Panowie - nie przeceniajmy zanęt na prywatnym rekreacyjnym łowieniu ... to nie zawody gdzie co parę metrów leci sam top towar i przede wszystkim czyste i świeże robactwo (co dużo istotniejsze na wodach pzw a na rzekach zwłaszcza).
Na rekreacji można polowić na dragonie czy trapku za 5zł/kg tak samo jak sensasie (nt SB sie nie wypowiem - bo jeszcze się z pracą tych zanęt nie poznałem na tyle by móc coś z pełną odpowiedzialnością powiedzieć)
Co do rodzimych wytworów vs sensas - tak po prawdzie - sensas to świetne płociówki i wypełniacze pod konkretną wodę i to nimi zdobył rynek i renomę - przynajmneij u nas.
A dla czego jest tak często stosowany na zawodach? Bo ludzie przywykli winę za porażkę zwalać na nazwę zanęty a nie na 10 innych istotniejszych czynników i po prostu boją się, że mogli by inną zanętą popłynąć jeszcze bardziej.
Wg mnie zanety milewskiego, niektóre bruda, gp lorpio to porównywalne zanęty, niektóre nawet przebijają SS (leszczówki)...
co do tanich baz polecę od siebie te niezłe i co ważne - powtarzalne:
- leszczowe: bruda popularna leszcz i leszcz brasem - fajna zwłaszcza na rzeki, średnia frakcja, dość sycąca (sporo buły - przez co mocno chłonie wodę)
- plociowe - magnetic roach fine - bardzo drobna, słabo wonna (a raczej bez wiodącego zapachu) nieklejąca , ladnie chmurzy i nieżle pracuje do góry (prażone konopie i słonecznik) mało sycąca
Co do zlotu i łapania - te rybki (kwoli ścisłości - nieszczęsne 3 linki, 3 leszczyki i chyba 2 płotki) które udało mi się złapać - to nie efekt cud zanęty (gp lake i magnetic bream) a raczej tego, że postanowiłem ją podać "z toni" (towar niedomoczony) drucianym otwartym koszykiem by towar nie utknał w dywanie skrętnicy na dnie i jakoś się prezentował + podniesiona 20 cm ponad ten denny syf przynęta.
Na 2 kiju gdzie nęciłem obficie i podawałem mniej robaka za to więcej ziaren plastikowymi otwartymi koszami i bez podnoszenia przynęty - nie było nawet cyknięcia.
edit - bo doczytałem wcześniejsze strony - co do 'klepania konkurencji" i osiągnięć - to darujcie błagam. To nie była rywalizacja a spotkanie z wędkowaniem na 2gim planie, nikt się nie spinał bo wszyscy wiedzieli gdzie są ryby (w stołówce na darmowej ikrze trącego się leszcza) a ja miałem troche farta przez chwilę w niedzielę z rana (w sobotę miałem wynik: płoć sztuk jeden (nie podnosiłem przynęty) za to najwięcejw sobotę połowił Adeptus - pocinał potki matchem pod pustym pomostem po mojej lewej