Podajnikiem można wyjechać w kubeczku na szczytówce. Wkłada się podajnik do kubeczka, nadmiar żyłki na "trytytce" lekko zaciągniętej na karpiowym topie. Jak wyjedzie na odpowiednią odległość to przekręca wędkę i podajnik wpada do wody. Oczywiście kubeczek musi być odpowiednio duży, żeby zmieścił w środku podajnik z przynętą.
Jak Filip ma pomysły to niech działa. Nikt nie mówi, że nie można łączyć jednej metody z drugą. W trudnych warunkach i na przykład późną jesienią, wczesną wiosną takie rozwiązanie może być dobre. Wtedy warto ograniczyć ilość podawanego towaru, podawać go punktowo właśnie w podajniku. Dzięki foremce do metody mamy też możliwość łowienia z przynętami pop-up. Z jednej strony mamy podajnik do metody a z drugiej precyzję tyczki, dzięki czemu podajnik umiejszczamy dokładnie w tym samym miejscu, z dokładnością do 10 cm. Myślę, że warto spróbować, choć ja takie testy robił bym wiosną lub latem, wtedy, kiedy ryby są bliżej brzegu i aktywnie się przemieszczają. Teraz może być tak, że "spławiko-metoda" będzie nieskuteczna, ale nie ze względu na jej wady a po prostu odległość łowienia - ryby mogą grupować się w innych miejscach, nieco dalej od brzegu. Dlatego Filip, nie wyciągaj pochopnych wniosków w razie porażki, bo może być ona niezależna od twojej taktyki.
Nowe metody połowu mają za zadanie zwiększać skuteczność a nie jakoś tam zadziałać.
Równie dobrze można zacząć spiningować tyczką i pewnie coś by się udało złowić ale czy będzie to skuteczniejsza metoda od klasycznego spiningu? Oczywiście, że nie.
Oczywiście, że zwiększenie skuteczności łowienia jest tutaj wyznacznikiem nadrzędnym, jednak kolejnym i równie ważnym jest wypełnienie pustego miejsca. Mam tutaj na myśli przypadek, kiedy klasyczne łowienie tyczką jest nieskuteczne, warunki na nie nie pozwalają albo chcemy łowić na przykład w inny sposób lub przy użyciu innych przynęt. Tutaj przynęty pop-up. Próbowałem łowić tyczką używając pop-up'ów i przyznam, że jest to mało wygodne. Brakuje tego dystansu pomiędzy żyłką a przynętą, którą daje podajnik do metody. Z drugiej strony, jeśli ryby przebywają blisko i chcemy je łowić właśnie bliżej to można właśnie z tyczki i takiego mieszanego rozwiązania korzystać. Nie widuję feederowców, łowiących na dystansie 10 metrów. Jest więc to pewnego rodzaju luka w metodach, którą taka hybryda może zastąpić.
Nie zapominajmy też, że wędkarstwo to przygoda, przyjemność. Myślę, że na zawodach, kiedy eksperymenty raczej powodują porażkę nie próbował bym takich innowacji, jednak w łowieniu prywatnym, rekreacyjnym - czemu nie? Myślę, że jak Filip złowi pierwsze ryby na swoją modyfikację systemów to dostarczy mu to mnóstwo radości i uciechy a przecież o to też chodzi w wędkarstwie. Taka modyfikacje może nie być skuteczniejsza w większości przypadków, jednak mogą być dni, sytuacje, kiedy taka hybryda da jedyne ryby wędkarzowi. Popieram takie kombinowanie głównie ze względu na to, że daje ono wędkarzowi pewien wachlarz możliwości i doświadczeń. Nawet, jeśli są one negatywne, to zawsze jest to pewnego rodzaju nauka. Kolejna pozytywna rzecz to kombinowanie, analizowanie i nauka wędkowania. Żeby pewne rozwiązania wdrożyć trzeba je przemyśleć a to już wiedza analityczna, taktyczna, która pośrednio może też wiązać się z fizyką wędkarstwa. Mam tutaj na myśli to, że Filip myśli i próbuje stworzyć coś skutecznego a przez to uczy się o wiele bardziej aniżeli miał by kopiować i uczyć się na pamięć już utartych schematów. Takie coś procentuje. Ja bardzo pochwalam takie podejście, gdyż jestem strasznym przeciwnikiem łowienia odtwórczego. Nawet, jeśli mamy dojść do wniosku, że ten schemat stosowany przez innych jest najbardziej skuteczny, to warto dojśc do tego własną drogą, drogą testów, treningów, sukcesów czy też porażek. Strasznie nie lubię podejścia wędkarzy, którzy łowią stosując zanętę, schematy zestawów, rozmieszczenie śrucin itp. kierując się wytycznymi w prasie, internecie a tak naprawdę nie rozumieją w ogóle dlaczego tak łowią. Stąd kombinowanie i próbowanie "innego" łowienia nie koniecznie będzie przekładało się na lepsze wyniki ale na pewno dostarczy wędkarzowi dużo więcej wiedzy, jeśli potrafi wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Ja trzymam kciuki.