Większość forumowiczów tego forum jak napisał @katystopej to nadal niewielki odsektek ogółu wędkarzu. To, że ja wypuszczę ryby albo inny kolega to nadal dziwactwo w naszym kraju. Mniej patrzenia w monitory a bardziej rozejrzyjcie sie nad woda jaka jest rzeczywistość.

Chyba jednak na tym forum wiemy, jaka jest rzeczywistość, skoro promujemy jej zmianę.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline motov8

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 021
  • Reputacja: 218
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4985 dnia: 04.08.2023, 11:38 »
Na łowisko jak idę ,zanim usiąde często gęsto sprzątam wpierw ,wkurwia mnie to ale taka jest rzeczywistość na PZW ,po drugie ciężko jest o śmietniki nad wodami ,jeżeli ktoś chce zabierać ryby huj niech bierze ,ale przestrzega regulaminu tyle ile może bierze,a prawda jest taka że miesiarze zabierają nawet bez wymiaru o limitach nie mówiąc,dlatego nadzieję widzę w ludziach młodych którzy w większej mierze szanują ryby łowią i nie zabierają ,to jest nadzieja na przyszłość
Młodych ludzi nie ma nad wodą, są tylko dosłownie dzieci, którzy z ojcem idą na ryby i tyle ich widziałem.
500+, a obecnie 800+ i pzw nie zrobiło nic, by przygarnąć młodych ludzi do wędkarstwa - dosłownie zero planów długoterminowych.
A wystarczyło zrobić jakieś dni w wolne od pracy "dni wedkowania", że młodzież bez karty może za free pomoczyć kije bez opcji zabierania ryb i jakieś wytyczne.
Ten sezon jest jeden z najgorszych, bo zarybienie było najgorsze, a presja niesamowita.
Dlatego podjąłem decyzję, że rezygnuję z przyszłego roku z PZW, bo mi po prostu szkoda czasu siedzieć po nocach bez brania...

Offline łowca

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 250
  • Reputacja: 26
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4986 dnia: 04.08.2023, 12:50 »
Na łowisko jak idę ,zanim usiąde często gęsto sprzątam wpierw ,wkurwia mnie to ale taka jest rzeczywistość na PZW ,po drugie ciężko jest o śmietniki nad wodami ,jeżeli ktoś chce zabierać ryby huj niech bierze ,ale przestrzega regulaminu tyle ile może bierze,a prawda jest taka że miesiarze zabierają nawet bez wymiaru o limitach nie mówiąc,dlatego nadzieję widzę w ludziach młodych którzy w większej mierze szanują ryby łowią i nie zabierają ,to jest nadzieja na przyszłość
Młodych ludzi nie ma nad wodą, są tylko dosłownie dzieci, którzy z ojcem idą na ryby i tyle ich widziałem.
500+, a obecnie 800+ i pzw nie zrobiło nic, by przygarnąć młodych ludzi do wędkarstwa - dosłownie zero planów długoterminowych.
A wystarczyło zrobić jakieś dni w wolne od pracy "dni wedkowania", że młodzież bez karty może za free pomoczyć kije bez opcji zabierania ryb i jakieś wytyczne.
Ten sezon jest jeden z najgorszych, bo zarybienie było najgorsze, a presja niesamowita.
Dlatego podjąłem decyzję, że rezygnuję z przyszłego roku z PZW, bo mi po prostu szkoda czasu siedzieć po nocach bez brania...

W moim lokalnym kole bardzo prężnie działa sekcja dziecięca i młodziezowa  a miasteczko ma tylko 10 tys mieszkańców. Sekcja współpracuje też blisko z jednym z gosp rybackich, które przeznaczyło jeden staw na łowisko dla dzieci, mają teren gdzie jest organizowany co roku obóz pod namiotami itd. Ja jestem całkowicie za rozwiązaniem PZW ale jak widać wszystko zalezy od nas samych na tym najniższym lokalnym poziomie.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 516
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4987 dnia: 04.08.2023, 15:27 »
Lucek, weź jeszcze raz ten post umieść osobno, przyklejony. Jako nasze stanowisko w sprawie c&r.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline motov8

