To nie jest odbijanie piłeczki, bo dyskutowaliśmy na różne tematy, a tematem wiodącym w dyskusjach z Kotwicem jest ilość ryb w polskich wodach. Stanowisko większości z nas jest negatywne i głosi, że sytuacja z roku na rok się pogarsza, natomiast Kotwic jest zadowolony z ilości ryb, bo łowi je na wędkę (pal licho, że to drobne rybki). Na wiele pytań wypowiada się wymijająco, zasłaniając się brakiem danych, niewygodne pytania pomija. Jednym z wątków, w którym Kotwic zabrał głos, był wątek dotyczący zarybienia albinosem. Wypowiedź nie odbiegała od średniej wszystkich wypowiedzi - nie wiemy, brak danych, trzeba znać dokładnie parametry…
Mam takie wrażenie, że nasz kolega wcale nie chce nas przekonać, ze w polskich rzekach i jeziorach są duże ryby (bo sam takowych przecież nie łowi), ale chce abyśmy uwierzyli, ze nie można jednoznacznie stwierdzić, ze ich nie ma, a więc pragnie chyba uczynić z nas agnostyków w kwestii występowania dużych ryb. Mamy po prostu uwierzyć, że nie da się stwierdzić, że dużych ryb nie ma i że wszelkie nasze gdybania są raczej wymysłem nieuczonych ignorantów, niż fachowej oceny sytuacji. W związku z tym ryby mogą być, tylko nam się nic nie podoba.