Czwarta rano, jest czym oddychać, po kilkudniowych upałach, wyjazd na pobliski zbiornik w Krynicach. Ludzi mało, za to komary atakują całymi chmarami zaraz po wystawienia „nosa” z samochodu. Słoneczko jeszcze bardzo nisko i te „krwiopijcze beste” nie mają litości.
Decyduję się na założenie „Moskitiery".
Sprzęt rozłożony, łyczek kawy (kurde, trzeba się rozpinać i odganiać „natretów”) i obserwacja szczytówek.....
Na pierwsze „przygięcie” czekałem 20min. Bardzo delikatne, mogło być również zahaczeniem przepływającej rybki obok żyłki, po chwili powtórka , zacięcie i w podbieraku wylądował złoty karaś 38cm. W przeciągu dwóch godzin jeszcze kilkakrotnie karasie kusiły się na truskawkowe waftersy, później „wszedł” ładny ponad kilowy japończyk, po czym inicjatywę przejęły linki.
Poprzednio moich wędek pilnował „wróbelek elemelek” i kotek a teraz ważka upodobała sobie moją wędkę i w sumie ona była sygnalizatorem brań
I tu mam problem, kolega po kiju z sąsiedniego stanowiska jest za czy przeciw Brexitowi
?