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 021
  • Reputacja: 218
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4988 dnia: 04.08.2023, 17:19 »
W moim lokalnym kole bardzo prężnie działa sekcja dziecięca i młodziezowa  a miasteczko ma tylko 10 tys mieszkańców. Sekcja współpracuje też blisko z jednym z gosp rybackich, które przeznaczyło jeden staw na łowisko dla dzieci, mają teren gdzie jest organizowany co roku obóz pod namiotami itd. Ja jestem całkowicie za rozwiązaniem PZW ale jak widać wszystko zalezy od nas samych na tym najniższym lokalnym poziomie.
Piszesz o kole, a ja piszę o PZW. Koło ma benefity (punkty) za współpracę z młodzieżą, a to oznacza dotacje z okręgu.
U mnie też działają sporo, ale z góry nie ma nic, żadnej struktury, planu działania.
To samo przecież było z zakazem stosowania zanęt przez okres wakacyjny... nikt nie kontaktował się ze sklepami, producentami zanęt, pismo nawet nie miało żadnego odnośnika do objaśnienia i wpływu wprowadzanego przepisu. Nic, kompletnie. Ktoś wydał zarządzenie i tyle, a później nagle "zmieniły" się prognozy i jednak nie będzie upałów na wakacje... a przecież przez cały lipiec było ponad 30" stopni, w nocy nierzadko ponad 20 stopni...
Ja po prostu wychodzę z tego bagna, nie mam już nerwów.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 695
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4989 dnia: 05.08.2023, 08:02 »
Luk, ja to wszystko rozumiem lepiej niż Ty, nie musisz się aż tak wysilać odpowiadając na moje posty, bo z całym szacunkiem ale  w rozmowie o wodach i rybach nie jesteś dla mnie partnerem do dyskusji.

Niezłe zdanie, zwłąszcza ten 'szacunek' śmieszy :) Jakbyś rozumiał, to byś głupot nie pisał, ty jeszcze rozumiesz to lepiej ode mnie! ;D ;D ;D A to nie pierwszy raz dajesz popis swoimi wypowiedziami :) Jakby co to pokombinuj sobie, ile ludzi jest w PZW a ilu w Polsce wędkuje. Liczba wędkarzy to około 1.5 miliona (niektórzy uważają że jest nas nawet 2.5 mln), więc skoro w PZW jest 600 tysięcy zrzeszonych, to 900 tysi jest poza. Matematycznie zatem w PZW jest 40% wędkarzy, a więc mniejszość. Dlatego patrząc przez pryzmat łowisk związkowych, a wiele okręgów jest kiepsko zarządzanych, niech nie dziwi, że jest tam zastój. Wielu wędkarzy odeszło z PZW i łowią na komercjach, w Czechach, na łowiskach Polskich Wód. A fani mięsa, którym karta musi się zwrócić, nie znajdą lepszej opcji niż PZW. Za kilkaset zeta na rok można złupić wiele kilogramów, często ponad sto lub dwieście. Nigdzie nie ma taniej.

Moja wypowiedź została błednie zrozumiana, ale tego nalężało się spodziewać bo wędkarze sa trochę jak sekta. Ja jestem za C&R, nie napisałem że nie jestem. Ale prawda jest taka, że wedkarze mają głęboko w powazaniu środowisko, ekosystemy, gospodarkę itd. Wedkarze chcą tylko łowić ryby i to najlepiej jak największe i właśnie z tego wynika chęć stosowania zasady C&R. Z niczego innego. Jest to egoizm w czystej postaci. to jest po prostu fakt i fakt, który mi się podba ale ja potrafie powiedzieć sobie i innym jak jest, nie musze racjonalizować pod publikę motywów wypuszczania ryb.

Jesteś nielogiczny, i to tak bardzo, że zastanawiam się czy w ogóle odpisywać. Robię to jednak aby ci co czytają lub będa czytać być może, nie wysnuwali wniosków i ci przyklaskiwali, bo nie będzie tu jakieś odpowiedzi :)

Możesz mi wyjaśnić, jak z jednej strony można pisać przeciwstawne sobie rzeczy,  uważać, żę jest się za C&R, następnie walić, że wędkarze co wypuszczają są egoistami, dla których to sposób na łowienie dużych ryb? CI co zabierają są za to kim? Altruistami działającymi dla innych i środowiska? ;D ;D ;D Po to większość wypuszcza ryby aby były one w wodzie, i rozumieją przede wszystkim, że ryba ta się wytrze i da początek nowym pokoleniom, to, że wiele dużych ryb to 'pomniki przyrody' którym należy się szacunek,  których nie trzeba zeżreć bo to nie PRL gdzie mięso było na kartki i było go mało w sklepach.

Ogólnie to argumentujesz bardzo ciekawie :) Tutaj też jest  nieźle:
Zejdźcie na ziemię. Większość forumowiczów tego forum jak napisał @katystopej to nadal niewielki odsektek ogółu wędkarzu. To, że ja wypuszczę ryby albo inny kolega to nadal dziwactwo w naszym kraju. Mniej patrzenia w monitory a bardziej rozejrzyjcie sie nad woda jaka jest rzeczywistość.

