Jędrula, z czysto zawodniczej teorii, bat służy do łowienia ryb wtedy, kiedy jest ich bardzo dużo a brania są bardzo częste, wtedy dzięki jego konstrukcji i prostej budowie zestawu możemy zyskać na szybkości. W związku z tym, jeśli brania następują natychmiast, zatapianie żyłki jest bezzasadne. Wprzypadku, kiedy brań jest mniej - stosuje się tyczkę czy szuka ryb w innym miejscu - łowiąc na przykład na dalszej odległości matchem. To oczywiście teoria. Faktem jest, że bat ma swoich wielkich zwolenników, którzy łowią prywatnie, którzy po prostu lubią tak łowić i rzeczywiście, jeśli jest wtedy problem z wiatrem może to być nieco utrudnione. Ja łowiłem batem od dziecka, była to moja ulubiona metoda i przyznam, że nigdy żylki nie zatapiałem - bo łowiłem aktywnie. Pamiętajmy, że bat podobnie jak tyczka daje wędkarzowi pewną przewagę - stosunkowo łatwą możliwość prowokacji, szybkiego, ponownego wstawiania zestawu w miejsce łowienia. Jeśli branie nie następuje do czasu, kiedy wiatr robi z żyłki olbrzymi łuk a zestaw spłynął już sporo od miejsca nęcenia to się zestaw przerzuca. Aktywne łowienie daje większą szansę złowienia ryb aniżeli statyczne łowienie i czekanie na branie. Bat nam ułatwia aktywne łowienie więc szkoda tego nie wykorzystać i łowić statycznie, pasywnie.
Jasne, ja rozumiem, że w Twoim przypadku takie łowienie jest utrudnione, problemy z kręgosłupem to nie żarty i na pewno można też łowić mniej aktywnie. Zatopić żyłkę można, nie jest to błąd, łowić przegruntowanym zestawem również. Mimo to, w mojej ocenie kłóci się to z pewnymi ogólnie przyjętymi kanonami tej metody. Nie uważam, że to błąd, jednak nie chciał bym by osoby, które będą to kiedyś czytały a metoda będzie im obca, będą się jej uczyły - uznały, że batem łowi się zatapiając żyłkę. Ty to robisz, ponieważ tak jest Ci wygodnie. Wiesz dlaczego tak robisz. Młodsze pokolenie może mieć z tym jednak problem i odbierać to jako "wytyczne" a szkoda, żeby łowili biernie.
To wytłumaczę to jak się należy.
Zatapiamy żyłkę gdy ryb jest mało a my nie mamy tyczki i musimy podczas wiatru utrzymać zestaw w polu nęcenia. A ci którzy mówią że nie da się zatopić żyłki batem to chyba sobie żartują tak samo jak z tym że spławik zmienić. Podczas wiatru spławik stoi w miejscu lub bardzo wolno się przesuwa do póki wiatr nie zacznie ciągnąć żyłki i nie będzie robił się tzw. łuk.
Nie zatapiamy żyłki gdy ryby jest w łowisku na tyle że nie musimy czekać kilku minut na branie chyba że jest naprawdę solidny wiatr i łuk z żyłki robi się od razu po wpadnięcia spławika do wody.
Dzięki wszystkim. I tak wiem że jestem najlepszy
Na koniec dodam tylko że po przez częste przerzucanie tracimy na szybkości. Może wydawać się to głupie ale gdy naprawdę musimy często przerzucać to marnujemy trochę tego czasu przez całe 4h. Dzięki temu zawodnicy z mojego koła koledzy którzy się ode mnie uczą mają takie dobre wyniki i są tacy szybcy.
I podejrzewam że nawet zawodnik rangi światowej miał by problem mnie dogonić jeżeli warunki były by równe te same zanęty, zestawy itp. itd.