Jejku! Nie jestem Tytanem. Ale czemu ten prezes wrócił o własnych nogach do auta? Któryś z nas by leżał!Sory Mat! Ale wszystko ma swoje granice! Nie ma tu ikony oddającej moje podejście, Choć z natury jestem służbistą!!!!
Wiem. Może dziś postąpiłbym inaczej. A wtedy... No cóż. Nie zrobiłem nic. Ten prezes był prezesem mojego koła. Pamiętam jak się cieszył, kiedy wygrywałem pierwsze zawody okręgowe, odwiedzałem go nieraz w domu. Zawsze życzliwie się do mnie odnosili z żoną.
Widać więc, że człowiek potrafi w różnych sytuacjach mieć różne oblicza. Dobrze oddaje to ciekawy film z 2004 roku, który przy tej okazji polecam - Crash (Miasto gniewu). Dobry film, który pokazuje różne sytuacje życiowe jednostki i różną naszą ocenę innych ludzi w zależności od zaistniałej sytuacji.
Kolejna historia, tym razem współczesna.
Mam 72-letniego znajomego, który z racji zaawansowanej dyskopatii, ledwo się porusza. Jest jednak zapalonym wędkarzem (łowi zawsze jedną wędką na spławik - głównie płocie). Kiedy stan jego układu ruchu dramatycznie się pogorszył, postanowił złożyć wniosek o specjalne zezwolenie dla inwalidy. Stanął na odpowiednich komisjach i przyznano mu kartę inwalidy. Karta ta upoważnia go do wjazdu na drogi z zakazem wjazdu.
Nad jednym jeziorkiem jest uliczka z zakazem. Wjechaliśmy zatem w tę uliczkę i zaparkowaliśmy z boku. Po pewnym czasie jakiś facet (najpewniej mieszkaniec jednego z pobliskich domów) przyszedł do nas i powiedział - Nie widać, że tu nie wolno wjeżdżać?!
Pan Witek odparł, że jest inwalidą i posiada zezwolenie. Na co jegomość odparł - Na pewno! Każdy mówi, że ma zezwolenie!
Po 10 minutach zjawił się radiowóz. Policjanci skontrolowali pana Witka i powiedzieli, że wszystko jest w porządku i może tu wjeżdżać autem, posiadając to zezwolenie.
Po paru godzinach zjawił się inny facet i sytuacja się powtórzyła. Wykrzyczał coś, jadąc rowerem i za 10 minut była policja.
Taki scenariusz pojawiał się za każdym razem, kiedy przyjeżdżaliśmy nad tę wodę.
Teraz pan Witek już tam nie jeździ, bo mówi, że nie ma już ochoty słuchać słów rzucanych przez ludzi i ciągłych kontroli policji.
Nigdy wcześniej nie sądziłem, że Polacy potrafią tak szybko reagować i wzywać policję, kiedy widzą, że dzieje się - ich zdaniem - coś niezgodnego z prawem.