Co do nęcenia wstępnego, to ważne jest aby stosować pewne wytyczne tutaj
Przede wszystkim należy odczekać sporo zanim się zarzuci w to miejsce zestaw. U mnie to minimum 20 minut, zazwyczaj 40-60. Ryba musi nabrać pewności, że nie ma tam zestawu i jest mniej ostrożna. I praktycznie wszędzie jest to samo, czy na wodach stojących czy rzekach. Być może na komercjach jest ciut inaczej, ale tu wiele zależy od tego czy ryba jest głodna czy daje radę. Mam jedno łowisko, gdzie ryba nie ma wystarczającej ilości pokarmu, i nęcenie wstępne nie jest konieczne, bo na plusk podajnika ryba reaguje pozytywnie, i wystarczy reżim zarzutóœ co 2-3 minuty aby mieć dobre wyniki.
Dlatego mądra taktyką jest pozostawienie czasu, aby miejscówka zanęcona zadziałała. Jeżeli ktoś chce jak najszybciej zarzucić, to najlepiej zrobić to na 'chybił -trafił', lokując zestaw czy zestawy w innych miejscach w międzyczasie.
Czytałem książki pewnego wędkarza, który był specem od łowienia brzan i kleni, i on pisał, że polowanie na największe sztuki oznacza nęcenie bez zarzucania zestawu. Często nęcił na 5-6 godzin przed lokowaniem zestawu, tak aby ryba mu weszła, ta największa. Bowiem jest ona najostrożniejsza, i pierwsze w miejscówce są sztuki mniejsze. Jeżeli jednak duże zobaczą, że nic się nie dzieje, to chętnie tam żerują lub powracają w to miejsce. Miałem wielokrotnie potwierdzenie tego, gdyż dziwnym trafem większość moich znajomych od razu zarzuca zestawy, zaraz po nęceniu lub nawet przed nim. I w 90% nie łowią szybciej ryby ode mnie. Nie dlatego, że jestem taki zajebisty, ale dlatego że czekanie na wpłynięcie ryby to podstawa skuteczności takiego łowienia. I nie chodzi tu o to, aby poczekać aż ryba wpłynie w nęcone miejsce ale o to, aby ryba nabrała pewności, że jest to bezpieczna stołówka.
Nęcenie wstępne więc może mieć różne oblicza. Być może na pewnych wodach trzeba poczekać dłużej? Dlatego polecam robić tak, aby sesję zacząć od wytypowania miejsca, zanęcenia, potem zaś można się rozkładać. Bycie Szybkim Lopezem wcale nie pomaga.
Jest też inny faktor czy faktory, o których warto wspomnieć. WIele zależy od rodzaju wody i presji jaka na niej panuje. W wielu wypadkach ryba wycofuje się z miejsc gdzie łowią inni, i jak się pojawiamy później i znajdujemy miejscówkę, to w okolicach takiego stanowiska bardzo możliwe że jest więcej ryby, bo jest tam spokojnie. Dlatego inaczej zadziała nęcenie wstępne gdy jest mniej ludzi a inaczej gdy sporo. Oczywiście wielkość i ilość ryb tez będą miały znaczenie, jak i sposób nęcenia. Na wielu łowiskach gdzie ryba jest większa i jest jej więcej, odgłos spomba może działać pobudzająco, w wielu wypadkach może też odstraszać, przy mniejszym rybostanie. Co innego plusk samego koszyka. Na Bażynie kilka lat temu łowiłem z Kamilem i przyjechało kilku znajomych, łowili feederami. My grubiej nęciliśmy i spodowaliśmy, łowiąc z alarmami na wprost (karpiówki/brzanówki), oni tylko używali podajników, do tego to zamulona woda. Kosili jak wściekli, my natomiast mieliśmy sporadyczne ryby. Ryby doskonale reagowały na plusk i odnajdywały bez problemu podajnik, grubsze nęcenie im nie odpowiadało. Nawet łódki zanętowe były zdecydowanie mniej skuteczne, pomimo że goście wywozili zestawy pod brzeg w idealne miejsca. Grę robił plusk podajnika, który doskonale wabił.
Tak więc jak zwykle należy się 'dopasować'. Wg mnie nęcenie wstępne da lepsze wyniki, ale nie zawsze, nie na każdej wodzie. Nie musi być żelazną regułą. U mnie na wielu komercjach początek sesji to rzucenie ręką pewnej ilości pelletów 4, 6 mm i zarzucenie podajnika, na 4-6 metrze, gdzie jest półka. I już się ma wyniki.