Gratuluję podejścia do tematu. Jeżeli w 2018 roku stosuje się "standardy" z czasów PRL i zwala się winę na skoki napięcia. Dobrze nie będzie, a za chwilę sytuacja się powtórzy bo takie są.. jak to mówisz "standardy".
Rozumiem, że masz gotowe rozwiązania na miarę XXI wieku ?
Standardy z czasów PRL były takie, że sterowanie odbywało się gruszkami i pływakami jeśli wiesz na czym to polegało. Pan Janek jak zabrakło prądu stawał i ręcznie stycznikiem sterował pracą pomp. Niestety zachciało się nam nowoczesności rodem ze zgniłego zachodu. Wprowadzono sterowanie procesorami SIMENSA wraz z kartą procesora. Taki sterownik daje radę obsłużyć kilkanaście pomp. Natomiast jeśli taki sterownik padnie z różnych powodów, pan Janek może jedynie otworzyć awaryjny zrzut ścieków za zgodą swoich przełożonych. Inaczej doprowadzą do katastrofy ekologicznej w mieście gdy ścieki zaczną wylewać się ze studzienek rewizyjnych na ulice. To jest urok cywilizacji.
Jak dla mnie jedynym rozsądnym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby sektorowe zamknięcie wody dla zlewni tej przepompowni. Wiadomo, że ludzie kupią wodę w sklepie ale nie będzie jej w użycie tyle jak leci z kranu. Ale znowu pojawia się problem innego rodzaju - ładunek tak stężonych ścieków mógłby przynieść więcej szkody niż ścieków rozrzedzonych.
Ja wiem, ze wszyscy są pro-eko i chcieliby żeby takie sytuacje nie miały miejsca. Jednak jak napisałem taki jest urok cywilizacji. Należy się cieszyć, że nie była to przepompownia ścieków chemicznych lub deszczowych po zimie, gdzie do rzeki poszedłby ładunek zawierający metale ciężkie, ropopochodne i inne dziwne rzeczy z ulicy.
JKarp