Być może faktycznie jest to specyfika okolicy, gdzie łowiska są na tyle głębokie, że nikt nawet nie myśli o łowieniu spławikiem na stałe - i słusznie.
Potrzeba matką wynalazków. Nie wszyscy muszą być "na bieżąco" i jeśli nie mają potrzeby czegoś zmieniać to też chyba nie jest to konieczne.
Sam kiedyś łowiłem praktycznie cały czas spławikiem mocowanym na przelot, niezależnie od tego, czy było metr czy pięć metrów głębokości.
Przede wszystkim nie było kiedyś takich wynalazków jak obecnie czyli tych łączników do mocowania spławika na stałe (Cralusso, Stonfo) i blokowało się spławik, jeśli głębokość nie była duża i nie było konieczności używania węzełków z żyłki (jako stoperów) po prostu śrucinami albo takimi gumowymi stoperkami (ale one nie były najlepsze bo łatwo się przesuwały).
Tak się łowiło i tak też były wyniki. Obecnie, jeśli faktycznie głębokość nie jest większa od 2-3 metrów, to staram się łowić ze spławikiem na stałe bo tak mi jest po prostu wygodniej.
Polecam takie łowienie, szczególnie, jeśli nie jest w łowisku za głęboko. Myślę, że wybór mocowania jest tutaj w zasadzie dowolny, choć stałe mocowanie ogranicza z pewnością głębokość łowiska, więc przelot jest na pewno najbardziej uniwersalny. Stąd też chyba popularny. Niezależnie, czy łowimy spławikiem z obciążeniem czy też bez niego.
To co istotne, to oglądając różne filmy w sieci nie można dać się zwariować. Spotkałem się już z pytaniami, które bezpośrednio dotyczyły pewnej metody, pewnej osoby, która prezentowała sposób łowienia na swoich filmach i tam prezentowała swój zestaw. Dla niektórych był to wyznacznik łowienia tą metodą. A to nie jest prawda. Jeśli ktoś stosuje haczyki nr 16, to nie jest prawdą, że wszyscy muszą teraz łowić takimi haczykami. Jeśli ktoś łowi leszcze odległościówką i stosuje 50 cm przypon to nie jest prawdą, że tak się je łowi tą metodą. Jeśli ktoś wrzuca do wiadra litr jockersa to nie jest prawda, że trzeba robić dokładnie tak samo. To po prostu autor filmu czy artykułu pokazuje swój sposób, na łowienie danego dnia na ściśle określonym akwenie i w ściśle określonych warunkach. Nie dajmy się więc zwariować. Wykorzystujmy wiedzę uniwersalną a resztę dobierajmy na swój wędkarski węch i rozum.
Wyczynowcy, którzy łowią odległościówką to ludzie, którzy albo startują w zawodach albo trenują do nich. Nagrywając swoje sesje, filmy, opisując w artykułach skupiają się na szczegółach, między innymi nad budową zestawu, nad składem zanęty itd. Ja bym to porównał do biegania. Jedni biegają, analizują spalanie kalorii, analizują przyczepność podeszwy i wpływ buta na wyniki, analizują swoją dietę i inne zmienne. Inni po prostu biegają. Wydaje mi się, że z łowieniem jest podobnie i podobnie jest właśnie z wyczynowcami. Żeby łowić daną metodą nie trzeba skrupulatnie trzymać się pewnych opisów i wytycznych, które ktoś prezentuje.