Gratulacja dla łowców, sezon rozkręca się jak trzeba.
Dziś wyjazd na Szpona. Skład nie pełny , bo tylko Ja i Franki, ale wyjazd był pod młodego wędkarza Kondzia, który pragnął złowić "pinokia" jesiotra. Konrad to młody człowiek i przyjechał z tatą i mamą.... Niestety nawet ma komercjach nie jest łatwo i nad czym ubolewam nie udało mu się złowić upragnionej ryby.
Pogodowo dzień jak z bajki, ale ryby były mega kapryśne.
Pierwsza rybka w zasadzie nie planowana, ale ciekawa( właściciel pochwalił się że 30 takich wpuścił ) i to szarpanie napawa radością.
Jako druga rybka pojawił się karaś...tylko mały około 25cm.
Na kolejną rybkę musiałem poczekać, ale była radością samą w sobie, tyle że spodziewałem się "pinokia" i połknęła śledzika...
Kolejna rybka i zachwyt... Nareszcie pinokio i to na wagglera.... Orzesz.... ciągnął jak pociąg towarowy...dokręcałem hamulec a ten diabeł jechał dalej..... dopiero jak podniosłem wędkę do horyzontu to się zatrzymał...Kondziu dzielnie i bardzo profesjonalnie podebrał rybkę....
Jesiotr miał 6,8kg i mierzył około 124cm ( dokładny pomiar był malo możliwy bo miarka z drapieżcy ma 110cm i było kombinowanie...z nie chciałem męczyć ryby na brzegu i szukać dłuższej miarki....)
Dorównałem własnemu wynikowi z Sielskiej na zlocie...
Na deser wpadł mały karaś...
Potem już niewiele ciekawego się działo/
Podsumowanie:
Prócz jednego fajnego jesiotra (pinokia) to w sumie szału nie było... Żal mi młodego adepta sztuki wędkowania... ale każda porażka kształci. Ja po poprzednim wypadzie na "Szpona " miałem rachunki do wyrównania... i w sumie.... bo na spławiczek...