Petrosbike!! U mnie masz wielkie brawa za ten post!! Nie chciał bym wyjść tu na "Józefa" ( Luk jest w temacie ) . Ale panowie nie koniecznie musimy jechac po tym biednym szarym polskim wędkarzu!! Może warto się zastanowić że większość to ciężko pracujący ludzie Którzy najzwyczajniej w świecie nie mają czasu i ochoty na zgłębianie super tajników wędkarstwa bo są zwykłymi wędkarzami??? A tym bardziej przy napiętych domowych budżetach mogą tylko sobie pozwolic na kije z najniższej półki!! A i tak są szczęśliwi jak w końcu znajdą czas by przyjechać nad wodę ,zarzucić ten nieszczęsny zestaw z rurką antysplątaniową! A jak już trafią w dzień konia i ryba bierze każdemu i na wszysko to mają co wspominać przez miesiące bezrybia!! Większość z nas na forum to pasjonaci którym zależy na zgłębianiu tajników i osiąganie jak najlepszych efektów. Nie odmawiajmy sobie może nie najtrafniejszego ale jednak naszego języka!! U nas to odległościówka i każdy wie o co kaman!!A float rod niech sobie mają angole!! A skoro pan Górecki potrafił ze swojej pasji zrobić źródło utrzymania to szacun mu za to!!!!! I nie trzeba mu tego wywalać!!
Oczywiście to wszystko o czym sobie tu dyskutujemy to terminologia i takie tam różne rozważania snujemy.
Wędkowanie to dla większości z nas nie jest zawód, tylko rodzaj rekreacji i spędzania wolnego czasu. Nikt nikogo nie rozlicza z ilości łowionych ryb.
Po to właśnie jest forum, żeby można było sobie posnuć takie przeróżne teoretyczne rozważania i pozastanawiać się czy takie a nie inne nazewnictwo jest słuszne. Choć oczywiście nie ma to nic wspólnego z praktyką.
Mnie osobiście irytuje klasyfikowanie wszystkiego i - jak wspomniał Luk - robienie wody z mózgu przeciętnemu wędkarzowi. Nikt tu nie jedzie po biednych polskich wędkarzach - może jedynie po tych, którzy są przyczyną zagubienia tych pierwszych. Zwykły wędkarz po prostu może nie czytać naszych rozważań i nie zabierać głosu w dyskusji, która wydaje mu się bezsensowna
Ja osobiście (może z racji wykonywania zawodu naukowca) lubię poanalizować różne rzeczy. Czemu by nie pozastanawiać się skąd właściwie wzięła się nazwa "odległosciówka" i czemu akurat utożsamia się ją z metodą angielską?
Sam mam na zaszczytnej półce w mojej wędkarskiej piwniczce stary chiński teleskop zaopatrzony w kołowrotek Prexer oraz spławik własnej produkcji i często lubię tym sprzętem połowić. Czasem dla przekory biorę tę wędkę i pokazuję na zawodach rodzimego koła, że można tym wygrać zawody. Tym właśnie sprzętem wygrałem 8-krotnie z rzędu zawody juniorów, startując pomiędzy wieloma tyczkami i batami. Spławiki robiłem wtedy z kory z topoli i akacji.
Tyczka nigdy nie sprawiała mi przyjemności. Owszem, jest to
bardzo skuteczna metoda, ale sama skuteczność nie gwarantuje satysfakcji z łowienia ryb. Prąd, sieci, dynamit też są skuteczne, a jednak ich nie używamy do połowu.
Ciągnięcie ryby po rolkach do tyłu, odczepianie topu - to mi osobiście nie daje tyle satysfakcji, co walka z rybą całym wędziskiem zaopatrzonym dodatkowo w kołowrotek. To chyba tak samo jak z kierowcami: jedni preferują automatyczną, a drudzy manualną skrzynię biegów. Bat już bardziej mi daje uciechę z łowienia.
Podobnie jest ze wspomnianą bałałajką. Gdyby nie regulamin, to zapewne w wyczynowym łowieniu spod lodu używało by się samego kiwoka, bo przecież i tak ryby ciągnie się rękami. Coś jakby łowić na szpulkę, bez wędki.
Potem właśnie zwykli wędkarze powielają te propagowane przez "wyczynowe autorytety" techniki i często sami nawet nie widzą czemu tak a nie inaczej łowią.
Dawniej nie było odległosciówek, karpiówek, bolonek. Każdy zakupił sobie jakiś teleskop (to, co było dostępne na targu czy w sportowym) i się kombinowało. To kombinowanie było dobre. Wędkarz najpierw obserwował wodę i do danej specyficznej sytuacji na łowisku dobierał odpowiednią metodę. Raz założył pióro, raz spławik przelotowy, innym razem kulę wodną ze świeczki. Obecnie nie wiem nawet czy kulę wodną można kupić w sklepie. Zapewne podczas zakupu nastąpiłaby konsternacja jaką wędkę wybrać pod kulę wodną "water ball rod"??
Teraz coraz częściej najpierw wybiera się sprzęt i metodę, a potem usilnie stara łowić nią ryby.
A propos filmu Challenge RIVE z Alanem. Super film. Właśnie piękne jest w nim to, że łowią wszystkimi metodami. Super produkcja. W takich zawodach z chęcią bym wystartował!