Powtarzam kupuje dobro place za nie to wymagam
W przypadku połowu ryb, nie można tak mówić.
Nie kupujesz żadnego dobra (chyba, że rybę w sklepie), tylko nabywasz za opłatą zezwolenie na połów ryb.
To zezwolenie na połów ryb umożliwia użycie wędki, by zacząć zabawę w łowienie i relaks jednocześnie.
Ryby w wodzie (czyt. wody płynące) są własnością Skarbu Państwa, a wędkarz jako obywatel RP ma obowiązek o nie dbać.
Jak wygląda "dbanie" o nasze środowisko wśród zwykłych ludzi łatwo sobie wyobrazić, a efekty widać wyraźnie.
Skoro więc wędkarz już zapłacił za zezwolenie na połów ryb, to może oczekiwać że rybę złowi, ale nie może żądać, że ma to być ten lub inny gatunek, ta a nie inna wielkość itd.
Bo to, jakie ryby są w danym zbiorniku, zależy od tego w jakim stanie ekologicznym jest tenże zbiornik i jaki typ gospodarki rybackiej jest prowadzony. To naczynia połączone, trzeba mieć świadomość co woda oferuje, a czego żąda łowca.
A jak już łowca rybę chwyci, to wtedy najczęściej nabywa prawa do stwierdzenia:, że ryba jest jego, a nawet może być jego "dobrem".
Zawsze rozwiązaniem może być:
- pomoc użytkownikowi rybackiemu w jego pracy i dbanie o nasze wspólne dobro jakim są zasoby wód,
- podjęcie się "dzierżawy" akwenu i działania, by w owym akwenie była realizowana właściwa gospodarka rybacka,
- dopasowanie się do "stanu środowiska" i czerpanie przyjemności z wędkowania,
- korzystania z łowisk komercyjnych i wielokrotnego nękania okazów, ku uradowaniu serca i duszy
- narzekanie, że jest źle i rezygnacja z wykupienia zezwolenia na połów ryb (tylko co w zamian? własny staw? czy znaczki?)
W żadnym swoim wpisie Kotwic nie próbował nawet przybliżyć nam jakiegoś prawa i możliwości jego wykorzystania w konkretnej sytuacji.
O jakim prawie mówisz lub co masz na myśli?