Kozi:
Kartę wyrobiłem w 2006 i tylko wtedy opłaciłem. Widziałem jak się łowi na wodach PZW w okolicach Łowicza (moje rodzinne strony) i nie zamierzałem tego dziadostwa sponsorować. Wolałem jechać na komercję, zapłacić, mieć przyzwoite warunki (toaleta, czasem prysznic czy dostęp do prądu), fajnych ludzi dookoła oraz pewność, że coś w tej wodzie większego pływa.
Jedyna sensowna woda PZW to Rydwan, ale to ciężki temat, choć nie mówię nie. Póki co, uczę się metody i klasyka na mniejszej żwirowni w okolicy Rydwanu (miejscowi będą wiedzieć o czym mówię). Także w tym roku jak na karpie - to Krzyczki (nieduża woda po żwirowa), jak metoda i klasyk - mała żwirownia w okolicy Rydwanu, gdzie karty nie potrzeba, a ryba jest.
Każdy ma swoją drogę wędkarstwa i doświadczenia z tym związane. Ty masz swoją, ja mam swoją. Nie ma się co spierać o odczucia z holu ryby, bo każda woda i ryba w niej bytująca, jest inna. Czy to chodzi o miejsce żerowania, zwyczaje, czy towar jaki lubi pobierać. Ty karpia 17kg holowałeś 1,5h a ja 3 minuty (może jeszcze był zaspany na wiosnę). Ważne żeby się rozwijać i szukać czegoś nowego, co też daje frajdę (u mnie nauka metody i klasyka). Zdrówko i bez spiny, bo nie o to w tym chodzi.