Od tego sezonu mój zestaw to nevis vanity carp feeder 390/140 + by dome fine carp 6000, dalej żyłka 0.28, strzałówka z plecionki 0.22 oraz przypony na plecionce 0.22 z hakami carp'r'us cranked hook 8 i 6 zależnie od przynęty. Kije przy rybie 6kg+ zaczynają łapać półparabolę, przy 10+ gną się od samego dolnika, tym samym pięknie ładując się przy rzucie zestawem jak i nęceniem spombem M. Rzucanie takim feederem bez strzałówki jest bez sensu - żyłka nie daje się tym wędkom naładować. Amortyzacja zdecydowanie na plus, parę fajnych rybek wyjętych w tym karp 14kg i jesiotr 28kg. Nawiązując do rozrywania pysków, ostatnio złapałem wspomnianego karpia 14kg. Po moim holu na tym zestawie w pysku ryby dziura po haku 2mm średnicy, po poprzednim "karpiarzu" została rozerwana rana w kąciku buźki na 2cm w głąb. Hole z mojej perspektywy kompletnie bezpieczne, a wędki dobrze amortyzujące odjazdy z duużym zapasem mocy dającym kontrolę. To ryba musi walczyć ze mną, nie ja z rybą.
Do wspomninych haków drennan wide gape specialist, nie mam do nich ni krzty zaufania od kiedy 10tka rozgięła się na 3kg amurze.
Powiem Ci tak: to nie wędki niszczą pyski, choć po części tak, pomagają w tym nieumiejętnym wędkarzom.
Ryba ma rozdraty pysk przez turbo zacięcie.
Nie raz widzę na moich wodach jak łowią pseudokarpiarze.
Brania, nawet niewielkie, zacinają tak, że prawie wywracają się do tyłu...
Bądź używają haków jaxona, mikado i innych tym podobnych. W skrócie, najtańszych na rynku.
Często też mają żyłki 0,50 lub plecionki o wytrzymałości 50kg, żeby karp im nie zerwał (plecionkowców widzę częściej)
Plecionka + turbo zacięcie (zawsze) = rozwalony pysk.
Później łowi się karasie z rozwalonym pyskim, płocie, młode karpie, leszcze...
MA SA KRA