A gdzie ty bywasz? Bo chyba właśnie powinieneś zerknąć w monitor, bo nad wodą niewiele widzisz, często niewiele zobaczysz, zwłaszcza związkową. Zerknij ilu jest karpiarzy chociażby, jak modne karpiarstwo się dziś staje. Jest ich więcej i więcej, i to oni głównie wypuszczają. Tych co wypuszczają ryby doopą za to ubywa. Już z 8 lat temu IRŚ robił sondę/badania, z których wynikało, że ponad 50% wędkarzy stale lub w dużej mierze stosuje C&R w Polsce! Dzisiaj to zapewne dużo więcej. I jeżeli widzisz wszystko z perspektywy leśnych dziadków z PZW, to gratuluję krótkowzroczności :P Należy też rozumieć, że nie wszędzie C&R jest potrzebne, na jeziorach dużych luh tam gdzie jest wiele jezior, wypuszczanie ryb wcale nie jest konieczne, ponieważ jest ich sporo. Nie znaczy to jednak, że wszystko co się złowi należy zabrać, zeżreć, rozdać znajomym lub dać kotom czy kurom 'na paszę'. Po jakiego uja komuś takie podejście? To jest po prostu głupie, i to skrajnie. To nic innego jak pozostałość po komunie, która z Polski może wyszła ale nie z Polaków. Bo nie można wypuścić, bo się 'zmarnuje', bo się będzie frajerem i tak dalej i dalej...


Więc napisz - uważasz polskich wędkarzy za pazerne indywidua, za debili i idiotów myślących tylko o sobie? Którzy nie widzą przyczyny i skutku w podejściu 'karta ma się zwrócić'? Mierzysz ich swoją miarą czy jak? Na dodatek są sektą? A bogiem jest co? Złów i wypuść czy też zeżryj i wypuść dupą? ;D ;D ;D
Lucjan

Offline łowca

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 250
  • Reputacja: 26
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4990 dnia: 06.08.2023, 13:21 »
Luk, człowieku, to ze napiszesz dużo tekstu nie znaczy że to prawda. Nawet nie chce mi się komentowac tych bzdur co napisałeś wyżej. 1,5 miliona wędkarzy? Naprawdę odleciałeś. 50% wypuszcza ryby? Zmień dilera.
Pytasz gdzie ja bywam - w Polsce bywam, łowiska w Wielkopolsce, Zachodniopomorskim, rzeki, jeziora. Gdzie  Ty bywasz? Dalej z za monitora w UK czy znad brzegu komercji wielkości oczka wodnego wypisujesz te swoje teorie?

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 502
  • Reputacja: 198
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4991 dnia: 06.08.2023, 13:50 »
Luk, człowieku, to ze napiszesz dużo tekstu nie znaczy że to prawda. Nawet nie chce mi się komentowac tych bzdur co napisałeś wyżej. 1,5 miliona wędkarzy?

Świeże dane według szacunków PZW. https://dziennikbaltycki.pl/wedkarstwo-w-polsce-jak-rozpoczac-przygode-z-lowieniem-ryb-ile-kosztuja-skladki-jak-zdobyc-karte-wedkarska-podpowiadamy/ar/c1-17295381

Offline łowca

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 250
  • Reputacja: 26
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4992 dnia: 06.08.2023, 14:00 »
Luk, człowieku, to ze napiszesz dużo tekstu nie znaczy że to prawda. Nawet nie chce mi się komentowac tych bzdur co napisałeś wyżej. 1,5 miliona wędkarzy?

Świeże dane według szacunków PZW. https://dziennikbaltycki.pl/wedkarstwo-w-polsce-jak-rozpoczac-przygode-z-lowieniem-ryb-ile-kosztuja-skladki-jak-zdobyc-karte-wedkarska-podpowiadamy/ar/c1-17295381

Czyli jak jest wygodnie to wierzymy PZW a tak na co dzień jedziemy po PZW. To nie sa wiarygodne dane.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 516
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4993 dnia: 06.08.2023, 14:06 »
Dane nie są wiarygodne, ale trend jest oczywisty.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 502
  • Reputacja: 198
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: PZW - czy to normalne...
« Odpowiedź #4994 dnia: 06.08.2023, 20:19 »
Luk, człowieku, to ze napiszesz dużo tekstu nie znaczy że to prawda. Nawet nie chce mi się komentowac tych bzdur co napisałeś wyżej. 1,5 miliona wędkarzy?

Świeże dane według szacunków PZW. https://dziennikbaltycki.pl/wedkarstwo-w-polsce-jak-rozpoczac-przygode-z-lowieniem-ryb-ile-kosztuja-skladki-jak-zdobyc-karte-wedkarska-podpowiadamy/ar/c1-17295381

Czyli jak jest wygodnie to wierzymy PZW a tak na co dzień jedziemy po PZW. To nie sa wiarygodne dane.

Na jakiej podstawie twierdzisz, że te dane są niewiarygodne? Pewnie każdy kto ma kartę wędkarską jest liczony jako wędkarz. Od 18 lat nie byle w Polsce na rybach i też jestem liczony.

Przypomnij mi kiedy jeździłem po PZW?