W sobotę lecę na komere i niestety ma być nie więcej niż 8 stopni. Całe życie uczono mnie o niepisanej zasadzie, że karp nie żeruje poniżej 10 stopni (pewnie bullshit). Jaką taktyke byście proponowali ? Grubo na śmierdziucha z porządnym nęceniem, czy drobniej ? Wiem, że to trochę jak wróżenie z fusów, ale być może ktoś ma jakieś wnioski z własnych doświadczeń. Musze zrobić zakupy bo mój arsenał jest praktycznie pusty a zanim go uzupełnię jestem ciekawy jaki rodzaj przynęt/zanęt byście polecali (Nie firmy, po prostu rodzaj).
Przede wszystkim te brania karpia poniżej 10 stopni odnosiły się do temperatury wody a nie powietrza. Woda wciąż powinna być w miarę ciepła, i karp żeruje wciąż dobrze. Zimno zacznie się w listopadzie raczej, i wtedy będzie widoczna zmiana w braniach. A teraz ryby instynktownie czując spadek temperatury i mając do czynienia z coraz krótszym dniem, chcą 'nabrać masy' przed zimą.
Jak woda się schłodzi i będzie miała temperaturę poniżej 8-10 stopni, to wtedy karp zacznie żerować dużo mniej, skupiając się w miejscach łowiska, gdzie woda jest najcieplejsza, a więc tam gdzie jest głębiej zazwyczaj. Wtedy okres jego żerowania jest dużo krótszy i często jest to kilka godzin lub godzina, gdzie wybiera się w poszukiwaniu pokarmu. Wtedy taktyką podstawową powinno być zlokalizowanie stad karpi i podstawienie im czegoś pod nos, jednak bez zrzucania zestawu na głowy. Zarzuca się obok, aby ryby nie wypłoszyć.
Mieszanki należy odchudzać raczej od listopada właśnie, zaś wiele pomoże termometr lub zanurzenie rąk w wodzie. Jeżeli woda jest wciąż ciepła, to nie trzeba jeszcze tak kombinować. Jednak łowić najlepiej jest już z mniejszymi podajnikami czy koszykami, ograniczyć czas przerzucania zestawu z 20 do 40 minut na przykład. Ryby są zmiennocieplne, więc metabolizm ulega spowolnieniu, i duża ilość towaru może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Co innego jakość towaru
No i jeszcze jedno. Powoli należy przechodzić na inne przynęty. Bardzo dobre będzie zastosowanie chleba tostowego (ryba lubi go zimą z jakiegoś powodu) lub białych robaków. Zamiast waftersa, warto użyć pięciu martwych białych na haku (zrolowanych najlepiej), można też kombinować z pop up'ami podbitymi białymi robakami. Dobrze też może się sprawdzać dendrobena, kawałki rosówek, kukurydza. To dlatego, ze ryby instynktownie jakoś wyczuwają, że lekkostrawny pokarm (białe i czerwone robaki) jest lepszy niż wysokokaloryczny (kulki, pellety). Do tego wola przynęty mniejsze. Dlatego dobrze jest zamiast na przykład pelletu 14 czy 12 mm zastosować ten co ma 8 mm, a z waftersów 10 mm przejśc na 6 mm.
Ale wszystko należy testować, zwłaszcza jak łowimy dwiema wędkami. Bo nie wiadomo kiedy dokładnie ma miejsce ta zmiana podejścia ryb. Może być tak, że ciepły listopadowy dzień podniesie temperaturę wody o 1-2 stopnie, co zaowocuje aktywnością ryb, i to co latem świetnie się może sprawdzać również wtedy. Na pewno jednak nalezy rezygnować z pellet wagglera na rzecz łowienia z dna, aczkolwiek opad wciąż działa