Jak byśmy mieli kilkadziesiąt procent "resortowych" członków to też byśmy mieli "moc" i "siłę argumentu".
Po drugie aby zostać myśliwym trzeba się wykazać i postarać. Tam nie ma zmiłuj i wymagania i praca są konkretne. Jakbyśmy mieli takie "warunki wejścia" członków byłoby dużo, dużo mniej.
No, ale my mamy. Tylko u nas po 89 r. rozlali się po okręgach i tam jest im dobrze. Stała i pewna pensja. Do tego cisza i spokój. Nikogo nad głową. Taki pan na włościach. A żeby dostać się do sejmu, czy senatu, to trzeba mieć już większe zaplecze nazwijmy to parlamentarno-społeczne, bo nie wystarczą same "duże plecy" ze strony starych kolegów i trzeba z czymś wyjść do ludzi. A w PZW "na co to komu Panie".
Jakby w PZW wprowadzić taki nabór nowych członków jaki jest w PZŁ, to okazałoby się że ma nie ma komu wędkować. Wówczas to dopiero byłby lament odnośnie wysokości składek, bo za 200 zeta rocznie, to by sobie nie połowiono.