Ja to mam zawsze problem z łabędziami. Na niektórych zbiornikach są one jakby wyuczone i potrafią omijać żyłkę.
Na innych zaś są jakby całkiem obojętne i nie widzą jej. Już nie raz mi się taki zaczepił na zestawie. Nie dość, że zestaw urwany, to jeszcze żyłki masa wyciągniętej, bo zanim zareagujesz, to już odpłynie daleko.
Kiedy karpiowałem i łowiłem na groch lub kukurydzę, to utrapieniem były kaczki, które na czystej / płytszej wodzie wybierały wszystko. Łyski jakoś chyba są mądrzejsze, bo po kilku interwencjach zaczynały się bać. Na kaczki nie było siły. Wywiozłem zestaw, przegoniłem je, a te z powrotem pod styropian. Nie raz trzeba było cały czas warować nad brzegiem z lornetką i nie można było odpocząć. Nawet na namiocie powiesiliśmy dużą kartkę z napisem "Uwaga kaczki!", żeby przypomniała nam, że nie możemy spuszczać ich z oczu. Ale to nie było przyjemne wędkowanie. Źle to wspominam.
Teraz, z kulkami jest o wiele łatwiej. Tym bardziej, że wielu karpiarzy stosuje coraz to większe rozmiary kulek. Ja sam, kiedy zaczynałem łowić na kulki w roku bodaj 94, to głównie robiłem 18 mm. Teraz robimy głównie 24 mm, a na haczyk zakłada się dwie takie, lub jeszcze większe.